Dennis Lehane i ekranizacje jego książek
Kino od niepamiętnych czasów czerpie z literatury. Ekranizacje dziewiętnastowiecznych, klasycznych powieści, romansów dla nastolatek czy popularnych sag fantasy zapewniają ich twórcom jedno – na kinowej sali pojawią się przynajmniej fani książkowego oryginału. Jednym z ulubionych autorów Hollywood od lat pozostaje Dennis Lehane. Niedawno na ekrany amerykańskich kin weszła kolejna ekranizacja powieści tego poczytnego autora kryminałów – Nocne życie w reżyserii Bena Afflecka.
Kryminały to jeden z najpopularniejszych gatunków literatury popularnej. Co roku na rynku wydawniczym pojawiają się lepsze i gorsze tytuły, a wielbiciele skomplikowanych zagadek mają w czym przebierać. Jak przebić się na tak nasyconym rynku z pewnością wie amerykański autor Dennis Lehane, który z ponurego klimatu i zaskakujących rozwiązań fabularnych uczynił swój znak rozpoznawczy.
Pochodzący z Bostonu pisarz pierwszą powieść wydał w wieku zaledwie 29 lat. Wypijmy zanim zacznie się wojna stała się początkiem nie tylko jego literackiej kariery, ale także wyznaczyła kierunek, w którym rozwijało się pisarstwo Lehane’a. Dość typowy kryminał, pełnymi garściami czerpiący z klasyki gatunku, zawierał motywy, które potem pojawiały się w kolejnych książkach jego autorstwa. W opowieści o dwójce detektywów pisarz zręcznie przemycił moralne dylematy i rozważania na temat katolickiego wychowania, a akcję osadził w rodzinnym Bostonie. Dzięki temu, a także dzięki naprawdę solidnej kryminalnej zagadce, książkowy duet Patricka Kenziego i Angeli Gennaro spodobał się czytelnikom, a książka przyniosła autorowi branżową Shamus Award za najlepszą debiutancką powieść kryminalną.
Na przestrzeni 16 lat Lehane z różnym skutkiem powracał do tego cyklu aż pięciokrotnie. Na sukces serii o przygodach detektywów na pewno wpłynęli świetnie nakreśleni główni bohaterowie. Lehane nie tylko umiejętnie komplikował ich relacje, ale także w ciekawy sposób konfrontował przekonania dwójki przyjaciół. Kenzie i Gennaro w zupełnie inny sposób odbierali moralne dylematy, przed którymi stawali. Sposób, w jaki różnice w światopoglądzie wpływały na ich wzajemne relacje, sprawiał, że detektywi stali się jednym z ciekawszych i mniej oczywistych duetów w literaturze kryminalnej. Pisarz stworzył bohaterów, których motywacje dobrze współgrały z ich doświadczeniami i środowiskiem, w którym się wychowali. Swoisty determinizm stał się zresztą jednym z wątków, do których pisarz uparcie powraca w kolejnych powieściach. Lehane często odwołuje się do tematyki trudnego dzieciństwa, nie stroniąc od takich tematów, jak przemoc i uzależnienia w rodzinie, a nawet pedofilia. Najmłodsi są raczej biernymi bohaterami jego książek, uzależnionymi od dorosłych i ich decyzji, a dojrzali bohaterowie także cierpią z powodu traum z przeszłości. Wyraźnie widać to w najbardziej poruszającej części cyklu o parze detektywów – będącej zapisem poszukiwań zaginionej kilkulatki Gdzie jesteś, Amando. Trauma z dzieciństwa stała się też mrocznym tłem dla pierwszej powieści Lehane’a nienależącej do jego debiutanckiej serii. Rzeka Tajemnic to nie tylko wciągający i zaskakujący kryminał, ale także poruszające studium żałoby.
