Być jak Charlie Kaufman. Historia wybitnego scenarzysty
Scenarzyści nie są interesujący. Ci najbardziej przebojowi, jak Quentin Tarantino czy Woody Allen, zrobili międzynarodowe kariery jako reżyserzy, nie pisarze. Co dla twórczości tych mniej znanych może być zaletą. Pozwala bardziej obiektywnie się jej przyjrzeć, bez rozpraszania bogatą osobowością. Jednym z najciekawszych “nieinteresujących” scenarzystów jest Charlie Kaufman.
W Kaufmanie nie ma niczego, co krzyczy “spójrzcie na mnie”. Wygląda jak zmęczony księgowy, aktywnie unika wywiadów, próżno szukać go na czerwonym dywanie, sam siebie nie określa nawet jako scenarzystę czy pisarza. W nielicznych publicznych wystąpieniach uderza jego spokój, normalność. Ewidentnie nie pasuje do hollywoodzkiego przepychu. Jak sam mówi, to po części dlatego, po paśmie sukcesów z początku XXI wieku, nie zrobił większej kariery. A jednak to w umyśle tego człowieka narodziły się scenariusze kilku najbardziej oryginalnych i surrealistycznych filmów ostatnich lat.
Przygoda szerokiej publiczności z Charliem Kaufmanem zaczęła się w 1999 roku, kiedy to swoją premierę miał Being John Malkovich. Trzydziestoletni Kaufman miał za sobą lata niezbyt owocnej pracy, przy scenariuszach do mało znanych, amerykańskich sitcomów. Po tym jak jeden z nich został anulowany, wolny czas poświęcił na dopracowywanie własnych pomysłów. Dwa z nich, o mężczyźnie, który zdradza swoją żonę i o portalu do głowy innego człowieka, ostatecznie połączył w jeden scenariusz. Zdobył on umiarkowaną rozpoznawalność, choć każdy zaznaczał, że nikt takiego filmu nie wyprodukuje. Z czasem jednak z projektem zaczął być łączony aktor John Malkovich, a finansowaniem zainteresowała się firma C00 Films, której właścicielem jest wokalista R.E.M. Michael Stipe. Do obsady dołączyli John Cusack, Cameron Diaz i Catherine Keener, a posadę reżysera objął nieznany Spike Jonze, późniejszy zdobywca Oscara za scenariusz do filmu Ona. Prace ruszyły. Efekt końcowy to historia nieszczęśliwego, bezrobotnego pacynkarza Craiga (John Cusack), który odkrywa portal do głowy aktora Johna Malkovicha. Obserwowanie świata oczami kogoś innego przynosi mu dziwne spełnienie. Postanawia więc zarobić na udostępnianiu tunelu ludziom takim jak on, nieszczęśliwym we własnej skórze. Być jak John Malkovich to festiwal absurdu i surrealizmu, oferujący choćby takie sceny, jak słynna sekwencja w restauracji wypełnionej samymi Malkovichami czy wykorzystanie go jako laleczki i zmuszenie do tańca przez Craiga. Film nigdy nie przekracza jednak granicy, po przekroczeniu której stałby się niestrawny, co zdarza się czasem choćby Davidowi Lynchowi. Dla fanów gatunku pozycja obowiązkowa.
Być jak John Malkovich przyniósł Kaufmanowi pierwszą nominację do Oscara. Krytycy docenili przywiązanie do detali i unikalność jego pracy. Komplementy płynęły ze wszystkich stron. Pozwoliło mu to na zrealizowanie w 2002 roku dwóch większych projektów. Pierwszy z nich, Confessions of a Dangerous Mind, pokazywał jak istotna jest współpraca między reżyserem a scenarzystą. George Clooney nie był w stanie odpowiednio oddać wizji Kaufmana i ostatecznie zaczął wprowadzać w scenariuszu poprawki. Przez to fikcyjną biografię autentycznego prezentera telewizyjnego Chucka Barrisa ciężko nazwać filmem Charliego Kaufmana. W przeciwieństwie do Adaptation., moim zdaniem jego magnum opus. Ponownie przy udziale Spike’a Jonze’a, film ten w fantastyczny sposób przeplata elementy rzeczywistości i fikcji. Opowiada o trudnościach scenarzysty Charliego Kaufmana, z napisaniem scenariusza do adaptacji prawdziwej książki Susan Orlean Złodziej Orchidei. Pokazuje w czasie rzeczywistym proces powstawania scenariusza, wpływ jaki mają na niego osoby postronne, neurotyczność autora, oczekiwania publiczności. Ponownie zaskakuje niezwykłe przywiązanie Kaufmana do detali, wszystko ma w Adaptation. swoje miejsce, każdy kolejny seans pozwala ujrzeć nowe warstwy tej opowieści. Do tego każdy z odtwórców głównych ról wykonuje kawał fantastycznej roboty. Zarówno Meryl Streep w roli Orlean, jak i nagrodzony Oscarem z swoją rolę Chris Cooper w roli złodzieja orchidei Johna Laroche’a oraz fantastyczny Nicolas Cage jako Charlie Kaufman i jego fikcyjny brat bliźniak Donald. Fikcja przenika się z prawdziwym światem do tego stopnia, że oscarową nominacją za scenariusz do Adaptacji Charlie podzielił się właśnie z nieistniejącym Donaldem.
