Czarnoskóre heroski. To one wzbogacają kino akcji
Zoe Saldan, Lashana Lynch czy wspaniała Pam Grier, od której wszystko się zaczęło. Wraz z nagradzaną Violą Davis, wbrew wielu przeciwnościom, podbijały kino akcji na miarę swoich czasów. Wielkie artystki jako twarde kobiety w sensacyjnych ujęciach - ikony w przełamywaniu stereotypów.
Czarnoskóre aktorki w rolach wyrachowanych, twardych postaci kina akcji to coś, czego wystrzegano się przez wiele lat. I choć podwaliny pod ewolucję gatunku stworzyła w latach 70. fenomenalna Pam Grier, długo musieliśmy czekać, aby doszło do większych zmian w postrzeganiu i ujęciu takich artystek. Upragniona rewolucja poglądowa nastąpiła z wielkim opóźnieniem, przez co kwestia rasy i koloru skóry wielokrotnie stawała się pierwszorzędna. Swego czasu sporadycznie dochodziło do obsadzania czarnoskórych aktorek w znaczących rolach filmów sensacyjnych. A przynajmniej mowa o produkcjach, które wybijały się „jakimś” poziomem. Jeśli założono już przyznanie ważniejszej kobiecej roli, najczęściej wędrowała ona do reprezentantki białej rasy. I rzecz ta działa się nie tylko w kinie akcji, ale wśród innych, bardziej przyziemnych gatunków również. Czarnoskórym kobietom pozostało zatem odtwarzanie na ekranach innych czarnoskórych, w wielu przypadkach historycznych postaci. W ten sposób studia bogaciły się na tworach z udziałem Afroamerykanek, które sprzedawano zazwyczaj tylko przedstawicielkom ich rasy. Zamiast tworzyć kobiece dzieła dla kobiet, powstał podział i wyimaginowana bariera. I to właśnie stanowiło temat przemowy samej Violi Davis podczas Emmy 2015. Artystka nagrodzona w kategorii najlepszej aktorki pierwszoplanowej w serialu dramatycznym stała się pierwszą w historii Afroamerykanką, która zdobyła takie wyróżnienie. Powiedziała wówczas:
Daną barierę, a wraz z nią masę niedorzecznych stereotypów, przełamały jeszcze inne utalentowane czarnoskóre aktorki. To właśnie dzięki nim kino nabrało większej świeżości, a my po dziś dzień możemy emocjonować się filmami z wartką akcją, które prawdopodobnie straciłyby swój smak, gdyby nie one. Bo trzeba przyznać, że powstało wiele interesujących propozycji, współtworzonych w większym lub mniejszym stopniu przez przedstawicielki czarnej rasy. Co więcej, ich niektóre występy (zwłaszcza w MCU) po prostu zakotwiczają się w pamięci na stałe. Aktorki wykazały się przebojowością nie tylko na planie filmowym, ale także w całej historii wdzierania się do esencji kina rozrywkowego.
Burzliwe początki – prostytutki i alfonsi
A wszystko zaczęło się od niezwykle utalentowanej i piekielnie seksowanej Pam Grier, która od samych początków burzliwej kariery nie miała zamiaru dać się ujarzmić panującym regułom. Aktorka świadoma swoich możliwości z wielką iskrą wspinała się po szczeblach popularności. Zaistniała w ramach niechlubnego i najczęściej źle ocenianego gatunku, jaki wytworzył się na początku lat 70. Mowa o Blaxploitation, terminu złożonego z zestawiania „black” i „exploitation”. Forma rozrywki, która już po nazwie wskazywała na pewien wyzysk, opierała się na wykorzystywaniu (głównie w niskobudżetowych filmach) tematyki afroamerykańskiej. Powstające wówczas produkcje przeznaczone były przede wszystkim dla publiczności afrykańskiego pochodzenia zamieszkałej w miastach. Historie rzekomo „z życia wzięte” odtwarzano na ekranie przy pomocy czarnoskórych aktorów, a soundtrack budowały gatunki amerykańskiej muzyki – soul i funk. I choć samo zwrócenie się w stronę niedocenionej publiczności wydawało się słusznym pomysłem, tak niskich lotów rozrywka, opierająca się w dużej mierze na wyuzdanych poglądach i stereotypach, rodziła kontrowersję za kontrowersją.