Chociaż po Rzece Tajemnic autor na długi czas porzucił Patricka Kenziego, to tak naprawdę nigdy nie rozstał się z rodzinnym Bostonem. W nim właśnie umiejscowił większość swoich opowieści, czyniąc z miasta równorzędnego bohatera. Autor świetnie odtwarza topografię miasta, opisuje biedne imigranckie dzielnice i duszne puby. Bohaterowie Lehane’a zawsze są silnie związani z miastem – wychowani na jego przedmieściach i doskonale znający jego zakamarki. W polskiej wersji językowej Boston stał się tytułowym Miastem niepokoju (w oryginale „The Given Day”) w pierwszej części kolejnego cyklu powieściowego autora. Tym razem pisarz zdecydował się na przeniesienie akcji w dwudziestolecie międzywojenne i będący pożywką dla wielu kryminałów okres prohibicji w Stanach Zjednoczonych. Rozplanowana na wiele lat powieść to nie tylko historia skomplikowanych relacji w rodzinie Coughlinów, ale przede wszystkim pasjonujący obraz Ameryki tamtych lat. Książka doczekała się dwóch kontynuacji, z których chyba najbardziej popularne stało się Nocne życie opisujące gangsterską karierę Joego Coughlina. Choć pisarz zdecydował się na uczynienie protagonistą dość kontrowersyjnej postaci, wyszedł z tego obronną ręką, obdarzając bohatera wiarygodną motywacją i ciekawą genezą.
Choć w twórczości Lehane’a dominują powieści, a nawet rozpisane na lata cykle, to pisarz świetnie sprawdza się także w innych pisarskich formach. Szczególne uznanie zdobyło mu opowiadanie Przed Grace. Krótka opowieść została tak doceniona przez czytelników i krytyków, że w 2005 roku znalazła się w dwóch prestiżowych antologiach The Best American Short Stories i The Best Mystery Short Stories. Na tym opowiadaniu Lehane oparł także swoją pierwszą sztukę Coronado. Sam autor twierdził, że pracując nad krótkimi formami, najczęściej pisze albo zabawne, trochę surrealistyczne opowieści, albo ponure i realistyczne opowiadania. Patrząc na całą literacką twórczość Lehane’a, nietrudno odnieść wrażenie, że częściej decyduje się pozostawać w tej drugiej stylistyce. Utalentowany pisarz swoich sił próbował także jako scenarzysta. Mało osób wie, że autor odpowiada za kilka odcinków serialu The Wire, wielokrotnie nagradzanego właśnie za scenariusz. W 2013 roku historia o gliniarzach z Baltimore znalazła się na liście 101 najlepiej napisanych seriali wszech czasów Amerykańskiej Gildii Scenarzystów, zajmując wysokie 9. miejsce. Swój romans ze światem seriali Lehane kontynuował, pracując jako konsultant przy Boardwalk Empire, czy gościnnie grając samego siebie w kryminalnym serialu Castle. Jednak to Holywood najbardziej pokochało pisarza.
Jako pierwszy po prozę Lehane’a sięgnął sam Clint Eastwood, który zekranizował Mystic River. Reżyser zdecydował się na bardzo wierną adaptację, szczególnie skupiając się na emocjach bohaterów, w czym niewątpliwie pomogła mu doskonała obsada. Nic więc dziwnego, że z aktorskiego tercetu Penn-Robins-Bacon aż dwóch zostało wyróżnionych nie tylko statuetką Oscara, ale także Złotym Globem. Zarówno Sean Penn, jak i Tim Robbins stworzyli zniuansowane i poruszające, ale zupełnie inne aktorskie kreacje. Nie wiadomo, jak wyglądałby bilans filmu, gdyby nie trafił na sezon nagród całkowicie zdominowany przez The Lord of the Rings: The Return of the King. Dzieło Eastwooda w sumie nominowane było aż do pięciu nagród Akademii, w tym za najlepszy film, reżysera i scenariusz adaptowany. We wszystkich tych kategoriach triumfował właśnie Władca Pierścieni, który zdobył aż 11 statuetek, zostając drugim po Titanic filmem z takim osiągnięciem na koncie.
