To, co wydawało się problemem, okazywało się inspiracją i paliwem - Rafał Kosik o powieści Cyberpunk 2077. Bez przypadku [WYWIAD]
Rozmawiamy z Rafałem Kosikiem, popularnym pisarzem i scenarzystą, o jego powieści Bez przypadku osadzonej w realiach gry Cyberpunk 2077.
Rafał Kosik jest autorem fantastyki dla dzieci (seria Amelia i Kuba), młodzieży (seria Felix, Net i Nika) oraz dorosłych (zbiory opowiadań i powieści Kameleon, Mars, Różaniec i Vertical), a także scenarzystą, który dołożył swoją cegiełkę do serialu Cyberpunk: Edgerunners. Wraz z żoną, Kasią Sienkiewicz-Kosik, prowadzi wydawnictwo Powergraph, w którym ukazują się książki m.in. Radka Raka, Roberta M. Wegnera czy Wita Szostaka.
Z autorem rozmawiamy o jego nowej powieści zatytułowanej Bez przypadku, której akcja osadzona jest w świecie gry Cyberpunk 2077.
Tymoteusz Wronka: Zanim przystąpiłeś do pracy nad powieścią Cyberpunk 2077: Bez przypadku, miałeś okazję współpracować przy tworzeniu scenariusza do serialu Edgerunners. Jak się to wszystko zaczęło?
Rafał Kosik: Tak naprawdę to propozycje współpracy od CD PROJEKT RED dostawałem już wcześniej, ale dotyczyły one pracy nad scenariuszami gier, a ja wolałem wtedy dalej zajmować się literaturą. Natomiast gdy otrzymałem propozycję pracy przy serialu, zdecydowałem się, ponieważ miałem już pewne doświadczenie scenopisarskie, no i sam świat cyberpunkowy wydał mi się bliski i ciekawy. Już moja debiutancka powieść Mars była cyberpunkowa.
Napisanie powieści było kolejnym, naturalnym krokiem?
Współpraca przy scenariuszu serialu układała się dobrze i efekt okazał się świetny, a przecież przede wszystkim jestem pisarzem, więc kiedy zaproponowano mi napisanie powieści, po krótkim tylko wahaniu, podjąłem się tego zadania.
Do tej pory wszystkie twoje powieści były autorskimi projektami. Co było największym wyzwaniem w pisaniu w już zastałych realiach?
Stąd właśnie to moje krótkie wahanie. Tworzenie światów zawsze było tym, co najbardziej lubiłem. I rzeczywiście, zgodnie z przewidywaniami, zderzyłem się z ograniczeniami wynikającymi z pisania w uniwersum ze zdefiniowanymi zasadami. Nie mogłem tworzyć elementów fabuły, które powodowałyby konflikt z przyszłymi dodatkami do gry, jak np. Phantom Liberty, w którą zresztą miałem okazję grać przedpremierowo. Mogę zdradzić, że jest na co czekać.
Skoro już wspomniałeś o graniu, muszę dopytać, czy dużo czasu poświęciłeś na zapoznawanie się ze światem Cyberpunka 2077 – czy to przed pracą przy serialu, czy też przed pisaniem książki?
Grałem trochę jeszcze przedpremierowo w siedzibie CD PROJEKT RED, ponieważ gra nie mogła wyjść poza ich sieć. To przypominało bardziej zwiedzanie miasta i wykonywanie losowych misji niż normalną grę. Chodziło oczywiście o to, żeby wczuć się w klimat tudzież sprawdzić konkretne, potrzebne mi lokacje, pojawiające się w powieści. W ogóle nie jestem wielkim graczem. Kiedyś grywałem więcej. Natomiast przy mojej pracy równie, jeśli nie bardziej, istotna była cała dokumentacja świata dla twórców gry.
Które aspekty świata Cyberpunka 2077 najbardziej ci się podobają? Czy wykorzystywałeś je w powieści? Z którymi miałeś natomiast największy problem?
Prawdę mówiąc, wszystko to, co wydawało mi się problemem, po przepracowaniu okazywało się dodatkową inspiracją i paliwem. Na przykład prosty fakt, że Internet w świecie gry jest poszatkowany i nie jest znanym nam z naszej rzeczywistości Internetem. Stwarza to sporą trudność w pracy netrunnerów (hackerów), którzy pełnią dość istotną funkcję w mojej powieści, natomiast tak naprawdę dało to możliwość napisania ciekawszej historii, ponieważ opisywanie siedzącego gdzieś w piwnicy hackera, który łamie kody, nie jest atrakcyjne. Dzięki tym ograniczeniom, trzeba się fizycznie zbliżyć do infrastruktury, którą chce się zhackować, co czyni akcję znacznie ciekawszą. Podobnie zresztą jest z większością technologii, które występują w tym świecie. Niektóre z nich są bardzo zaawansowane, inne z kolei w wyniku regresu są nawet znacznie uboższe niż te nam współczesne. Tak naprawdę czyni to opisywany świat bogatszym i bardziej interesującym dla czytelnika.
Ile miałeś dowolności w kreacji fabuły, bohaterów, świata?
Miałem pełną dowolność w kreacji fabuły i bohaterów, jedynym ograniczeniem było to, aby nie tworzyć konfliktów z grą.
Przy pisaniu Bez przypadku współpracowałeś także z anglojęzycznym redaktorem. Możesz zdradzić, czego przede wszystkim dotyczyły uwagi?
