Cyberpunk już istnieje. Zwiastuny AI, ElsaGate 3.0 i zagrożenia czyhające na dzieci w sieci
Żyjemy w epoce, w której każdy może tanim kosztem wygenerować sobie „dzieło sztuki”. To jednocześnie imponujące i niezwykle smutne, a momentami wręcz przerażające.
Częścią pracy dziennikarza jest poszukiwanie nowych informacji. W przypadku pisania o popkulturze mogą nimi być premiery zwiastunów, które przekazuje się odbiorcom, by mogli zapoznać się z zapowiedziami nadchodzących projektów. Jednak kiedy zaczynałem tę pracę, nie sądziłem, że wraz z tym przyjdzie i pewien bagaż. Bagaż, którym są koszmarne twory boga-maszyny. Nawet teraz, kiedy przeglądam YouTube'a, atak nadchodzi niemalże z każdej strony...
Jak zwiastuny AI przejęły szturmem YouTube?
Kiedy na YouTubie wpiszemy frazę trailer, to jest duże prawdopodobieństwo, że nie ukażą nam się oficjalne zapowiedzi filmów, seriali czy gier. Nie chodzi mi o filmiki fascynatów przyczep kempingowych, tylko o wideo całkowicie wygenerowane za pomocą AI, które pozują na prawdziwe zwiastuny. Ujrzymy między innymi Roberta Downey Jr. w kostiumie Doktora Dooma – czy siedzącego na tronie, czy duszącego Petera Parkera. Może macie ochotę na animację? Przywita Was tuzin sfabrykowanych ujęć z Shreka 5, kolejnej kontynuacji Toy Story albo trzeciej Krainy lodu. Nie wspominając o adaptacjach gier komputerowych z tymi aktorami, którzy akurat są popularni. Nie zliczę, ile razy moje przekrwione oczy oglądały Dwayne'a Johnsona jako Kratosa czy Willa Smitha jako CJ-a z GTA.
Tego typu potworków jest na YouTubie mnóstwo. Wszystkie wyglądają tak, jakby zostały w pięć minut sklejone w Photoshopie. Miniatury cechuje mocno rozmyte tło, nad wyraz wyraźna postać w centrum z nałożoną na głowę twarzą popularnego aktora czy aktorki, najczęściej z filmów akcji z dawnych lat, bądź z czasów świetności MCU. W samym wideo znajdziemy natomiast bardzo statyczne i estetyczne ujęcia, wyglądające jak screeny pochodzące z losowej gry AAA na Playstation 5. Co w tym złego? W końcu widzowie mogą otrzymać swoje ładne obrazki, często adaptujące ich ulubione fanfiki czy zawierające znane fancasty. Wszystko w bardzo estetycznej odsłonie, której normalnie nie dałoby się osiągnąć bez wysokiego budżetu... Jest jednak małe „ale”.
Zwiastunowy McDonald i brak oryginalności
Dość ironicznym i zabawnym spostrzeżeniem na temat różnego rodzaju dzieł wygenerowanych przez sztuczną inteligencję jest to, jak bardzo odzwierciedlają one aktualny stan Hollywood. Kiedy zajrzycie w świat masowo generowanych zwiastunów, rzuci Wam się w oczy to, jak mało pojawia się tam oryginalności. I nawet nie chodzi mi o to, że każdy model AI korzysta z bazy wytworzonych już treści, co jest wątpliwe etycznie. Nie, po prostu w zapowiedziach AI widać tę samą "chorobę", która kinowe produkcje trawi już od dawna: plagę remake'ów i sequeli. Jedyne, co sztuczna inteligencja jest w stanie wymyślić, to bezpieczne i sterylne idee. Chcieliście zobaczyć, jak wyglądałby zwiastun Avengers: Doomsday? SORA 2 stworzy ujęcia, jakich moglibyście się spodziewać, jeżeli jesteście choć trochę zainteresowani tematem. Robert Downey Jr. siedzący na tronie. Połamane wieżowce Nowego Jorku. Peter Parker Toma Hollanda widzący twarz byłego mentora za maską Dooma. Zaniepokojony Profesor X ze starych X-Menów. Wszystko, czego można by się spodziewać, a zarazem nic, co byłoby zaskakujące.
youtube.comTo samo tyczy się wszelkiego rodzaju generowanych adaptacji czy remake'ów. Wszystkie są tworzone w taki sposób, aby uwzględnić wyłącznie popularnych aktorów i znane koncepty. AI kocha gwiazdy kina akcji, czego chyba najlepszym przykładem jest Jason Statham, który został obsadzony w takich rolach jak Popeye, Agent 47 z Hitmana czy One Punch Man. Nie będę ukrywał, za pierwszym razem koncepcje te wydały mi się nawet zabawne, ale wystarczy jedno spojrzenie na miniatury tych fałszywych zwiastunów, aby dowiedzieć się, że według AI dobrze wyglądający film to coś w stylu produkcji z 4. fazy MCU. Pocięte sceny akcji, dziejące się na ciemnym tle, często wśród gruzów czy wyblakłych ruin. Wszystko wygląda posępnie, smutno i szaro. Jakby sztuczna inteligencja pożyczyła wszystkie negatywne cechy od współczesnego Hollywood: taniość, jechanie na nostalgii i desperackie podpinanie się pod trendy. Warto dodać, że takie podejście zdecydowanie działa, gdyż fałszywe zwiastuny zdobywają tonę wyświetleń. Mogą to rzecz jasna być boty, ale takiej teorii trochę przeczy spora różnica w liczbach wyświetleń poszczególnych filmów. Widać to chociażby po olbrzymich wynikach zwiastunów Avengers: Doomsday w porównaniu do pozostałych.
