Gwiazda Chłopów wspomina: "Czułam niezgodę na to, że od razu przylepili Jagnie łatkę złego człowieka" [WYWIAD]
Na tegorocznym Tofifeście miałam przyjemność porozmawiać z Kamilą Urzędowską o temacie festiwalu oraz nagrodzie BELLA WOMAN. Dokonałyśmy również refleksji nad Chłopami oraz wpływie, jaki Jagna wywarła na życie aktorki.
Minął już rok od debiutu Chłopów na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Od tego czasu życie Kamili Urzędowskiej zmieniło się diametralnie, o czym miałyśmy okazję porozmawiać w trakcie trwania tegorocznego MFF Tofifest. Kujawy i Pomorze. Na gali zamknięcia aktorka odebrała nagrodę Złotego Anioła za swoje osiągnięcia oraz temperament.
Kaja Grabowiecka: Odbierasz dziś nagrodę Złotego Anioła dla Europejskiej Aktorki BELLA WOMAN. Serdeczne gratulacje. Dostajesz ją za wszechstronny talent oraz temperament. Co właściwie dla ciebie oznacza „mieć temperament”?
Kamila Urzędowska: To jest określona liczba elementów twojej osobowości, które sprawiają, że zachowujesz się i reagujesz na świat tak, a nie inaczej. (śmiech) To też rodzaj energii, ale trudno to zdefiniować. Mniej więcej tak to rozumiem.
Złoty Anioł to jedna z wielu nagród, które w ostatnim czasie otrzymałaś. Byłaś nominowana do Orłów i dostałaś Kryształową Gwiazdę ELLE. Co dla ciebie oznaczają takie wyróżnienia?
Przede wszystkim wyraz tego, że zostałam dostrzeżona i doceniona. Dla mnie to za każdym razem ogromnie miłe zaskoczenie. Brzmi to banalnie, ale naprawdę mnie zaskakuje, że ktoś pomyślał sobie: „Jest taka aktorka w Polsce, Kamila, zagrała w filmie tak, że chcielibyśmy ją nagrodzić”. To jest wspaniałe uczucie, kiedy odbieram telefon z informacją, że przyznano mi nagrodę. Zawsze w takich przypadkach zastanawiam się: Jak do tego doszło, że ten człowiek pomyślał: „Kurczę, fajnie byłoby nagrodzić ją za jej pracę”. Przy każdej takiej sytuacji wiem też, że ta nagroda to nie tylko wyróżnienie dla mnie, ale również dla wszystkich, którzy pracowali na planie. Praca każdego członka ekipy filmowej ma znaczenie dla ostatecznego kształtu roli, którą uda mi się stworzyć. Dlatego cieszę się z nagród, które otrzymuję, ale równie mocno cieszą mnie nagrody przyznawane innym członkom ekipy, z którymi współtworzyliśmy film. Na sukces filmu pracuje cała grupa ludzi.
To prawda, na planie pracuje wielu cichych bohaterów. Ostatnio wyszedł film Kaskader, który zapoczątkował dyskusję o tym, że kaskaderzy nie dostają żadnych nagród, a wykonują najcięższą robotę. Nieraz poświęcają swoje zdrowie i bezpieczeństwo.
Tak. W ostatnim filmie Quentina Tarantino, Pewnego razu... w Hollywood, również jednym z bohaterów jest kaskader. To jest świetny zawód. Wspaniały, bardzo potrzebny. Decydują się na niego ludzie bardzo sprawni fizycznie i lubiący tę nutkę adrenaliny.
Chłopi to również praca setek osób. Może chciałabyś wyróżnić kogoś z ekipy? Kogoś, kto dawał ci rady, a niekoniecznie mogliśmy o nim usłyszeć?
Bardzo serdecznie pozdrawiam Mateusza Kordyla. To był dobry duch produkcji. Jest wspaniałym człowiekiem. Elwirę Plutę, która robiła scenografię. Kasię Lewińską, która zaprojektowała kostiumy (dzięki nim mogliśmy lepiej wejść w rolę). Waldemara Pokromskiego, Mirę [Mirosława Wojtczak] i Karolkę [Karolina Brol] odpowiedzialnych za charakteryzację. Danielę Komęderę- Miśkiewicz, naszą choreografkę, która bardzo pomogła mi w budowaniu roli, i jej asystenta Daniela Stanka. A także naszą kochaną asystentkę reżyserów – Dagmarę Foltyn. Oświetleniowcy też byli wspaniałymi ziomkami. Naprawdę wszyscy na tym planie byli cudowni. Miałam ogromne szczęście i im dziękuję.
Pamiętam, jak w liceum omawialiśmy Chłopów. Przyznam się, że nie skończyłam wtedy tej książki. Dopiero film zachęcił mnie do powrotu do Reymonta. Czy masz może jakieś wspomnienia z czytania tej lektury w szkole?
Tak. Czułam niezgodę na to, że od razu przylepili Jagnie łatkę złego człowieka. I już wtedy miałam poczucie, że to jest bardzo niesprawiedliwe.
