Richard Stark, Darwyn Cooke – Parker. Klasyka noir w mistrzowskiej adaptacji rysunkowej
Znakomity twórca komiksów Darwyn Cooke, kryminał noir i postać legenda – Parker z powieści Richarda Starka. Czy potrzeba czegoś więcej do stworzenia komiksowego arcydzieła?
Kim w ogóle jest ten cały Parker?
Postać Parkera nie powstała na potrzeby tego komiksu. Ani w ogóle jakiegokolwiek. Stworzył ją pisarz Donald E. Westlake (używając jednego ze swoich licznych pseudonimów autorskich – Richard Stark) na potrzeby powieści kryminalnych z gatunku noir. I odniósł niebywały sukces, kreując postać dla samego podgatunku kryminału wręcz ikoniczną. O Parkerze powstało ponad dwadzieścia powieści – co jest liczbą imponującą nawet jak na olbrzymi literacki dorobek Westlake'a. Powstało kilka głośnych hollywoodzkich produkcji, a w Parkera wcielały się takie ikony kina jak Lee Marvin, Rober Duvall, Mel Gibson czy Jason Statham. Nie powinno więc dziwić, że sięgnął po tę postać również zakochany w noir autor komiksowy – Darwyn Cooke. I przyznam, Parker nie mógł sobie wymarzyć lepszego "ojczyma" swojego graficznego wizerunku.
Parker to przestępca. Typowy twardziel, który lubi żyć wygodnie, nie przemęczając się pracą. Ceni sobie komfort. Ceni sobie luksus, który jednak kosztuje. I to słono. Czasem, by zdobyć konieczne środki, trzeba ubrudzić sobie ręce…
Daleko Parkerowi do świętoszka, daleko do bohatera pozytywnego. Jest bezwzględny, nieufny, wycofany i aspołeczny. Żyje z działalności przestępczej. I choć można by go bronić, bo przecież okrada głównie bogatych, to rzeczywistość nie jest jednak tak zero-jedynkowa.
To mężczyzna o potężnych rękach, bo czasem tylko one muszą mu wystarczyć za broń. Człowiek, który wzbudza uzasadniony lęk w tych, którym zdarzy się nadepnąć mu na odcisk. Kochany przez kobiety, którym jednak nie ufa, uważając je za zdradliwe i zmienne. To zresztą charakterystyczna cecha noir, ta kreacja kobiet w estetyce femme fatale – pięknych, ponętnych, ale również nieczułych, wyrachowanych i często zabójczych. Takich, którym ufać nie wolno, bo to przywiedzie naiwnych do zguby.
W świecie Parkera trudno szukać dobra. Są za to rozliczne, odmienne oblicza zła. Pytanie tylko, które z nich jest większe, które podlejsze, a które możliwe przez odbiorcę do zaakceptowania. To świat twardych zasad, ale zwykle wytyczanych zupełnie poza prawem, które bohaterowie traktują ambiwalentnie, co najwyżej jako przeszkodę w działaniu. Zresztą sam System jest przeżarty korupcją i skażony – trudno w nim szukać realnej sprawiedliwości, innej niż ta uliczna, bezwzględna, po którą trzeba zwykle samemu sięgnąć.
Donald Edmund Westlake alias Richard Stark
Twórca Parkera to postać wręcz legendarna. Pisarz, autor scenariuszy filmowych. Wystarczy spojrzeć na jego powieściowy dorobek, obejmujący ponad setkę tytułów. Sam cykl o Parkerze liczy ich ponad dwadzieścia! A jeśli dorzucić do tego liczne ekranizacje i adaptacje filmowe, otrzymamy kreację postaci, która na stałe zapisała się w historii literatury. Parker to nie tylko ikoniczny bohater noir, ale i popkultury jako takiej. Jego twórca winien być zaliczany do najważniejszych twórców gatunku. Zasłużył na to.
Rocznik 1933. Ludzie z tamtych czasów ulepieni są z innej gliny. Ale też takie są i postaci z licznych powieści Westlake'a. Taki jest i jego sztandarowy Parker.