Mogłoby się wydawać, że samo istnienie tego typu treści w internecie nie jest niczym złym. Komu miałoby szkodzić to, że fani MCU obejrzą sobie kilka koncepcji na to, jak mógłby wyglądać wyczekiwany przez nich film? Przecież można tak uderzać w wielkie korporacje, gdyż na swój sposób AI kradnie ich własności intelektualne i oddaje do użytku każdemu, kto zechce sobie coś wygenerować niczym robotyczny Robin Hood. Otóż nie. Pomijając fakt, że na generowaniu treści tracą przede wszystkim artyści, a nie ich pracodawcy, tego typu działania mogą co najwyżej zachęcić magnatów finansowych do konformizmu i dostosowania się do potrzeb rynku. Wysokie wyniki osiągane przez sztuczne zwiastuny na platformach społecznościowych są perfekcyjnym sygnałem dla pracowników marketingowych, że właśnie tak powinny wyglądać współczesne produkcje. Jesteście zmęczeni kiepsko wyglądającymi efektami wizualnymi w nowych filmach? Większe zainteresowanie ludzi AI będzie oznaczało jeszcze tańsze VFX.
Elsagate 3.0, czyli jak takie treści polują na dzieci?
Nie jest to najważniejsza kwestia, gdyż nie dotyczy zwykłych ludzi. To, co w rozwoju AI na mediach społecznościowych jest najbardziej niepokojące, to jego symbioza z dziwacznymi treściami tworzonymi dla najmłodszych. Niecałe dwa lata temu pojawiły się kontrowersje związane z "ElsaGate". Na przeznaczonym dla dzieci YouTube Kids zaczęły pojawiać się nietypowe kreskówki z przeróżnymi postaciami ze znanych franczyz. Spider-Man, Elsa, Minionki, Świnka Peppa i inni rozpoznawalni bohaterowie spotykali się w tych kuriozalnych, słabo wykonanych animacjach. Tematyka tych dzieł była co najmniej obrzydliwa – zawierała sceny przemocy, fetysze, treści seksualizujące, nagość, niepokojące zachowania czy przemoc domową. Nawet dziś po wpisaniu hasła ElsaGate możemy znaleźć filmiki z wyrywaniem zębów Elsie, eksterminowaniu minionków bronią palną czy Spider-Manem w ciąży.
Jako osoba, która wychowywała się w okresie rozwijającego się internetu, mógłbym próbować przymknąć na to oko, gdyż sam oglądałem Miasteczko South Park czy Kapitana Bombę. Ale była pewna różnica. Wybryków Erica Cartmana nie dało się zobaczyć na MiniMini, Nickelodeonie czy Cartoon Network. Oczywiście, każdy młody człowiek obeznany z technologią był w stanie odnaleźć te treści, ale przynajmniej miał świadomość, że są skierowane do starszego odbiorcy. Niestety ElsaGate nigdy się nie zakończyło, a w erze generatywnego AI odnalazło swoją drugą młodość. Teraz nie jest ograniczone do tanich i brzydkich animacji, które na pierwszy rzut oka można wyłapać. Na YouTubie znajduje się mnóstwo filmów z jakością udającą filmy Pixara, których treść jest co najmniej dziwna. Ostatnimi ofiarami tego trendu były bohaterki K-Popowych łowczyni demonów, które w swojej elsagate'owej wersji zostały wykorzystane do fetyszyzacji nadwagi, wymiotowania czy rodzenia dzieci w okrutny sposób. Wszystko dostępne jest na YouTubie.
Co można z tym zrobić?
Pora przejść do najbardziej pesymistycznej konkluzji tego przygnębiającego tekstu – na razie nie ma skutecznych form obrony przed wysypem AI slopu. YouTube obiecywał, że przestanie promować treści AI, ale albo nie da się tego zrobić, albo nie jest to priorytetem platformy. Poza tym są jeszcze inne miejsca, gdzie wysyp tego typu treści jest nadal widoczny. TikTok, Instagram, a przede wszystkim Facebook – to strony, dla których chyba nie ma już ratunku. Jeżeli przeczytaliście cały tekst i dotrwaliście aż tutaj, to jedyna myśl, z jaką mogę Was pozostawić, dotyczy relacji międzyludzkich. Jeżeli macie znajomych, którzy świadomie bądź nieświadomie konsumują treści produkowane przez AI, spróbujcie ich uświadomić w kwestii tego, jaki wpływ może to mieć na rzeczywistość. Nie każdego da się przekonać, ale myślę, że unikanie dzieł masowo tworzonych przez roboty to coś, co wciąż jest możliwe.