Fenomen scen po napisach, czyli jak Marvel wychował widzów
Sceny po napisach nie są wynalazkiem Kinowego Uniwersum Marvela, ale bez wątpienia to właśnie twórcy MCU zmienili postrzeganie dodatkowych scen. Dlaczego tak się stało i czemu widzowie niekiedy czekają na nie bardziej niż na sam film?
Sceny po napisach od wielu lat służą w kinie jako narzędzie do promowania kolejnych części danej serii. Nie jest to więc wymysł Kinowego Uniwersum Marvela. Pierwsze produkcje z krótką sceną po napisach końcowych odnotowuje się już w latach 60. ubiegłego wieku. Nie ma jednak wątpliwości, że to scena, w której Tony Stark spotyka Nicka Fury'ego w filmie Iron Man z 2008 roku, odmieniła ten element kinowej rozrywki.
Stojący w oknie Nick Fury odwraca się do Tony'ego Starka i wspomina mu o inicjatywie Avengers - początkowo planowano pokazać tę scenę wyłącznie jako niespodziankę i nagrodę dla fanów, którym chciało się zostać do końca napisów. Szef Marvel Studios, Kevin Feige, wspominał po latach, że motyw został zainspirowany Wolnym dniem Ferrisa Buellera (1986), w którym mamy scenę po napisach z udziałem Matthew Brodericka. Grany przez niego tytułowy bohater wychodzi przed kamerę w szlafroku i pyta widzów, dlaczego jeszcze siedzą w kinowej sali. Swoją drogą, scena ta zainspirowała też Deadpoola, który w 2016 roku, ubrany w ten sam szlafrok, zapowiada nadejście drugiej części i pojawienie się postaci Cable'a granego być może przez Keirę Knightley. Wracając jednak do Kevina - scena po napisach z Iron Mana miała być wyłącznie jednorazową niespodzianką, ale po pozytywnych reakcjach zaczęto kontynuować ten kierunek. W tym samym roku dostaliśmy film Hulk - też zakończył się dodatkową sceną, w której pojawia się Tony Stark. Stało się jasne, że mamy do czynienia z narodzinami filmowego uniwersum, chociaż jeszcze wtedy nikt nie potrafił tego do końca zdefiniować.
Kolejne filmy MCU zawierały dodatkowe sceny po napisach, w których zapowiadano następne projekty z łączonego uniwersum. Fani dostali jasny sygnał - warto czekać do samego końca seansu. W drugim Iron Manie pokazano młot Thora otoczony przez Agentów T.A.R.C.Z.Y., a w scenie po napisach Thora (2011) spotkanie Erika Selviga i Nicka Fury'ego, którzy debatowali nad Tesseraktem i przynajmniej ten drugi, nie był świadomy obecności Lokiego. To właśnie ta scena wprowadzała nas w jakimś stopniu do nadchodzącego wielkiego widowiska Avengers z 2012 roku, które też kończy się niezwykle ważną sceną po napisach, zapowiadającą nie tyle kolejny projekt, co nadejście ogromnego zagrożenia. Do widzów uśmiecha się sam Szalony Tytan, Thanos. I chociaż wtedy nie wiedziano, kiedy zaatakuje Ziemię, to jednak sama forma zapowiedzi powinna robić wrażenie. Od tamtej pory tylko jeden film w historii MCU nie doczekał się sceny po napisach - Avengers: Koniec gry (2019), ponieważ nie chciano, aby dodatkowa zapowiedź wpłynęła na emocjonalny finał wieńczący Sagę Nieskończoności.
Do samego końca w kinie zostaje znacząca część fanów na każdym filmie Marvela, ale nawet dzisiaj są widzowie potrafiący opuścić przedwcześnie salę, co wiąże się z prześmiewczymi komentarzami osób cierpliwie czekających. Nie ma wątpliwości, że widzowie ci zostali "wychowani" przez Kinowe Uniwersum Marvela. Napisy końcowe powodują napięcie. "Będzie coś, czy można iść do domu?" - zazwyczaj padają takie właśnie pytania i na wszelki wypadek widzowie po prostu zostają do końca, żeby nic ich nie ominęło. Ten strach przed wypadnięciem z obiegu ma mocne podłoże psychologiczne, ale pozornie wydaje się być nieszkodliwy. Nie ma przecież nic złego w ekscytacji popkulturą i chęcią doświadczenia w kinowej sali wszystkiego, co przygotowali twórcy. Inna sprawa, jeśli dodatkowe sceny stają się znacznie bardziej pożądane od samego filmu.
TOP 10 scen po napisach w historii kina (bez MCU)
Zanim przejdę do ciemnej strony scen po napisach, wspomnę o kilku faktach z historii. Jako przykład pierwszej sceny po napisach w dziejach kinematografii często przytacza się film Wielka wyprawa muppetów z 1979 roku, w którym to Zwierzak wychodzi z ekranu i przed zgromadzonymi kukiełkami i oznajmia, że seans się skończył i dziwi się, że pozostali jeszcze siedzą na swoich miejscach. Idąc jednak za Wikipedią - pierwsza scena po napisach pojawiła się w filmie The Silencers z 1966 roku. Matt Helm rozsiada się w niej na łóżku z wieloma skąpo odzianymi kobietami, a na ekranie widać tekst: "Matt Helm spotka Lovey Kravezit w następnej części Morderrers Row". Podobnie było też w produkcjach z serii James Bond, które kończyła plansza informująca widzów o nadejściu kolejnej części. Od Pozdrowienia z Rosji z 1963 roku każda kolejna część zawierała ten dodatkowy element i chociaż nie jest to jeszcze podręcznikowa scena po napisach, pojmujemy, jakie założenia za tym stały - promocja i poinformowanie widzów o tym, że seria trwa. Od momentu, w którym Muppety złamały czwartą ścianę i kazały widzom iść do domu, kolejne produkcje bawiły się tym elementem. Wspomniany Wolny Dzień Ferrisa Buellera od Johna Hughesa inspirował się właśnie Muppetami, tworząc dodatkową scenę kończącą.
