Kevin sam w domu: sekrety świątecznego symbolu
Kevin McCallister wraz z rodziną od wielu lat gości przy naszym świątecznym stole. Niektórzy widzowie twierdzą nawet, że święta bez Kevina to jak wigilia bez karpia. Sprawdźmy zatem, co kryje się za fenomenem przygód filmowego chłopca. Dlaczego to właśnie Kevin sam w domu stał się prawdziwą polską tradycją?
Twórcy licznych remake'ów słynnego hitu Kevin sam w domu wielokrotnie starali się dorównać magii wypływającej z komedii familijnej Chrisa Columbusa z 1990 roku. Filmy z inną obsadą nie odniosły jednak sukcesu, gdyż to właśnie wcielający się w rolę oryginalnego Kevina, 10-letni wówczas Macaulay Culkin, niepowtarzalnie odwzorował urok swojego dwa lata młodszego bohatera. Co ciekawe, postać młodego McCallistera została napisana specjalnie z myślą o kilkuletnim aktorze. Scenarzysta filmu John Hughes - zafascynowany grą aktorską chłopca w filmie Wujaszek Buck z 1989 roku - przedstawił swoją wizję Chrisowi Columbusowi. Reżyser podzielił entuzjazm kolegi z planu, a kiedy usłyszał, że chłopiec nie jest pewny co do przyjęcia roli, przesłuchał około 100 innych kandydatów, aby udowodnić mu, że to właśnie on powinien przyjąć ich propozycje. Macaulay Culkin ostatecznie zgodził się na zagranie swojej życiowej roli, a decyzja twórców okazała się jak najbardziej słuszna. W połączeniu z niepowtarzalnym urokiem osobistym kreacja aktorska Culkina znacznie wpłynęła na odbiór filmu przez widzów. Postać Kevina, która po latach stała się prawdziwym symbolem świąt Bożego Narodzenia, doskonale wpisała się również w zamierzoną przez jej twórców konwencję komedii familijnej. "John był niesamowitym scenarzystą. To, co zrobił niezwykle dobrze, to spojrzenie z zewnątrz na rodzinę, poprzez sposób, w jaki przedstawił Kevina w tych wczesnych scenach. Każdy z nas pamięta, jak będąc dzieckiem, czuł, że wszyscy się czepiają i stawiają nas w niesprawiedliwych sytuacjach. Jako widzowie nie uważamy jednak, że rodzice są złymi ludźmi lub że bracia i siostry są okropni. Tylko on znajduje się w takiej sytuacji"- twierdzi montażysta filmu.
Choć w scenariuszu nie brakuje również licznych elementów absurdu, tworzących momentami odbiegającą od rzeczywistości opowieść, główny bohater nadal przekonuje nas, że jego przygody wydarzyły się naprawdę. ''Mam nadzieję, że już nigdy was nie zobaczę''- mówi stanowczo Kevin wieczór przed zniknięciem rodziny. Następnego dnia, kiedy życzenie się spełnia, rozpoczyna się jego samodzielna podróż przez życie. Z perspektywy widza cała sytuacja początkowo może wyglądać dość dramatycznie. To właśnie dzięki odpowiedniemu podejściu do przedstawionych scen, twórcą udało się tego uniknąć i stworzyć humorystyczny klimat, który działa również w przypadku młodszej publiczności. Jednym uśmiechem oraz wyraźnie przerysowanym krzykiem, Kevin przypomina nam wszystkim, że w przypadku formy jego historii mamy do czynienia z komedią. Taki gatunek filmu należy traktować z dystansem. Dlatego też wprowadzeni w jego konwencje, jako widzowie z przymrużeniem oka patrzymy, chociażby na fakt, iż 8-letni Kevin bez problemu odnajduje wszystkie rzeczy ukryte w rodzinnym domu, po czym umiejętnie się nimi posługuje oraz niezwykle dokładnie je sprząta.
Kevin sam w domu - ciekawostki z filmu
Do wpływającej na wyjątkowość produkcji ekranowej iluzji wpasowuje się również film nagrany na kasecie VHS, który Kevin wykorzystuje w walce z bandytami- Marvem (Daniel Stern) i Harrym (Joe Pesci). Pozornie niebezpieczny duet przestępców, który wielokrotnie wykazuje się brakiem inteligencji, zmierzając się z Kevinem, na swój wyjątkowy sposób również pełni funkcję komediową. Inspirowana nominowanym do Oscara filmem Aniołowie o brudnych twarzach z 1938 roku scena, której ci nie odróżniają od filmowej rzeczywistości, powstała specjalnie na potrzeby Kevina samego w domu. Twórcy zadbali o to, aby realistyczny dialog łudząco podobny do tego z kryminału, idealnie współgrał z przedstawioną na ekranie akcją. Jego krótka i zabawna forma sprawiła, że czarno-biały film sprzyjający szczególnie starszym widzom, stał się jednym z największych symboli kultowej produkcji, zaraz obok pamiętnej sceny w samolocie. ''Mam złe przeczucie, że o czymś zapomnieliśmy''- mówi w niej mama Kevina, Kate McCallister (Catherine O'Hara). Powaga zachowana w scenie również nie przeszkadza nam w jej komediowym odbiorze, gdyż jako widzowie, oglądając poprzednie wydarzenia na ekranie, doskonale wiemy, że chodzi właśnie o jej syna. Charakterystyczna dla amerykańskiego kina efektywna forma przekazu, w której to widz często otrzymuje istotne informacje wcześniej od bohatera, działa również w przypadku Kevina samego w domu. Twórcy umiejętnie wykorzystali ten zabieg zarówno w wyżej wspomnianej scenie, jak i poprzez przekazanie nam, jakie pułapki planuje Kevin na bandytów przed ich ostatecznym napadem na dom. Szczegółowy plan jest kolejnym elementem poniekąd odbiegającym od rzeczywistości w filmie, jednak on również nie przeszkadza nam w jego odpowiednim odbiorze. Oglądając film, już przed ostateczną konfrontacją wiemy, że Kevin jest w stanie pokonać doświadczonych bandytów. Dlatego też starannie zaplanowane pułapki wcale nas nie dziwią, gdyż 8-latek już wcześniej wykazał się wybitną jak na swój wiek inteligencją.
