Pisać każdy może, ale czy powinien? O książkach influencerów
Jak sprzedać przeciętniaka? To proste – wystarczy, by jego autorem był influencer. Przeanalizujmy trend wydawniczy, który powraca niczym bumerang.
Książki internetowych twórców zaczęły zalewać rynek wydawniczy od momentu, gdy hasło "youtuber" znalazło się w naszych codziennych słownikach. Minęły lata, a ten trend wciąż jest zauważalny w księgarniach – choć w nieco innej formie. Wraz z popularnością bookmediów (czyli odrębnej dziedziny social mediów, w której użytkownicy Instagrama, TikToka oraz YouTube'a wypowiadają się na temat przeczytanych pozycji) nadeszły i propozycje od wydawnictw, aby recenzenci sami coś napisali. Skoro kreują się na znawców literatury, powinni równie dobrze sprawdzić się jako pisarze, prawda? Prawda?!
Do tej analizy podchodziłam z założeniem, że z pisarzami-influencerami jest jak z trenerami głosu, którzy chcą rozpocząć własną karierę muzyczną – efekt bywa co najwyżej średni. Jednak w przeciwieństwie do poprawnie śpiewającego coacha, twórcom nie brakuje popularności. I nie twierdzę, że brakuje im pomysłów czy – broń Boże! – talentu. To brak doświadczenia często sprawia, że plan z mocnym potencjałem zostaje zniweczony. Ostatecznie, po paru miesiącach, książka influencera zazwyczaj ląduje wśród innych przeciętniaków, ale nadal generuje niezły zysk (przynajmniej dopóki fani jej autora będą o niej pamiętać).
Książki influencerów zmiotły mnie z planszy?
Nie chciałam opowiadać o twórczości influencerów bez zagłębienia się w ten temat. Wzięłam na tapet stosunkowo niedawno wydane książki, obie stworzone przez młode twórczynie, zbliżone do mnie wiekiem. Karolinę Barbrich poznałam pod pseudonimem Tosty i kawa, a Marię Krasowską kojarzę z kanału na YouTubie poświęconego akrobatyce. Choć twórczość obu pań cenię i bardzo wspieram, odsunęłam sentymenty na bok, aby ocenić treść oraz warsztat, jaki prezentują w swoich książkach.
O Prostym sposobie na bezpamięć miałam zresztą okazję napisać osobną recenzję. Nie była to powieść wysokich lotów, ale muszę przyznać, że bawiłam się na niej nieźle. Zasady wypełnionego magią świata są jasne i rzetelnie rozpisane. Szczególnie podobały mi się kreacje pierwszoplanowych bohaterów, które wypadły dość naturalnie. Natomiast gorzej jest ze sposobem, w jaki ta książka została napisana. Deficyt dialogów w niektórych rozdziałach znacząco spowolnił tempo akcji, które od początku było bardzo nierówne. To spowodowało, że powieść czytałam o wiele dłużej, niż mam w zwyczaju. Czułam się zmęczona całą tą historią.
Natomiast Fala Marii Krasowskiej kompletnie mnie wykończyła. Podobnie jak w przypadku Barbrich, pomysł był dość unikatowy – tym razem miałam do czynienia z apokaliptyczną rzeczywistością, w której fale sejsmiczne powodują ogólnoświatową katastrofę. Główni bohaterowie (pochodzący z Ameryki) znajdują się na Bali, gdy zaskakuje ich silne tsunami. Charakterystyka postaci i język autorki pozostawiają wiele do życzenia. Dialogi są sztuczne, infantylne – jakby owinięte w tani papier z ładnym wzorkiem, mający skutecznie przyciągnąć nastolatków. Młodzieżowego slangu jest co niemiara, ale najczęściej przypomina on pyskówki uczniów z piątej klasy podstawówki. Po skończeniu lektury czułam ogromne rozczarowanie. Wiedziałam wtedy, że trzymam w rękach wzorowy przykład koszmarka napisanego przez influencera.
