Mój Dług - co działo się ze Sławomirem Sikorą w więzieniu? [NA PLANIE]
Do kin trafił właśnie Mój Dług opowiadający o tym, co działo się ze Sławomirem Sikorą, gdy był w więzieniu. Byliśmy na planie produkcji i porozmawialiśmy z aktorami. Zachęcamy do zapoznania się z naszą relacją.
Gdy w 1999 roku do kin trafił Dług w reżyserii Krzysztofa Krauzego, cała Polska poznała historię Sławomira Sikory i jego biznesowego partnera. Konflikt z lokalnym mafiosem zmusił bohaterów do przemocy, a w finale skłonił nawet do zabójstwa. Presja społeczna na ułaskawienie obu panów była ogromna. Po 22 latach Sławomir Sikora postanowił wzbogacić ową opowieść o kolejny rozdział – tym razem skupił się na tym, co działo się z nim w więzieniu.
Twórcy chcą zabrać widzów do mrocznego świata znajdującego się za kratami zakładu karnego. Sceny Mojego długu były kręcone w Kaliszu. My natomiast zostaliśmy zaproszeni na zdjęcia, które odbywały się pod Warszawą. Scena, jaką przyszło nam oglądać, nie była jakaś spektakularna. Polegała jedynie na przewozie więźniów w konwoju. Na podwórzu przed jednym z domów zaparkowana była więzienna suka, a w jej wnętrzu siedział Sławek i jego kolega. Głównego bohatera gra debiutujący na dużym ekranie Bartosz Sak, a w jego towarzysza wciela się Piotr Stramowski.
Tego dnia scenom na planie przyglądał się Sławomir Sikora, który śledził każdy krok reżysera Denisa Delicia. Nie ingerował. Nie przeszkadzał aktorom. Po prostu przyglądał się ich pracy. Zapytałem więc Bartosza, czy otrzymał jakieś wskazówki od pierwowzoru swojej postaci, skoro jest na wyciągnięcie ręki. „Był taki pan, by spotkać się ze Sławkiem Sikorą przed zdjęciami, co miało mi pomóc w zbudowaniu tej postaci. Jednak życie ułożyło się tak, że do spotkania naszego doszło dopiero na planie. Może i dobrze, że tak się stało, bo i tak nie chciałem być kopią Sławka 1:1. Moim zamiarem było przepuścić go przez siebie” – odpowiedział młody aktor.
Scena wbrew pozorom nie była łatwa. Był to niezmiernie gorący dzień w lipcu. Samochód szybko się nagrzewał, a nie miał chyba klimatyzacji. A przynajmniej nie tak silną, by była w stanie schłodzić auto. Atmosfera przez to była nerwowa, co w jakimś stopniu podobało się reżyserowi, który twierdził, że zarówno funkcjonariusze, jak i więźniowie mają być wkurzeni.
Między scenami zapytałem Bartosza, czy Denis często stara się w taki sposób podbić realizm na planie. „Kręciliśmy w Kaliszu, gdzie znajduje się opustoszałe już więzienie, cały czas czuć w nim ducha przeszłości. Do ról strażników więziennych zatrudnieni zostali prawdziwi funkcjonariusze, którzy nas nie oszczędzali. Podczas jednej ze scen pałowania prawie połamali mi ręce. Jak widzisz, postawiliśmy na duży realizm podczas kręcenia” – odpowiedział mi Sak.
Jak już wspomniałem, historię z Długu znała cała Polska dzięki genialnemu filmowi Krzysztofa Krauzego. Zapytałem Piotra Stramowskiego, czy czuje jakąś presję, biorąc udział w projekcie, który siłą rzeczy będzie porównywany do poprzedniej produkcji. „Może trochę, ale staram się o tym nie myśleć. My nie kręcimy rebootu filmu Krauzego. To jest zupełnie inna historia. Ja na przykład gram postać wymyśloną na potrzeby tego filmu. Może przez to jest mi łatwiej wejść w tę histerię. Nie mam punktu odniesienia do tego, jak ktoś wcześniej zagrał moją postać. Mam czystą kartę i wolną rękę do własnej interpretacji” – powiedział aktor. Podobne pytanie zadałem Sakowi. „Trudno jest wcielać się w postać, która cały czas żyje. Do tego jej historię ludzie widzieli już w kinie. Oczywiście, my podchodzimy do niej inaczej i pokazujemy ją z zupełnie innego strony, skupiając się głównie na tym czasie, kiedy był w więzieniu” – tłumaczy mi Bartosz.
„Mam nadzieję, że nasz film poszerzy wiedzę widzów. I to nie tylko na temat tego, co stało się z bohaterem filmu Dług, ale też tego, z czym muszą się mierzyć osoby trafiające do więzienia. Często naszą wiedzę na ten temat czerpiemy z filmów. Dlatego staramy się bardzo wiernie przedstawić panujące tam realia i to, jak one wpływają na człowieka” – twierdzi Denis Delić. „Wiemy, że nie uciekniemy od porównań do poprzedniego filmu. Dlatego musimy wykonać naszą pracę, jak najlepiej się da” – dodaje reżyser.
Jak wyszło? Możecie sprawdzić to sami. Film trafił właśnie do kin.