Mikolaj Piszczan zaliczył debiut reżyserski z Genzie i Ekipą. Jak do tego doszło? [WYWIAD]
Porozmawiałam z Mikołajem Piszczanem, reżyserem filmu 100 dni do matury, o jego inspiracjach oraz pracy z influencerami z Ekipy i Genzie.
Film 100 dni do matury to nie tylko debiut aktorski w wykonaniu Hani, Świeżego, Mortalcia i innych influencerów znanych z Ekipy oraz Genzie. Podejmując się tego projektu, Mikołaj Piszczan po raz pierwszy mógł wyreżyserować film pełnometrażowy. Jak sam przyznał podczas naszej rozmowy, nie spodziewał się, że akurat ten projekt będzie jego pierwszym. Efekt tej pracy poznamy już 28 lutego, a ja zachęcam do przeczytania wywiadu.

Kaja Grabowiecka: Sto dni do matury – film z udziałem Ekipy i Genzie – to twój debiut pełnometrażowy. Jak doszło do tego, że właśnie ten projekt trafił w twoje ręce? Kto zadzwonił do kogo?
Mikolaj Piszczan: Nie mogę powiedzieć, że się tego spodziewałem, idąc do szkoły filmowej. Miałem to szczęście, że producentka była na moim egzaminie szkolnym i spodobała się jej moja etiuda. Później pracowaliśmy nad jednym projektem, a następnie pojawił się ten. Wydaje mi się, że odbywał się konkurs na reżysera – w grze było kilka nazwisk. Spisałem swoje pomysły, w tym koncepcję na 100 dni do matury. Najwyraźniej to właśnie ona najbardziej przypadła do gustu.
Czy tytuł filmu to również twój pomysł? Budzi skojarzenia z pewną piosenką… (śmiech).
(śmiech) Tak, słyszeliśmy to wielokrotnie. Ten tytuł wyszedł ode mnie, choć początkowo był roboczy. W pewnym momencie myślałem nawet o jego zmianie. Jednak wszystkim tak bardzo się podobał, że został. Film nie ma nic wspólnego z piosenką Maty, ale tytuł dobrze pasuje do koncepcji.
W zwiastunie poczułam klimat przygodówek z lat 2000. Czy właśnie taki efekt chciałeś osiągnąć?
Nie celowałem stricte w lata 2000., ale wspólnie z producentami ustaliliśmy, że chcemy podążać za gatunkiem kina napadowego. Motyw heistu najbardziej nas interesował, bo spełniał wszystkie nasze wymagania. Przy tym inspirowaliśmy się kinem akcji oraz komediami osadzonymi w szkolnej rzeczywistości. Czerpaliśmy również z kina amerykańskiego, ale przy zachowaniu dystansu. Osobiście inspirowały mnie także bajki.
Które bajki?
Na przykład nowy Spider-Man, Toy Story (kocham tę serię!), Mitchellowie kontra maszyny. W bajkach można pozwolić sobie na dużo szaleństwa. Chociażby czarne charaktery są często celowo przerysowane w nieco komiksowym stylu. Oczywiście, nie da się tego przełożyć jeden do jednego na film aktorski, ale udało nam się coś z tego zaczerpnąć.
Słyszałam, że influencerzy musieli przejść casting do ról. Jak wyglądał ten proces?
Mieliśmy już gotowy scenariusz i wiedzieliśmy, kogo szukamy. Wiedzieliśmy, że mamy do dyspozycji około dwudziestoosobową grupę influencerów, więc pisaliśmy pod ten zasób ludzki. Nie było to jednak dopasowane pod konkretne osoby. Wraz z producentką Anią Zychowicz oraz reżyserem castingu Miłoszem Sawickim przeprowadziliśmy dwuetapowy casting. Najpierw obejmował on indywidualne przesłuchania, a później zadania grupowe. Następnie dopasowaliśmy kandydatów do ról. To absolutnie nie było tak, że najpopularniejszy influencer zgarniał główną rolę. Dobieraliśmy ich pod kątem umiejętności aktorskich i tego, jak pasują do naszych wizji postaci.
fot. Karolina Grabowska
Z komentarzy pod zwiastunem wynika, że internautom najbardziej podoba się gra Bartka Świeżego. Jak ty uważasz? Reszta influencerów też mogłaby się rozwinąć w kierunku aktorstwa?
Myślę, że ci, którzy grają główne role – nie tylko Bartek – nadają się na aktorów. Nie chcę hierarchizować, bo jestem szczerze zadowolony z pracy każdego. Wiadomo, czasami brakuje im niektórych umiejętności, które posiada absolwent szkoły aktorskiej, ale jednocześnie mają inne atuty, które są bardzo wartościowe i przydatne na planie filmowym. Przede wszystkim są obyci z kamerą. Jeśli zechcą rozwijać się w tym kierunku, będę im kibicować. Wykazali się bardzo dobrym wyczuciem, zaangażowaniem i ambitnym podejściem do pracy.
Czy coś w ich pracy cię zaskoczyło?