Książki influencerów – lista największych grzechów
Gdy szukałam tytułów napisanych przez internetowych twórców, analizowałam również ich media społecznościowe oraz recenzje czytelników na YouTubie i portalu Goodreads. Jak się okazuje, spora część tych książek to literatura obyczajowa z wątkami romantycznymi. Znacznie rzadziej influencerzy decydują się na powieści fantasy, które z pewnością wymagają większego zaangażowania przy kreowaniu świata oraz bohaterów. Są również twórcy, którzy nie zabierają się za historie fabularne, lecz we współpracy z wydawnictwem tworzą dodatki traktowane przez niektórych moli książkowych jako produkty kolekcjonerskie. Takimi przykładami są: BookTok Journal Agaty Gładysz, który zaraz doczeka się drugiego "tomu" z jesienną okładką, a także Zaksiążkownik, czyli activity book Zaksiążkowanych, w którym można m.in. rozpisać swoje ulubione książki na stronach przyozdobionych ilustracjami Toli Grupy.
Jak wypada odbiór takich książek? Powieści napisane przez youtuberów są na ogół pozytywnie recenzowane przez ich znajomych z branży. Tymczasem średnia ocen na Goodreads zwykle nie sięga wyżej niż 3,5/5 gwiazdek. Zazwyczaj są postrzegane jako "lekkie i krótkie czytadła", które mimo swojej przewidywalności i ckliwości da się szybko przeczytać. A co czytelnicy najczęściej wypominają influ-pisarzom?
Warsztat z apokalipsy wzięty
Małe doświadczenie pisarskie powoduje błędy, które rażą szczególnie w przypadku marnej korekty bądź jej kompletnego braku. Julia Żugaj chciała tego uniknąć, dlatego zdecydowała się na współpracę z bardziej doświadczonym pisarzem, Przemkiem Corso, który pomógł w tworzeniu młodzieżówki z dedykacją dla jej fandomu. W przypadku Prostego sposobu na bezpamięć nie było aż tak źle (mimo paru pleonazmów). Jednak czytelnicy wymieniają inne książki z fatalnym stylem. Poważną wpadkę zaliczyło wydawnictwo We Need YA po premierze książki Bestselerek, Legendy o popiołach i wrzasku. Pomijając sam styl autorek, w którym podobno nie brakuje powtórzeń, książka musiała doczekać się reedycji przez liczne, rażące błędy w tekście, które powinny zostać wyłapane przed publikacją. To również mogło przyczynić się do średniej ocen na Goodreadsie (3,15/5) oraz ostatecznego odbioru przez czytelników. Z podobnych powodów krytykuje się również Nigdy, przenigdy od instagramerki @mrukbooki oraz Aurorę, której autorka stworzyła wyżej wspomniany BookTok Journal.
Dialogi, czyli kto tak naprawdę mówi?!
Jeżeli ktoś w rzeczywistości by tak powiedział (bez cienia ironii), byłabym naprawdę zdziwiona. Fala załamała mnie swoimi "złotymi" myślami oraz tekstami na podryw, co okazało się jedną z cech łączących popularne książki od internetowych twórców. Za równie infantylny styl oraz cringowe kwestie dostała rykoszetem Aurora. Podobnie jak W rytmie uczuć, romans Oliwii Panek, znanej w Internecie pod pseudonimem Książkowe. Czytelnicy skrytykowali również styl @mrukbooki, stawiając jasno, że dialogi bohaterów są "na poziomie podstawówki".
Książki influencerów są również często krytykowane za slang młodzieżowy, który wywołuje ciarki zażenowania. Tak również częściowo stało się u Bookovicza, którego Bliźniaczy płomień traktuje o miłosnej relacji osiemnastoletniego Japończyka z innym chłopakiem. Użytkownicy Goodreads piętnowali "wpychany na siłę" slang, a także liczne nawiązania popkulturowe, które zaczęły przypominać chamski product placement.
