Lionsgate na tle „Wielkiej Piątki” Hollywood. Od Piły przez Zmierzch do Balleriny
Lionsgate nie należy do "Wielkiej Piątki" Hollywood, ale to właśnie to studio dało nam popkulturowe hity, takie jak American Psycho, Zmierzch, Igrzyska śmierci czy La La Land. Jak to się stało, dlaczego firma nie stawia na "pewniaki" i czego możemy spodziewać się w przyszłości?
Większość kinomanów z wypiekami na twarzy czeka na informacje o nowościach Disneya, Warner Bros. czy Universalu, nie zwracając aż takiej uwagi na projekty mniejszych studiów. Wynika to przede wszystkim z tego, że wspomniane przedsiębiorstwa dzierżą prawa do najpopularniejszych franczyz. Tonąc w morzu doniesień o kolejnych projektach Marvela i DC, łatwo przeoczyć te słabiej eksponowane premiery.
W tym tekście chciałbym zatem pochylić się nad wytwórnią odpowiedzialną za filmy, często pozostające w cieniu, głównie ze względu na niższe budżety i rozpoznawalność marek, obok której nie powinno się jednak przechodzić obojętnie. Zwłaszcza po tym, co zaprezentowała miesiąc temu podczas CinemaCon. Chodzi oczywiście o Lionsgate.
Lionsgate na tle konkurencyjnej panoramy Hollywood
Założycielem spółki z lwami w nazwie jest Frank Giustra, kanadyjski biznesmen, który stosunkowo szybko zrezygnował z prowadzenia firmy na rzecz Jona Feltheimera oraz Michaela Burnsa. Obaj panowie sterują korporacją do dzisiaj, piastując stanowiska odpowiednio prezesa zarządu i wiceprzewodniczącego rady dyrektorów.
Lions Gate Entertainment to bardzo młody twór w porównaniu do Disneya, WB, Universalu, Paramount i Sony, czyli tzw. „Wielkiej Piątki” Hollywood (największych studiów filmowych w USA), powstało bowiem dziesiątego lipca 1997 roku. Powołana do życia przez Giustre spółka jest najbardziej prominentnym przedstawicielem grupy „mini-majors”, czyli mniejszych i często niezależnych wytwórni, działających w obrębie Fabryki Snów.
Lionsgate po wielkim sukcesie Piły
Tym, co wyróżnia Lionsgate – a może nawet stanowi o DNA tej firmy – to pewna specyficzność w doborze projektów, które tworzą bądź dystrybuują. Treści zbyt kontrowersyjne lub nieprzystające do wizerunku konglomeratów Boba Igera czy Davida Zaslava znajdują bezpieczną przystań właśnie pod skrzydłami Lionsgate. Niech za przykład posłuży fakt, że jednym z pierwszych dużych sukcesów finansowych studia było wydane w 2000 r. American Psycho w reżyserii Mary Harron.
Przełomem dla wytwórni okazał się rok 2004, kiedy to ogromny sukces odniosły dwie skrajnie różniące się od siebie produkcje – dokument Michaela Moore’a pt. Fahrenheit 9.11 oraz Piła. Horror Jamesa Wana zapoczątkował jedną z najważniejszych serii w całym portfolio Lionsgate. Coroczne sequele, wypuszczane do 2010 r., zapewniały studiu stały dochód, a marka – pomimo lekkiego „zajechania” – żyje do dzisiaj. W 2025 r. doczeka się jedenastej (sic!) części. Znana z wymyślnych pułapek i hektolitrów krwi przelewanych na ekranie franczyza stanowiła dowód, że za bardzo małe pieniądze można stworzyć prawdziwą maszynkę do zarabiania.
Wydawać by się mogło, iż wytwórnia podąży wydeptaną przez siebie ścieżką i zacznie ochoczo inwestować w tanie kino grozy, gdyż gwarantowałoby to łatwy zysk. Tak się jednak nie stało. Lionsgate co prawda dystrybuowało tego typu filmy (m.in. Hostel czy Krwawe walentynki), ale robiło to ze znacznie mniejszą częstotliwością, niż można było przypuszczać. Z biegiem lat przedsiębiorstwo zmarginalizowało produkcję horrorów, stawiając na inne gatunki, jednakże w ostatnim czasie da się zauważyć pewną zmianę w tym sektorze. Najlepiej obrazuje to niedawno zawarta umowa, na mocy której studio Blumhouse zrewitalizuje przykurzone marki należące do Lionsgate, zaczynając od legendarnego Blair Witch Project.
Lionsgate w erze young adult
Prawdopodobnie najważniejszym momentem w całej historii korporacji jest rok 2012, ponieważ wytwórnia przejęła wówczas po wyjątkowo okazyjnej cenie (ok. 400 milionów dolarów) firmę Summit Entertainment, pozyskując tym samym prawa do kasowej sagi Zmierzch. Zakup ten stanowił również dowód na szeroko zakrojone plany Lionsgate, aby włączyć się do wyścigu o widza z największymi graczami w Hollywood. Na potwierdzenie tych ambicji nie trzeba było długo czekać, gdyż z pomocą finałowych przygód Belli i Edwarda w Przed świtem. Część 2, a także startowi nowej serii w postaci Igrzysk śmierci – pierwszy raz w dziejach – Lionsgate przekroczyło w 2012 r. miliard dolarów w amerykańskim box offisie. Co więcej, ten wynik udało się powtórzyć w 2013 roku.