Znaczny wpływ na wyjątkową fabułę ma również bogata w szczegóły, starannie przemyślana scenografia. Przekraczając próg rodzinnego domu McCallisterów, już od pierwszej sceny filmu sami stajemy się częścią panującego w nim chaosu. Biegający po domu bohaterowie, kontrastujący z otulającymi jego wnętrza świątecznymi dekoracjami, znacznie odwracają uwagę widza od wszystkich istotnych dla fabuły elementów. Oglądając film po raz pierwszy, nie każdy jest w stanie zauważyć, że policjant, który wpada do domu z niezapowiedzianą wizytą, to tak naprawdę bandyta Harry przebrany w kostium. To właśnie on sam wyjaśnia, w jaki sposób wraz z Marvem wiedzieli, kto wyjeżdża na święta. Wielu widzów zapewne wciąż zastanawia się, jak to się stało, że Kevin został sam w domu. Choć 8-latkowi z bujną wyobraźnią wydaje się, że ktoś wysłuchał jego życzenia, w filmowej rzeczywistości istnieje inne, logiczne wytłumaczenie. Podczas sprzątania stołu po kłótni Kevina i jego starszego brata Buzza (Devin Ratray), Peter McCallister (John Heard) przypadkowo wyrzuca bilet lotniczy swojego najmłodszego syna prosto do kosza. To właśnie niefortunny zbieg okoliczności sprawia, że rodzice Kevina nie zauważają nieobecności dziecka podczas rozdawania biletów lotniczych. Choć po latach szczegóły te mogą wydawać się dość oczywiste, jedno jest pewne - aby wyłapać je wszystkie, Kevina samego w domu trzeba obejrzeć więcej niż jeden raz.
Przepełniona symbolami produkcja nie stroni również od dobrze przemyślanych postaci. Każdy wątek z ich udziałem wpływa na przesłanie filmu - porusza ważne, życiowe kwestie. Marley (Roberts Blossom), mieszkający na osiedlu starzec, swoim wyglądem początkowo odstrasza Kevina. Pod koniec filmu to właśnie on ratuje głównego bohatera z rąk bandytów. Staje się idealnym dowodem na to, że nie powinno się oceniać ludzi po wyglądzie. Marley jest również jedną z tych postaci, której perspektywa zmienia się wraz z biegiem lat. Dlatego też każdy widz może odnaleźć w filmie własny sens, niezależnie od wieku. Choć w młodszych widzach Marley początkowo może powodować strach, znający jego historię starsi widzowie spojrzą na niego zupełnie inaczej. Nieuzasadniona panika Kevina, którą wcześniej podzielaliśmy, po latach może pełnić funkcję komiczną. Podobnie jest ze stojącym w piwnicy piecem, który w pewnym stopniu również pełni funkcję bohatera. Choć jako dzieci zapewne baliśmy się wytworu wyobraźni Kevina, z perspektywy dorosłych znacznie bardziej zrozumiemy jego przekaz - w życiu powinniśmy zmierzać się również z rzeczami, które wzbudzają w nas największy strach. To właśnie jego pokonywanie sprawia, że stajemy się silniejsi i odważniejsi.
Powyższe przykłady dowodzą, że Kevin sam w domu na zawsze pozostanie idealną propozycją na rodzinny wieczór. Wyjątkowy klimat rodzinnych chwil w szczególności odzwierciedla scena pod koniec filmu, w której cała rodzina wraca do domu, aby wspólnie z Kevinem spędzić święta. Magiczny moment niezmiennie przypomina nam, że pomimo licznych, rodzinnych nieporozumień, powinniśmy umieć wybaczać i cieszyć się wspólnie spędzonym czasem. Ponadto szczęśliwe zakończenie sprawia, że produkcja nawet na moment nie odbiega od gatunku komedii familijnej. To właśnie dzięki takiej formie Kevin sam w domu stał się wzorowym przykładem ponadczasowej historii, która pomimo upływu lat z łatwością zadowala także nowe pokolenia widzów.