Przede wszystkim zarzucano całemu gatunkowi obłudę i podtrzymywanie nierealistycznego obrazu Afroamerykanina. Od pierwszych projekcji czarnoskórzy krytycy głosili, iż stereotypy związane z zachowaniami fikcyjnych postaci – które często obejmowały handel narkotykami, przemoc i prostytucję – były wszechobecnym, a tym samym najbardziej szkodliwym elementem filmów. W tym mniemaniu wadliwy okazał się również brak estetyki kultury afroamerykańskiej. W stronę studiów filmowych skierowano wiele nieprzychylnych słów, odnosząc się przede wszystkim do ich ogromnego zapału do zarabiania na nowym trendzie. Największa fala krytyki spadła jednak na odtwórców ról, którzy szerzyli w oczach przeciwników Blaxploitation zakłamane stereotypy, grając alfonsów, prostytutki, ulicznych naciągaczy, handlarzy narkotyków i pozostałych typów spod ciemnej gwiazdy. Wielu wybitnych Afroamerykanów, takich jak psychiatra Alvin Pouissant, wzywało do zastanowienia się nad rodzajem wzorców, jakie prezentują dla społeczności, zwłaszcza dla bardziej podatnych na wpływy umysłów.
Niewielu dostrzegało w utworzonym gatunku możliwość do wyjścia z istniejących schematów filmowych. Kwestia kontrowersyjnego przedstawienia szarego Afroamerykanina przyćmiła fakt jednoczesnego ukazywania na ekranie pewnych siebie czarnoskórych osób, które bądź co bądź w otoczce przemocy, zakazanych środków i z bronią w ręku świadomie kontrolowały swój los. Jedną z ikon tamtejszej kultury filmowej stała się wspomniana wcześniej Pam Grier. Polegająca na swoim rzemiośle z oddaniem realizowała wszystkie projekty – nawet i te najbardziej kiczowate. W gruncie rzeczy wykorzystywała każdą nadarzającą się okazję, by przeciwstawić się wszelkim oczekiwaniom. W wywiadzie dla The A.V. Club mówiła:
I to właśnie ta postawa sprawiła, że Grier rozkwitła, torując drogę następnym kobiecym gwiazdom kina akcji. Od pojawienia się w przełomowych Coffy i Foxy Brown stała się ważny, wzorem do naśladowania – dla zwykłej społeczności afroamerykańskiej i swoich przyszłych następczyń. Udowodniła swoją pracą i zaangażowaniem, że czarnoskóre aktorki są godne pierwszoplanowych ról w filmach o siarczystej akcji. Sam reżyser produkcji klasy B Jack Hill wspominał, iż Grier uzbrojona została w „naturalną zdolność do udźwignięcia roli”, przez co doskonale wyróżniała się z tłumu. Nic więc dziwnego, że reklamy filmów z jej udziałem opierały się na sloganach "najtwardszy oddział specjalny z laską, jaki kiedykolwiek pojawił się w mieście” czy "najwredniejsza laska w mieście”, co ukazywało jej charakter. Silna obecność na ekranie i umiejętność przekazania psychologicznej głębi, w połączeniu z uderzającym wyglądem, były kluczem do sukcesu dla młodej artystki. Niemniej jednak droga do akceptacji w środowisku filmowym nie została usłana różami, na co wskazała Grier w rozmowie z The Guardian:
Blaxploitation z czasem zaczęło odchodzić w zapomnienie. Jeszcze w ostatnim geście hołdu dla dyskusyjnej rozrywki Quentin Tarantino podjął się adaptacji powieści Elmore'a Leonarda Rum Punch, zatytułowanej jako Jackie Brown. W głównej roli nie kto inny jak Pam Grier, która znowu mogła przypomnieć, że kobiety potrafią odnaleźć się w bardziej nieokiełznanych rolach.
