Zachwyty i rozczarowania 2023 - Adam Siennica
Grudzień to czas podsumowań. Dowiedzcie się więc, co w tym roku mnie zachwyciło, a co zawiodło w popkulturze.
2023 rok w popkulturze był, delikatnie mówiąc, dziwny. Najwięcej wrażeń i emocji dostarczyła... zaskakująca seria rozczarowań i klap! Jednak nie brakowało również rzeczy dobrych, niespodziewanych i wartych uwagi – takich, obok których trudno było przejść obojętnie. Na pewno pozostaną w mojej pamięci na długo.
ZACHWYTY
Czytelnicy naEKRANIE.pl
Lata mijają, a społeczność wielbicieli popkultury gromadzących się na naszej stronie jest coraz lepsza. Zawsze miło wymienić się spostrzeżeniami na temat filmów i seriali. Doceniam, że tak wielu z Was potrafi kulturalnie dyskutować. Wiele się zmieniło od czasu, gdy wprowadziliśmy system moderacji. Teraz naEKRANIE to miejsce bezpieczniejsze, spokojniejsze i fajniejsze do rozmowy o tym, co pasjonuje nas wszystkich. Nie tolerujemy wulgaryzmów ani obrażania innych.
Zaskoczeniem w tym roku okazali się też psotni czytelnicy, którzy otrzymali permanentnego bana. Po jakimś czasie rzeczeni winowajcy wysyłali nam przeprosinowego maila z prośbą o odbanowanie. Takich sytuacji w 2023 roku było najwięcej od lat. To bardzo pozytywne!
Kocham! To najlepszy serial 2023 roku i koniec, kropka! Wspaniale i dojrzale opowiedziana historia o zemście, która ma więcej warstw, niż na początku się wydaje. To dowód na to, że animacja może być wykorzystywana do czegoś wyjątkowego. Pod kątem wizualnym to majstersztyk o jakości godnej największego kinowego ekranu. Czekam na 2. sezon!
To rok, w którym Król Potworów udowodnił niedowiarkom, że wciąż ma w sobie moc, by godnie zasiadać na tronie. Tego filmu nie mogło zabraknąć na mojej liście – to fenomen, który mnie zachwycił, bo przypomniał o potencjale najsłynniejszego monstrum. Japończycy zawstydzili Hollywood swoją wersją Godzilli – wykonaniem, klimatem i wizją. Otrzymaliśmy produkcję, w której Król Potworów jest ważny, ale to wątki ludzi mają większe znaczenie i budzą większe emocje.
Kino akcji
W 2023 roku postawiono kolejne kroki w rozwoju gatunku, który pokazuje, jakim widowiskiem może być bez pełnego opierania się na CGI. John Wick 4 podniósł poprzeczkę tak wysoko, że powinien być wzorem do naśladowania, a Tyler Rake 2 to popis kaskadersko-reżyserskiej kreatywności, dostarczający prawdziwej frajdy. W tych walkach jest więcej emocji niż w niejednym rzekomo najbardziej poruszającym filmie roku! Oczywiście w kaskaderskim wyścigu o najbardziej szaloną scenę roku startuje też Tom Cruise dzięki Mission: Impossible 7.
Elementy, takie jak trzęsąca się kamera i dynamiczny montaż, powinny odejść w zapomnienie. Kino akcji ma pokazywać pracę kaskaderów w sposób tak realistyczny, efektowny i prawdziwy, jak to tylko możliwe. Takie widowisko jest odbierane zupełnie inaczej niż produkcja w pełni stworzona efektami komputerowymi. W dobrym kinie akcji to aktor wykonuje te wszystkie szalone sekwencje – i to wszystko dla naszej rozrywki!
Z tym też jest związany mój ulubiony wywiad roku, czyli rozmowa z Samem Hargravem o Tylerze Rake'u 2. Czułem, że opowiadanie o szczegółach tworzenia walk było dla niego dużo ciekawsze niż odpowiadanie po raz setny na pytanie, jak pracowało się z Chrisem Hemsworthem. To była rozmowa dwóch zajaranych fanów gatunku!
Barbenheimer
Oba filmy mi się podobały. Barbie i Oppenheimer to przykłady dobrego kina. Jeszcze bardziej zachwyca mnie jednak fenomen kulturowo-społeczny, który towarzyszył podwójnej premierze. Te tytuły wzajemnie się nakręcały, dzięki czemu widzowie chętniej wybierali się na maraton filmowy. Emocje i pozytywna energia bez narzekania, marudzenia czy hejtu – to bez wątpienia było coś, z czym rzadko obcujemy w popkulturze. Barbenheimera zapamiętany na długo – nawet jeśli nie widzieliśmy tych filmów.
