Rozmowa z szefową warszawskiego oddziału Larian Studios: "Stworzenie gry to jak lot na Marsa"
Dlaczego studio, które dało nam Baldur's Gate 3, rozbudowuje się w Polsce? Czym będzie się zajmować warszawski oddział Larian Studios? I wreszcie – w co lubi grać Urszula Jach-Jaki, która stoi na jego czele?
Jeśli interesujecie się grami komputerowymi, to prawdopodobnie w ostatnich miesiącach wielokrotnie słyszeliście o Larian Studios. To właśnie dzięki nim mamy Baldur's Gate 3. I nie będzie przesadą, jeśli powiem, że najlepszą grę 2023 roku, bo właśnie taki tytuł zdobyła na zeszłorocznej edycji The Game Awards. Sama wystawiłam jej rzadką w kręgach recenzenckich ocenę – dziesiątkę! – o czym możecie przeczytać tutaj. Dlatego tym bardziej cieszę się, że miałam okazję zadać kilka pytań Urszuli Jach-Jaki, która dostała posadę szefowej nowego oddziału Larian Studios w Warszawie.
Baldur’s Gate 3 - dlaczego twórcy gier są wściekli na Larian Studios? Grosza daj wiedźminowi...
Paulina Guz: Jakie emocje towarzyszyły ci, gdy przyjęłaś tę posadę? To w końcu bardzo odpowiedzialna rola – wiele osób ma ogromne oczekiwania względem Larian Studios po tym, jak Baldur’s Gate 3 okazało się niekwestionowanym hitem.
Urszula Jach-Jaki: Jestem podekscytowana i mam dużo energii do działania. Od samego początku czułam się częścią zespołu. Wszyscy są otwarci i chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami. Najlepsze jest jednak poznawanie nowych ludzi, a szczególnie wizyty w innych studiach Lariana. Ponieważ jestem osobą, która ładuje się przez kontakty z ludźmi, każde odwiedzenie innego zespołu jest dla mnie jak jeden z eventów branżowych – Digital Dragons czy Gamescom.
Ważne jest też dla mnie to, że wartości Lariana są stałe i niezmienne – jakość, słuchanie społeczności fanów, tworzenie tytułów, w które samemu chciałoby się zagrać (i w które chciałyby zagrać nasze dzieci). Sukces pozwala nam korzystać z wolności biznesowej i twórczej. Czuję, że team Lariana oddycha teraz pełniejszą piersią. Przyszłość jest w naszych rękach.
Jestem ciekawa, czy sama jesteś graczką, a jeśli tak, jakie są twoje ulubione tytuły? Co chciałabyś zobaczyć jeszcze w branży gier?
Przede wszystkim jestem mamą-graczką. W praktyce oznacza to, że ilość czasu, którą mogę poświęcić na rozgrywkę, mocno się skurczyła. Jestem fanką RPG – Neverwinter Nights, Wiedźmin, DOS2 czy Dragon Age. Lubię też wciągnąć się w gry z gatunku soulslike – Bloodborne czy NiOh, a także strategie, np. Anno, Civilization czy Age of Wonders.
Jeśli chodzi o ulubione tytuły, to one zmieniają się zależnie od nastroju czy platformy. Zwykle ogrywam produkcje kilka miesięcy po premierze i najczęściej brakuje mi czasu, by je ukończyć (częściowo też dlatego, że próbuję każdą grę maksować). Tak było na przykład z Horizon Zero Dawn 2, God of War Ragnarok i Diablo IV (choć tu akurat udało mi się zobaczyć creditsy).
Czym właściwie będzie zajmować się warszawski oddział? Jakie są wasze najważniejsze cele w najbliższej przyszłości?
Wszystkie zespoły Larian Studios pracują przy wspólnych projektach i mają swoje role do odegrania. Nie ma tutaj odgórnej specjalizacji i podziału na studia wiodące i wspierające – nasze gry wymagają zaangażowania wszystkich.
Oczywiście, są pewne akcenty, np. w Dublinie jest więcej pisarzy i ekspertów od VFX, Ghent i Kuala Lumpur ramię w ramię zajmują się warstwą artystyczną. To powstało naturalnie wraz z rozwojem każdego z zespołów. Naszą ambicją jest, żeby każde studio finalnie było w stanie “ownować” część gry, mieć dla niej wizję i kierunek rozwoju, rozumieć i kreować to, jak wpływa ona i współgra z głównym wątkiem gry.
Obecnie skupiam się na przygotowaniu fajnego miejsca dla naszego warszawskiego biura. Chcę stworzyć przestrzeń, w której będziemy się świetnie czuć, do której będzie się chciało przychodzić.
Dlaczego właściwie Larian Studios rozbudowuje się w Polsce? Czy mamy tutaj żyzny grunt, wiernych fanów, a może wielkie perspektywy?
Polska ma świetnych developerów, sama to widziałam. Mamy też dobrą bazę uczelni technicznych. Polska społeczność graczy jest pełna życia i ekspresyjna – wystarczy spojrzeć, jak skutecznie gracze znad Wisły domagają się lokalizacji językowych.
Wiele studiów powstało tu od zera, napędzanych (czasami szalonymi) marzeniami. Wspomnienie tego podejścia – wiary, że można osiągnąć wszystko, bo nikt ci nie powiedział, że się nie da – jest nadal żywe. Mam wrażenie, że kulturowa otoczka wokół gier, która jest w Polsce, wpisuje się dobrze w wartości Lariana.
Z innych kwestii, bardziej operacyjnych – samo prowadzenie biznesu (może poza biurokracją) jest tu w miarę proste, a np. czynsze są nadal atrakcyjne. Dodatkowo lokalizacja wpisuje się dobrze w kontekście grupy Lariana, wzmacniając nasz całodobowy dewelopment, dzięki lepszemu zróżnicowaniu stref czasowych.
Czy w trakcie rozbudowywania studia nie było pewnej obawy, że straci swój pierwotny blask i zamieni się w kolejną wielką i bezosobową korporację? Wydaje mi się, że łatwiej jest utrzymać bliski kontakt z fanami, gdy mamy do czynienia z mniejszą grupą, aniżeli z globalną siecią.
Utrzymanie optymalnej wielkości studia jest jednym z kluczowych elementów strategii rozwoju Lariana. Znalezienie tego złotego środka, który pozwoli na płynną pracę, ale też zrozumienie siebie i swoich silnych stron, to jeden z celów stojących przed każdym studiem grupy.
Stąd idea średniej wielkości zespołów, bazujących na lokalnych pracownikach i działających w różnych strefach czasowych. Każdy z nich ma swój własny koloryt, relacje i wartości. Razem tworzą bardzo otwarte i zróżnicowane środowisko, pełne barwnych doświadczeń i różnorodnych temperamentów.
A co ty sama chciałabyś wynieść z pracy dla Larian Studios?
Moje poprzednie doświadczenia skupiały się na dystrybucji oraz zarządzaniu organizacją i zespołami. Teraz chciałabym lepiej poznać proces tworzenia gier oraz zrozumieć, jak powstają. Chcę móc się skupić na tym, co najważniejsze w tym procesie i pomóc innym zrobić to samo. W końcu stworzenie gry to jak lot na Marsa.