Na czele z Marvelem
Zanim zmiany w postrzeganiu czarnoskórych aktorek stały się widoczne gołym okiem, wątek kobiet w świecie akcji powracał jak bumerang jeszcze w końcówce tamtego wieku. Za sprawą m.in. Desperatek z 1996 przyzwyczajano nas do niepokornej kobiecej natury, która w cięższej chwili nie zawaha się, by sięgnąć po broń. Z giwerą w ręku i chęcią wkroczenia na drogę przestępstwa – Queen Latifah, Jada Pinkett Smith, Vivica A. Fox i Kimberly Elise dołożyły swoją cegiełkę w budowaniu zbuntowanego obrazu słabej płci. Zwłaszcza fantastyczna okazała się Queen Latifah, która odegrała dominującą, ostrą i pewną siebie kobietę o złych zwyczajach.
Wiele dobrego dla otworzenia się przemysłu filmowego (w tym gatunku akcji) na czarnoskóre aktorki zrobiła Halle Berry, doskonale kojarzona z roli członkini X-men – mutantki Storm. W kultowym wcieleniu zawitała przy okazji filmu X-Men z 2000 roku i powracała jeszcze trzykrotnie w następujących sequelach: X-Men 2, X-Men: Ostatni bastion, X-Men: Przeszłość, która nadejdzie. Aktorka dzieliła się chętnie swoją sympatią do bohaterki, wskazując również na to, jak widzowie reagowali na jej wcielenie: „To uwielbiana postać, kochałam ją grać, a ludzie kochali ją.” Oprócz superbohaterskiej serii mogliśmy ujrzeć Berry w sensacji Kod dostępu, a także u boku słynnego agenta Jamesa Bonda w filmie Śmierć nadejdzie jutro. Niedawno wystąpiła również w Johnie Wicku 3. Jednym z większych niepowodzeń okazał się udział w Kobiecie-Kot. Problemy scenariuszowe i niepowalająca charakteryzacja przyniosły projektowi porażkę, rzucając poniekąd cień na karierę aktorki. Jednak Kobieta-Kot stała się pierwszym filmem o superbohaterach DC z czarnoskórą bohaterką w roli głównej.
Era Halle Berry w pewnym momencie dobiegła końca, a środowisko marvelowskiej akcji wśród żeńskich postaci wytypowało nową przywódczynię. Obecnie prym wiedzie Zoe Saldana. Utalentowana aktorka świetnie czuje się w bohaterskim ujęciu, co też przekłada się na jakość tworzonego przez nią wcielenia. Bo przecież Gamory chyba nikomu nie trzeba przedstawiać – artystka zdążyła wejść w jej zieloną skórę przy okazji serii Strażnicy Galaktyki, a także w filmach Avengers: Koniec gry czy Avengers: Wojna bez granic. Saldanę możecie również spotkać pod niebieską postacią w Avatarze z 2009 roku i najnowszym filmie Avatar: Istota wody. Pojawiła się w filmie Star Trek, jednak prawdziwą dominację w kinie akcji ukazała za sprawą roli zawodowej morderczyni w Colombianie. Atletyczna Zoe Saldana w każdej odsłonie porywała swoim warsztatem i zaangażowaniem na planie, dając zapatrzonej w nią społeczności nadzieję na pojawienie się kolejnych ważnych reprezentantek.
Jednak Saldana nie jest jedyną czarnoskórą aktorką w MCU. Prócz niej na stałe zagościły we franczyzie Lashana Lynch czy Tessa Thompson. Pierwsza, doskonale kojarzona z występu w produkcji Kapitan Marvel, potrafi wyjść zza pleców głównych bohaterów, by z podniesionym czołem skraść całe show. Świetnie odegrana pilotka myśliwca Maria Rambeau to ikonicze wcielenie, które prawdopodobnie będzie podążać za artystką przez większość jej kariery. Oprócz występów pod szyldem Marvela na swoim koncie kolekcjonuje filmy akcji innego typu, w tym rolę kolejnej towarzyszki Jamesa Bonda w Nie czas umierać oraz wojowniczki w sporym przedsięwzięciu zespajającym czarnoskóre aktorki – z wielką Violą Davis na czele, czyli Królową wojownik. Przechodząc do Tessy Thompson, należy przytoczyć jej superbohaterskie momenty w ciele Walkiri, która to objawia się w produkcjach Thor: Miłość i grom, Thor: Ragnarok, a także Avengers: Koniec gry. Aktorka poszerzyła swoją kolekcję występów w kinie akcji o jeszcze jedną produkcję z 2019 roku. Wcieliła się wówczas w rolę agentki w Men in Black International. Natomiast marvelowskie dziecko Deadpool 2 odwiedziła Zazie Beetz, która wniosła do filmu akcję, charyzmę i mnóstwo czarnego humoru.
