Parasite – historyczna wygrana, o której wszyscy powinni usłyszeć. Czy oby na pewno?
Parasite to dramat południowokoreańskiego scenarzysty i reżysera Bong Joon-Ho, który zasługuje na każdą ogłoszoną przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej nominację do Oscara. Film jest wnikliwym spojrzeniem na podziały klasowe. Dlaczego więc są ludzie, którzy świadomie nie sięgają po ten film? Co jest powodem słów: „kojarzę, ale nie oglądałem”?
Thriller reżysera Bong Joon-Ho Parasite zabłysnął podczas 92. gali rozdania Oscarów, zgarniając przed końcem nocy aż cztery statuetki. Przede wszystkim stał się pierwszym filmem obcojęzycznym, który wygrał w kategorii najlepszy film. Od czasu debiutu wiosną 2019 roku zgarnął również nagrody na Festiwalu Filmowym w Cannes, Złote Globy i Nagrodę Gildii Aktorów Ekranowych, oprócz dwóch zwycięstw na Brytyjskiej Akademii Filmowej. Bong Joon-Ho ma na swoim koncie kilka uwielbianych i docenianych przez krytyków dzieł filmowych, w tym Snowpiercer: Arka przyszłości (z Chrisem Evansem i Tildą Swinton w rolach głównych) oraz Okja (powstał na Netflixie). Joon-Ho jest obecnie jednym z najlepiej pracujących scenarzystów i reżyserów w Hollywood, a jego styl łączenia humoru, serca, dreszczyku emocji i wnikliwej satyry w najlepszym wydaniu widać właśnie w Parasite. Film dotarł do Stanów Zjednoczonych i dobrze się stało. To dowód na to, że ta filmowa ekranizacja działa na wyobraźnię i potrafi zaskoczyć niejednego fana ambitnej kinematografii.
Parasite ukazuje biedę, desperację i nierówność. Obrazuje skrajne różnice w świecie między zamożnymi i biednymi rodzinami. Dzięki mistrzowskiej reżyserii i występom utalentowanej obsady zmiany tonacji są porywające i wydają się całkowicie naturalne i jak najbardziej potrzebne. To kino bardzo zaangażowane społecznie. To, co czyni ten film wyjątkowym, to fakt, że Bong Joon-Ho nigdy nie poucza swoich widzów. Bieda i gromadzenie bogactwa to problem o charakterze uniwersalnym. Przy tak podzielonym świecie, gdzie ważne kwestie mogą być zamiatane pod dywan, Parasite rzuca światło w stronę współczesnego społeczeństwa, któremu nie poświęca się wystarczająco dużo uwagi. Umiejętność tworzenia tak wielowarstwowej fabuły, dzięki której każdy ma przywilej własnej interpretacji poszczególnych wątków, jest już nagrodą samą w sobie. Pasmo różnorodnych emocji, które przekazuje film – przez śmiech aż po łzy, świadczy o jego wielowymiarowości i o tym, że w zasadzie tylko prawdziwy mistrz potrafi pogodzić wyobrażenia i nastawienie widzów co do fabuły, chociażby w jednej scenie. Parasite jest pełen wielu zwrotów akcji i niespodzianek, więc trudno też mówić o nim bez spoilerowania. Momentem, w którym film zmierza w zupełnie innym kierunku niż się początkowo wydaje, jest ukrywanie męża w bunkrze domu zamożnej rodziny przez ich wieloletnią gospodynię domową. Reżyser całkowicie podważa oczekiwania widza, wykrzywiając w głowie pierwotną wizję o scenariuszu i pozostawiając go przy tym w osłupieniu. I w takiej chwili chce się krzyknąć: "wow". Kontynuacja konkretnej sceny tworzy totalnie odmienny wątek. Końcowe momenty idealnie odzwierciedlają scenę początkową, która rozpoczyna się w oknie podziemnego mieszkania rodziny Kim. W obu przypadkach kamera kieruje się w dół, na Ki-woo, jednego z głównego bohaterów. Skończył dokładnie tam, gdzie zaczął. Tyle że teraz jego siostra nie żyje, ojciec jest uwięziony, a jego zdolności umysłowe są poważnie ograniczone z powodu spotkania z Geun-sae. W większości filmów główny bohater osiąga swój cel. Dostaje to, czego potrzebuje lub chce - albo jedno i drugie. W tym przypadku Ki-woo nic nie zyskał, a mimo to pozostaje beznadziejnie optymistyczny. Ma nadzieję, że pewnego dnia będzie należał do tej samej klasy społecznej co rodzina Park. My, jako widzowie, wiemy, że jest to niemożliwe - i w tym tkwi dramatyczna ironia. Jesteśmy zmuszeni skonfrontować się z rzeczywistością, w której wspinanie się po drabinie statusu jest mrzonką tego bohatera.
