Rachel Zegler: czy naprawdę skrzywdziła Śnieżkę? O pasji, hejcie i księżniczkach
Najpierw krytykowano casting Rachel Zegler, później samą aktorkę za komentarze na temat oryginalnej bajki, w międzyczasie Disney rzekomo zdenerwował się za to, że otwarcie wspiera Palestynę, a na końcu – pojawiły się groźby śmierci. Dziś spojrzymy jednak na drugą stronę medalu.
Rachel Zegler, odkąd obsadzono ją w roli Królewny Śnieżki, jest na ustach wszystkich. Najpierw widzom nie spodobał się casting – podawano te same powody, przez które wcześniej dostało się Halle Bailey za Małą Syrenkę. Uważano, że Zegler jak na Śnieżkę nie jest dość biała. Później aktorka skrytykowała oryginalną bajkę. Powiedziała, że jest trochę przestarzała, a książę ma cechy stalkera. To było jak wylanie wody na gorącą patelnię z olejem. Szybko przylepiono jej łatkę niewdzięcznej i złej. Niektórzy byli nawet bardziej okrutni i po premierze porównywali jej umiejętności aktorskie do Gal Gadot, ekranowej Złej Królowej.
Wydaje mi się, że od tego czasu pociąg hejtu na Rachel Zegler nie zwalnia, a nawet odblokował nowe trasy. Postanowiłam więc sprawdzić, co tak naprawdę powiedziała. Czy krytyka pod jej adresem może być usprawiedliwiona? Kim w ogóle jest w oderwaniu od tej wielkiej kontrowersji?

Co dokładnie powiedziała Rachel Zegler?
Istnieje wiele wersji tego, co powiedziała Rachel Zegler, a przynajmniej ja widziałam bardzo dramatyczne parafrazy, które, jak się okazało, miały się nijak do rzeczywistości. A jednak zdążyły zagotować – przyznam, również we mnie – gniew pod adresem aktorki. Prześledźmy to więc jeszcze raz. Od początku!
Rachel Zegler w wywiadzie dla Extra TV najpierw powiedziała, że w oryginalnej bajce położono duży nacisk na historię miłosną Królewny Śnieżki z facetem, który ją dosłownie prześladował. Dodała, że ta część fabuły była dziwna, więc postanowili zrezygnować z tego wątku w adaptacji.
„Oryginalna kreskówka ukazała się w 1937 roku [...]. Duży nacisk położono na jej historię miłosną z facetem, który dosłownie ją prześladuje. Dziwne, dziwne. Tym razem tego nie zrobiliśmy”.
Wypowiedź aktorki niejako sugerowała, że twórcy z wyższością patrzyli na marzenia o prawdziwej miłości. Mogło to wywołać frustrację, ponieważ ostatnie lata pokazały, że filmowcy mają problem ze stworzeniem silnej kobiecej bohaterki, o ile nie przedstawia jednego wyświechtanego archetypu: seksowna i kopiąca tyłki. Nie ma dla nich miejsca na niuanse; nie byliby w stanie wymyślić Małych kobietek, w których każda z sióstr pragnęła czegoś innego od życia. Jeśli to miała być jedyna zmiana względem oryginału, to najzwyczajniej w świecie nie była to jakaś rewolucyjna idea.
Przy czym należy zaznaczyć, że to, co powiedziała Rachel Zegler, to formułka wyświechtana jak kolejna zdrada Pawła z Love Never Lies. Pierwsze lepszy przykład: Lily James, promując Kopciuszka, oznajmiła, że film jest inny od animacji, ponieważ jej bohaterka nie zostaje po prostu uratowana przez mężczyznę.
Później, w rozmowie z Entertainment Weekly, Rachel Zegler wyznała, że jako małe dziecko bała się bajki z 1937 roku i wróciła do niej dopiero, gdy obsadzono ją w roli Królewny Śnieżki. Choć nie mogę się z nią utożsamić (Buka z Muminków mnie zahartowała, później niczego się już nie bałam), to poznałam wiele dzieci, które drżały na przykład przed Urszulą z Małej Syrenki.
