Zachwyty i rozczarowania 2023 roku - Dawid Muszyński
Co zachwyciło, a co rozczarowało w 2023 roku Dawida Muszyńskiego? Sprawdźcie.
I kolejny rok minął, nawet nie wiem kiedy. Nie był to czas, który rozpieszczał nas popkulturowo. Dużo działo się na backstage'u. Cały przemysł stanął, ponieważ studia filmowe nie chciały dzielić się gigantycznymi zyskami z ludźmi, którzy są bezpośrednio odpowiedzialni za sukces kasowy, czyli scenarzystami i aktorami. W wyniku tego doszło do strajku, który zatrzymał wszystko. Premiery były przesuwane, projekty kasowane, a obowiązek promowania niektórych produkcji spadł na… reżyserów i producentów. Dostaliśmy w tym roku kilka perełek, ale też kilka zgniłych jaj. Oto moja lista:
Zachwyty
Fajny był ten rok! Powstało sporo tytułów, które sprawiły mi frajdę i rozgrzały moje serduszko. Wspomnę tylko produkcje, takie jak: Super Mario Bros. Film, Creed III, Krzyk VI, Air, Tetris, Dungeons & Dragons: Złodziejski honor, Biały Lotos, finałowy sezon Sukcesji, One Piece, Flash, Chłopi czy Godzilla Minus One. Było tego więcej, ale nie ma co tworzyć ogromnej listy. Poniżej rozpisuje się o kilku produkcjach, które w szczególności przypadły mi do gustu.
Spotkania i wyjazdy
Mimo różnych perturbacji muszę powiedzieć, że to był dla mnie dobry rok. Z powodu strajku scenarzystów i aktorów mogłem skupić się trochę na zaniedbanej przeze mnie strefie geekowego życia. Wybrałem się nawet na mój pierwszy Gamescom, na którym spotkałem się z legendami branży, takimi jak Ed Boon (twórcą Mortal Kombat) czy Katsuhiro Haradą (twórcą Tekkena). Pod względem wywiadów z aktorami był to dla mnie rok szczególny. Nie zapomnę go nigdy. Miałem okazję spotkać się w twarzą w twarz z Robertem De Niro, Adamem Driverem, Willem Dafoe, Jessem Eisenbergiem czy Johnem Malkovichem. Lista wirtualnych spotkań nie wygląda wcale gorzej. Pogadałem z Kieranem Culkinem i obsadą Sukcesji, ekipą nowych Igrzysk śmierci. Po raz czwarty w moim życiu spotkałem się z Zackiem Snyderem, a także porozmawiałem z istną legendą, jaką jest Guy Ritchi. Naprawdę jestem bardzo zadowolony z tego, co rok 2023 mi przyniósł.
Cyberpunk 2077: Phantom Liberty
Długo przyszło mi czekać na rozwinięcie historii, która rozpoczęła się w Night City w 2020 roku. Dodatek Cyberpunk 2077: Widmo Wolności spełnił wszystkie moje wymagania. Ma świetną intrygę, która wciąga od pierwszych minut. Oczywiście można tu zobaczyć wiele zapożyczeń z innych popkulturowych dzieł, ale kompletnie mi to nie przeszkadza. CD Projekt Red odkupili swoje winny spowodowane początkowymi problemami i udowodnili, że wciąż są w czołówce, jeśli chodzi o robienie gier. A zaproszenie do współpracy Idrisa Elby było strzałem w dziesiątkę.
Spider-Man: Poprzez multiwersum
Żaden film Marvela w tym roku nie dostarczył mi tyle radości! Spider-Man: Poprzez multiwersum jest doskonały w każdym calu. James Gunn próbował go przebić finałem trylogii o Strażnikach Galaktyki, ale mu się nie udało. Walczył dzielnie, jednak animacja od Sony okazała się gigantem nie do pokonania. Wspaniała historia z przepiękną animacją. Czekam z utęsknieniem na część drugą.