Uwagi amerykańskiego redaktora wydawały mi się bardzo cenne, pokazywały trochę inne podejście do oczekiwań czytelnika. Dotychczas w moich książkach zostawiałem wiele niedopowiedzeń, aby czytelnik sam mógł odkrywać pewne tajemnice. Najważniejsze uwagi ze Stanów dotyczyły tego, aby więcej dopowiedzieć i uczynić tę powieść bardziej przystępną dla czytelnika, który na co dzień nie czyta fantastyki naukowej. Starałem się napisać powieść rozrywkową, ale jednocześnie niepozbawioną poważniejszych tematów, dotyczących kondycji człowieka i naszej cywilizacji. Problemy te widzimy już dziś, a będą zapewne znacznie bardziej widoczne w przyszłości.
Podczas lektury odniosłem wrażenie, że Bez przypadku – mimo scenografii – niekoniecznie jest powieścią cyberpunkową w typie klasyków gatunku, a raczej powieścią sensacyjną z elementami typowego science fiction. Czy takie miałeś założenia podczas pisania?
Nie można pisać dziś takiego samego cyberpunka jak Gibson. Wiele się przez te czterdzieści lat zmieniło. Subkultura punkowa w latach 80. buntowała się przeciwko innym rzeczom niż moi bohaterowie w roku 2077. Każdy z nich jest buntownikiem, nawet jeśli sam siebie tak nie postrzega. A poza tym nigdy nie starałem się nikogo naśladować, piszę we własnym stylu. Interesuje mnie wpływ technologii na ludzi i na społeczeństwo, a to połączenie jest przecież istotą cyberpunka, gdyż w tym świecie dotyczy wszystkich.
Mówisz, że twoje postacie są buntownikami, ale jednocześnie odnoszę wrażenie, że niewiele mają miejsca na swój bunt. Świat powieści – i gry – chyba nie pozostawia wiele miejsca na sprzeciw, jeśli nie jest się u szczytu drabiny społecznej. Ci na niższych szczeblach raczej muszą koncentrować się na przeżyciu i zapewnieniu sobie bytu.
Ci z samego szczytu władzy raczej nie mają powodu się buntować, a tym z samego dołu – taka idea pewnie nawet nie przychodzi do głowy. Świat Cyberpunka 2077 jak najbardziej dopuszcza bunt, nie jest tylko powiedziane, czy skończy się to dobrze dla samego buntownika. Rzeczywiście większość ludzi, niezależnie na jakim poziomie funkcjonują, stara się po prostu przeżyć lub ewentualnie się wzbogacić. Moi bohaterowie też w ten sposób funkcjonowali, dopóki nie zostali zmuszeni do wyjścia ze swoich dotychczasowych ról.
Powstanie Bez przypadku to oczywiście jeden z wielu projektów rozbudowujących uniwersum Cyberpunka 2077. Graczy nie będzie trzeba do niej namawiać, ale czy osoby nieznające tego świata także odnajdą się podczas lektury?
Takie było założenie, aby ktoś, kto nie ma pojęcia o grze, również przeczytał tę książkę z przyjemnością, a nawet nabrał ochoty do zagrania w grę. I to się sprawdza, bo niektórzy dziennikarze, którzy wcześniej nie grali, mówią mi, że chyba spróbują. Natomiast starałem się, aby gracze dostali inne spojrzenie, które rozszerzy lubiany przez nich świat.
Świat Cyberpunka 2077 nie należy do najprzyjemniejszych, a na jego mieszkańców czeka wiele zagrożeń. Nie inaczej jest w twojej powieści. Stworzenie takich warunków i wyzwań fabularnych dla postaci było dla Ciebie wyzwaniem?
Wchodziłem w świat zastany i wyzwaniem było jak najlepsze jego wykorzystanie. Ten świat rzeczywiście przypomina dżunglę na każdym poziomie, począwszy od wegetacji najbiedniejszych aż po życie milionerów na szczytach władzy. To również jest bardzo cyberpunkowe, odpowiada mojej wizji tego gatunku. To nie jest świat, w którym ktokolwiek z nas chciałby żyć, a jednak naszymi dzisiejszymi wyborami nieuchronnie zmierzamy w tę stronę. I to właśnie chciałem pokazać.
Które z obecnych trendów uważasz za największe zagrożenie, popychające nas w tę nieprzyjemną przyszłość?
Oczywiście najprostszą odpowiedzią jest rozwój technologii informatycznych, a szczególnie mediów społecznościowych, ale to tylko początek, bo z tego pączkują kolejne zagrożenia z takimi np. bańkami informacyjnymi na czele. W połączeniu ze stale rosnącą komplikacją świata sprawia to, że ludzie coraz mniej z niego rozumieją, choć zazwyczaj wydaje im się, że jest inaczej. W efekcie są łatwi do manipulowania i nawet nie chodzi o to, że podążają aktualnie za tymi bądź innymi trendami, lecz o to, że takie trendy łatwo jest wykreować, jeśli ktoś dysponuje odpowiednimi pieniędzmi. Drugim zagrożeniem, które występuje w świecie Cyberpunka, są sztuczne inteligencje, które uniezależniły się od swoich twórców i wypowiedziały im wojnę. Choć w dzisiejszym świecie jest to na razie problem mniej istotny.
Planujesz kolejne projekty we współpracy z CD Projekt RED? A może pracujesz obecnie nad czymś zupełnie innym?
To pytanie nie do mnie, tylko do CD PROJEKT RED. Ja na razie skończyłem kolejny tom Felixa, Neta i Niki, który zresztą jak wiele innych moich powieści zawiera elementy cyberpunka. Dokończyłem scenariusz filmu fabularnego, napisałem dwa opowiadania i przymierzam się do rozpoczęcia powieści.
Zdradzisz jakieś szczegóły tej nowej powieści?
Nie mogę ich niestety zdradzić, ponieważ pomysły wciąż klarują się w mojej głowie, i nie wiem, które z nich ostatecznie zwyciężą.