Kino dwóch perspektyw
Female gaze i male gaze to nie są zwroty nowe, choć mogą brzmieć dziwnie i obco. O co więc tak naprawdę chodzi w tych dwóch pojęciach i jaka jest między nimi różnica?
Zacznijmy od tego, jak możemy przetłumaczyć te dwa pojęcia na język polski. "Gaze" oznacza dosłownie "wpatrywać się" lub "wypatrywać kogoś/czegoś", natomiast "female" to oczywiście kobieta, a "male" – mężczyzna. W zależności od kontekstu wypowiedzi i słów dodanych do tego wyrazu "gaze" może oznaczać też "wzrok" lub "spojrzenie", a nawet "punkt widzenia". "Female gaze" zostanie więc kobiecym spojrzeniem lub kobiecym punktem widzenia, a "male gaze" –męskim. Z pewnością więc domyślacie się już, co opisują te dwa terminy, które są oczywiście ściśle ze sobą powiązane.
W teoriach feministycznych male gaze to przedstawianie postaci kobiecych i świata w sztuce z męskiej, heteroseksualnej perspektywy. W swoim założeniu jest to punkt widzenia, który pokazuje kobiety w taki sposób, by podobały się mężczyznom. W filmach to męskie spojrzenie widzimy z trzech perspektyw: twórcy, postaci na ekranie i widza, czyli mężczyzn, którym fabuła ma się spodobać. Dobrym przykładem będzie tutaj Nagi instynkt, ale też komedie American Pie czy początek serii Szybcy i wściekli, która tworzona była przez mężczyzn z myślą o męskiej grupie odbiorczej. Sam koncept gaze został rozwinięty w filozofii francuskiej w XX wieku, natomiast termin "męskie spojrzenie" został po raz pierwszy użyty przez Johna Bergera, brytyjskiego krytyka sztuki, w Ways of Seeing, czyli serii filmów BBC, a potem książce. Opowiadały one o traktowaniu kobiet jak obiektów seksualnych. Berger odnosił się między innymi do europejskich obrazów z XIX wieku. Nietrudno się domyślić, że termin ten był potem wykorzystywany przez feministki. Stał się popularny dzięki brytyjskiej krytyczce filmowej – Laurze Mulvey. Wykorzystała go do krytyki tradycyjnej medialnej reprezentacji kobiecych postaci w kinie i do tej pory głównie z tym jest kojarzona. Później – opierając się na filozofii np. Freuda – coraz bardziej pogłębiała to pojęcie, podciągając je pod ludzką, prymitywną potrzebę wpatrywania się w to, czego pożądamy. Nie ma w tej potrzebie oczywiście nic złego. Jest ona czymś naturalnym, ale pokazuje nam, że mimo ogromnego postępu i ewolucji ludzie nie bardzo się zmieniają.
Kobieta, a może bardziej Eye Candy?
Brak rozwoju postaci kobiecych i sprowadzanie ich do bardzo płytkich lub stereotypowych ról jest sporym problemem. To z tym próbują walczyć feministki. Od początku krytyki i walki z męskim spojrzeniem minęło ponad 40 lat, więc oczywiście widzimy pewien progres. Coraz więcej filmów próbuje włączyć kobiecą perspektywę, skończyć z toksyczną męskością i seksualizowaniem postaci. Daleko nam jednak do satysfakcji. Jakie mamy przykłady kobiecych postaci przedstawionych w male gaze? Jednymi z bardziej aktualnych mogą być np. ekranizacje komiksów (starsze komiksy same w sobie też, ale skupmy się na ekranach). Czarna Wdowa (w początkowych filmach), Harley Quinn (w pierwszym Legionie Samobójców), Wonder Woman (u Zacka Snydera), Elektra, Kobieta Kot – to bardzo