Sukces Rzeki Tajemnic pokazał, że prozę Lehane’a świetnie da się przełożyć na język filmu. Skomplikowane i wielowątkowe zagadki doskonale nadawały się do budowania trzymającej w napięciu fabuły, a moralne dylematy i skomplikowane relacje pomiędzy bohaterami dawały duże pole do popisu aktorom. Świetnie wykorzystał to Ben Affleck w swoim pełnometrażowym debiucie reżyserskim. Aktor, ekranizując przygody Patricka Kenziego i Angeli Gennaro, trafnie sięgnął po środkową powieść Gone Baby Gone, rezygnując z przenoszenia na filmowy ekran całego książkowego cyklu. Affleck, który wspólnie z Aaronem Stockardem był odpowiedzialny także za scenariusz, zekranizował książkę, jakby była zamkniętą całością. Okazało się to doskonałym posunięciem. Szokujący finał, pozbawiony ciągu dalszego, miał dużo większą siłę oddziaływania. Sam Lehane zaprzepaścił ten efekt, w ostatniej części serii, powracając do tematu zaginionej Amandy. Affleck wykazał się niezwykłym wyczuciem, wprowadzając niewielkie zmiany w stosunku do powieści. Biegający w bluzie i podkoszulku Patrick Kenziego w wykonaniu jego brata Caseya wyglądał na młodszego i mniej doświadczonego niż książkowy pierwowzór. Dzięki temu jego konfrontacja ze złem, które dorośli są w stanie wyrządzić dzieciom, stała się jeszcze bardziej wstrząsająca. Film umiejętnie grał na emocjach widza, zostawiając go z wieloma pytaniami bez odpowiedzi.
Podobny efekt próbował osiągnąć Martin Scorsese ekranizując Shutter Island. W Polsce film wyszedł pod wyraźnie nawiązującym do obrazu Eastwooda tytułem Wyspa Tajemnic. Dzieło, w którym reżyser obsadził po raz kolejny swojego ulubionego Leonarda DiCaprio, okazało się sporym sukcesem. Zapis śledztwa prowadzonego w szpitalu dla niebezpiecznych przestępców wyróżniał się onirycznym, mrocznym klimatem i ciekawie poprowadzoną zagadką. Widz, podobnie jak zagubiony główny bohater, ulegał złudzeniu i nie wiedział, które elementy układanki są prawdziwe, a które tylko takimi się wydają. Na odbiorcach największe wrażenie robił zaskakujący i pozostawiający duże pole do własnej interpretacji finał. Niestety, choć film Scorsese jest niewątpliwie dobrą rozrywką, nie dorównał literackiemu materiałowi Lehane’a. Szczególnie widać to, gdy ogląda się film już po przeczytaniu książki – wtedy Wyspa Tajemnic może mieć pewien problem z trzymaniem w napięciu i wciąganiem widza w skomplikowane śledztwo. Być może to zaważyło na fakcie, że film, choć bardzo popularny wśród widzów, został całkowicie niezauważony przez przyznających Oscary. Większej rozpoznawalności nie zyskał natomiast The Drop z Tomem Hardym, do którego scenariusz na podstawie własnego tekstu napisał sam pisarz. Mimo tego ten bardziej kameralny film z pewnością także wart jest uwagi.
Gdy zaczęły pojawiać się doniesienia o tym, że Ben Affleck po raz kolejny przymierza się do ekranizacji prozy Lehane’a. Wydawało się, że to dobra wiadomość zarówno dla fanów pisarza, jak i porządnie zrealizowanego kina sensacyjnego. Aktor i reżyser wcześniejszą Gdzie jesteś, Amando udowodnił, że czuje literaturę Lehane’a, a powieść Nocne życie nadawała się do przeniesienia na ekran, jak mało która książka. Choć temat prohibicji został przerobiony przez Hollywood już wiele razy, to świetnie napisany materiał źródłowy dawał szansę na spojrzenie na ten okres trochę z innej strony. Affleck skompletował gwiazdorską obsadę (nieco kontrowersyjne mogło wydawać się obsadzenie siebie samego w głównej roli, aktor wydawał się zbyt dojrzały, aby odtwarzać postać chłopaka zdobywającego szacunek w gangsterskim półświatku) i zabrał się do pracy. Choć można było pomyśleć, że jest skazany na sukces, film odniósł artystyczną porażkę, a zagraniczni krytycy wskazywali, że ekranizacji zabrakło autentyzmu i ducha. Reżyserskie potknięcie Afflecka silnie wpłynęło na tworzące się kinowe uniwersum DC. To właśnie kłopoty twórcy z Live by Night podaje się jako jeden z możliwych powodów porzucenia przez niego reżyserii Batmana.
Jeśli spływające zza oceanu negatywne recenzje nie są przesadzone, nie pozostanie nam nic innego, jak powrócić do pozostałych ekranizacji prozy Lehane’a i odświeżyć sobie książkowe pierwowzory. Natomiast dla tych, dla których seans Nocnego życia okaże się pierwszym zetknięciem z twórczością tego amerykańskiego pisarza, może być to doskonała okazja, aby zapoznać się z tą zaskakującą i trzymającą w napięciu literaturą.