Westlake to pisarz z krwi i kości, autor kilkudziesięciu powieści i scenariuszy filmowych. Sam cykl o Parkerze liczy dwadzieścia cztery tytuły, co jest jednak tylko niewielką częścią pisarskiej spuścizny zmarłego w 2008 roku twórcy.
Używał w trakcie trwania literackiej kariery licznych pseudonimów, lecz dla nas najważniejszy jest ten jeden – Richard Stark. To pod tym nazwiskiem narodził się Parker.
Donald E. Westlake został trzykrotnie uhonorowany nagrodą im. Edgara Allana Poe, w dodatku jako jeden z niewielu twórców zdobył go w trzech różnych kategoriach. W 1993 roku amerykańskie stowarzyszenie Mystery Writers of America nadało Westlake'owi tytuł Grand Master, najwyższe wyróżnienie przyznawane przez tę organizację.
Darwyn Cooke – komiksowy "ojczym" Parkera
Przenieść postać (i historię) Parkera do komiksu postanowił artysta równie nietuzinkowy, co sam twórca postaci – Darwyn Cooke. To on nosił w sobie przez kilka lat zamysł na przeniesienie postaci Parkera do nowego medium, w czym pomógł mu Scott Dunbier, amerykański redaktor komiksowy z Wydawnictwa IDW Publishing, lepiej znany jako Redaktor Projektów Specjalnych w IDW Publishing. Cóż, to miano z pewnością do niego pasuje, kiedy ogląda się i czyta choćby omawiany komiks Parker. Edycja Martini. Dunbier rozumie jedną podstawową kwestię (na naszym rodzimym rynku często traktowaną jeszcze mocno po macoszemu), że komiks może i niejednokrotnie potrafi być formą sztuki, a jako takiemu należy mu się adekwatna do rangi oprawa. Cóż, niniejsze wydanie zdaje się w pełni potwierdzać, że ma w tej kwestii rację.
To on, wraz z zespołem agentów, umożliwił kontakt Cooke’a i Westlake'a, dzięki czemu Parker zyskał kolejne – tym razem komiksowe – życie.
Darwyn Cooke to kanadyjski artysta komiksowy, scenarzysta, rysownik i animator, który pracował dla takich gigantów jak DC, IDW Publishing, Marvel, Vertigo, czy Image Comics. Urodzony w 1962 roku, wcześnie zaczął przejawiać fascynację rysunkiem. Pierwsze prace stworzył w wieku kilku lat, po obejrzeniu serialowego Batmana (w tej roli niezapomniany Adam West). Ale tak naprawdę komiksem zainteresował się dopiero jako nastolatek. Mając trzynaście lat, postanowił zostać artystą komiksowym. Zainspirował się zeszytem Spectacular Spider-Man #2, z którego próbował skopiować rysunki Johna Romity Jr. Podobały mu się też prace Willa Eisnera z The Spirit. Jest autorem takich komiksów jak Batman. Ego czy Catwoman. Wielki skok Seliny. Jego prace zostały uhonorowane licznymi nagrodami Eisnera, Harveya i Joe Shustera.
O co chodzi w tym całym noir?
Noir jako gatunek kojarzony jest przede wszystkim z filmem, dopiero później z literaturą. I – co ciekawe – często zamiennie dla określenia tej estetyki gatunkowej używany jest określnik hardboiled, choć nie są to pojęcia tożsame. Hardboiled opiera się za założeniu skorumpowanego systemu społeczno-politycznego i instytucjonalnego. W opozycji do niego staje samotny, często sponiewierany życiem bohater po przejściach, który z żelazną nieustępliwością broni własnych zasad i ogólnej sprawiedliwości. W noir jest inaczej. Owszem, system jest zły i skorumpowany, zepsuty do szpiku kości, jednak jego bohaterowie też tacy są. Na próżno w noir szukać pozytywnych, moralnie czystych postaci. To zwykle przestępcy, wykolejeńcy, ludzie żyjący poza prawem, kierujący się własnym kodeksem moralnym, najczęściej znacząco rozmijającym się z literą prawa.
