Sojusz informatyków z papieżem to najlepsze, co mogło spotkać sztuczną inteligencję
Sztuczna inteligencja może zrewolucjonizować świat, w którym żyjemy i uczynić go lepszym miejscem do życia. Albo obrócić go wniwecz i przekreślić wieloletni rozwój społeczeństwa obywatelskiego. W tej kwestii innowatorzy technologiczni i papież przemawiają jednym głosem – musimy zadbać o to, aby sztuczna inteligencja nie zmarnowała naszego życia.
Przyjrzyj się swojej pracy i zastanów się, czy wykonujesz czynności o powtarzalnym charakterze. Podążasz za z góry ustalonymi instrukcjami? Zarządzasz czasem, zespołem lub budżetem? Projektujesz coś, trzymając się sztywnych reguł i wytycznych? A może twoim zadaniem jest obsługa klienta w sektorze szeroko rozumianych usług? Jeśli choć raz odpowiesz twierdząco, istnieje spora szansa, że pokolenie, które dojdzie do głosu po tobie, nie będzie musiało wykonywać tej pracy. Twoje miejsce zajmą maszyny i algorytmy tak zaawansowane, że człowiek nie będzie w stanie dotrzymać im kroku. Wszystko, wokół czego dziś kręci się twoje życie zawodowe, zniknie. Odbiorą ci źródło utrzymania, twoja praca okaże się zbędna. Sztuczna inteligencja wykona ją szybciej i sprawniej, minimalizując koszty ponoszone przez przedsiębiorcę i maksymalizując jego zyski.
Brzmi strasznie, prawda? Problem tkwi w tym, że nie jest to scenariusz rodem z Cyberpunka 2077 ani fabuła kolejnej produkcji spod znaku Czarnego lustra. Kiedy rewolucja sztucznych inteligencji nabierze rozpędu, będziemy zazdrościć naszym przodkom, którzy na własnej skórze poczuli zmiany wdrożone przez rewolucję przemysłową. Kolejny przewrót cywilizacyjny będzie wiatrem zmian o sile huraganu i jeśli zawczasu się do niego nie przygotujemy, nasza cywilizacja może zachwiać się w posadach.
Jeśli sprawy potoczą się naprawdę źle, przez świat może przetoczyć się fala masowych protestów społecznych, jakich dotychczas nie uświadczyliśmy. Jesteśmy o krok od globalnego buntu, a może nawet i wojny o niespotykanej dotychczas skali. Wystarczy, że sztuczna inteligencja wymknie się nam spod kontroli.
Życie w świecie automatów
Jasne, to wszystko brzmi jak kiepska reklama Terminatora, ale zanim zwołasz kumpli i założysz Ligę Niezwykłych Dżentelmenów do Walki z Zabójczymi Robotami, usiądź na chwilę i posłuchaj, co mają do powiedzenia Bill Gates, Elon Musk i... papież Franciszek. I nie, nie musisz być praktykującym katolikiem, aby na poważnie podejść do słów ostatniego spośród wymienionych wieszczów nowej ery. Wszyscy bowiem wypowiadają się o sztucznej inteligencji w tym samym tonie: to narzędzie o ogromnym potencjale, które w nieodpowiednich rękach może okazać się śmiertelnie niebezpieczne.
Listopad 2020 roku upłynie katolikom pod znakiem inteligentnych algorytmów. Taką bowiem intencję ewangelizacyjną ustalił na ten czas papież Franciszek, zwracając uwagę na to, jak istotną rolę ta technologia pełni dziś w naszym życiu. W listopadzie katolicy powinni modlić się, aby postęp robotyki i sztucznej inteligencji był zawsze w służbie człowieka:
Przekaz wyłożony w powyższym materiale, choć nacechowany elementami religijnymi, jest w pełni zgodny z tezami głoszonymi przez takie tuzy sektora nauki i technologii jak Bill Gates, Stephen Hawking czy Elon Musk. Każdy z nich wielokrotnie ostrzegał nas przed tym, że niewłaściwie pokierowana sztuczna inteligencja może doprowadzić do zagłady. Być może nie takiej na wzór Gier wojennych, ale równie brzemiennej w skutkach. Bo w świecie, w którym maszyny wypracują inteligencję na wzór tej ludzkiej i wymkną się spod kontroli, człowiek stanie się zbędnym, uciążliwym zasobem.
Dzieła kultury zarysowały wiele tragicznych scenariuszy, do których może doprowadzić nieuważny rozwój technologii inteligentnych, a wojna wywołana przez maszyny czy zniewolenie ludzkości przez myślące komputery to tylko te najpopularniejsze. Większość odcinków Czarnego lustra stanowi doskonałe ostrzeżenie przed tym, co może się stać, kiedy przestaniemy panować nad technologią. Wzrost nierówności społecznych, powszechne uprzedmiatawianie człowieka, odebranie środków do życia czy egzystencja pod dyktando maszyny to realne zagrożenia, z którymi przyszłe pokolenia będą się zmierzyć. Zagrożenia bezpośrednio wynikające z rozwoju sztucznej inteligencji.