ciekawe postacie kobiece, często sprowadzane tylko do ładnych figur i związków romantycznych z silnymi mężczyznami. Nie twierdzę oczywiście, że nie są to wojowniczki, ale do ich buntowniczej natury i twardych charakterów bardzo często dodawany jest skąpy strój i bezsensowny wątek miłosny. Dlaczego? Ponieważ dopiero od niedawna kobiety mają większy wkład w tworzenie tego, co widzimy na ekranach. Mężczyźni często to pomijają. Nawet jeśli chcą być progresywni, to nie zawsze im to wychodzi. Kino superbohaterskie stara się być uniwersalne, ale pierwotnie każda z kobiecych postaci miała narysowany wielki dekolt i prawdopodobnie niesamowicie niewygodny, niepraktyczny i ciasny kostium. Drogie Panie, wyobrażacie sobie bić się z bandziorami i robić salta bez porządnego, najlepiej sportowego, stanika? A w szpilkach? Raczej nie, tylko facet mógł na to wpaść. Do tego w większości typowo "męskich" gatunków filmowych – takich jak filmy akcji, sensacje, fantasy czy horrory – kobietę najczęściej trzeba ratować. Jest piękna, prawdopodobnie dostała scenę w jakiejś ekstra kiecce albo innym stroju, który podkreśla figurę supermodelki, a jej makijaż rozmazał się w jakoś dziwnie szykowny sposób, kiedy uciekała przed kulami albo potworem. I oczywiście zakochuje się w głównym bohaterze. Poza tym nie ma zbyt wielu innych funkcji w produkcji. Przez to niektóre kobiety w realnym świecie mogą mieć niską samoocenę. Myślimy, że ciągle trzeba dążyć do bycia pożądaną. Niefajnie. Nic więc dziwnego, że męskie spojrzenie jest przez kręgi feministyczne tak krytykowane.
Male gaze może być szkodliwy nie tylko dla kobiet, ale i dla młodych mężczyzn, którzy mogą jeszcze nie wiedzieć, jak dziewczyny zachowują się na co dzień. Czy to nie utrudni im budowania relacji? Do tego dostają przesadzony obraz męskości. O te informacje dopiero od niedawna uzupełnia się dyskusje o męskim spojrzeniu. Co mam na myśli? Czy jeśli chłopak w każdej produkcji będzie widział mięśniaków albo aroganckich cwaniaków, to zyska dobry przykład? Uważam, że może popaść w kompleksy, bo nie ma takich bicepsów jak The Rock. Może udawać aroganckiego chama, bo przecież tacy są "cool". Może też nie zrozumieć, że ma prawo być wrażliwy i miły dla innych, bo samce alfa na ekranach przecież nie płaczą. Każdy medal ma dwie strony, ale system pokazywania na ekranach przepompowanej męskości i seksualizacji kobiet wydaje się co najmniej wadliwy.
Każdy ma prawo do głosu
W takim razie, jak odczytamy female gaze? Można by założyć, że jest to po prostu odwrotność male gaze. I w sumie nie bylibyśmy w błędzie, bo jest to poniekąd prawda. Kobiece spojrzenie ma nam pokazać żeńską perspektywę, ale w definicjach podkreśla się, że filmy mogą być stworzone przez reprezentanta obu płci. Chodzi po prostu o nadanie damskim postaciom celu, pokazanie, że ich głosy mają znaczenie i moc sprawczą, że mogą oddziaływać na innych równie silnie jak mężczyźni. Nie chodzi tu o tworzenie stereotypowych, feministycznych postaci, które nienawidzą patriarchatu i nie golą pach. Produkcje mają zaprezentować, na czym zależy kobietom, jak działają ich emocje i to, co im się podoba.