Byście mogli zrozumieć kontekst, poniżej umieściłam filmik z tej przejażdżki – a przynajmniej jednej z jej wersji. Wiele osób w komentarzach przyznało też, że gdy byli dziećmi, bali się Królewny Śnieżki, szczególnie sceny, w której ucieka przez las (dokładnie tej, o której wspomniała też aktorka), albo momentu, w którym Zła Królowa zamienia się w staruszkę. Rachel nie jest więc jakimś ewenementem. (Swoją drogą, wydaje mi się, że właśnie dlatego, że to bardzo baśniowa i mroczniejsza opowieść, kochamy ją jako dorośli, nawet jeśli baliśmy się jej jako dzieci).
Co na ten hejt odpowiedziała aktorka? „Interpretuję uczucia ludzi dotyczące tego filmu jako pasję do niego i czuję się zaszczycona, że mogę być częścią czegoś, co jest tak bliskie wielu osobom” – oznajmiła w wywiadzie dla Vogue Mexico. Za to później, między innymi na Reddicie i dla Variety, wyjaśniła, że nigdy nie powiedziała, że kobieta nie może marzyć o zakochaniu się – to po prostu nie powinna być jej jedyna cecha. Poza tym aktywność zawodowa dla niej nie oznacza rezygnacji z miłości i rodziny, ponieważ kobiety nie muszą wybierać. Co ciekawe, Rachel powołała się na Małe kobietki i Gretę Gerwig, którą uważa się za mistrzynię tworzenia wielowymiarowych żeńskich bohaterek.
Jest jeszcze jedna duża kontrowersja, o której warto wspomnieć. Po tym, jak zwiastun Śnieżki pojawił się na X i zdobył 120 milionów wyświetleń w ciągu 24 godzin, aktorka podziękowała fanom, ale na końcu dodała „i nie zapominajcie, Free Palestine” w związku z trwającym konfliktem. Jak donosi Variety, Disney był w szoku, że gwiazda Śnieżki odważyła się na tak odważne polityczne oświadczenie w trakcie promocji filmu wartego 270 milionów dolarów. Ponoć producent Marc Platt poleciał do Nowego Jorku, aby bezpośrednio z nią porozmawiać i przekonać do usunięcia postu, jednak dziewczyna tego nie zrobiła. Kilka miesięcy później aktorka na Instagramie wulgarnie wyraziła się o Donaldzie Trumpie i jego zwolennikach. Po raz kolejny Disney nie był zadowolony i rzekomo kazał jej współpracować ze swoim guru od mediów społecznościowych, by sprawdzał jej wszystkie posty do 21 marca, czyli premiery Śnieżki.
Nie da się ukryć, że Hollywood nie lubi hasła „Free Palestine” – jeden z najgłośniejszych przykładów to fakt, że Melissa Barrera została zwolniona przez Spyglass Media z obsady filmu Krzyk 7 po tym, jak wypowiedziała się na temat konfliktu Izraela i Hamasu. Aktorka napisała na Instagramie między innymi: „Żydowskie dzieci umierają. Niewinni Żydzi umierają. Palestyńskie dzieci umierają i umierały od dawna. Niewinni Palestyńczycy umierają i umierali od dawna. Nie zawsze przez bomby, ale ponieważ żyją w więzieniu, z ograniczonymi zasobami, koniecznymi do przeżycia”. Więcej o tym przeczytacie w tym artykule.
To skomplikowany temat. Fakt, że studia filmowe unikają jakichkolwiek kontrowersji przed dużymi premierami, wcale nie dziwi. Chcą zarobić, bo prowadzą biznes. Szczególnie Disney, wielka korporacja. Wiele osób może krytykować śmiałe wypowiedzi polityczne Rachel Zegler, ale warto zaznaczyć, że celebrytom często dostawało się też za milczenie – za bierność i poprawne komentarze w momencie, gdy ich głos mógłby dotrzeć do ogromnej liczby ludzi. Gdy się kroczy po cienkiej linie, łatwo z niej spaść.

Czy hejt na jest Rachel Zegler jest słuszny?