Owszem, mają te podgatunki wiele punktów stycznych, które je do siebie upodabniają, jednak przy głębszej analizie łatwo dostrzec różnice. W swoich najwcześniejszych zastosowaniach pod koniec lat dwudziestych XX wieku hardboiled nie odnosiło się do rodzaju kryminału; oznaczało twarde (cyniczne) podejście do emocji wywołanych przemocą. Ale i sam gatunkowy sztafaż opierał się na pokazaniu świata nieprzyjaznego, przesyconego przemocą i nihilizmem, w którym jednak bohater wychodził zwykle z opresji zwycięsko. Po części dlatego, że nawet jeśli łamał czy naginał prawo, czynił to w określonym celu, w swoistym marszu po sprawiedliwość, w dążeniu do zachowania pożądanego status quo. Dlatego mimo przekraczania granicy moralnej, zwyczajowo kończył z czystym kontem.
W noir świat jest podobnie zepsuty, nihilistyczny i skażony mrokiem, jednak to, co odróżnia go od stylistyki hardboiled – oprócz braku moralnego kręgosłupa u bohatera – to jego jednoczesny tragizm. Próżno szukać tutaj pozytywnych zakończeń. Noir naznaczony jest finalną klęską, rozpaczą, wynikającą z niemożności uniknięcia spirali zdarzeń, zapoczątkowanych przez samą postać. Pierwsze przekroczenie moralnej granicy zwyczajowo prowadzi do kolejnych, większych kłopotów, a bohater, nawet jeśli przetrwa, to wychodzi z wszystkiego pokiereszowany i zniszczony – zarówno fizycznie, jak i moralnie. Nie ma już możliwości, by się cofnąć. Odwrócić kartę.
Autorka i badaczka Megan Abbott opisała estetykę tych gatunków w ten sposób:
Pionierem noir i hardboiled był James McCain i to jego należy wskazać jako gatunkowego prekursora. Jednak we wczesnym okresie tworzyło w tej estetyce szersze grono autorów – m.in. Cornell Woolrich, Jim Thompson, Horace McCoy i David Goodis. Spośród współczesnych pisarzy wymienić należy obowiązkowo Jamesa Ellroya, ale nie można zapominać także o Donladzie E. Westlake’u, który przecież pod pseudonimem Richard Stark dał światu ikoniczną postać noir – Parkera właśnie.
James Ellroy napisał tak o noir:
Lepszej definicji chyba nie potrzeba.
A teraz to, co najważniejsze – komiks.
Nieprzesadnie określam ten tytuł tegorocznym komiksem roku.
Owszem, to wznowienie serii wydawanej niegdyś u nas przez Taurus Media, ale w takiej formie i z takim rozmachem nie wydawał go jeszcze w Polsce nikt. Parker powraca, a jak wracać, to w wielkim stylu. I taka jest właśnie Edycja Martini. Dopracowana w detalach, wzbogacona o smakowite dodatki, jak wywiad/rozmowa Cooke’a z Tomem Spurgeonem z The Comic Reporter. Towarzyszy im Dunbier i nie kto inny jak Ed Brubacker. Tak, ten od Criminal czy Reckless. Czy można wymarzyć sobie lepszy skład do dyskusji o tym komiksie? O samym Parkerze, ale i o kryminale noir w ogóle? No właśnie.
Ale dodatki dodatkami, przecież najważniejsze, co się liczy, to sam komiks. A ten jest swoistym arcydziełem. Nie tylko dla miłośników noir, choć ci z pewnością docenią go najbardziej.
Styl graficzny Cooke’a jest bardzo charakterystyczny. Oscyluje pomiędzy minimalizmem i cartoonowym szkicem, co pozwala mu doskonale oddać atmosferę noir, z czym mamy do czynienia i w tym komiksie.
Wystarczy spojrzeć na surową do granic, minimalistyczną okładkę wydania lub na pełnoplanszowe rysunki. Tło często kreślone jest do bólu oszczędnie, co pozwala akcentować najważniejsze elementy kadru. Rysunki zdają się niejako niedokończone, pozostające na etapie szkicu, często z rozmytym tłem i konturami raz prawie niezauważalnymi, innym razem ostro podkreślonymi grubym tuszem. Co ważne, Cooke wpierw szkicuje, by następnie samodzielnie nakładać tusz oraz akwarele, pędzelkiem. To rzadkie i niezwykle wymagające podejście. Ale efekt również jest piorunujący. Udaje się mu w niesamowity sposób oddać dynamikę ruchu. Być może przez bardzo oszczędne operowanie detalami w kadrach – pojawia się w nich jedynie to, co niezbędne. Czasem to nawet nie cała postać, a jej oczy, dłoń czy broń, którą w niej ściska.
