Różaniec opowiada o Warszawie przyszłości, przyszłości, która – miejmy nadzieję – nigdy nie nadejdzie. Zwykły człowiek w niezwykłym świecie, wmanipulowany w tryby wielkiej polityki, która i tak niewiele znaczy wobec mechanizmów rządzących Różańcem. Rafał Kosik już w Verticalu i Kameleonie pokazał siłę swojej wyobraźni. Oryginalna wizja science fiction Różańca dostarczy Wam nowych czytelniczych wrażeń.
Premiera (Świat)
30 sierpnia 2017Premiera (Polska)
30 sierpnia 2017Liczba stron
512Autor:
Rafał KosikKraj produkcji:
PolskaGatunek:
Science fictionWydawca:
Polska: Powergraph
Najnowsza recenzja redakcji
Różaniec to powieść balansująca między historią alternatywną, futurologią a gatunkiem science fiction. Świat wykreowany przez autora jest tak niesamowicie sugestywny, że nawet oczywiste, przeczące prawom fizyki wątpliwości nie psują nam lektury, przeciwnie. Prowadzi nas ciekawość dotycząca rzeczywistego charakteru tego świata. W czasie lektury nie mogłam powstrzymać się przed prześladującym mnie pytaniem – czym są owe krążące wokół niby-słońca miasta? Jaka jest struktura polityczna tych tworów? W jaki sposób możliwy jest kontakt między nimi? Jak się utrzymują przy życiu?
W miarę czytania autor udziela odpowiedzi na niektóre pytania. Niektóre okazują się zbędne. Wiele jednak pozostaje w ukryciu, co nie wywołuje jednak czytelniczej irytacji. Jeśli Rafał Kosik zdecyduje się napisać kontynuację Różańca, na pewno po nią sięgnę. Do tego czasu najlepszą zabawą dla mnie było zapełnianie luk i dawanie pola do popisu mojej własnej wyobraźni. Nie wszystko i nie zawsze musi być przecież wyjaśnione do końca.
Mocną stroną powieści są opisy i nastrój, który autor umiejętnie buduje. Przestrzeń ograniczona do jednego miasta jest ciasna i klaustrofobiczna. Czytelnik ma wrażenie, jakby wokół niego powoli zacieśniały się jego wytyczone kosmosem granice. Fabuła zasadzona jest na trzech podstawowych elementach – kosmos-miasto-bohater. W pierwszej chwili pomysł na taką opowieść wydała mi się absurdalna i w pewnym sensie nadal tak uważam, ale autor przekonał mnie do niej mimo to. W epoce filmów takich jak Blade Runner 2049 czy seriali takich Westworld wszystko jest dozwolone, a twórców ograniczać może tylko ich własna wyobraźnia.
Wyobraźnia dla Kosika nie jest jednak żadnym ograniczeniem. Świat Różańca jest jednocześnie mikroskopijny w swej strukturze i ekspansywny. Bohaterowie chcą wyrwać się z ograniczeń praw rządzących „różańcem”, chcą rozerwać jego ściany, wydostać się z niego, ale jego siła ciążenia jest ogromna i przytłaczająca, będzie więc to bardzo trudne.
Bardzo spodobała mi się iście surrealistyczna wizja Warszawy żeglującej gdzieś między niebem a ziemią, oderwaną od reszty świata, a jednocześnie zanurzoną w swej przeszłości, zastygłej i skamieniałej niczym futurologiczna wersja PRLu. Jakby w tej wersji historii, w której wciąż płaci się banknotami z Kopernikiem, Polska Ludowa nie skończyła się nigdy, lecz trwa w najlepsze, zaginając rzeczywistość, mrożąc ją w jakiś sposób. Jednocześnie owa rzeczywistość jest dziwnie pusta, polityk chodzi z teczką na dokumenty, w której nic nie ma, historia, przeszłość i wspomnienia nie istnieją. Nikt nie wie, nie pamięta, lub nie chce pamiętać, czym było owe tajemnicze „przemienienie”, które stworzyło różańcowy świat. Nie wiadomo dokładnie, skąd biorą się produkty spożywcze, pojawiają się one właściwie znikąd, podobnie jak nie wiadomo, dokąd trafiają ludzie wyeliminowani z tego świata, uznani za zagrożenie dla innych. Pytań jest wiele, jakby powieść utkana była z jakiegoś przedziwnego snu, z którego po przebudzeniu pamiętamy zaledwie fragmenty i dręczący niepokój.
Główny bohater Harpad różni się od reszty ludzi tym, że potrafi rzeczywistość w przedziwny sposób naginać czy nawet zmieniać. Wszystko dzieje się na pograniczu magii i nowoczesnych technologii, przy czym jak życiu – trudno czasem między nimi dostrzec różnicę.
Nie mam nic do zarzucenia, jeśli chodzi o język pisarza. Powieść czyta się dobrze, wydarzenia toczą się płynnie, wątki przeplatają się ze sobą na początku nieco chaotycznie, ale wykreowany świat jest dość spójny i konsekwentny.
Na koniec chciałam napisać o moich zastrzeżeniach. Kosik dotyka w swej powieści kluczowych dla współczesności zagadnień takich jak na przykład władza technologii nad naszym życiem i zagrożenia związane z konstrukcją sztucznej inteligencji. Jednak zabrakło mi w tym spojrzeniu czegoś więcej, jakiegoś nowatorskiego spostrzeżenia. Powieść bawi, ciekawi, ale czy skłania do refleksji w takim stopniu, jak wymienione przeze mnie na początku tej recenzji dzieła? Szkoda, że pisarz zatrzymuje się w pół kroku – tam, gdzie owe pytania i refleksje naprawdę mogły by się zacząć, autor kończy swą opowieść, przenosi ją na refleksyjno-filozoficzny poziom, który, nawet jeśli coś czytelnikowi przekazuje, to jest to zbyt ogólne, aby odbiorca mógł się tym przejąć. Książka skupia się losach pojedynczych bohaterów, ich samotności, bezsilności wobec otaczającego ich świata, codziennej szarpaniny z otaczającą nowoczesnością, od której właściwie nie ma ucieczki. Czy jest..? Aby poznać odpowiedź na to zasadnicze pytanie, musicie, Drodzy Czytelnicy, sięgnąć po bardzo dobrą powieść Rafała Kosika, do czego Was zachęcam.