Uważam, że część krytyki pod adresem Rachel Zegler jest zdecydowanie rozdmuchana. Po pierwsze, nie zmieszała oryginalnej Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków z błotem, tylko zwróciła uwagę na coś, z czego śmieje się wiele osób, czyli z wątku miłosnego. Nawet Disney zdaje sobie sprawę z tego, że współcześnie niektóre relacje romantyczne pomiędzy bohaterami bajek mogą wydawać się komiczne (jako przykład można podać Krainę lodu). Aktorka dopowiedziała, że chodziło jej o rozbudowanie charakteru, a nie zmianę – chciała dać swojej bohaterce nowe cele i marzenia.
Należy także pamiętać, że to niejedyna osoba, która skrytykowała coś związanego z produkcją, w której gra. Klipy z Robertem Pattinsonem narzekającym na walory artystyczne Zmierzchu są kultowe. Gwyneth Paltrow, ekranowa Pepper Potts, nawet nie pamięta, w ilu filmach MCU zagrała, i nie ma zielonego pojęcia, o co w ogóle chodzi z multiwersum. Carrie Fisher, czyli księżniczka Leia, ponoć krytykowała scenariusz do Gwiezdnych Wojen. Ostatnio zrobiło się też głośno o Elizabeth Olsen, bo wprost przyznała, że lubi grać w Marvelu, ale niespecjalnie lubi go oglądać: „To nie jest sztuka, którą konsumuję”. Lista jest dłuższa: Harrison Ford i Blade Runner, Halle Berry i Catwoman, Matt Damon i Ultimatum Bourne'a.
Czy PR-owo był to dobry ruch? Oczywiście, że nie. Iman Vellani w momencie, w którym spadła ogromna krytyka na MCU i nowe pokolenie superbohaterów, zdołała zdobyć serca fanów właśnie tym, jak kocha komiksy Marvela. Wiele osób początkowo nie wierzyło w casting Henry’ego Cavilla na Wiedźmina, ale miłość aktora do materiału źródłowego sprawiła, że ludzie zaczęli mu kibicować. To zawsze lepsza reklama. Należy jednak pamiętać, że Rachel Zegler miała dopiero dwadzieścia lat, gdy obsadzono ją w roli Królewny Śnieżki. Jeśli prześledzimy jej działania w mediach społecznościowych, to zdamy sobie sprawę, że jest bardzo szczerą osobą, która jeszcze nie przeszła treningu medialnego, by odpowiadać na pytania dziennikarzy kilkoma zapamiętanymi formułkami. Z tego, co czytam, wiele osób życzy jej, by zakończyła karierę i została „scancellowana”. Myślę, że taka kara byłaby niewspółmierna do winy.
Poza tym, choć mogę być w mniejszości, jestem zdania, że świeże spojrzenie na klasyczne bajki ma więcej sensu niż próba przeniesienia ich jeden do jeden, tylko z aktorami. Dlaczego? Pod względem wizualnym animacja dysponuje o wiele większą liczbą narzędzi niż live-action. Daje więcej swobody. Nie mogę sobie wyobrazić, by film aktorski wyglądał lepiej niż bajka z 1937 roku, której jestem fanką. Dlaczego?
W erze przeciętności, lenistwa i popularyzacji AI Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków robi wrażenie: produkcja trwała około trzy lata, do projektu zaangażowano 750 artystów, a do stworzenia animacji wykorzystano prawie 2 miliony pojedynczych obrazów. W tamtych czasach pełnometrażowe filmy animowane były praktycznie niespotykane. I właśnie dzięki Śnieżce zaczęło się to zmieniać.
W dodatku Walt Disney przy Królewnie Śnieżce po raz pierwszy zastosował rewolucyjną kamerę „wieloplanową”. Do tej pory, gdy postacie opuszczały kadr, tło robiło się bardzo płaskie i jednowymiarowe, a przy zbliżeniu wszystkie elementy scenografii rosły i zaburzały perspektywę. Dzięki nowej technice, te poszczególne elementy zostały rozdzielone na inne warstwy. Cały proces został pięknie wyjaśniony w poniższym archiwalnym nagraniu:
Poza tym bajka z 1937 roku do dzisiaj robi ogromne wrażenie, choć w ciągu ostatnich 88 lat techniki animacji znacznie się rozwinęły: strona wizualna ma rozmarzony i fantastyczny klimat, mimika i ruchy postaci wydają się żywe, a design, od kostiumów po scenografię, został naprawdę przemyślany. Naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, by jakiekolwiek live-action było piękniejsze.
