Z okazji premiery niezwykle udanego i oryginalnego dzieła małżeństwa Ciro Guerry i Cristiny Gallego pt. Sen wędrownych ptaków, o którym więcej poniżej, chcemy skorzystać z okazji i przyjrzeć się rozmaitym produkcjom filmowym skupionym wokół mieszkańców Ameryki Południowej, ich historii i kultury. Filmy te są przedstawicielami różnych gatunków, tematów i czasu (akcji i kinematografii), których łączy ten kontynent, a z którymi bez wątpienia warto się zapoznać, zwłaszcza biorąc pod uwagę mnogość perspektyw twórców.
Wydawać by się mogło, że znajdujące się na południe od Stanów Zjednoczonych Ameryki ziemie i ich mieszkańcy stanowią częsty obiekt rozważań kinematografii dostępnej szerokiej publiczności. Owszem, choć w znacznej mierze ogranicza się to do... Meksyku i terenów Ameryki Środkowej. My zaś, tym razem, chcemy zjechać palcem po mapie nieco niżej, nie skupiając się na Ameryce Łacińskiej, a stricte Południowej: oto zestawienie produkcji filmowych, które związane są z tym kontynentem tematycznie, choć na wiele przeróżnych sposobów – znajdą się tu mniej znane produkcje, stworzone przez jego mieszkańców, jak i te większe, za którymi stoi Hollywood. Mimo różnic, wszystkie łączy to jedno niezwykle barwne, odległe miejsce – i każdą z takich czy innych powodów warto obejrzeć, jeśli ten klimat, pejzaże czy kultura i historia Indian w jakiś sposób działają na Was magnetycznie i ciekawią Was odmienne perspektywy twórców.
Krew Kondora (1969)
Krew kondora to boliwijska, trwająca nieco ponad godzinę produkcja z końca lat 60. Film został zrealizowany dość spontanicznie, gdy do wystąpienia przed kamerami udało się namówić Indian, a sam proces twórczy zyskał bezinteresowne wsparcie przy produkcji i realizacji. Problematyką jest tu wyniszczanie przez cywilizację Zachodu. Boliwijczycy indiańskiego pochodzenia stanowią większość kraju, wobec których stosowane były neokolonialne praktyki ze strony Amerykanów. Kraj cierpiał też pod naporem absurdalnych działań politycznych rządzącego stronnictwa. Krew kondora miała być protestem przeciw ciemiężycielom. Główny bohater, zrozpaczony przywódca wspólnoty w indiańskiej wiosce, stanął na czele buntu przeciw Amerykanom. Według zachwyconych krytyków, film ten emanuje czystym humanizmem, a sam obraz czy muzyka wznoszą go do rangi dzieła sztuki – dzięki któremu miało się o Boliwii mówić na całym świecie.
Nie ma gwiazd w dżungli (1969)
Film peruwiański nagrodzony na MFF w Moskwie. Kolejna produkcja traktująca o człowieczeństwie i starciu kultur, tutaj również charakterów. Awanturnik, który w drodze do bogactwa nie cofnie się przed niczym. Zbrodnia. Indianin, który przejrzał zamiary awanturnika. Walka, stopniowy upadek człowieczeństwa. „Analizując skrajny przypadek upadku człowieka, starałem się wskazać przyczyny jego klęski” – mówi reżyser. Warto przekonać się, że nie rzucił słów na wiatr.
Zielona ściana (1970)
Film reżysera wspomnianego wyżej
Nie ma gwiazd w dżungli, któremu kino peruwiańskie zawdzięcza największe sukcesy tego okresu – Armando Roblesa Godoya. Podobno twórca oparł je na własnych przeżyciach. I rzeczywiście – całość wygląda, jakby artysta po prostu wyszedł z lasów i od razu złapał za kamerę. Jest to historia młodej pary, które porzuca miejską egzystencję dla ekscytującego, ale też pełnego niebezpieczeństw życia w peruwiańskiej dżungli.