To prawda. Kiedy omawiałam tę lekturę, miałam wrażenie, że robimy z nią to samo, co działo się z Izabelą Łęcką z Lalki. Nie widzimy w niej kobiecości oraz tego, że może być wrażliwa, ale też silna psychicznie. A ty to pokazałaś, dlatego ogromne gratulacje.
Dziękuję za tę refleksję. Cieszę się, że też tak to widzisz. To było bardzo trudne wyzwanie. Zależało mi na wykreowaniu silnej bohaterki – kobiety, która musiała mierzyć się z trudnymi warunkami społecznymi i materialnymi. Według mnie o sile Jagny decyduje też to, że mimo okoliczności żyje w zgodzie ze sobą. Taką Jagnę chciałam pokazać na ekranie.
Minął prawie rok od premiery, a jednak dużo osób dalej przychodzi na seanse. Dlaczego?
Nie wiem, trzeba zapytać widzów. (śmiech) Osobiście kocham ten film. I myślę, że ludzie też go pokochali. Być może o sympatii widzów decyduje również jego aktualność. Percepcja współczesnego, młodego widza jest skupiona na obrazach, muzyce, emocjach. Chłopi są w ten sposób opowiadani. Film jest pełen kolorów, ma piękną muzykę, świetne tempo i budującą napięcie historię. Siłą Chłopów jest to, że wprowadzają widza w pewien emocjonalny trans i to działa bardzo mocno.
Mówiono też o potencjalnym wykorzystaniu AI w Chłopach. Czytałam jeden z wywiadów i bardzo mi się podobało twoje podejście. Powiedziałaś wtedy, że to bardzo ciekawy temat do dyskusji.
Chyba takie już mam podejście do życia. Są różne opinie. Opinia jest tylko opinią, a co można zrobić z tym słusznego? Nie mówię "dobrego" czy "złego", ale "słusznego". W tej sytuacji pomyślałam, że to świetny punkt wyjścia, dzięki któremu możemy porozmawiać o konsekwencjach stosowania AI w kreowaniu filmów. Staram się tak robić ze wszystkim. Próbuję zrozumieć całą sytuację w bardziej socjologicznym, psychologicznym sensie. Co może wyjść z tego dobrego, słusznego? Jakie są konsekwencje? W tym konkretnym przypadku zastanowiło mnie bardziej to, dlaczego ktoś pomyślał, że film został wygenerowany przez AI. Co sprawia, że zamiast zastanawiać się nad historią, opowieścią i jej przekazem, czyjąś uwagę przykuła głównie technologia.
Co się u ciebie zmieniło przez ten rok?
Gdyby ktoś napisał scenariusz o takim roku, nie byłabym w stanie uwierzyć, że tyle może się zadziać. Mam wrażenie, że we mnie się dużo zmienia. Takich pozytywnych rzeczy. Zyskuję odwagę, coraz śmielej się wypowiadam. Przechodzę swoją drogę w świecie show-biznesu, poznaję jego funkcjonowanie oraz mnóstwo ludzi. To ciekawe, bo kiedyś po prostu marzyłam o zrobieniu filmu. Teraz ludzie pytają mnie o opinię, co czasem jest dla mnie stresujące, ale radzę sobie.
Co cię najbardziej pasjonuje w aktorstwie?
Chyba najbardziej lubię analizowanie psychologicznych aspektów danej roli. Przekładanie tych stanów i procesów emocjonalnych na siebie. Kiedy czytam scenariusz, staram się wyszukiwać w łuku dramaturgicznym bohaterki takie sytuacje, które są realne, które mi się przydarzyły, w których mogłabym się odnaleźć. To jest dla mnie najbardziej fascynujące w aktorstwie. Już samo bycie na planie i „granie” przed kamerą traktuję jako czystą pracę. Dla mnie „magia” aktorstwa dzieje się przed zdjęciami na etapie szukania granej postaci w sobie albo siebie w tej postaci.
Toruń jest teraz wypełniony twarzą Gary'ego Oldmana.
Ja cały czas myślałam, że to jest Johnny Depp! (śmiech)
Głupio mi przyznać, bo jednak jestem dziennikarką portalu popkulturowego, ale przez sekundę też myślałam, że to Johnny Depp! Wracając do tematu – Oldman grał Draculę, który przeżył nieszczęśliwą, ale wieczną miłość. Czy kojarzysz może produkcje, które miały taki wątek, i cię zaintrygowały?
Zimna wojna Pawlikowskiego. Duma i uprzedzenie. Chłopi... Chyba większość ponadczasowych historii opowiada o nieszczęśliwej miłości.
Z Dumą i uprzedzeniem zdecydowanie się zgadzam, a to nie jest taka częsta odpowiedź. Masz w najbliższych planach powrót przed kamerę, a może coś w teatrze?
Teraz jestem w trakcie zdjęć do filmu. Za miesiąc wchodzę na kolejny plan. Pod koniec zeszłego roku zagrałam też w serialu, więc myślę, że niebawem na ekranie pojawi się sporo produkcji, w których miałam przyjemność zagrać.
Super, czekam na to. Dziękuję za rozmowę!