To, co jeszcze zasługuje na podziw w komiksowym wydaniu Parkera, to szacunek dla materiału źródłowego. To nie swobodna adaptacja. To precyzyjne przeniesienie partii tekstu z książki na komiksowe plansze, uzupełnione oczywiście o warstwę rysunku, która "dopowiada" to, co potrzebne do dopełnienia obrazu.
Kadrowanie Cooke’a też jest specyficzne. To wycinki fragmentów sceny. Nawet niepotrzebna jest mu cała postać, wystarczy tylko część sylwetki, bez twarzy. Albo sylwetka odwrócona plecami do czytelnika. Efekt tajemnicy, niedopowiedzenia buduje adekwatne napięcie i potęguje odbiór rysunków.
Warto zwrócić uwagę – w pierwszej części przez kilka plansz nie widzimy twarzy ani całej sylwetki bohatera. Najważniejsze są dłonie. Te dłonie, jak bochny, które czasem mają zastąpić wszelką broń. To one są na pierwszym planie, to głównie one opowiadają historię, kreują obraz naszego bohatera. I robią to znakomicie.
Później jest tylko lepiej. Nawet kiedy już zobaczymy twarz Parkera, kiedy poznamy kolejne dramatis personae, dostrzeżemy, jak starannie wszystko jest tutaj wykreowane. Jak doskonale Westlake wpisał całość w estetykę noir i jak umiejętnie Cooke przeniósł to w świat komiksu. Zaadoptował do rysunkowego uniwersum, czym całość zyskała kolejne życie. Nie mniej godne podziwu niż literacki pierwowzór.
Ważnym elementem całości, a zarazem jednym z pełnoprawnych bohaterów komiksu, jest samo miasto. Nowy Jork lat 60., w całej swojej krasie, ze społeczno-kulturowym tyglem i energią, jaka rozsadza go od środka. Udało się Cooke’owi uchwycić to, co oddał w swojej prozie Westlake / Stark – tego ducha, ten niepodrabialny klimat, który czyni Nowy Jork tym, czy był i czym jest – mimo mijającego czasu i zmieniających się realiów. Choć z pewnością tamten Nowy Jork, z czasów Parkera ma o wiele więcej uroku i elegancji niż ten współczesny.
Na całość niniejszego tomu składa się otwierający go Drapieżca. Następnie otrzymujemy Człowieka o twarzy zbiega oraz znakomitą trylogię Syndykat. A zwieńczeniem jest całkowicie nowy komiks stworzony na potrzeby niniejszego wydania, na podstawie ostatniego rozdziału powieści Ten siódmy. Nie można przemilczeć również kilkunastostronicowej galerii rysunków (inspirowanych hollywoodzkimi występami Parkera) zamykającej to wydanie i stanowiącej kolejny ze "smaczków" tego wydania.
Mogą pojawić się głosy, że to przecież odgrzewany kotlet, bo wcześniejsze wydanie Parkera wciąż jest z grubsza dostępne na rynku, choćby w obiegu wtórnym. Jednak Edycja Martini podnosi ten album do rangi, jaka jest mu należna, a dodatkowo serwuje gamę ciekawych dodatków, pozwalających szerzej zaprezentować graficzny talent Cooke’a. Komiks ukazał się także w nowym tłumaczeniu, za które opowiada Paweł Bulski.
Poza tym takiego klasyka noir, w dodatku w mistrzowskiej adaptacji rysunkowej, nigdy dość.
1 "Megan Abbott on the Difference Between Hardboiled and Noir". Literary Hub. 2018-06-26. Retrieved 2019-10-05.
2 Ellroy, James; Penzler, Otto, eds. (2010). The Best American Noir of the Century. Mariner Books. ISBN 978-0547577449.