Modlitwa już nie wystarcza (1972)
Zdjęcia dokumentalne wymieszane z fabularyzowanymi materiałami. Chile – okres olbrzymich przemian prowadzonych przez rząd Salvadora Allende – rząd socjalistyczny. Pewien ksiądz tak bardzo przejmuje się warunkami życia niższych klas chilijskich, że stopniowo staje się działaczem politycznym i „kapłanem-robotnikiem”. I na tym właśnie skupia się ta uderzająca autentycznością mimo upływu czasu historia – na cierpieniach i dramatach ubogich mieszkańców miasta.
Fitzcarraldo (1982)
Dzieło w reżyserii
Werner Herzog, w którym
Klaus Kinski, jako irlandzki inżynier, miłośnik opery, swój pobyt w Ameryce Południowej układa w pasmo klęsk. Jego marzeniem, a następnie obsesją, staje się wybudowanie opery w peruwiańskiej dżungli. Dzięki temu mieszkańcy Iguitnis, miejscowości położonej nad Amazonką, mogliby podziwiać europejskich mistrzów. Wszystkie jego próby i podejścia, nawet takie, które były zdaniem samego bohatera, Fitzcarralda, godne pogardy, kończą się fiaskiem. Jak się to kończy? Sprawdźcie. Film nie politykuje, skupia się na starciu cywilizacji z dziką naturą oraz pragnień z rzeczywistością. Ta historia wydarzyła się naprawdę, i nawet jeśli koniec końców może się wydawać tylko przygodową opowieścią, dla samego Kinskiego i niesamowitej scenerii (kręcono w Brazylii i Peru) warto poświęcić obrazowi czas. Warto dodać, ze przy produkcji nie zastosowano żadnych efektów specjalnych, a trwała ona w sumie... 12 lat.
The Mission (1986)
Tytuł, którego większości osób choć odrobinę zainteresowanych kinem nie trzeba przedstawiać, ograniczymy się zatem do kilku wspomnień.
Aidan Quinn,
Jeremy Irons,
Liam Neeson,
Robert De Niro. Już same nazwiska robią swoje, my jednak skupiamy się na wartościach naszego kontynentu... Ponadczasowa historia o dramacie wiary, odkupieniu, poświęceniu i odwadze, przeciwstawionej przemocy i niesprawiedliwości w południowoamerykańskiej dżungli w XVIII wieku. Historyczne wydarzenia z czasów kolonizacji. Ach, i
Ennio Morricone!
Link not found (1996)
Wiecie, kim była Eva „Evita” Duarte? Była to pewna kobieta, która amatorsko dorabiała jako teatralna i filmowa aktorka. Ostatecznie została ona... żoną prezydenta Argentyny, Juana Peróna, a następnie najbardziej znienawidzoną i kochaną jednocześnie damą w tym kraju. Została działaczką społeczną i polityczną, a dzięki konsekwentnym staraniom doprowadziła do przyznania kobietom praw wyborczych pod koniec lat 40. Jej życiorys stał się podstawą do napisania wielokrotnie wystawianego musicalu Evita, na podstawie którego Alan Parker stworzył swoją filmową adaptację. Jasne, film kręcono w większości w Budapeszcie (mieszkańcom Argentyny nie spodobało się, że główne role nie były obsadzone przez rodaków), opowiada jednak o niezwykle ważnej dla historii tego południowoamerykańskiego kraju postaci, z którą warto się zapoznać.
Brava Gente Brasiliera (Brave New Land) (2001)
Diogo jest kartografem z Portugalii stacjonującym w Forcie Coimbra, założonym w regionach Mato Grosso w Brazylii. Przybył tam, aby – co oczywiste – odkryć nieznane wcześniej ziemie i narysować mapy okolicznych obszarów. Życie jednak zaskakuje, raz tragedią, raz miłością, czasem jednym i drugim. Gdy zatem bohater zakochuje się w Anote, pięknej młodej kobiecie, której rodzina rządzi lokalnym plemieniem Indian Guaicuru, pojawiają się kłopoty. Kiedy Anote zachodzi w ciążę, Diogo zyskuje wrogość ludu dziewczyny, co doprowadza do tragedii. Historia, choć wydaje się kolejną wersją tego, co znamy, niesie jednak ze sobą wielki ciężar i ładunek emocjonalny, przypomina też, że to nie kultura nas poróżnia, tylko my sami. Banalny wniosek? Pewnie, ale ubrany w mocne, brazylijskie kino!
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h