Oprócz zawiłej fabuły twórca filmu stosuje wiele wątków metaforycznych. Coś, co na pozór może wydawać się niezrozumiałe, tak naprawdę ma swój sens i to dość znaczący. Istotną kwestią w pracach Bong Joon-Ho jest to, że nadaje wszystkiemu drugie imię – kształtuje poszczególne fragmenty świata za pomocą symboliki. Kontrast w wyglądzie pomiędzy półpiwnicznym domem Kimów, a wystawnym domem rodziny Park jest nie do przeoczenia. Genialna scenografia w połączeniu z uderzającymi wyborami architektoniczno-designerskimi doskonale wzmacnia tematykę dreszczowca. Główne pytanie stawiane w filmie brzmi: "Kto kogo wykorzystuje w kapitalistycznym społeczeństwie?". Zamiast głoszenia wzniosłych morałów, Bong Joon-Ho celowo pozostawia odpowiedź niejasną. Przedstawia po prostu zabawną historię z postaciami, które mają silne punkty odniesienia i w pewnym sensie można zobaczyć, że każdy jest pasożytem do pewnego stopnia. Reżyser nakłada bogate wizualizacje, ale to zapach pozostaje emocjonalnym rdzeniem filmu. Przylega do ciebie, wsiąka w twoją skórę. Poza symbolizowaniem statusu społecznego zapach grozi ujawnieniem tożsamości i mrocznych sekretów, które się pod nią czają. W Parasite nierówności społeczne nie są badane poprzez pieniądze czy kodeksy postępowania. Słowo "biedny" nigdy nie pada. Zamiast tego pozycja społeczna ujawnia się poprzez zapachy ciała i woń. Kluczowy moment następuje, gdy młody syn rodziny Park, Da-song, komentuje ze zdziwieniem, że nowy kierowca i gosposia "pachną tak samo". Zapach może przywoływać wspomnienia. Twórca Parasite, podczas pracy nad swoim poprzednim filmem Okja spędził sporo czasu w rzeźni. Po tym doświadczeniu stwierdził, że zapach był najtrudniejszą rzeczą do zapomnienia - skłoniło go to do tymczasowego zostania weganinem.
Główną przenośnią w tym bogatym w symbole filmie są schody. Bong postrzega je jako kluczowe narzędzie w przekazywaniu widzom przesłania o pozycji w hierarchii społecznej. Nasi bohaterowie bezustannie wchodzą i schodzą po schodach. W pewnym momencie nawet obsada zaczęła żartować, że Parasite to film o schodach. Światło słoneczne reprezentuje kolejną ważną metaforę. Dom rodziny Kim ma tylko dwa okna, więc ich ekspozycja na naturalne światło jest ograniczona do godziny dziennie. Parksowie mogą w zasadzie kąpać się w słońcu każdego dnia. Posiadają ogromne podwórko z ogromną ilością otwartej przestrzeni, a ich dom jest pełen ogromnych okien. Im wyżej jesteś w społeczeństwie, tym bliżej ci do słońca. Czołowym wstępem do głównej serii wydarzeń jest tzw. „kamień uczonego". Coś, co było prezentem, który ma przynieść bogactwo materialne jego właścicielowi, staje się pretekstem do tego, aby zaoferować bohaterowi pracę. Ki-woo postrzega kamień jako swój bilet wstępu do bogatego i uprzywilejowanego świata. Takiej symboliki nie brakuje w całym filmie. Te aspekty mogą być zbyt trudne do wyłapania.
Pomimo kultowej mieszanki stylów, co jest przede wszystkim domeną kina azjatyckiego, na pierwszy rzut oka nie do końca wiadomo, o czym jest Parasite. W tłumaczeniu na język polski oznacza on „Pasożyta.” A więc może kojarzyć się to jednoznacznie – potwory, robaki, coś strasznego i przerażającego – w stylu bestsellerowej produkcji Netflixa, Sweet Home. Tymczasem zwiastun przedstawia historię zupełnie inną niż nasze wyobrażenia. Taki zabieg może, ale nie musi wprowadzać widzów w konsternację. Ponadto w przeważającej części ludzie lubią widzieć rzeczy proste i sielankowe. Zatem ciągłe napięcie i fabuła przesiąknięta skomplikowanym zwrotem akcji może wydawać się zbyt mocną narracją dla pojedynczych jednostek, zwłaszcza młodszej publiki. Jednakże należy pamiętać, że to właśnie było kluczem do sukcesu twórczości reżysera Bong Joon-Ho.
Odchodząc już od kwestii samego tytułu, czynnikami wpływającymi na mniejsze zainteresowanie thrillerem są po prostu różnice kulturowe, brak wiedzy na temat nie tylko koreańskiego kina, ale i samego kraju, jak również zamykanie się w stereotypach. Do niedawna nie wiedzieliśmy, czym tak naprawdę jest K-pop. To gatunek muzyczny, który stał się prawdziwie globalnym fenomenem, dzięki charakterystycznej mieszance uzależniających melodii, zgrabnej choreografii i wartości produkcyjnych. Tak też dzieje się w przypadku południowokoreańskich teledysków czy też ekranizacji filmowych, których estetyka, twórczy montaż i realizacja nie mają sobie równych. U podstaw każdego montażu leży specyficzny rytm, kadencja i „historia w historii". To aspekty często używane do pokazania upływu czasu lub punktów fabularnych, są tkanką łączną, która popycha twoją podróż do przodu. Warto pamiętać, że kraje azjatyckie to nie tylko smaczne jedzenie i karaoke, ale również innowacja, kreatywność, rozwój i... niebanalne kino. Parasite zarówno honoruje, jak i podważa tę zasadę, co tylko zwiększa skuteczność scen i ich emocjonalny wpływ.