Witajcie w Polmeryce
Teoretycznie fabuła dzieje się w Stanach Zjednoczonych, ale w rzeczywistości akcja rozgrywa się w polskich warunkach. Mimo amerykańskich nazwisk oraz wzmianki o tym, że bohaterowie posługują się językiem angielskim, z Ameryką za wiele wspólnego nie mają. Ten problem logiczny dotyka wiele przeciętniaków i nie ominął również niektórych influencerów. "Polmeryka" to hasło, które często przewija się w recenzjach książki W rytmie uczuć, której ewidentnie brakuje klimatu USA. Podobnie dzieje się w Fali, w której kraj pochodzenia nie gra większej roli. Amerykańscy protagoniści nie różnią się wiele od Francuzów i Niemców spotykanych po drodze. Jedyną wzmianką jest restauracja McDonald's, która ledwo się trzyma po katastrofach klimatycznych. Jestem natomiast pewna, że nastolatkowie z każdego innego państwa pobiegliby do Maka, gdyby jeszcze był otwarty. Zatem nic nie wyróżnia znacząco tego, skąd Elvis, Sydney i Paris pochodzą. Równie dobrze moglibyśmy ich ochrzcić Emilem, Sandrą oraz Patrycją. Wyszłoby na jedno.
Miała być inspiracja, wyszła kalka?
Moja przyjaciółka, która również czytała Falę, zauważyła podobieństwa wątku romantycznego do historii z popularnej serii Students. Okazuje się, że Maria Krasowska ją uwielbia. Prosty sposób na bezpamięć bardzo przypominał mi Króla kruków, szczególnie przez wątek tatuaży, który opierał się na podobnych zasadach. W rytmie uczuć ma klimatem nawiązywać do twórczości Colleen Hoover, w której Oliwia Panek się zaczytuje. Natomiast Ostatnia godzina, debiutancka powieść Bestselerek, dawała poczucie, jakby dziewczyny czerpały inspirację z książek Neila Gaimana.
Hit, który za parę lat wyląduje w antykwariacie
Na koniec warto przytoczyć historię Daniela Muniowskiego, znanego w Internecie pod pseudonimem Czytacz. Wraz ze swoją żoną dzieli się on literackimi przemyśleniami na kanale Strefa Czytacza. Ostatnio odniósł się do książek pisanych przez influencerów, w tym do swojej własnej. Gra o marzenia może być przykładem tego, co prawdopodobnie się wydarzy z większością takich pozycji. Dzisiaj raczej trudno znaleźć ten tytuł w księgarniach. Łatwiej nabyć egzemplarz z drugiej ręki. Autor sam przyznaje, że jego historia była przeciętnym romansem, o czym świadczy również średnia ocen na Goodreadsie (2,96/5). Stwierdził, że dziś nie zdecydowałby się na jej wydanie z prostego powodu.
Twórca nadal chce próbować swoich sił w pisaniu. Jednak tym razem chciałby wydać książkę nie pod swoim nazwiskiem, aby móc się do niej przyznać jedynie wtedy, gdy jego zdaniem osiągnie sukces.
Nie tylko Gra o marzenia poszła w zapomnienie – podobnie stało się z Ostatnią godziną. Wydaje się, że ku temu zmierza również W rytmie uczuć. Biorąc pod uwagę fakt, jak wiele pozycji jest wydawanych w ciągu roku, nie jest to szczególnie zaskakujące. To pokazuje, że książki influencerów są najczęściej łatwym, ale i krótkotrwałym zyskiem. Przeciwnie może okazać się w przypadku Fali (mimo że mi osobiście nie przypadła do gustu), bo seria się rozrosła – poza trylogią w ciągu najbliższych miesięcy zadebiutuje spin-off Chasing Paris. Widać również, że historia ma wielu młodych fanów, którzy entuzjastycznie dzielą się przemyśleniami w mediach społecznościowych.
Pisać każdy może, ale czy powinien? Bliżej mi do zdania Muniowskiego, choć jestem ciekawa, czy któryś z influencerów przełamie czar i napisze coś, co zapadnie w pamięć czytelnikom – oczywiście w pozytywnym sensie. Dobrze zapowiada się Piękny chaos twej duszy, powieść instagramerki @not.my.high pisana wierszem białym.