Screenlife od środka – język filmowy pokolenia millenialsów
Przed ekranami komputerów, smartfonów czy telewizorów spędzamy wiele godzin naszego życia. Branża filmowa nie wykorzystuje potencjału tkwiącego w tych urządzeniach. Screenlife ma to zmienić.
Największa zaletą tego języka filmowego ma być zapewnienie reżyserowi nieskrępowanej wolności twórczej. Można ją dostrzec już na etapie wyboru bohaterów. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrealizować casting za pośrednictwem internetu poprzez Skype’a. Koniec końców aktorzy i tak będą grali przed smartfonami oraz kamerami internetowymi, dlatego ich miejsce zamieszkania jest niemalże bez znaczenia. A jeśli bohaterowie nigdy nie spotkają się w jednym obiektywie, nic nie stoi na przeszkodzie, aby kręcić film z aktorami mieszkającymi po przeciwległych stronach globu. Screenlife niemal całkowicie znosi wszelkie bariery geograficzne.
Podczas produkcji screenlife’owych na dalszy plan schodzą także scenografowie oraz operatorzy. Kadr komponuje się na ekranie komputera, odpowiednio dobierając rozstawienie okien aplikacji. To na ten aspekt produkcji trzeba zwrócić szczególną uwagę, gdyż pulpit staje się pełnoprawnym planem filmowym. Telekonferencje można realizować przy wykorzystaniu prostych kamer internetowych bądź smartfonów.
Jeśli Screenlife upowszechni się wśród reżyserów, w branży pojawi się ogromne zapotrzebowanie na UX designerów, którzy będą odpowiedzialni za to, żeby pulpity wyglądały jak najczytelniej. W pierwszej fazie rozwoju tego języka filmowego reżyserzy będą korzystać z gotowych narzędzi – Skype’a, Gmaila, YouTube’a czy Wikipedii, aby budować nastrój oraz popychać rozwój akcji. Prędzej czy później pojawi się jednak zapotrzebowanie na dedykowane narzędzia, które ułatwią pracę ze Screenlife’em. Praca przy realizacji filmów zacznie przypominać pracę nad grą komputerową. Zwłaszcza w momencie, w którym projekt Bekmambetova wkroczy w drugą fazę rozwoju.
Kino interaktywne
Reżyser nie chce ograniczyć się wyłącznie do zmiany sposobu pokazywania obrazu, chce uczynić film doświadczeniem interaktywnym. Wróćmy w tym momencie do serwisu screenlife.com i wyobraźmy sobie, że za kilka, może kilkanaście lat filmy realizowane w języku Screenlife nie tylko będą pokazywać pulpit komputera, pozwolą także przeglądać strony i pliki wyświetlane na ekranie, tak jakbyśmy byli aktywnym uczestnikiem fabuły, a nie tylko pasywnym widzem.
Na takie filmy nie będziemy oczywiście chodzili do kina, odpalimy je na ekranach smartfonów, komputerów a może nawet na inteligentnych telewizorach. Wraz ze zmianą języka filmowego zmieni się także nośnik samego dzieła.
Jest jeszcze zbyt wcześnie, aby obwieszczać spektakularny sukces bądź klęskę Screenlife’a, jednak trzeba przyznać, że technologia ta może fascynować. Zrywa ze wszystkimi naleciałościami klasycznego kina, drastycznie redukuje koszty produkcji i przemawia do młodego widza językiem, który ten rozumie najlepiej.
Bekmambetov na pewno nie sprawi, że cały Hollywood pójdzie z torbami, jednak w zmyślny sposób przekonuje do siebie młodą publiczność, która za 10-15 lat będzie decydowała o tym, co jest modne i wartościowe. Cybernatural był filmem prostym i niezbyt wyszukanym, pokazał jednak, że można zamienić smartfonową rzeczywistość w formę sztuki. Kto wie, może za kilkadziesiąt lat Screenlife będzie nazywany przełomem na miarę aeroskopu?
- 1
- 2 (current)
Źródło: Zdjęcie główne: Screenlife