Gotowanie, sprzątanie, obsługa sklepów i infolinii, planowanie budżetów, sprzedaż powierzchni reklamowej, prowadzenie wiadomości, nauczanie w szkołach metodą tradycyjną, prowadzenie pojazdów, rozpoznanie wojskowe, gra na instrumentach, redagowanie tekstów, wznoszenie budynków, dostarczanie paczek, proces produkcji żywności i towarów przemysłowych a nawet diagnoza lekarska. Wszystkie z wymienionych tu czynności mogą wykonywać roboty bądź algorytmy, wszak bazują na procesie planowania i realizacji zadań w oparciu o ściśle ustalone instrukcje. Wystarczy dysponować odpowiednio wyszkoloną sztuczną inteligencją, a maszyna poradzi sobie z ich realizacją.
Już teraz powstają sklepy bezobsługowe od Amazonu, po naszych domach jeżdżą roboty sprzątające a designerskie smartwatche mogą wykryć wczesne symptomy zawału serca. Jeśli uświadomimy sobie, w jaki sposób funkcjonuje współczesne społeczeństwo, zrozumiemy, że można w znacznej mierze poddać je procesowi głębokiej automatyzacji. Opracowaliśmy technologię zdolną do rozpoznawania obrazu oraz analizy dużych zasobów informacji. Nieustannie udoskonalamy algorytmy uczenia maszynowego i poprawiamy sztuczne inteligencje szkolone na potrzeby gier komputerowych. Potrafimy stworzyć algorytmy przewyższające człowieka w wykonywaniu wyspecjalizowanych zadań analitycznych, czego najlepszym dowodem są boty, które nieustannie upokarzają mistrzów świata w grach planszowych oraz komputerowych. Powstały nawet sztuczne inteligencje tworzące deep fake’i oraz algorytmy automatyzujące rozpoznawanie deep fake’ów. A jesteśmy dopiero na przedpolu tej gigantycznej rewolucji cywilizacyjnej.
W zasadzie od wejścia do świata pełnej automatyzacji wstrzymuje nas tylko jedno – brak pełnego zaufania do robotów. Kiedy jako społeczeństwo przywykniemy do autonomicznych pojazdów, maszyn automatyzujących pracę i obsługę klienta w sklepach, rewolucja wejdzie w fazę błyskawicznego rozwoju. A wtedy może być już za późno, aby pokierować ją w bezpieczną dla nas stronę.
Pokolenie Matrixa w dobie sztucznej inteligencji
Nie mam wątpliwości co do tego, jak będzie wyglądał świat naszych dzieci i wnuków. Zawody, które dziś wydają się niezbędne, znikną. Względnie bezpiecznie mogą czuć się ci, którzy pracują kreatywnie i to twórczość jest ich głównym „narzędziem” pracy. Ale nie wszyscy możemy być pisarzami, muzykami czy aktorami, dlatego tak istotne w najbliższych latach będzie wyznaczenie standardów rozwoju sztucznej inteligencji. Zwłaszcza że prace nad algorytmami generującymi nowe utwory w oparciu o teorię muzyki są już w toku, podobnie jak eksperymenty z zaawansowanym generowaniem tekstu i fabuł.
Wystarczy wspomnieć o aplikacji AI Dungeon, która wykorzystuje technologię uczenia maszynowego do tworzenia historii. Program generuje wstępny zarys fabuły, a my reagujemy na świat przedstawiony tak, jak tylko chcemy. Zupełnie tak, jakbyśmy uczestniczyli w sesji gier fabularnych. Algorytm analizuje nasze wypowiedzi i na ich podstawie generuje dalszy przebieg opowieści. Na razie działa dość pokracznie, ale za kilka lat, po milionach sesji szkoleniowych może w mistrzowski sposób opanować swoje zadanie.
Nie możemy pozwolić na to, aby sztuczną inteligencję rozwijano bez żadnych ograniczeń. Jeśli do tego dopuścimy, mogą ziścić się najgorsze scenariusze rodem z dzieł science-fiction. Dlatego niezmiernie cieszy mnie ten cichy sojusz innowatorów i naukowców z papieżem Franciszkiem. Choć pochodzą z zupełnie odmiennych światów, dostrzegają potencjał, jak i zagrożenia związane z rozwojem sztucznej inteligencji. Wspólny chór naukowego pragmatyzmu jest tym, czego potrzebuje ta technologia, aby rozwijać się w sposób harmonijny, bezpieczny i etyczny.
Gates i spółka siedzą w branży po uszy, ale dla części społeczeństwa mogą być niewiarygodni bądź niezrozumiali. Kościół katolicki, który wciąż ma ogromną siłę przebicia, mógł potępić sztuczną inteligencję, twierdząc, że występuje przeciwko temu, co boskie. Nie zdziwiłoby mnie takie podejście, w końcu nauka niejednokrotnie obierała kurs kolizyjny z religią, jednak tak ostra deklaracja nie zatrzymałaby postępu. Nie miałaby także żadnego wpływu na świat nauki. Ten po prostu zignorowałby nauczanie Kościoła i dalej brnął w swoją stronę.
Ten jednogłos może za to zadziałać jak zawór bezpieczeństwa. Jeśli zarówno ze świata nauki, jak i religii popłyną ostrzeżenia dotyczące odpowiedzialnego rozwoju sztucznej inteligencji, istnieje szansa, że decydenci technologiczni posłuchają głosu rozsądku i będą działać w sposób rozważny i etyczny.
Liczę na to, że chóralne ostrzeżenia przed zagrożeniami ze strony sztucznej inteligencji pozwolą uniknąć nam najgorszych scenariuszy rodem z filmów SF. W końcu głupio byłoby zginąć z rąk maszyn, żyjąc w cywilizacji, która stworzyła Matrixa, prawda?