Od bad boya do Stwora. Oto historia Jacoba Elordiego
Przyszedł czas na przyjrzenie się karierze Jacoba Elordiego, który przebył fascynującą drogę – od młodzieżowego hitu The Kissing Booth, przez kontrowersyjny Saltburn, aż po arcydzieło, jakim jest nowa adaptacja Frankensteina. A to dopiero początek.
Jacob Elordi i ucieczka z The Kissing Booth
Jacob Elordi zainteresował się aktorstwem w wieku 12 lat. Swoje pierwsze kroki w zawodzie stawiał na scenie szkolnego teatru. Swingujące wakacje i The Kissing Booth były pierwszymi ważnymi produkcjami w jego portfolio. Jednak to ten drugi tytuł okazał się punktem zwrotnym w karierze. Błogosławieństwem i przekleństwem w jednym. Choć rola Noaha Flynna z dnia na dzień przyniosła mu ogromną sławę, to jednocześnie przykleiła mu łatkę gwiazdki Netflixa. Warto przypomnieć, jak widzowie pokochali Noaha Centineo dzięki występowi w filmie Do wszystkich chłopców, których kochałam. Jednak z czasem artysta został niejako zamknięty w tej jednej szufladce, do tego stopnia, że część widzów zdążyła się nim zmęczyć, zanim pokazał inne oblicze. Oczywiście nie mam zamiaru go oceniać. Aktorstwo to w końcu zawód – jeśli nie masz innych środków na utrzymanie się, nie możesz być wybredny. Poza tym czasem czekanie na lepszą okazję sprawia, że przegapia się własne pięć minut, a młodzi artyści dopiero uczą się, jak mądrze dobierać role.
Sam Jacob Elordi w rozmowie z GQ zdradził, że The Kissing Booth od samego początku mu się nie podobało i nie satysfakcjonowało go artystycznie. „Te filmy są absurdalne. Nie są uniwersalne. Są ucieczką od rzeczywistości” – tak aktor podsumował serię Netflixa. Musiał po prostu robić dobrą minę do złej gry i czekać na lepszy projekt. Zdawał sobie jednak sprawę, że może wpakować się w sam środek pułapki – jeden taki tytuł bardzo łatwo może przerodzić się w kilka, a potem w kilkanaście podobnych ról. Jego szczerość spotkała się z krytyką, na którą Elordi również postanowił odpowiedzieć:
Nie zmienia to jednak faktu, że po premierze The Kissing Booth w 2018 roku wiele osób przewidywało, że Jacob Elordi skończy zamknięty w netfliksowej bańce kiepskich, ale popularnych produkcji. Po takim debiucie nikt raczej nie wróżył mu spektakularnej kariery. Ratunkiem okazała się rola w serialu Euforia od HBO, w którym od 2019 roku wciela się w Nate’a Jacobsa. Choć udowodniła ona, iż Jacob Elordi ma solidne umiejętności aktorskie, jednocześnie zaszufladkowała go w świadomości widzów jako toksycznego chłopaka. Zarówno Noah Flynn, jak i Nate Jacobs – mimo że pochodzą z zupełnie różnych ekranowych światów – mają wspólny rys: obaj nie potrafią panować nad gniewem. Z kolei w 2023 roku artysta został obsadzony w roli Elvisa Presleya w Priscilli, w którym przedstawiono słynnego muzyka przez pryzmat jego związku z o wiele młodszą dziewczyną, nad którą miał kontrolę. Chociaż chwalono jego występ, to znów zapisał się w pamięci widzów jako ktoś, kto w naturalny sposób wczuwa się w role przemocowych i agresywnych mężczyzn. Co gorsza, przy Euforii powtórzył się casus Jacka Gleesona z Gry o tron, który po fenomenalnym występie jako Joffrey Baratheon na lata wycofał się z aktorstwa, ponieważ ludzie zaczęli identyfikować go z jego okrutnym ekranowym alter ego. Do tego stopnia, że dostawał groźby śmierci. Choć w przypadku Elordiego nie osiągnęło to aż takiej skali, to wiele osób, które nienawidziło Nate’a Jacobsa, automatycznie czuło niechęć do grającego go aktora.
