Hitman to seria ciekawa z kilku powodów. Nie tylko świetnie łączy akcję, skradanie, elementy logiczne i zachęca do kombinowania, ale też pokazała, że gry-usługi nie muszą być czymś złym. Pierwsze odsłona nowej trylogii zadebiutowała w 2016 roku w formie epizodycznej, co początkowo spotkało się ze sporą krytyką fanów łysego zabójcy, ale z czasem gracze nie tylko do tego rozwiązania przywykli, ale w wielu przypadkach – nawet je polubili. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie świetne wsparcie ze strony deweloperów z IO Interactive, którzy rozbudowywali tę przygodę o nową zawartość. Hitman 3 odchodzi od tej odcinkowej struktury, ale nie odcina się kompletnie od poprzedniczek – nie tylko pod względem fabularnym, ale też i gameplayowym. To bowiem nie tylko jedna gra, ale dla posiadaczy poprzednich odsłon jest ogromną, spójną kolekcją z zawartością na naprawdę wiele godzin.
W oddanej do naszej dyspozycji wersji gry mieliśmy dwie misje – w Dubaju oraz Dartmoor. I na samym początku chciałbym uspokoić wszystkich miłośników poprzednich odsłon, że mamy tutaj do czynienia raczej z ewolucją, a nie rewolucją, jeśli więc jedynka i dwójka przypadły Wam do gustu, to i z trójką szybko się polubicie. Nie ma tutaj żadnych większych zmian, które wywracałyby rozgrywkę na głowę. Jest więcej, lepiej i ładniej, ale nadal bardzo znajomo. Twórcy wprowadzają kolejne lokacje, dają większe możliwości oraz narzędzia, które możemy wykorzystać podczas zabawy. Do dyspozycji Agenta 47 oddano kamerę, która pozwala aktywować na odległość pewne przełączniki (można potraktować to jako jeszcze bardziej uproszczone hakowanie znane z Watch Dogs czy Cyberpunk 2077. Ciekawą nowością są też skróty, które odblokowujemy na stałe – otwierając pewne drzwi czy spuszczając drabiny, zyskujemy nowe drogi do celu, które możemy wykorzystywać w kolejnych podejściach do tej samej misji, co pozwala na stosowanie zupełnie innych strategii.
Po rozegraniu obu misji mocno rzuciła mi się w oczy wielka swoboda w dążeniu do celów. Początkowo może to nieco przytłaczać, bo Hitman 3 nie prowadzi nas za rękę. Każda z lokacji to osobna piaskownica, w której to gracz musi odpowiednio wszystko sobie rozplanować, a później trzymać się tego planu – przynajmniej w miarę możliwości. Moje pierwsze podejście do misji w Dubaju zakończyło się jednak wielką improwizacją. Na pierwszy cel natrafiłem całkowitym przypadkiem i szybko wyeliminowałem w ciasnym, pustym korytarzu, ukrywając zwłoki, zanim w okolicy pojawili się strażnicy. Z drugim celem tak gładko już nie poszło. W pewnym momencie zostałem dostrzeżony przez ochroniarzy. Powiedzieć, że zlecenie zakończyło się masakrą, to w zasadzie jak nic nie powiedzieć. Na szczęście ogromną zaletą tej serii jest fakt, że nawet pozorną wtopę można przemienić w sukces, o ile będziecie w stanie pogodzić się z niezbyt spektakularną oceną Waszych poczynań. Tak też było u mnie – wyeliminowałem ochroniarzy i mój cel, a następnie uciekłem. Może nie było to rozwiązaniem zbyt eleganckim i dyskretnym, ale liczy się efekt, czyż nie?
Obie misje, w Dubaju oraz Dartmoor, mocno się od siebie różnią – tak pod względem potencjalnych metod na ich przejście, jak i tym typowo wizualnym. Szczególnie ta druga lokacja przypadła mi do gustu, choć obie wykonane są świetnie. Oczywiście duża w tym zasługa tego, że miejscówki są tu zamknięte i dość małe (przynajmniej w zestawieniu z ogromnymi molochami z otwartym światem). To zaś pozwala twórcom na zaprojektowanie wszystkiego z uwzględnieniem najdrobniejszych szczegółów. Każde drzwi, schody, skróty czy przedmioty mają tutaj swoje miejsce, nie ma mowy o żadnych przypadkach. Sama grafika nie uległa większym zmianom, choć oko cieszą świetne odbicia SSR. Chociaż gra ma z czasem doczekać się wsparcia dla ray tracingu, to już teraz nie ma powodów do narzekań. Szyby, lustra, a nawet podłoga odbijają otoczenie i robią to w sposób dość realistyczny, a przy tym też naturalny – nie ma tutaj mowy o celowym podkręcaniu tego efektu. Nie mogę doczekać się, aż sprawdzę misję w Chongqing, bo to spowite światłami neonów może być świetnym pokazem kunsztu grafików z IO Interactive.
Po tym stosunkowo krótkim wycinku całości największą wadą Hitmana 3 dla niektórych może być wspomniany na początku brak rewolucyjnych zmian. Przez cały czas czuć, że mamy tutaj do czynienia z typową i bardzo bezpieczną kontynuacją wykonaną w myśl zasady „więcej, lepiej, ładniej”, co prawdopodobnie nie każdemu przypadnie do gustu. Miłośnicy cyklu o przygodach Agenta 47 powinni jednak być zadowoleni.