Star Trek Picard – sezon 3
Ależ to było dobre! Ten sezon można potraktować jako jedyny słuszny. Ten serial taki właśnie powinien być od początku. Twórcy jednak musieli do tego dojrzeć i wyciągnąć wnioski z błędów przeszłości. To przykład tego, jak opowiadać świetną historię z wykorzystaniem poruszającej emocje nostalgii w sposób świadomy, interesujący i nieprzesadzony. Postacie z Następnego pokolenia nie powróciły tylko dla nudnego cameo, ale po to, by odegrać ważne role. Fani Star Treka w pewnym sensie dostali tutaj to, co fani Gwiezdnych Wojen (w tym ja!) mieli nadzieję dostać w Przebudzeniu Mocy. Chodzi o spotkanie wszystkich najważniejszych postaci i wyruszenie na ostatnią, ważną i pełną wrażeń przygodę. Coś pięknego!
A gdyby...
W końcu MCU dało coś, czym można się zachwycać! W 2. sezonie serialu A gdyby... nie ma złych odcinków. To kapitalny popis kreatywności. Świetny scenariusz i rozrywka na wysokim poziomie. Świąteczny odcinek to złoto! Epizod przedstawiający Kahori, czyli nową superbohaterkę Marvela, jest czymś wyjątkowo dobrym!
Najgorsze filmy 2023 obejrzane przeze mnie
ROZCZAROWANIA
Koniec DC
Shazam 2 był karygodnie zły, a Flash to najgorszy film, jaki widziałem w 2023 roku – z trudem wytrwałem do końca seansu. Taka sytuacja przytrafia mi się może raz na 5-6 lat. Blue Beetle wypadałoby pominąć milczeniem, bo był nudny i schematyczny. Finał w postaci Aquamana 2 szczególnie mnie zasmucił, bo pierwsza część była moim ulubionym filmem z tego uniwersum. Aktorzy, tacy jak Jason Momoa, Gal Gadot czy Henry Cavill, zasługiwali na więcej, ale niestety złe decyzje osób z Warner Bros. wszystko zagmatwały. Miejmy nadzieję, że w 2025 roku, gdy James Gunn wystartuje z nowym DCU, będzie tylko lepiej, a o tym DCEU po prostu zapomnimy.
Już nigdy nie zwątpię w marketingowe słowa Dwayne'a Johnsona, który podczas promocji Black Adama powiedział o tym filmie (i też o swojej postaci): "Zmieni hierarchię w uniwersum DC". Tak też się stało. Każdy kolejny film DC po Black Adamie był spektakularną klapą, która zarobiła mniej niż produkcja Johnsona.
MCU
Strażnicy Galaktyki 3, Loki oraz A gdyby...? to wyjątki. Rok 2023 dla MCU był najgorszy w historii i aż trudno zrozumieć, dlaczego tak się stało. Kevin Feige nawet nie ratuje wizerunku uniwersum, co jest, delikatnie mówiąc, dziwne i rozczarowujące. Moja wiara w MCU ulotniła się całkowicie po obejrzeniu Tajnej inwazji – pierwsze dwa odcinki wydawały się obiecujące, ale to, co pokazano później, było kwintesencją wszystkiego, co złe w uniwersum. Dodam jeszcze, że po beznadziejnym filmie Ant-Man i Osa: Kwantomania nawet nie miałem ochoty iść do kina na Marvels.
Kevin Feige przez lata trzymał to uniwersum w ryzach, ale wyraźnie coś się zmieniło. Problemy zaczęły się po jego awansie w hierarchii Marvela i po zwiększeniu liczby produkcji, co rzekomo wyszło od szefa Disneya. To Bob Chapek wydaje się winowajcą, bo Kevin Feige nie mógł być w 10 miejscach na raz, by pilnować jakości.
Nie zapomnijmy jednak, że Feige to świetny producent, który odpowiada za sukcesy MCU. Daję mu kredyt zaufania i wierzę, że będzie w stanie uratować to uniwersum. Oby ożywił nasze zainteresowanie nowymi filmami i serialami. Może fakt, że w 2024 roku zobaczymy jeden kinowy film MCU, to powód do radości? Widzowie będą mogli odpocząć od Marvela, a to, co zobaczą później, będzie dopracowane i przemyślane.