Got. HBOStwór jest bardziej atrakcyjny niż Nate Jacobs
Prawdopodobnie domyślacie się, że ten tekst jest niejako podzielony na trzy części: The Kissing Booth, Euforię i Frankensteina. Każdy z tych tytułów bowiem zmienił kurs jego kariery. Młodzieżowa seria Netflixa przyniosła mu rozpoznawalność i sprawiła, że udało mu się w ogóle zaistnieć w tym biznesie. Dzięki Euforii zaczęto wreszcie traktować go poważnie. Dzięki fenomenalnemu Frankensteinowi mógł pokazać się widzom z innej strony, o czym więcej opowiem za chwilę. Ale co było pomiędzy? Warto pamiętać o Saltburn. Głośny i kontrowersyjny film w reżyserii Emerald Fennell, który zebrał dwie nominacje do Złotych Globów i pięć nominacji do BAFTA. To produkcja, którą albo się kocha, albo nienawidzi, ale praktycznie każdy miał coś do powiedzenia na jej temat, gdy zadebiutowała w 2023 roku. Wzbudzała ogromne emocje między innymi przez to, że twórczyni nie bała się zarówno erotycznych tonów, jak i wywołujących obrzydzenie scen. Można więc powiedzieć, że był to odważny wybór ze strony Jacoba Elordiego. Wśród produkcji z mniejszym rozgłosem warto wspomnieć za to o miniserialu Ścieżki na daleką północ i filmie Głęboka woda, w których także pokazał się z dobrej strony. A teraz czas na główne danie.
Jeśli czytaliście moją recenzję, to wiecie, że kocham Frankensteina w reżyserii Guillerma del Toro. Jestem w gronie osób absolutnie zachwyconych tym widowiskiem. Nie byłoby jednak tak dobre, gdyby nie genialny casting, w tym Jacoba Elordiego. Potwór jest kimś wyjątkowo trudnym do zagrania i w czasie trwania filmu przechodzi dużą metamorfozę. Mówimy tu o istocie, która początkowo jest jak wystraszone dziecko, dopiero uczące się chodzić, mówić i myśleć. Elordi, pod ogromną warstwą makijażu i protetyków, musiał być w stanie ukazać wrażliwość i niewinność, co wyszło mu fenomenalnie. Choć mówimy tu o postawnym i wysokim aktorze, na potrzeby tej roli potrafił się skurczyć, zmniejszyć i wycofać w kąt, zmieniając nie do poznania. W pewnym momencie ogarnęły go gniew i nienawiść. I nagle wizualnie urósł na ekranie kilka rozmiarów, górując nad swoim stwórcą i pozostałymi bohaterami. Ten dualizm postaci został doskonale przedstawiony na ekranie i uchwycony przez Elordiego. To, co jednak zrobiło na mnie największe wrażenie, to nie mowa ciała, tylko oczy. Za pomocą jednego spojrzenia aktor był w stanie przekazać całą gamę emocji. Pamiętajcie, że jego mimika była ograniczona przez ciężką charakteryzację. „Oczy Jacoba są pełne człowieczeństwa. Obsadziłem go ze względu na jego oczy” – to są zresztą słowa samego Guillerma.
Za kulisami gwiazdor też radził sobie świetnie. Pracował po dwadzieścia godzin dziennie, biegał na boso po lesie, wspinał się na statek, a przy tym w ogóle nie narzekał – sam reżyser nazwał go „nadczłowiekiem”. Co ciekawe, Jacob Elordi nie był pierwszym wyborem del Toro. Reżyser stawiał na Andrew Garfielda, gwiazdę Niesamowitego Spider-Mana. Gdy ten w ostatniej chwili zrezygnował, filmowiec miał zaledwie dziewięć tygodni na znalezienie zastępstwa, ponieważ zdjęcia były już zaplanowane. I choć darzę Garfielda ogromną sympatią, to szczerze mówiąc, nie mogę go sobie wyobrazić w tej roli, ponieważ Elordi całkowicie ją sobie zawłaszczył. Być może przypisuję Saltburn zbyt małe znaczenie, bo to właśnie między innymi dzięki tej roli del Toro zwrócił na niego uwagę.