Należy głośno mówić o problematyce rasizmu oraz o krążącej w Internecie opinii nawołującej do tego, że „Oscary to polityka, a nie dobre filmy.” Ludzie w całej Korei Południowej świętowali to, co uznali za narodowe osiągnięcie, a prezydent Moon Jae-in rozpoczął spotkanie od oklasków i przemówienia gratulującego filmowi. Niektóre sieci telewizyjne przerwały swoje regularne programy, aby przekazać wiadomości o nagrodzie, a prezenter w południowokoreańskiej telewizji musiał przeprosić widzów za krzyk, gdy twórczość reżysera Bong Joon-Ho została uznaną za najlepszy film. Pomimo sukcesywnych momentów Parasite wciąż nie był wolny od rasistowskiej krytyki, która zalała media społecznościowe i sam przemysł filmowy w kilka godzin po historycznym zwycięstwie. Wiele osób sugerowało, że film nieanglojęzyczny nie powinien był zdobyć nagrody amerykańskiej. Reżyser Joon-Ho twierdzi, że film to medium, którego trudno używać, gdy reaguje się w czasie rzeczywistym, ale twórcy mogą być odważniejsi i nie powinni bać się konfrontacji z problemami. Rasizm istnieje i świadomie lub też nie, dotyczy praktycznie każdego. Nowe dane ujawniły, że w ciągu ostatniego roku liczba antyazjatyckich incydentów nienawiści, które mogą obejmować szykanowanie, obelgi i ataki fizyczne - jest większa niż wcześniej podawano. A nieproporcjonalnie duża liczba ataków była skierowana na kobiety. Jeżeli w życiu codziennym istnieje dyskryminacja społeczna, to dotyczy to wszystkich aspektów - podziały i uprzedzenia do filmów obcojęzycznych są. Zatem czy błędem jest myślenie, że rasizm filmowy na pewno nie istnieje? Na to pytanie dobrze odpowiedzieć sobie samemu.
Produkcja dołączyła do małej grupy filmów z napisami, które przebiły się do głównego nurtu Hollywood w ciągu ostatnich dwóch dekad, takich jak Roma (2018), Pan's Labyrinth (2006), Amelie (2001) i Przyczajony tygrys ukryty smok (2000) - chiński dramat, który zarobił 128 milionów dolarów, co uczyniło go najbardziej dochodowym filmem obcojęzycznym w Stanach Zjednoczonych. Jednak istotną kwestią jest niechęć publiki do napisów. Ludzie często narzekają, że napisy odwracają uwagę od akcji na ekranie, trudno się na nich skupić lub czytanie ich może wydawać się pracochłonne, jeśli fabuła jest dość skomplikowana. Dubbing, w którym mowa w języku docelowej widowni zastępuje oryginalny dialog, jest łatwiejszą alternatywą, jak twierdzą niektórzy. I jest to prawdą. Oglądanie filmu z napisami jest poznawczo inne niż oglądanie filmu bez napisów. Tego zdania są liczni eksperci, jak również w głównej mierze Amerykanie, którzy nie są przyzwyczajeni i stanowczo nie należą do fanów oglądania filmów w języku innym niż swój rodowity.
Nie dajcie się zmylić, Parasite nie jest nieprzystępnym zagranicznym filmem artystycznym. Film posiada napisy, co może niektórych odstraszyć, ale jest wiele pozytywów, aby się przełamać, nawet jeśli nasze jedyne doświadczenie filmowe dotyczy dubbingu.
Czy warto obejrzeć ten film? Uważam, że tak. Nie gwarantuję, że przypadnie Ci do gustu (choć myślę, że jest to jakieś ryzyko!), bo to dość nietuzinkowe kino. Ale na pewno błędem jest skreślać film ze względu na uprzedzenia. Warto przekonać się na własnej skórze, czy film jest godny polecenia. Jedno jest pewne. Historyczna wygrana Oscara zmienia oblicze światowego biznesu filmowego, tym samym zwiększając poprzeczkę konkurencji. Parasite to majstersztyk. Wybitnie zagrany i rozegrany, od początku do końca. Ponad dwugodzinny seans pozostawia w zastanowieniu i refleksji, kiedy puszka pandory wybuchnie. Przez dekadę Korea Południowa wydawała pieniądze na tzw. koreańską falę, czyli Hallyu - K-dramę, K-pop i koreańskie kino. Wyróżnienia od Akademii są dowodem na to, że kulturowa era zderzyła się z Hollywood. W pewnym sensie ziarna sukcesu zostały już zasiane. Korea Południowa jest narodem kinomanów, a jej przemysł filmowy jest piątym największym na świecie pod względem sprzedaży kasowej. Talent Bong Joon-Ho został już dostrzeżony.