Kulminacją złotego okresu Kaufmana był rok 2004. Akademia nagrodziła go wtedy za scenariusz do jego najbardziej znanego dzieła, Eternal Sunshine of the Spotless Mind. Reżyserią zajął się Michel Gondry, twórca teledysków do m.in. Everlong Foo Fighters, Around the World Daft Punk czy The Hardest Button to Button The White Stripes. Eternal Sunshine of the Spotless Mind, bo tak brzmi oryginalny tytuł, to historia Joela (jedna z lepszych ról Jima Carreya), który odkrywa, że jego była dziewczyna Clementine (Kate Winslet) poddała się zabiegowi usunięcia z pamięci wszystkiego co z nim związane. Postanawia zrobić to samo. Film jest podróżą przez zakamarki ludzkiej pamięci i opowiada o wartości wspomnień, nawet tych najbardziej bolesnych. Jest też najbardziej konwencjonalnym filmem Kaufmana, chociaż oczywiście są w nim liczne surrealistyczne elementy, pomijając sam motyw usuwania wspomnień. Cudownie klimatyczny Eternal Sunshine of the Spotless Mind pozwala widzowi na dowolną interpretację nieoczywistego zakończenia i każdemu polecam zapoznanie się z tą pozycją.
Po latach grania drugich skrzypiec, w 2008 roku Kaufman osobiście stanął za kamerą, w swoim najbardziej ambitnym projekcie: Synecdoche, New York. Film niezwykle wyczerpujący, wymagający od widza ogromnego skupienia. Każda klatka filmu zawiera istotne informacje na temat złożonej fabuły, każda strona scenariusza wypełniona jest alegoriami, nawiązaniami, odniesieniami. W skrócie film opowiada o bliskim reżyserowi motywie artysty dążącego do stworzenia dzieła kompletnego (w tej roli genialny Philip Seymour Hoffman), zaniedbującego po drodze swoje życie. Więcej nie zdradzam, by nie odbierać nikomu przyjemności odkrywania wizji Kaufmana na własną rękę. Film ten z pewnością nie został stworzony dla przeciętnego odbiorcy, ale dla konesera, miłośnika detali, lubującego się w dogłębnych analizach sztuki. Nie idzie na kompromisy, nikomu się nie tłumaczy.
Po premierze ciepło przyjętej przez krytyków, ale, jak można było przewidzieć, niedocenionej przez widownię, Synecdoche, New York, Kaufman zapadł się pod ziemię. Jak sam mówi, dopadła go twórcza blokada. Nie potrafił niczego napisać. Posucha skończyła się w 2015 roku. Wtedy to, do spółki ze specem od animacji stop motion Dukiem Johnsonem, wyreżyserował Anomalisa. Jest to najbardziej kameralny film Kaufmana. W obsadzie znajdują się jedynie trzy osoby. Ma to swoje wytłumaczenie w fabule. Opowiada ona o mężczyźnie (David Thewlis), dla którego wszyscy brzmią i wyglądają identycznie (głosu wszystkim użycza Tom Noonan). Brnie przez życie bez celu, aż do momentu kiedy spotyka Lisę (Jennifer Jason Leigh), która jako jedyna się wyróżnia. Jak większość filmów Kaufmana, Anomalisa może być rozumiana na wiele sposobów. Jako krytyczne spojrzenie na współczesną bezosobowość mas lub bardziej dosłownie, jako analiza Zespołu Fregoliego. Podobnie jak w swoich poprzednich filmach, scenarzysta nie podaje jedynej słusznej odpowiedzi, dzięki czemu każdy może tworzyć własne teorie. Wszystko to w pięknej formie niedocenianej, niezwykle szczegółowej i pracochłonnej animacji poklatkowej.
Kto wie, kiedy będzie nam dane ponownie obejrzeć nowy film ze scenariuszem Charliego Kaufmana. Jak co roku pracuje on nad kilkoma pozycjami, w tym filmem Chaos Walking. Ciężko jednak spodziewać się, że adaptacja książki Patricka Nessa będzie pełnokrwistym dziełem w stylu wyżej opisanych. Na takie będziemy musieli pewnie poczekać wiele lat. Daje to każdemu czas na zapoznanie się z jego twórczością i dołączenie do grona fanów.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe