Niepokojące porażki horrorów w box offisie. Analiza pierwszej połowy 2024 roku
Czerwiec się zakończył. Czekałem na ten moment, by przedstawić analizę serii niepowodzeń horrorów w box offisie z pierwszej połowy 2024 roku. Nie jest dobrze.
W 2023 roku kina przeżywały najlepszy czas od momentu wybuchu pandemii. Do rekordowych na płaszczyźnie box office'owej lat 2018–2019 jeszcze sporo brakowało, ale wyraźny trend zwyżkowy względem okresu 2020–2022 dawał nadzieję na powrót przybytków X muzy do formy sprzed koronawirusowej zawieruchy. Swoje trzy grosze do sukcesu finansowego branży filmowej w ubiegłym roku dorzuciły również szeroko pojęte horrory. Pierwsza połowa 2024 r. wyglądała jednak zgoła inaczej, a popularne „straszaki” miały problem, aby ściągnąć widzów przed srebrny ekran. Czy kino grozy znalazło się zatem w kryzysie? A może to tylko chwilowa zadyszka, o której za kilka miesięcy nikt nie będzie pamiętał? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w tym tekście.
Chciałbym dodatkowo zaznaczyć, że w niniejszym artykule skupię się jedynie na sferze czysto ekonomicznej, a co za tym idzie, pominę kwestię jakości czy poziomu przywoływanych tytułów. Przejdźmy wobec tego do meritum – jak prezentuje się sytuacja horrorów w box offisie w trwającym roku? Krótko mówiąc – nie najlepiej. Jednakże ostatni weekend czerwca przyniósł pewną zmianę na tym polu i może stanowić swego rodzaju światełko w tunelu. A może i nawet punkt zwrotny dla kondycji finansowej gatunku w nadchodzących miesiącach.
Pierwszą dużą premierą 2024 r. była wyprodukowana przez Jamesa Wana i Jasona Bluma Przeklęta woda. Kosztująca 15 milionów dolarów pozycja zdołała zebrać z całego świata ponad 50 mln dolarów, co należy uznać za niezły wynik, gdy weźmiemy pod uwagę budżet. Wyreżyserowany przez debiutującego na wielkim ekranie Bryce'a McGuire'a film, opowiadający o nawiedzonym basenie, przez niemal pół roku znajdował się na szczycie listy najlepiej zarabiających przedstawicieli kina grozy w ujęciu globalnym. Jak na dłoni widać, że w pierwszych sześciu miesiącach 2024 r. widzowie niechętnie chodzili do multipleksów, aby się bać oraz zakrywać oczy przed wyskakującymi duchami i pozostałymi maszkarami. Jeszcze dosadniej ten problem obrazuje zestawienie Przeklętej wody i największego horroru 2023 r. w box offisie, tj. Pięciu koszmarnych nocy – 54 mln dolarów vs. 297 mln dolarów.
Poprzedni rok był zresztą dla filmów grozy niezwykle hojny. Poza adaptacją kultowej gry wideo z morderczymi animatronikami w roli głównej, aż siedem innych produkcji z tego gatunku przekroczyło pułap 100 mln dolarów na świecie. Dla porównania, do końca czerwca ta sztuka nie udała się żadnemu horrorowi z 2024 r., a jedynymi obok Przeklętej wody, które osiągnęły granicę 50 mln dolarów były Omen: Początek oraz debiutujące w zeszłym tygodniu nowe Ciche miejsce. I to właśnie dzieło Michaela Sarnoskiego z Lupitą Nyong’o w obsadzie przełamie impas i zostanie pierwszym reprezentantem kina grozy w tym roku z „setką” na koncie. Prequel cyklu stworzonego przez Johna Krasinskiego może zatem stanowić dobry prognostyk na kolejne miesiące i odwrócić niepokojącą serię niepowodzeń horrorów w box offisie. W ramach ciekawostki należałoby wspomnieć także o południowokoreańskiej Exhumie. Tytuł ten zakręcił się w okolicach stu milionów dolarów, chociaż zdecydowaną większość zarobił w swoim rodzimym kraju. Trudno mówić więc o jakimś globalnym fenomenie.
