Lynn Collins o serialu The Walking Dead: Moja postać jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa [WYWIAD]
Na kanale Fox możemy oglądać finałowy sezon serialu The Walking Dead. Z tej okazji spotkaliśmy się z aktorką Lynn Collins by porozmawiać o tym jak to jest grać postać znienawidzoną przez fanów i czy po ostatnich wydarzeniach jej postać jeszcze powróci.
DAWID MUSZYŃSKI: Nie dziwi cię to, że większość fanów woli by twoja postać została zabita niżeli została nową ukochaną Daryla?
LYNN COLLINS: Nie powiem reakcja fanów trochę mnie zaskoczyła (śmiech). Nie spodziewałam się, że ludzie mogą tak żywo reagować na losy dwóch fikcyjnych postaci. Ale już się do tego przyzwyczaiłam, że moja bohaterka nie jest lubiana. Jednak z jakiegoś powodu ciągle wraca. I pomimo tego, że jej „rodzina” została wybita w ostatnim odcinku to ona jeszcze wróci. Zobaczysz. Nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Rachunki zostaną wyrównane.
Ciekawe skąd bierze się to negatywne nastawienie.
No właśnie nie wiem. Część widzów nie lubiła jej, gdy była kobietą siedzącą w domu i gotującą zupy. Gdy nagle stała się tą super wojowniczką, która kopie tyłki i potrafi odebrać życie bez mrugnięcia okiem, to wciąż jej nie lubią. Jeszcze trochę i zacznę to odbierać personalnie (śmiech).
Ale podoba ci się to, że zarówno w serialu jak i w prawdziwym życiu jesteś przez fanów postrzegana jako czarny charakter?
Powiem ci tak. Gdy kończyliśmy sezon dziesiąty twórcy ostrzegali mnie bym nie wchodziła w interakcję z fanami na social mediach. I przez jakiś czas udawało mi się powstrzymywać. Nie wchodziłam tam i byłam zdrowsza, bo nie wiedziałam co o mnie sądzą. Ale po pewnym czasie się złamałam i to był błąd. Choć teraz znów musiałam sobie zrobić od tego przerwę. To nie na moje nerwy.
No to czego możemy się spodziewać po twojej postaci. W serialu znów zaliczyliśmy pewien przeskok czasowy.
To jest jedna z tych mocno skrywanych tajemnic, którą nie mogę się podzielić. Mogę jedynie powiedzieć, że wróci. Zauważ też, że za każdym razem, gdy ona znika to wraca kompletnie odmieniona i jeszcze bardziej niebezpieczna. Co może zwiastować nie lada problemy dla niektórych. I to chyba mi się w niej najbardziej podoba, że cały czas ewoluuje. Jako aktorka jeszcze nigdy nie miałam okazji grać postaci, która tak mocno się zmienia. Jest to dla mnie zawodowo fascynujące i jestem ogromnie wdzięczna twórcą, że tak ją napisali. Ta kobieta jest niebezpieczna i nieprzewidywalna.
Nie chce ci odbierać przyjemności, ale chyba każda postać w The Walking Dead jest niebezpieczna i nieprzewidywalna. Na tym polega siłą tego serialu.
Masz rację. Nie mamy tutaj krystalicznie czystych bohaterów. Każdy z nich ma coś na sumieniu. Nawet debatowaliśmy na ten temat nie raz na planie. Gdybyśmy tak dokładnie przyjrzeli się temu co nasze postaci robiły w każdym sezonie to spokojnie możemy powiedzieć, że oni też są czarnymi charakterami. Po prostu im akurat kibicujemy, bo obserwujemy wydarzenia z ich perspektywy. Ale to co robią nie zawsze jest słuszne. Bardzo często w swoich poczynaniach kierują się żądzą zemsty na zasadzie „oko za oko”, co przecież nie jest dobre. Człowiek zaślepiony zemstą nie myśli trzeźwo, a spójrzmy prawdzie w oczy. A ten serial jest napędzany rządzą zemsty.
Patrząc na obsadę masz stosunkowo niedługi staż w tym serialu. Zastanawiam się więc czy zbliżający się jego koniec ma na ciebie jakikolwiek wpływ emocjonalny?
Słuchaj, oczywiście że jest mi trochę smutno. Jednak nigdy nie uważałam się za stałego członka obsady, choć tak jestem też przedstawiana. Zawsze uważałam się za członka obsady gościnnej. Pojawiam się i znikam, kiedy fabuła tego wymaga. Jestem tu by pomóc naszym bohaterom osiągnąć jakiś cel i wzbudzać emocje w widzach. Osobiście bardzo kocham ten serial. Gdy postałam po raz pierwszy Normana postanowiłam, że pomogę mu dostarczyć najlepsze zakończenie dla tej postaci jakie będzie możliwe w finale. Wiem jaki ciężar nosi na swoich barkach. Nie wyobrażam sobie grać jednej postaci non stoo przez 11 lat. To jest trudne.
No ty miałaś taki kurs przyśpieszony.
Dokładnie. Przez te przeskoki czasowe moja postać się zmieniała, a ja z nią. I nie mówię tylko o zmianach psychicznych. Nagle musiałam trochę przytyć i wyrobić sobie mięśnie. Wcześniej ich tak wyeksponowanych nie miałam. Musiałam się szybko nauczyć walczyć i dobrze strzelać, bo tego wymagał ode mnie scenariusz. Moja postać nagle stała się super zabójcą. To wszystko wymaga niezwykle ciężkiej pracy.
Podkreślasz cały czas, że jesteś wdzięczna scenarzystą, ale ja wiem, że o jedną rzecz cały czas toczysz z nimi spór. I chodzi o psa.
Bo ten wątek jest bez sensu! Nikt nie jest w stanie mi wytłumaczyć, dlaczego, gdy Leah zostaje zabrana przez Reapersów to zostawiła psa? Nie mogła go zabrać ze sobą? Oni go z jakiegoś powodu nie chcieli? Dla mnie to nie miało sensu. Daryl wraca, jej nie ma, ale w pomieszczeniu czeka pies. Z tego wynika jakby ona go po prostu porzuciła. Potraktowała jak rzecz.
Ale ty wiedziałaś, że jeszcze wrócisz, gdy ci przedstawiono twoje porwanie?
Od początku było mi to sugerowane, choć nie wiedzieliśmy w jaki sposób to nastąpi. Razem z Normanem Reedusem przestawialiśmy scenarzystą różne propozycje. Postawiono jednak na wariant, gdzie obserwujemy, jak zmienia ją władza, którą nagle posiada. Jak wpływa ona na jej miłość do Daryla. Dowiadujemy się co w tym zestawieniu jest silniejsze.
Czekaj, czyli możecie scenarzystą sugerować, jak powinny się potoczyć losy waszych postaci?
Próbujemy co jakiś czas, ale z bardzo marnym skutkiem.