Miecze świetlne nie są niezwyciężone. Udowodnię Wam to
Co pomoże w walce z mieczem świetlnym? Jaka jest historia, słabości i zalety tej broni? I dlaczego nigdy nie będzie niezwyciężona?
Miecze świetlne stały się wizytówką Star Wars. Można odnieść wrażenie, że zyskały jakieś mityczne znaczenie w oczach widzów. A tak naprawdę nigdy nie były bronią idealną. Co więcej, George Lucas pierwotnie chciał, by w Nowej nadziei dysponowali nimi żołnierze Rebelii i Imperium. Później nadano im trochę inną symbolikę i podkreślono ich wyjątkowość w Oryginalnej Trylogii. Prequele osadzone w innych czasach pokazały, że miecze są wykorzystywane przez setki członków Zakonu Jedi, ale nikt nie uważał, że odebrano im unikalność. To końcu w tej trylogii po raz pierwszy zobaczyliśmy, że miecz świetlny nie jest najsilniejszą bronią na świecie. Droidy z bronią energetyczną mogły normalnie walczyć z Jedi!
Miecze świetlne to symbol
Gdy zajrzymy do Expanded Universe, czyli starych historii podpiętych do Legend, okaże się, że koncept mieczy świetlnych i ich pochodzenia został znacznie rozbudowany. Fabuły były tworzone latami – w komiksach, książkach czy grach – więc twórcy mogli puszczać wodze fantazji i rozbudowywać uniwersum po swojemu. Dowiedzieliśmy się między innymi tego, że miecze powstały jakieś 20 000 lat przed częścią IV i zostały stworzone przez Zakon Je'daii, czyli pradawnych protoplastów Jedi, których doskonale znamy. Działały jednak trochę inaczej – krótko i czasem musiały być podłączone kablem do zasilania na pasku (w wyniku tego były wykorzystywane jako broń ceremonialna). Trochę ironią jest fakt, że nie dopracowali technologii, która dała miecze świetlne w formie znanej z filmów. Dokonali tego dopiero naukowcy z Imperium Sithów, którzy jako pierwsi umieścili zasilanie w rękojeści broni. Jedi przejęli tę technologię 4800 lat przed Nową nadzieją, po inwazji Imperium Sithów.
Ciekawe jest to, że dla Jedi miecze zawsze były symbolem obrony uciśnionych, a nie atrybutem żołnierzy czy niszczycieli. Była to też taka swoista wiadomość dla potencjalnych wrogów, że osiągnięcie mistrzostwa we władaniu mieczem świetlnym wymaga wielkich umiejętności i długiego treningu. I dzięki temu unikano też konfliktów. To wszystko się zmieniło, gdy wybuchła Wojna Klonów. Jedi przestali być obrońcami, a zostali w pewnym sensie zmuszeni do bycia żołnierzami. To samo przyczyniło się do ich upadku w planie Palpatine'a.
Miecze świetlne nie są niezwyciężone
Wielu widzów uważa, że miecze świetlne dają ich właścicielom przewagę, dzięki której stają się niepokonani. Na podstawie samych filmów wysnuli wniosek, że broń ta nie ma żadnej wady. Nadali jej mistyczny charakter w historii popkultury.
Problem polega na tym, że tego typu wnioski są nadinterpretacją. Twórcy pracujący dla George'a Lucasa chcieli udowodnić, że to nadal tylko broń – narzędzie, które można osłabić. Tę kwestię zobrazował też piąty odcinek serialu Gwiezdne Wojny: Akolita. Jak czarny charakter w masce tak łatwo blokował ciosy miecza świetlnego i go wyłączał?
Odpowiedź jest jedna: cortosis. Ten metal wymyślono w starych Legendach, a dokładniej w książce Ja, Jedi z 1998 roku. Możemy tam przeczytać, że surowiec jest w stanie wyłączyć na chwilę miecz świetlny i bez problemu blokować jego ciosy. Stąd też hełm z cortosis Nieznajomego w Akolicie nie ma na celu wyłącznie ukrycia tożsamość bohatera. To broń specjalnie przygotowana do walki z Jedi. Miała jednak słabość: cortosis nie było zbyt mocne. Dlatego Jecki, waląca rękojeścią w hełm, mogła go uszkodzić. Co ciekawe, cortosis używano też do wzmacniania pancerzy i ubrań bojowych.
W 2003 roku twórcy Star Wars: Knights of the Old Republic trochę zmodyfikowali ten metal, bo mógł on tylko blokować miecz świetlny. Wynikało to z chęci utrzymania balansu pomiędzy dostępnymi broniami w gameplayu. To też była specyfika starego kanonu Star Wars: w książkach czytaliśmy o czymś, w komikach o czymś innym, a w grach dowiadywaliśmy się jeszcze czegoś innego. Nie było tam żadnej spójności! Wprowadził ją dopiero Lucasfilm. George Lucas też nie uważał, że książki, komiksy i gry z Legend należą do kanonu. Pozwalał więc na różnorodność. Jakby to on tworzył trylogię sequeli, nie byłaby ona związana z książkami. Dopiero teraz wiele elementów z Legend – jak wspomniane cortosis – pojawia się na ekranie, bo Lucasfilm Disneya chce korzystać z bogactwa uniwersum.
W uniwersum znajdziemy też elementy, które ułatwiały walkę przeciwko bohaterom z mieczami świetlnymi. Najsłynniejszy jest metal beskar, którego doskonale znamy z serialu The Mandalorian. Pierwszy raz usłyszeliśmy o nim w 1998 roku za sprawą komiksu Tales of the Jedi. Zbroja tytułowego bohatera hitu Disney+ i jego pobratymców jest z tego zbudowana, a biorąc pod uwagę fakt, że w Legendach toczyli oni walki z Jedi w słynnej Wojnie Mandaloriańskiej, można domyślić się, jak to musiało wyglądać. Wszelka broń energetyczna również mogła blokować miecz świetlny.
Obok tego mamy także metal zwany phrik. Stworzoną z niego broń widzieliśmy w Zemście Sithów. To tam droidy MagnaGuard używały tak zwanych elektropałek, którymi mogły blokować ciosy broni Jedi. W odróżnieniu od beskaru ten metal nie był całkowicie odporny i można było go przeciąć.
Miecz świetlny – symbol, ale przede wszystkim narzędzie
Ciekawe jest to, że współcześnie twórcy podchodzą z rezerwą do cortosis czy beskaru. Widać, że nie chcą za bardzo osłabić mocy mieczy świetlnych, bo zdają sobie sprawę z ich symboliki w popkulturze. Jednakże już sam George Lucas w prequelach dał sygnał, że istnieją materiały, które mogą osłabić moc tej broni. To prawda, że są one potężne i ikoniczne, ale to też narzędzia, które mają swoje wady.