Szukając powodów wyjaśniających kiepską dyspozycję finansową omawianego gatunku w 2024 r., wypadałoby pochylić się nad tym, jakie horrory pojawiły się w kinach od początku stycznia do końca czerwca. Okazuje się, że dystrybutorzy zagospodarowali ten okres przede wszystkim filmami oryginalnymi, tj. takimi nienależącymi do żadnych marek. Za przykład niech posłuży Abigail, czyli reinterpretacja klasycznej Córki Draculi. Na niekorzyść wyreżyserowanej przez kolektyw Radio Silence produkcji najprawdopodobniej zadziałał fakt przynależności do podgatunku wampirycznego. Po porażkach zeszłorocznych tytułów o krwiopijcach – Renfielda oraz Demeter: Przebudzenie zła – ewidentnie widać zmęczenie fanów tego typu historiami. Tylko jeden z ośmiu horrorów, które zebrały w 2023 r. co najmniej 100 mln dolarów z całego świata, można uznać za świeży pomysł – M3GAN. Resztę stanowią następne części, odświeżenia bądź ekranizacje znanych franczyz. Rysuje nam to lekko posępną rzeczywistość, w której szansę na sukces kasowy mają głównie treści utrwalone w zbiorowej świadomości (sequele, remaki, rebooty), natomiast mniej szablonowym projektom bardzo ciężko jest się przebić.
W zastanym krajobrazie idealnie odnalazło się wymienione wyżej Ciche miejsce: Dzień pierwszy. Opowiadający o inwazji obcych film jest poboczną odsłoną przynoszącej ogromne zyski serii, a dodatkowo zanotował najlepsze otwarcie spośród wszystkich pozycji z tego uniwersum. W kalendarzu premier znajdziemy kilka jasnych punktów. Już w sierpniu na ekrany kin zawita Obcy: Romulus w reżyserii Fede Alvareza. Zaprezentowany na zwiastunach klimat, nawiązujący do legendarnych dzieł Ridleya Scotta z 1979 r. i Jamesa Camerona z 1986 r., powinien przekonać miłośników ksenomorfów do odwiedzenia najbliższego multipleksu. Ostatnia przygoda w wykreowanym przez brytyjskiego twórcę kosmosie – Obcy: Przymierze – zainkasowała ponad 200 mln dolarów w box offisie. Po tym, jak niesamowitym przebojem zostało w 2022 r. Uśmiechnij się, śmiało można założyć, że nadciągająca w październiku kontynuacja również rozbije bank. W 2024 r. nowe rozdziały w postaci MaXXXine oraz Terrifiera 3 otrzymają franczyzy oparte do tej pory na mikrobudżetach, a z kolejnymi filmami powrócą m.in. Robert Eggers (Nosferatu) i M. Night Shyamalan (Pułapka). Na początku września zadebiutuje także sequel do Soku z żuka, aczkolwiek trudno uznać tę produkcję za pełnoprawny horror (toteż umieszczam ją w tej wyliczance jako uzupełnienie, a nie gwóźdź programu).
Trwający rok stawia wyzwanie nie tylko przed kinem grozy, ponieważ tak naprawdę cała branża ma kłopot z dotrzymaniem kroku formie z 2023 r. A najlepiej świadczą o tym słowa Denisa Villeneuve'a, który dziwił się niedawno, że jego druga Diuna wciąż utrzymuje pozycję lidera w światowym box offisie (ten laur przejęło już W głowie się nie mieści 2). Znacznie lepiej zapowiada się za to 2025 r., szczególnie dla horrorów, albowiem wypełniony jest on tzw. „pewniakami” do tytułu blockbustera. Nie będzie niespodzianką, jeśli powiem, że na to grono składają się w dużej mierze powroty uznanych marek, takich jak Koszmar minionego lata, Naznaczony, Piła, Oszukać przeznaczenie czy Straszny film oraz kontynuacje głośnych hitów ostatnich lat pokroju ww. Pięciu koszmarnych nocy i M3GAN, a także Czarnego telefonu. Oczywiście tak imponujący harmonogram będzie możliwy do utrzymania jedynie bez naturalnych w przemyśle kinowym przesunięć.
Podsumowując: warto zahaczyć o kwestię budżetów, gdyż horror to bardzo specyficzny gatunek. Nawet w przypadku niezbyt wysokich wpływów bardzo prawdopodobne jest, że dana produkcja wyjdzie na „zero”. Inwestowanie w filmy grozy jest zatem niezwykle opłacalnym biznesem, co powoduje, że raczej nie znajdą się one w kryzysie – rzecz jasna tym finansowym.