Oczywiście nie twierdzę, że produkcja aktorska nie może być piękna. Kocham kostiumy z Mirror Mirror, które są bardzo żywe i kolorowe. Tytuł Królewna Śnieżka i łowca miał trochę mroczniejszą i bardziej baśniową odsłonę, dając nam jedną z niesamowitych pod względem wizualnym wersję Złej Królowej – skąpanej w złocie Charlize Theron. A przykładów jest więcej. Sęk w tym, że twórcy tych filmów mieli jakąś swoją oryginalną wizję. I zdaje się, że tego zabrakło Disneyowi (piszę „zdaję się”, ponieważ stwierdziłam, że nie pójdę do kina, by oglądać drewnianą grę aktorską Gal Gadot i krasnali z CGI. Nawet gdyby The Rock został obsadzony w głównej roli, nie skusiłoby mnie to do seansu). I to wręcz komiczne, że poza planem niezwiązane z produkcją osoby były w stanie lepiej ucharakteryzować Rachel Zegler niż ekipa do tego zatrudniona, czego przykładem mogą być poniższe materiały.
Wracając jednak do oryginalnej myśli: jestem fanką live-action, które próbują dodać coś świeżego do klasycznej historii, dlatego kocham Czarownicę i Cruellę, a nie poszłam do kina na Króla lwa, Aladyna i całą resztę wiernych adaptacji. W przypadku Disneya, który wystrzeliwuje je z siebie jak z karabinu, pojawia się pytanie, czy kolejny remake powstaje, bo jest na niego pomysł, czy dlatego, że to sposób na łatwy zarobek. (Swoją drogą, to niesamowite, że szybciej dostaliśmy czarnoskórą Arielkę niż live-action Księżniczki i żaby. To prawie tak, jakby reprezentacja była ważna tylko wtedy, gdy narobi trochę szumu medialnego. Ale wybory castingowe Disneya to temat na inny artykuł, dziś zajmujemy się tylko hejtem i krytyką pod adresem Rachel Zegler).
Rachel Zegler: zanim znienawidziliście ją przez Śnieżkę
Kim właściwie była Rachel Zegler, zanim stała się znienawidzoną Śnieżką i kim może być po porażce filmu w box offisie?
Jedną z wielu pasji Rachel Zegler od zawsze był śpiew. Śpiewała na weselach, mszach i pogrzebach w swoim rodzinnym mieście. Biorąc to pod uwagę, nikogo nie powinno dziwić, że jej przygoda z aktorstwem rozpoczęła się, gdy w 2021 roku zagrała w musicalu West Side Story. Później zagrała kolejno w: Shazam! Gniew bogów, Balladzie ptaków i węży (na planie bardzo zaprzyjaźniła się z Tomem Blythem, który do teraz gorąco jej broni), Y2K. To oznacza, że w ciągu czterech lat wystąpiła w filmie Stevena Spielberga, otrzymała Złoty Glob i pojawiła się w dwóch dużych kinowych franczyzach: Igrzyskach śmierci i DCEU. Żeby też trochę lepiej nakreślić Wam sytuację: Zegler miała zaledwie szesnaście lat, gdy wzięła udział w przesłuchaniu do West Side Story i wygrała z 30 tysiącami innych kandydatów. To ogromne osiągnięcie. Wiele młodych gwiazd najzwyczajniej w świecie ma krewnych w branży rozrywkowej i obojętnie, jak bardzo tłumaczą się, że nie miało to wpływu na ich karierę, to wszyscy wiemy, że to ogromne ułatwienie: bo mogą liczyć chociaż na szansę.