Warto się zastanowić, jakie filmy pokazują kobiece spojrzenie. Małe kobietki z 2019 roku zdecydowanie mogą nam posłużyć jako przykład filmu z female gaze. Ktoś mógłby się teraz przyczepić, że to przecież film o czasach, w których kobiety siedziały w domu, były żonami, matkami, ale nie mogły pracować w tych samych zawodach co mężczyźni. To oczywiście jest prawdą, ale nie o to chodzi w tej produkcji. Ważna jest perspektywa opowiadania tej historii. To jest opowieść od kobiet dla kobiet – wzruszająca i pokazująca, jakie emocje w sobie kryją, jak sobie z nimi radzą i jak ciężko jest im podejmować niektóre decyzje. Myśląc o tym filmie, często żałuję, że nie wyszedł on, kiedy byłam trochę młodsza. Byłby wtedy dla mnie jeszcze bardziej wartościowy. A takie typowo babskie produkcje jak Diabeł ubiera się u Prady czy Seks w wielkim mieście – czy to też przykłady kobiecego spojrzenia? Oczywiście! Wyzwolone kobiety, kariery i narracja, z którą utożsami się wiele pań. Moim faworytem jest jednak Współczesna dziewczyna. Komediodramat pokazuje, jak skomplikowane są ludzkie emocje i relacje, jak wiele warstw ma każda rozmowa i każdy gest. Dzięki przełamywaniu czwartej ściany i trudnej protagonistce to jeden z najlepszych przykładów kobiecego spojrzenia na film – jest ono nieidealne i pogmatwane. Zupełnie jak prawdziwe życie!
Wszystko dla wszystkich, ale z rozsądkiem
Z terminami kobiecego i męskiego spojrzenia spotkałam się w social mediach, kiedy w różnego rodzaju postach na Instagramie czy TikToku dyskutowano o atrakcyjności. Internauci zastanawiali się, czy celebryci są bardziej w guście męskiej, czy żeńskiej widowni. Z reguły mężczyzn bardzo umięśnionych, silnych i wysokich (takich jak Chris Hemsworth) wrzucano do worka "od mężczyzn dla mężczyzn". Tłumaczono to w ten sposób, że wielu chłopaków chciałoby wyglądać jak on, bo jest konwencjonalnie atrakcyjny. Z kolei z damskiej perspektywy jednymi z najatrakcyjniejszych mężczyzn byliby Pedro Pascal i Tom Hiddleston. To miało pokazać, że kobiece spojrzenie jest inne, bo nie zamyka się na wyglądzie, a bardziej na wyróżnianiu się z tłumu lub poczuciu humoru. Najbardziej pociągającą kobietą według pań jest Zendaya lub Florence Pugh. Piękne, z ogromnymi sukcesami na koncie i talentem – każda z nas chciałaby taka być. Panowie wybrali Scarlett Johansson albo Angelinę Jolie, głównie przez role, z którymi je kojarzą. W ten sposób widać, że spojrzenie na atrakcyjność także może zależeć od perspektywy płci.
Na męskie spojrzenie spada krytyka dyskryminacji płci, seksualizacji i nierealnych standardów. Przy kobiecym spojrzeniu mówi się o zbyt dużej emocjonalności i zbyt małej reprezentacji mniejszości. Niektórzy uważają, że female gaze powinno pokazywać wspólne doświadczenia kobiet z jednej lub wielu mniejszości. Na szczęście dostajemy coraz więcej takich pozycji. Tak samo jak dobrych produkcji o mężczyznach tworzonych przez kobiety – np. Psie pazury. Co udowadnia, że to nie kwestia tego, kto stoi za kamerą, a tego, jakie będzie miał podejście do historii. Wszystko ma swoich zwolenników i przeciwników, wszystko ma wady i zalety. Skłamałabym, gdybym napisała, że oglądam i lubię tylko filmy opowiedziane z damskiej perspektywy. Tak samo kłamstwem byłoby to, że nie lubię filmów na podstawie komiksów, bo kilka akapitów wyżej podawałam je jako przykład męskiego kina. Wszystko dla wszystkich i wszystko z rozsądkiem. O samej przemianie filmów Marvela z typowego male gaze na coś,co zawiera w sobie obie perspektywy, można by napisać esej... ale to kiedy indziej.
W wielkim uproszczeniu: spojrzenie kobiece i spojrzenie męskie są przeciwstawne. W jednym i w drugim chodzi o przedstawienie perspektywy, która trafi bardziej do pierwszej lub drugiej płci. W idealnym świecie filmy tworzono by tak, by obie te wizje żyły w symbiozie. Jednak do tego rodzaju perfekcji naszemu światu jeszcze wiele brakuje. Cieszmy się, że mamy coraz większą świadomość tego, co oglądamy na ekranie, i tego, jak to na nas wpływa.