Barbenheimer
Nie spodziewałem się, że 2023 zaserwuje nam taki double feature, który rozpali kina do czerwoności. Zaczęło się od Barbie i znakomitego podejścia Grety Gerwig do opowieści o kultowej lalce. Nagle cały świat, również Polskę, opanował szał. Ludzie wybierali się do kina ubrani na różowo. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz jakiś tytuł rezonował aż tak bardzo na społeczeństwo. Chodzenie do kina znów stało się modne i fajne. Wiele osób po seansie Barbie szło na dzieło Nolana. Mało tego! Niektórzy jechali aż do czeskiej Pragi, by w kinowej sali IMAX obejrzeć Oppenheimera na projektorze taśmowym, a nie cyfrowym. Bo pan Nolan tak rekomendował!
John Wick 4
Wspaniały finał sagi o byłym zabójcy, którego zmuszono do powrotu do zawodu. Chad Stahelski i Keanu Revees stworzyli serię, która zrewolucjonizowała kino akcji. Nagle każdy chciał mieć produkcję z realistycznie wyglądającą sceną walki kręconą bez cięć. I o ile rozwijanie tego świata w formie serialu wyszło kiepsko, to kinowa seria wciąż jest mocna.
Picard: sezon 3
Traciłem już wiarę w to, że przywrócenie Patricka Stewarta do roli Jeana-Luca Picarda miało jakiś większy sens niż żerowanie na nostalgii. Zwłaszcza po tragicznym 2. sezonie. Już spisywałem całe przedsięwzięcie na straty. I wtedy wkroczył… sezon 3. Wspaniały. Pełen wzruszeń, uniesień i dobrej zabawy. Nagle Picard stał się taki, jaki powinien być od samego początku. Znakomite zakończenie rozdziału przygód ekipy USS Enterprise.
The Last of Us
HBO po raz kolejny udowodniło, że ekranizacja gry może być wciągająca. Nie oszukujmy się – to, co zrobili Neil Druckmann i Craig Mazin, to ogromny wyczyn. Na horyzoncie znów pojawił się serial, o którym ludzie chcieli dyskutować. Nowe odcinki przyciągały przed telewizory miliony widzów. Dawno czegoś takiego nie mieliśmy.
Rozczarowania
Ta lista mogłaby się nie kończyć. W tym roku obejrzałem mnóstwo niewypałów filmowych i serialowych. Część zdążyłem już nawet wyprzeć ze swojej pamięci, więc przygotowywanie tego tekstu było jak rozdrapywanie zabliźnionych ran. Powrót do potworków – takich jak Niezniszczalni 4, Życzenie, Twórca, Piotruś Pan i Wendy, Pokusa, serial Citadela od Prime Video czy Dziewczyna i kosmonauta od Netlixa – był bardzo bolesny.
Wiedźmin
Ostatni sezon z udziałem Henry’ego Cavila był tragicznym pożegnaniem aktora z tym serialem. Nie wiem, czy to się da jeszcze uratować. Raczej nie. Może ten 3. sezon nie był tak tragiczny jak Blood Origins, ale dobitnie pokazał, że Netflix nie ma pomysłu na tę produkcję. Szkoda, bo na samym początku chyba wszyscy pokładaliśmy w niej dość spore nadzieje. Sam miałem dość wysoki próg bólu, ale ostatecznie nawet ja nie wytrzymałem.
Marvel
Disney... Coście uczynili z tą marką?! Niegdyś czekało się z niecierpliwością na każdą produkcję z czerwonym logo. Teraz mamy je gdzieś. Nowe tytuły nie wzbudzają już żadnych pozytywnych emocji. Jest tego za dużo. By zrozumieć, co dzieje się w filmach, trzeba też oglądać seriale na Disney+, a są one po prostu marne. Najlepszym tego przykładem jest Tajna Inwazja.
DCU
Nie miałem wielkich oczekiwań po DCU. I choć zdarzyły się perełki jak Flash (tak podobał mi się), to jednak kolejne produkcje tylko udowadniały, że Warner chce zamieść już wszystko pod dywan i tym samym zrobić miejsce dla uniwersum budowanego przez Jamesa Gunna. Ukoronowaniem był tragiczny Blue Beetle i Aquaman i Zaginione Królestwo.