Świat seriali po Grze o tron - czy kultowość jest jeszcze możliwa?
Postanowiłem zastanowić się nad kwestią, czy jakiś serial w dzisiejszej rzeczywistości seriali premium może przejąć schedę po Grze o tron.
Żyjemy w złotej epoce seriali. Praktycznie w każdym tygodniu otrzymujemy przynajmniej jeden bardzo dobry lub dobry serial. Ja sam, mimo że moja praca wymaga tego, aby być z serialami na bieżąco, nie jestem w stanie wszystkich interesujących pozycji z danego roku zobaczyć od razu po premierze. Jednak nie zmienia to faktu, że ostatnim kultowym serialem, z jakim wszyscy mieliśmy do czynienia, była Gra o tron. Produkcja zakończyła się w 2019 roku i jak na razie nie doczekaliśmy się projektu na miarę widowiska HBO. Postanowiłem przyjrzeć się produkcjom, które mogą zastąpić je na serialowym... tronie.
Na pierwszy ogień idą projekty serialowe, które gatunkowo wpisują się w Grę o tron, czyli reprezentują świat fantasy. I tutaj widzę tylko dwa seriale, które mogą stać się globalnym fenomenem popkulturowym. Pierwszy z nich zapewne nie będzie zaskoczeniem (drugi pewnie też nie), ponieważ to Wiedźmin Netflixa. Produkcja oparta na kultowej w naszym kraju prozie Andrzeja Sapkowskiego już stała się światowym hitem. 21 stycznia 2020 roku Netflix ogłosił, że produkcję obejrzało 76 mln użytkowników serwisu, tym samym Wiedźmin stał się najlepiej oglądaną premierą w tej platformie. Trzeba zaznaczyć, że serial miał już sporą bazę fanów na świecie dzięki książkom, jednak za granicą świat Wiedźmina poznano głownie dzięki grze studia CD Projekt Red. Po premierze serialu powieści z Geraltem zyskały ponownie ogromną popularność, stając się światowymi bestsellerami, szczególnie w USA. To sprawia, że grupa fanów cały czas będzie się powiększała ze względu na inne media dające wgląd w ten świat. Dlatego Wiedźmin w tej chwili jest zdecydowanym faworytem (obok jeszcze jednej produkcji, ale o niej za chwilę), aby stać się serialem kultowym, na którego każdy sezon czeka się z utęsknieniem. Drugą produkcją z gatunku, która może zyskać podobny status, jest szykowany przez Amazona Władca pierścieni: Pierścienie Władzy. Tego świata zapewne nie trzeba nikomu przedstawiać. Ogromna rzesza fanów zbudowana przez książki Tolkiena i filmową trylogię Warner Bros. czeka na tę produkcję. Już na etapie prac na planie projekt jest zapowiadany jako potencjalny hit, o czym świadczy między innymi budżet. Ma to być najdroższy serial w historii. Szacuje się, że sezon może kosztować nawet 250 mln dolarów. Jeśli jeszcze za rozmachem pójdzie historia, to nie widzę przeszkód, żebyśmy doczekali się kolejnego fenomenu serialowego.
Obecnie wielki prym w kinie wiodą widowiska superbohaterskie. Jednak według mnie mają one również spory potencjał na rynku serialowym. Na pierwszym miejscu sytuuje się obecny flagowiec platformy Amazon Prime Video The Boys. Konwencja superbohaterska została wywrócona do góry nogami i to herosi (czy jak kto woli supki) są tymi złymi, a grupa, która w każdej innej produkcji mogłaby startować do miana antagonistów, tutaj sprawdza się doskonale jako protagoniści. Twórcy nie boją się przekraczać granic w projekcie i tak naprawdę robią to w każdym kolejnym odcinku. I ta szalona konwencja sprawdza się znakomicie, bo to nie jest szokowanie dla samego szokowania, idzie za tym ciekawy pomysł i dobra historia. Jeśli myśleliście, że w Grze o tron są zaskakujące rzeczy, to znaczy, że jeszcze nie widzieliście The Boys. To taka produkcja, której popularność cały czas wzrasta, wobec tego widzę potencjał do zyskania miana kultowej. Inna sprawa, jeśli chodzi o seriale tworzone przez Marvel Studios dla Disney+, takie jak WandaVision czy Falcon i Zimowy żołnierz. Jestem pewien, że znajdą one rzeszę fanów, którzy już kochają Kinowe Uniwersum Marvela. Jednak w tym wypadku sądzę, że będą one raczej postrzegane w kategorii fenomenu zwanego MCU, a nie jako pojedyncze, kultowe produkcje. Wobec tego kultowość dotyczy w tym przypadku raczej całego zjawiska.