Kinową niespodziankę rozpromował Marvel, o czym świadczą statystyki: w latach 80. otrzymaliśmy 29 filmów ze scenami po napisach, natomiast w samym 2021 roku stworzono ich 21 (według Wikipedii). Rekordzistami pod względem liczby scen po napisach są Strażnicy Galaktyki Vol. 2 z 2017 roku (aż 5 scen), ale też... Inspektor Gadżet z 1999 roku, w którym mamy tyle samo dodatkowych scen, co w filmie Jamesa Gunna. Dzieła, które wyprzedziły pojawienie się Nicka Fury'ego w domu Tony'ego Starka, to między innymi Simpsonowie: Wersja kinowa, Godziny szczytu 3, Transformers, Piraci z Karaibów: Na krańcu świata, a nawet Fantastyczna Czwórka: Narodziny Srebrnego Surfera, w której to dostajemy dodatkowe spojrzenie na Srebrnego Surfera. Wszystkie wymienione filmy pochodzą z 2007 roku, ale jest ich znacznie więcej - ciekawskich odsyłam do zebranej na Wikipedii listy wszystkich filmów ze scenami po napisach.
Podkreślę więc raz jeszcze, że nie jest to wymysł Marvel Studios. Sceny po napisach stały się jednak bardzo mocnym orężem MCU, bo nawet jeśli film dotyczy pobocznych lub nowych postaci (Czarna wdowa, Eternals i Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni), to kusi widzów tym, żeby jednak wybrać się do kina i pozyskać informacje o łączonym uniwersum. Scena po napisach może być ważna w ramach przyszłych projektów.
Zjawisko fanów czekających bardziej na scenę po napisach niż na film nasiliło się wraz z 4. fazą Kinowego Uniwersum Marvela, która otworzyła się na nowych bohaterów. Czarna Wdowa to prequel, Eternals i Shang-Chi to nowe obszary uniwersum, więc brakowało czegoś, co mogłoby przyciągnąć fanów chcących więcej Tony'ego Starka. Po pierwszych pokazach dla krytyków pojawia się cała masa komentarzy pytających nie o to, jak wypadło dane dzieło, ale o to, czy znalazła się w nim scena po napisach i czy ma duży wpływ na Kinowe Uniwersum Marvela.
TOP 10 scen po napisach w Kinowym Uniwersum Marvela
To trochę irytujące dla fana chcącego dyskutować o filmie, a nie tylko o zapowiedzi kolejnej produkcji. Weźcie pod uwagę to, że widownia na Eternals ożywiła się, gdy na ekranie pojawił się Harry Styles w scenie po napisach, a Kapitan Marvel i Bruce Banner w Shang-Chi wywołali ogromne poruszenie, bo oto wreszcie dowód na to, że nowy heros jest w tym samym uniwersum. Niespodzianki powinny być przyjemne, a jednak dla mnie są irytujące i odbierają trochę znaczenia samym filmom. Każdy ma tutaj prawo do indywidualnej oceny i może ktoś nawet nie zauważać takiego problemu. Jednak liczba pytań o sceny po napisach i analizy krótkich fragmentów spowodowały, że chciałem zwrócić na to uwagę.
Sceny po napisach stały się w ostatnim czasie ważnym elementem wielu filmów. Możemy wymienić: Nie patrz w górę, Matrix Zmartwychwstania, King's Man: Pierwsza misja, Pogromcy duchów. Dziedzictwo, Zielony Rycerz. Green Knight, Snake Eyes. Geneza G.I.Joe i Kosmiczny mecz: Nowa era (co ciekawe, także pierwszy Kosmiczny mecz z 1996 roku zawierał scenę po napisach). Przyznam się Wam, że o niektórych nie miałem pojęcia. Na szczęście można je odnaleźć na YouTubie. Sceny po napisach z MCU są jednak znacznie bardziej zawiłe, mogą sugerować ważne elementy i wprowadzać te znane tylko z komiksów, co ma wywoływać długie dyskusje w sieci, ale też wymuszać na widzu ich zobaczenie. Wtedy właśnie mniej mówi się o filmie - zwłaszcza jeśli nie jest to widowisko z pierwszoplanowymi bohaterami uniwersum. Marvel opanował to narzędzie biznesowe do perfekcji, serwując jedną scenę zapowiadającą coś w przyszłości oraz drugą, która jest typowo komediowym dodatkiem, którego nie ma sensu się czepiać.
Wiecie, jaki jest plus tych scen? Widzowie śledzą napisy końcowe. Mogą dowiedzieć się, kto za co odpowiadał, i na jakimś subtelnym poziomie docenić wykonaną przez nich pracę. Polscy widzowie lubią też szukać znajomo brzmiących nazwisk, więc nawet po zakończeniu filmu można się dobrze bawić.