To nie wszystko. W 2024 roku Rachel Zegler zagrała główną rolę na Brodwayu w spektaklu Romeo i Julia. Klipy z występu szybko stały się viralowe. Tam ponownie nawiązała ważną przyjaźń: z Kitem Connorem, którego możecie znać z serialowego hitu Heartstopper. Było to spełnieniem jej marzeń – dziewczyna zakochała się w teatrze, gdy miała zaledwie cztery latka i zobaczyła po raz pierwszy sztukę Piękna i Bestia. Nie kłamała, gdy powiedziała, że kocha księżniczki Disneya. Już w szkole grała w wielu musicalach: Bellę w Pięknej i Bestii, Arielkę w Małej Syrence, a nawet Fionę ze Shreka! Musicie pamiętać, że teatr od dawna nie przejmuje się kolorem skóry. Ma swoje własne zasady gry. I wygląda na to, że mimo porażki Śnieżki teatr nadal ją kocha, bo niedługo zadebiutuje na West Endzie w roli Evy Perón w sztuce Evita wyreżyserowanej przez Jamiego Lloyda.
Co ciekawe, artystka od 2015 do 2023 roku prowadziła swój kanał na YouTubie, na którym dzieliła się coverami piosenek i codziennym życiem. Pokazywała też początki swojej kariery aktorskiej, w tym reakcję na zwiastun West Side Story (popłakała się ze szczęścia) i kulisy Shreka. Osoby, które poznały ją właśnie w ten sposób, nie mogły pogodzić się z tym, jaki hejt spadł na nią przez rolę Śnieżki. Dlaczego? Widzom, którzy pierwszy raz zderzyli się z nią, oglądając niesławne klipy z wywiadu, mogła wydać się zimna i niesympatyczna. Jednak fani, którzy od dziesięciu lat śledzili ją na mediach społecznościowych, mają zupełnie inny obraz: pogodnej, naturalnej i pełnej pasji dziewczyny, która ma bzika na punkcie teatru, duży dystans do siebie i uwielbia się śmiać. Zdołała stworzyć swoją własną społeczność.
To zresztą ciekawe, bo Rachel Zegler niejako wojuje obosiecznym mieczem: z jednej strony niektórzy kochają ją za to, że w momencie, gdy stanęła przed tak ogromną szansą, nie bała się wypowiadać na tematy polityczne i walczyć o to, co uważa za słuszne, ponieważ wielu innych artystów stchórzyłoby na jej miejscu. Te osoby chwalą ja za szczerość i odwagę. Z drugiej strony, z tych samych powodów inni będą uważać ją za kontrowersyjną i krytykować. Widać, że nie przeszła treningu medialnego i nie umie odpowiadać neutralnie tak, jak wiele innych gwiazd. I realistycznie rzecz biorąc, zmniejsza to jej szanse na kolejne role w dużych franczyzach, które patrzą na liczby i zarobki.
Czy Rachel Zegler jest dobrą osobą? Czy powinna zostać obsadzona w roli Królewny Śnieżki? Nie wiem. Wiem natomiast, że chciałam pokazać drugą stronę medalu w momencie, w którym brakuje jakiejkolwiek przeciwwagi, co nigdy nie jest dobre. A na pewno sądzę, że wysyłanie młodej dziewczynie masowo gróźb śmierci jest po prostu nieludzkie. W dodatku aktorka nadal wspiera Disneya, a przynajmniej jego dziedzictwo. Jak widać na poniższym zrzucie ekranu, miała uroczą interakcję z małą Maią Kealohą, która gra główną rolę w nadchodzącym live-action Lilo i Stitch:
Na koniec kilka losowych ciekawostek: Rachel Zegler ma polskie korzenie, rodzina ojca pochodziła z Warszawy (sama aktorka odwiedziła Kraków, Wrocław i Wałbrzych). Została nazwana po postaci Rachel Green z popularnego serialu Przyjaciele. Barbra Streisand jest jej największą idolką. Jej piesek nazywa się Leonard „Lenny” Bernstein Zegler po znanym kompozytorze, który tworzył oryginalną ścieżkę dźwiękową do przedstawienia West Side Story. Zanim to jednak zrobiła, spytała dzieci kompozytora o zgodę. Pedro Pascal i Adriana Grande gorąco ją wspierają.
A! I pisze własne autorskie piosenki:
Źródło: history.com, soapcentral.com, nypost.com, reddit.com, fotopolis.pl. variety.com,