Na radar warto jeszcze wziąć trzy produkcje. Pierwsza z nich nie będzie raczej zaskoczeniem - to Stranger Things. Ogromny hit, prawdziwy popkulturowy fenomen. Tak naprawdę nie warto w tym momencie pisać, że ma on zastąpić Grę o tron, ponieważ znalazł swój własny szlak. Jednak jeśli chodzi o stopień kultowości - ten serial spokojnie może brylować jeszcze przez kilka lat i pozostać nawet po finale w umysłach fanów. Niespodziewany przebój, który wyznaczył własną ścieżkę i miejsce w popkulturze i trzyma się go bardzo mocno. W tym momencie tak naprawdę obok kończącego się The Walking Dead (dlatego nie jest omawiany w tym artykule) można go nazwać najpopularniejszym serialem świata, którego kultowość jest niepodważalna.
Inną produkcją, która powoli zbiera status kultowej, jest The Mandalorian. Seria od początku miał spore ułatwienie, ponieważ reprezentuje świat Star Wars, franczyzy z bazą wielbicieli, którą można obecnie liczyć w setkach milionów. Jednak przy okazji to bardzo dobrze zrealizowana historia wpisująca się w kanon Gwiezdnych wojen, którą mogą polubić zarówno starwarsowi ortodoksi, jak i nowi fani uniwersum. Ostatnią produkcją, która może zyskać status kultowej na miarę Gry o tron jest szykowane również przez HBO The Last of Us, czyli adaptacja popularnej na całym świecie gry wideo. Sama gra już ma status tak kultowej, że zgromadziła ogromną armię oddanych fanów (do których i ja należę), którzy mają pewne swoje ustalone wyobrażenia tego, jak ma wyglądać ten projekt. Jeśli HBO sprosta wymaganiom bardzo silnej grupy wielbicieli, to będziemy mieli kolejny hit. A że HBO przyzwyczaiło nas do jakości w swoich produkcjach, a za adaptację odpowiadają: twórca gier z serii Neil Druckmann oraz Craig Mazin, który dał nam Czarnobyl, to jestem spokojny.
Jednak teraz pora, aby przejść do drugiej części tytułu tego artykułu. Kwestii, czy tak wielka kultowość na poziomie Gry o tron jest dzisiaj możliwa. Moim zdaniem niekoniecznie. Warto zaznaczyć, że produkcja HBO debiutowała w 2011 roku, kiedy na świecie nie były jeszcze tak popularne platformy streamingowe, których dzisiaj już jest sporo. Serwisy te sprawiły, że oryginalne produkcje Netflixa, HBO, Disneya czy Apple mogą trafić do zdecydowanie większej liczby odbiorców. Jednak tutaj również zachodzi pewien problem, który wydaje się potwierdzać to, że taki rodzaj serialowego fenomenu już nie nastąpi. Otóż jak już wspominałem na samym wstępie, żyjemy w złotej erze seriali i zrównały się one ze swoim budżetem i rozmachem z widowiskami kinowymi. Praktycznie co tydzień dostajemy jakąś ciekawą bądź nawet kilka ciekawych produkcji, a do tego dochodzą wielkie serialowe widowiska jak Stranger Things czy Wiedźmin. Rynek serialowy tak się rozdrobnił, że w tym momencie bardzo ciężko znaleźć jedną produkcję, którą interesowałaby się większość widzów jak Grą o tron, Zagubionymi czy Breaking Bad. To były hity jeszcze ery telewizji linearnej i w dobie streamingu i mody na binge-watching dzisiaj taki uniwersalny hit jest ciężko wykreować.
Właśnie wspomniany binge-watching jest również kwestią, która bardzo uniemożliwia powstanie takiego wielkiego hitu. Dzisiaj najczęściej wolimy obejrzeć od razu cały sezon produkcji na raz i szybko przejść do kolejnego serialu. Taki model udostępniania epizodów, do którego przyzwyczaił nas Netflix, sprawia, że nie jest już tak popularna cotygodniowa emisja pojedynczego odcinka. Patrząc z perspektywy czasu, trochę mi brakuje takiego podejścia, kiedy co tydzień zasiadało się na premierę jakiegoś serialu i potem można było podyskutować na jego temat. Tak właśnie budowały się społeczności fanów, choćby wspomnianych Zagubionych, tworzono nawet fora, na których omawiano różne teorie dotyczące danych epizodów serialu. Dzisiaj oglądamy sezon w jeden dzień i zajmujemy się kolejną produkcją.
Potwierdza to sytuacja, która dotyczyła niedawno 2. sezonu The Boys, gdy Amazon postanowił zmienić sposób wypuszczania odcinków na trzy pierwsze jednego dnia, a kolejne pięć co tydzień. Fani tak się zdenerwowali, że nawet zaniżali recenzje nowej odsłony. To mocno świadczy o tym, że widzowie za bardzo przyzwyczaili się do wygodnego trybu całych sezonów. Jednak HBO mocno trzyma się przy cotygodniowej emisji odcinków, dlatego jest to pewne światełko w tunelu, ponieważ czasem warto stanąć i zastanowić się nad wyjątkowością danej produkcji. To są moje przemyślenia na temat seriali, które mogą stać się fenomenem w najbliższych latach i samej kwestii fenomenu serialowego w dzisiejszych czasach. Dajcie znać w komentarzach, co Wy o tym myślicie. Jakie seriale dodalibyście jeszcze do listy? Czy taki sukces na miarę Gry o tron jest jeszcze możliwy?