W tamtym czasie wytwórnia zaczęła być kojarzona z adaptacjami powieści young adult utrzymanych w dystopijnej rzeczywistości. Przedsiębiorstwo miało jednak duży problem z przekuciem tego w sukces finansowy, ponieważ poza cyklem z Jennifer Lawrence w roli głównej oraz dwoma pierwszymi odsłonami trylogii Niezgodna, żaden inny projekt tego typu nie wypalił. Wraz z końcem Igrzysk śmierci Lionsgate zaczęło brakować mocnych franczyz (nie licząc Johna Wicka) – „pewniaków”, które byłyby gwarancją stałego zysku. Dodając do tego sporą liczbę niepowodzeń w box offisie pokroju Robin Hooda z 2018 r. czy Hellboya z 2019 r., a także przestój, jaki spowodowała pandemia, nie dziwi fakt, że pozycja studia w Hollywood zaczęła słabnąć.
Światełkiem w tunelu dla Lionsgate może okazać się zeszły rok, ponieważ spółka zanotowała zdecydowanie najlepszy wynik pod względem wpływów ze światowych kin w postcovidowych realiach. W całkiem jasnych barwach maluje się również przyszłość wytwórni, która w najbliższych latach będzie dystrybutorem potencjalnych hitów kasowych – biografii Michaela Jacksona czy wersji live action Naruto.
Jak Lionsgate finansuje filmy?
Ciekawą kwestią jest także model biznesowy przyjęty przez Lionsgate, gdyż różni się on znacząco od standardowego wzoru działania w Fabryce Snów. Firma, na czele której stoi Jon Feltheimer, finansuje swoje filmy inaczej od np. Disneya. Budżet danej pozycji jest na dobrą sprawę refundowany poprzez tzw. prelicencjonowanie praw do dystrybucji międzynarodowym nabywcom. Skutkiem tego jest sytuacja, w której Lionsgate wydaje własne produkcje tylko w Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii, zostawiając tę robotę na pozostałych rynkach zewnętrznym podmiotom. W taki sposób pokryto 65% kosztów prequela Igrzysk śmierci, tj. Balladę ptaków i węży. Natomiast w przypadku m.in. Moonfall czy Niezniszczalnych 4 Lionsgate było zaledwie jedną z wielu firm dokładających się do wysokiego budżetu. To sprawiło, że pomimo klap finansowych obu tych filmów, studio nie poniosło większych strat w box offisie.
Przyszłość Lionsgate
Wytwórnię uznaje się za największego globalnego dostawcę treści dla niezależnych dystrybutorów na całym świecie. W 2023 r. Lionsgate wypuściło blisko 50 multiplatformowych i limitowanych (udostępnionych w kinach i na VOD jednocześnie lub w krótkim odstępie czasowym) tytułów. Według włodarzy spółki ponad 90% takich pozycji było opłacalnych z historycznego punktu widzenia. Alternatywne metody wydawnicze zapewniają studiu solidny kapitał, dzięki czemu nie musi ono polegać na superprodukcjach tak mocno, jak przedstawiciele hollywoodzkiej „Wielkiej Piątki”. Spore wrażenie robi rozpiętość gatunkowa filmów dystrybuowanych przez Lionsgate, poczynając od blockbusterów, przez horrory i akcyjniaki, a na tytułach skierowanych do chrześcijańskiej widowni kończąc.
Mimo dywersyfikacji źródeł dochodów, wytwórnia pozostaje wierna przybytkom X muzy, podkreślając ich nieocenione znaczenie, o czym świadczą słowa Adama Fogelsona, przewodniczącego dywizji filmowej:
Lionsgate w najbliższych miesiącach czekają duże zmiany strukturalne, ponieważ korporacja zamierza oddzielić swój biznes filmowo-telewizyjny od Starz (płatny kanał TV oraz usługa streamingowa). To pozwoli odblokować potencjał obu podmiotów i zwiększyć ich wycenę na giełdzie. Studio jest obecnie w ciekawym położeniu, natomiast z perspektywy zwykłego widza, wypatrującego nowości kinowych, Lionsgate ma naprawdę sporo do zaoferowania w przyszłości, szczególnie patrząc na to, co zaprezentowało na CinemaConie. Ostatnia edycja tego konwentu obfitowała w zapowiedzi oraz dodatkowe informacje o wyczekiwanych produkcjach. Poza wymienionymi wyżej filmami o losach Króla Popu i adaptacji kultowej mangi/anime, wytwórnia podzieliła się planami na temat m.in. trzeciej części Iluzji, odświeżonej wersji przygód Nieśmiertelnego, w którego wcieli się Henry Cavill, a także aktorskiej wariacji popularnej gry planszowej Monopoly, rozwijanej przez firmę Margot Robbie. Na odbywającej się w luksusowym hotelu Caesars Palace w Las Vegas imprezie ujawniono również pierwszy materiał z nadchodzącego spin-offu serii John Wick – Balleriny.
Możliwe zresztą, że w najbliższym czasie Lionsgate będzie znane właśnie z kina akcji. John Wick jest obecnie najbardziej rozpoznawalną marką studia, a oprócz Balleriny czeka nasz jeszcze spin-off o postaci Donniego Yena z 4. części.