Tak, głównie pozytywne. To, jak dobrze czują kamerę, ile dobrych propozycji wysuwają, ile humoru wnoszą. To ważne – sam jestem po trzydziestce, producentka też jest starsza od naszej grupy docelowej. Oni są młodsi i lepiej rozumieją naszą widownię. Mogli zatem doradzać, czy przykładowo niektóre kwestie nie brzmią zbyt cringowo. Na plus zaskoczyło mnie również ich podejście. Z ich strony był pełen profesjonalizm i radość z tego, co robiliśmy na planie.
Czy mieli jakieś pole do improwizacji, by dostosować kwestie do młodzieżowego języka?
Przed zdjęciami mieliśmy dużo prób – sam na to naciskałem. Zacząłem – tak jak bym zaczął z aktorami profesjonalnymi – od analizy scenariusza. Omawialiśmy sens poszczególnych kwestii. Już na tym etapie staraliśmy się wyłapywać rzeczy, których zwyczajny nastolatek by nie powiedział. Wówczas dokonywaliśmy zmian jeszcze w przedprodukcji.
Mieliśmy też sporo do zrobienia, a czasu niewiele, więc postawiłem na dobre przygotowanie i jak najmniej improwizacji na planie. Oczywiście zdarzały się sytuacje, że coś nie działało w scenie. Jednak ostatecznie nie improwizowaliśmy zbytnio. Jeśli ktoś przyszedł z dobrym pomysłem na plan, korzystaliśmy z niego, ale nie powiedziałbym, że to było bardzo improwizowane.
W filmie mamy też znanych aktorów - Małgorzatę Foremniak czy Piotra Głowackiego. Nie miałeś obaw, że mogli przyćmić influencerów?
Oczywiście, poziom gry influencerów był jednym z moich głównych zmartwień, gdy zostałem zaproszony do tego projektu. Ale już po pierwszych próbach widziałem, że to działa i nie zostaną przyćmieni. Zresztą nie uważam, by doświadczeni aktorzy mieliby ich w jakikolwiek sposób przyćmić. Wydaje mi się, że opinia publiczna nie wrzuca ich do jednego worka z influencerami. W filmie wszyscy znakomicie wykonali swoją robotę. Mam nadzieję, że widzowie też tak będą uważać.

Internauci zastanawiają się, czy w filmie zobaczymy innych influencerów, np. Faustynę. Czy możemy się spodziewać cameo?
Pomidor (śmiech). Nie mogę i nie chcę powiedzieć.
Nie będę ciągnąć za język (śmiech). Kto jest grupą docelową filmu? Fani Ekipy i Genzie czy ogólnie nastolatki przed okresem maturalnym?
Chcieliśmy trafić do jak najszerszego grona. Naturalnie, głównymi odbiorcami pewnie będą fani Ekipy i naszych youtuberów. Celowaliśmy też w młodszych odbiorców, nie tylko maturzystów.
To jest kino typowo familijne. Na seans mogą przyjść rodziny z najmłodszymi dziećmi. Robiliśmy badania focusowe z ośmio-, dziewięcioletnimi dziećmi. Świetnie się bawiły i rozumiały wszystko. Dlatego zachęcamy do przyjścia do kina. Mamy zresztą patronat Ministry Edukacji.
Sądzę, że na tym filmie również licealiści, w tym maturzyści, będą się dobrze bawić. Starałem się również przemycić jakiejś intertekstualności dla starszego widza. Chciałem iść tropem bajek Pixara czy Shreka, by rodzice albo ludzie w moim wieku też się dobrze bawili postmodernistyczną formą tego filmu.
To w zasadzie produkcja, w której każdy znajdzie coś dla siebie.
Jak wspominasz swoje licealne czasy oraz maturę?
Świetnie! Bardzo lubiłem swoje liceum, stąd wziął mi się pomysł na film – z chęci zatrzymania tego momentu w czasie. Dobrze się bawiłem. Miałem fajną grupę przyjaciół. Trochę się obawiałem, że nasze drogi się rozejdą, ale na szczęście do dzisiaj trzymam się z nimi blisko.
Ale napadu na ministerstwo nie planowaliście? (śmiech)
(śmiech) Nie. Byłem niezłym uczniem – nie najlepszym, ale też nie najgorszym.
Sama zdawałam maturę w 2022 roku. Najlepiej z tego okresu wspominam studniówkę. Nie byliśmy pewni, czy się odbędzie z uwagi na pandemię. Gdzie ty byłeś w tamtym czasie?
Ja akurat w tym czasie byłem na drugim roku studiów w Łodzi. Gdy wybuchła pandemia, pojechałem na chwilę do domu rodzinnego. Później z ówczesną partnerką doszliśmy do wniosku, że bez sensu siedzieć w Łodzi, skoro mam zajęcia zdalne. Pojechaliśmy do Warszawy i tam zacząłem asystować na planach zdjęciowych. Nie zrobiłbym tego, gdyby nie pandemia. Skupiłbym się raczej na studiach w innym mieście. A tak – z troszkę luźniejszymi studiami – mogłem pozwolić sobie na rozwój zawodowy. Finalnie muszę przyznać, że pod tym kątem raczej wyszło mi to na dobre.
Opisz film 100 dni do matury jednym zdaniem.
Komedia kina akcji dla młodzieży ze wspierającym przekazem dotyczącym wejścia w dorosłość i radzenia sobie ze zmianami.