Jeśli chodzi o ujęcie silnych kobiecych postaci, to na przód uniwersum Marvela wysuwa się film, o którym zwłaszcza teraz warto sobie przypomnieć. Czarna Pantera z 2018 roku zebrała znakomite czarnoskóre aktorki w jednym miejscu, tworząc dobre kino z ważnymi bohaterkami. Danai Gurira, Letitia Wright i oczywiście Lupita Nyong'o, która powróciła niedawno w kolejnym sensacyjnym filmie – 355. W tym wydaniu jako agentka wywiadu chwyciła za broń większego kalibru. Historia Wakandy również zostanie przywrócona, więc ponownie będziemy mogli wejść w buty największych wojowniczek plemienia. A jeśli ktoś byłby spragniony większej dawki walecznych kobiet, to warto pamiętać, że Danai Gurira i Letitia Wright obecne są również w Avengers: Koniec gry i Avengers: Wojna bez granic.
Odchodząc od superbohaterskich produkcji, zatrzymajmy się na chwilę przy niedawno powstałych filmach akcji z udziałem czarnoskórych aktorek. Należy tu wspomnieć o Królowych zbrodni z 2019 roku, czyli filmie, który nadaje silne cechy słabej płci, pokazując, jak odnajdują się kobiety w mrocznym świecie przekrętów i gangsterskich porachunków. Żony mafiozów po ich aresztowaniu biorą sprawy w swoje ręce. Wśród nich znajduje się świetna Tiffany Haddish. W Proud Mary z kolei Taraji P. Henson daje popis jako profesjonalna zabójczyni, która nie waha się użyć broni z zimną krwią. Tak samo nie wymięka, gdy musi walczyć z całym przestępczym światem. I wreszcie Viola Davis we wspomnianej wcześniej Królowej wojownik, która zagrzewa do walki, a sama toczy bój o swoich ludzi i najwyższe wartości. Zaraz obok nich kroczy na przód Gillian White z filmami niższych lotów typu Mroczna przeszłość.
Droga do uzyskania satysfakcjonujących ról przez czarnoskóre kobiety nie należała do najłatwiejszych. Przed nimi stało wiele trudnych lat zmagań o jakkolwiek satysfakcjonujące role, co z perspektywy czasu wydaje się absurdalne i niedorzeczne. Niestety taka była rzeczywistość. I gdyby nie determinacja tych walecznych kobiet, kto wie, jak sytuacja potoczyłaby się dalej. W tym momencie na szczęście powstaje coraz więcej filmów, które nie tylko angażują czarnoskóre artystki do ciekawych drugoplanowych ról, ale przede wszystkim tworzą historie, gdzie takie kobiety mogą zaistnieć. Ciężko się rozmawia o dyskryminacji i wyzyskiwaniu drugiego człowieka, jak to miało miejsce jeszcze do niedawna. Miejmy nadzieję, że świat kina jeszcze bardziej otworzy się na społeczność afroamerykańską, a czarnoskóre bohaterki otrzymają kolejne fabuły. I również te, które zgubnie przypisuje się tylko przedstawicielkom rasy białej. Sam Tarantino przy adaptacji Jackie Brown wykroczył poza ramy opowieści i obsadził czarnoskórą Pam Grier w roli białej kobiety. "To była biała postać w powieści... ale Pam wyskoczyła mi w głowie. Wiedziałem, że to dobry pomysł". A zatem oby było takich przypadków więcej, bo kolor skóry nie powinien być kwestią decydującą.
Źródło: blackfilm.com, blackamericaweb.com, anothermag.com, pajiba.com, themarysue.com