Uważam, że Frankenstein może być początkiem nowej ekscytującej ery w karierze Jacoba Elordiego. Po reakcjach w mediach społecznościowych widzę, że rola Stwora przedstawiła go całkiem nowej widowni, która nie była zainteresowana Euforią. Co ciekawe, dla wielu osób ten konwencjonalnie przystojny aktor dopiero teraz stał się atrakcyjny. Prawdopodobnie właśnie dlatego, że wcześniej część fanów utożsamiała go z odstręczającym Nate’em Jacobsem. Z kolei Stwór ma ten sam urok, co chociażby Upiór w operze czy niektóre interpretacje Draculi, nie wspominając już o robiącej wrażenie inteligencji emocjonalnej. Wisienką na torcie jest fakt, że Elordi podczas trasy promocyjnej Frankensteina również pokazuje się z bardzo dobrej, zabawnej i ciepłej strony.
Fot. NetflixJacob Elordi: co dalej? Wszystkie nadchodzące projekty
Aktorska przygoda Jacoba Elordiego trwa. W 2026 roku wróci na ekran w ostatnim sezonie Euforii jako Nate Jacobs. Oprócz tego pracuje nad trzema innymi projektami. Zagra w adaptacji gotyckiej powieści Outer Dark z 1968 roku u boku Lily-Rose Depp. Reżyserią zajmie się László Nemes. Tytuł jest na wczesnym etapie produkcji i nie za wiele o nim wiadomo. Kolejnym nadchodzącym projektem Elordiego jest film science fiction The Dog Stars, w którym zagra główną rolę. Akcja rozgrywa się w postapokaliptycznym świecie, w którym tajemniczy wirus zdziesiątkował ludzką rasę. Protagonista o imieniu Hig przeżył zarazę, ale stracił żonę. W obsadzie oprócz Elordiego są także Margaret Qualley i Josh Brolin. Reżyserem jest nominowany do czterech Oscarów Ridley Scott. The Dog Stars jest na etapie postprodukcji i prawdopodobnie zadebiutuje w 2026 roku.
Z pewnością jednak największe zainteresowanie wzbudza nowa adaptacja klasyka Wichrowe wzgórza, w której Jacob Elordi zagra Heathcliffa, a Margot Robbie – Catherine Earnshaw. Po pierwsze, to kultowa powieść, więc każda próba przeniesienia jej na ekran będzie wzbudzać ogromne emocje. Po drugie, film już teraz wzbudza kontrowersje. Za reżyserię odpowiada Emerald Fennell, która wcześniej współpracowała z Elordim przy Saltburn. Choć jest fanką książki, to jej interpretacja już teraz wydaje się odbiegać od oryginału. Artyści obsadzeni w głównych rolach wydają się nie pasować do swoich pierwowzorów – czy to ze względu na wiek, czy wygląd. Pierwsze plakaty i zapowiedzi sugerują erotyczny klimat. Kostiumy i scenografia nie zawsze pasują do okresu, w którym rozgrywa się akcja powieści. Jak możecie się więc domyślić, część widzów już teraz jest wściekła. Swego czasu pisałam o ciekawej teorii, według której to wszystko to tylko ruch PR-owy, a sama produkcja nie będzie klasyczną ekranizacją Wichrowych wzgórz: Ta adaptacja książki już wywołuje kontrowersje. Sęk w tym, że to może być jeden wielki przekręt.
Jacob Elordi ma na razie w planach trzy filmy, czyli Outer Dark, The Dog Stars i Wichrowe wzgórza, a także jeden serial, czyli ostatni sezon Euforii. Zapowiada się interesująco! Dajcie znać, który tytuł zaciekawił Was najbardziej i w jakiej innej roli chcielibyście zobaczyć tego aktora (wiecie, jak popularny jest jego fancasting na Batmana?). Czekam na Wasze komentarze!
Jacob Elordi - najlepsze filmy i seriale
Poniżej znajdziecie najlepsze filmy i seriale z udziałem Jacoba Elordiego według ocen krytyków w serwisie Rotten Tomatoes. Co ciekawe, Frankenstein jest dopiero na... czwartym miejscu.