5 grudniów: przeczytaj fragment klimatycznego kryminału w dniu premiery
Do księgarń właśnie trafił kryminał noir zatytułowany 5 grudniów, którego akcja toczy się w pierwszej połowie lat 40. ubiegłego wieku na Pacyfiku. Możecie przeczytać fragment tej powieści.
Do księgarń właśnie trafił kryminał noir zatytułowany 5 grudniów, którego akcja toczy się w pierwszej połowie lat 40. ubiegłego wieku na Pacyfiku. Możecie przeczytać fragment tej powieści.

Powieść 5 grudniów rozpoczyna się w grudniu 1941. Japońska flota zmierza do Pearl Harbor. Amerykanie jeszcze nie wiedzą co ich czeka… Tymczasem detektyw Joe McGrady zaczyna sprawę morderstwa w Honolulu. Tropem sprawcy podąża przez Pacyfik do Hong Kongu, ale będzie to dopiero pierwszy etap jego odysei.
Powieść Jamesa Kestrela wyróżnia świetnie skonstruowana historia w drugowojennym anturażu. 5 grudniów łączy elementy kryminału noir, odysei wojennej i historii miłosnej.
Dom Wydawniczy Rebis udostępnił fragment powieści w przekładzie Macieja Szymańskiego. Znajdziecie go poniżej, pod materiałami o książce.
5 grudniów - trailer powieści
5 grudniów - opis książki
Grudzień 1941 roku. Stany Zjednoczone są na krawędzi wojny, a w Honolulu na Hawajach detektyw Joe McGrady ma rozwiązać sprawę brutalnego zabójstwa, która odmieni jego życie. Tropem sprawcy podąża przez Pacyfik do Hongkongu, nie mając pojęcia, że japońska flota zmierza już w stronę Pearl Harbor. Wichry wojny rzucą go aż do Tokio, gdzie w domu wroga znajdzie coś, czego się nie spodziewał…
5 grudniów to niezwykła historia o przetrwaniu wbrew przeciwnościom, o miłości, nieustępliwym śledztwie oraz cenie, jaką płacą ludzie dotknięci wojną. Mistrzowska powieść w klimatach noir, łamiąca serce niczym Światło, którego nie widać, niezapomniana jak kultowa Casablanca i ekscytująca jak najlepsze wojenne thrillery, z porywającym i zaskakującym finałem, który na zawsze zostaje w pamięci czytelnika.
5 grudniów - fragment powieści
Zostawili uchylone drzwi, by wpuścić świeże powietrze, i przystanęli tuż za progiem, celując latarkami w zwisające nieruchomo ciało. Baterie u McGrady’ego właśnie dogorywały; snop światła był coraz słabszy i bardziej żółty.
– Widziałeś kiedy coś takiego?
Kondo westchnął i pokręcił głową.
– Nigdy. Gość musiał komuś mocno zaleźć za skórę.
– Tak sądzisz?
– Co innego, gdyby to była dziewczyna. Wtedy nie można by wykluczyć, że ktoś to zrobił dla zabawy. Wiesz, jakiś zwyrodnialec. Ale z facetem to zupełnie inna sprawa. Jak sądzisz, długo tu wisi?
– O to trzeba będzie spytać koronera.
– A gdybyś miał zgadywać?
– Dzień albo dwa.
– Nie więcej – zgodził się Kondo. – Krew nie jest aż tak zaschnięta.
McGrady podszedł do półki w głębi szopy i sięgnął po pudełko zapałek, a potem obszedł pomieszczenie i zapalił wszystkie trzy lampy naftowe, które znalazł. Podkręcił knoty tak, by dawały jak najwięcej światła, wraz z którym pojawiły się w ciasnej przestrzeni dziwaczne cienie.
– Co mam robić? – spytał Kondo. – Jak chcesz, możemy zdjąć chłopaka.
– Niech wisi. Po prostu patrz, co robię.
– A co robisz?
– Jeżeli coś znajdę, będziesz mógł zaświadczyć, że to nie ja podrzuciłem dowód.
Kondo tylko się skrzywił, a skórę nad kośćmi jego łuków brwiowych przecięły głębokie zmarszczki. McGrady uraził
jego honor.
– Mógłbym teraz smacznie spać w domu, a i tak bym zaświadczył, z ręką na Biblii.
– Przysięgli łatwiej ci uwierzą, jeśli jednak tu będziesz.
– Jacy przysięgli? – spytał Kondo. – Stuknąłeś bandziora, sprawa zamknięta.
– Myślę, że on nie był sam.
– Dlaczego?
– Takie mam przeczucie.
– W sprawie tego wyrka też?
McGrady spojrzał na posłanie Miguela i obaj skierowali na nie światło latarek. Piętrzyła się na nim sterta brudnych koców i starych ubrań.
– A co z nim jest nie tak?
– Krwawi.
Kondo miał rację. Dopiero teraz McGrady dostrzegł na klepisku pod łóżkiem kałużę krwi, która przesączyła się przez cienki materac. Ziemia była zbyt mocno ubita, by gęsty płyn mógł w nią wsiąknąć. Czarne mrówki już zwietrzyły okazję i otoczyły kałużę grubym kordonem.
– Psiakrew.
– Wcześniej tam nie zajrzałeś?
– Umknęło mi.

Za bardzo się spieszył poprzednim razem – by stąd wyjść, zadzwonić do Beamera, wezwać wsparcie. Podszedł do łóżka i sięgnął po wytarte, drelichowe spodnie. Odrzucił je na bok, podobnie jak kraciastą kowbojską koszulę i pożółkły podkoszulek. I stare prześcieradło. I nadprutą poduszkę. Ostatnią rzeczą, po którą wyciągnął rękę, był cienki flanelowy koc, miejscami przesiąknięty krwią i tak mokry, że przykleił się do tego, co znajdowało się pod nim. McGrady już wiedział, co za chwilę zobaczy. Znalazł suchy róg koca i szarpnął.
– O cholera – jęknął Kondo. – Przykry widok.
Miał na myśli to, że dziewczyna mogła być całkiem ładna, choć trudno to było teraz dostrzec. Miała długie, proste, lśniące, ciemne włosy. Była naga, a nadgarstki związano jej za ugiętymi kolanami. Sprawca musiał lubić posługiwać się nożem. Ciała w zasadzie nie tknął, całą energię poświęcając twarzy i gardłu ofiary.
– Oboje nadzy i poharatani – rzekł Kondo. – Sądzisz, że była jego dziewczyną? Może to się nie spodobało jej byłemu chłopakowi?
– Niewykluczone.
– Azjatka i biały – ciągnął Kondo. – Jeżeli się spotykali, to mogli mieć powody, żeby trzymać to w tajemnicy. Może nakrył ich tatuś i…
– Ojciec nie zrobiłby czegoś takiego – wpadł mu w słowo McGrady. – A zresztą nawet jeśli byli kochankami, to akcja nie zaczęła się tutaj. Są nadzy, ale nigdzie nie widzę ich ubrań.
– Może tamten facet wyszedł stąd i wrócił. Może zdążył gdzieś wyrzucić ciuchy?
– Dobrze to zaplanowali – mruknął w zamyśleniu McGrady. – Rąbnęli samochód i wcześniej wybrali miejsce, w którym dokonają zabójstwa…
– Wciąż mówisz w liczbie mnogiej.
– Facet, którego zastrzeliłem, musiał mieć pomocnika. Nie zrobił tego wszystkiego sam. I nie wydaje mi się też, żeby sam to zaplanował. Jego wspólnik trzyma dystans, nie bierze na siebie ryzyka. To on przysłał tu tego z blizną, żeby zrobił porządek.
McGrady przyklęknął, by przyjrzeć się temu, co zostało z twarzy dziewczyny. Nie wyłupili jej oczu; chcieli, żeby patrzyła. Ułożyli ją tak, żeby widziała chłopaka, i kazali obserwować, jak go męczą. Cięcie po cięciu. To mogło trwać godzinami… a potem zabrali się do niej.
– Co zamierzasz? – spytał Kondo.
– Sprawdźmy jeszcze raz jego wóz – zaproponował McGrady. – Chętnie odetchnę świeżym powietrzem.



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1980, kończy 45 lat
ur. 1972, kończy 53 lat
ur. 1966, kończy 59 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1968, kończy 57 lat

