Wizerunek dzieci w kinie
Współczesne kino miewa swoje ulubione figury do portretowania – umieszcza na pierwszym planie zarówno kobiety, jak i mężczyzn, kreuje postaci z obcej planety, tworzy superbohaterów czy gadające zwierzęta... Równie często sięga po dzieci jako wdzięczny obiekt do przedstawiania. Poniżej skrótowy przegląd wizerunków najmłodszych bohaterów współczesnego kina oraz środowisk, w jakim przychodzi im trwać.
Pojęcie dziecka czasem okazuje się nie do końca oczywistym – dzieciństwo da się bowiem rozciągać od lat bardzo wczesnych, do późnych nastoletnich. Dzieci same bardzo się między sobą różnią w kwestii dojrzałości emocjonalnej, przez co ramy, w jakich można o nich mówić, przybierają formę dość rozciągliwą i elastyczną. W artykule skupimy się na takich przedstawicielach rzeczonej grupy społecznej, którzy w swoich filmach grali role pierwszoplanowe i którym wciąż jeszcze obce są problemy wieku dojrzewania – nastolatkowie w całym swoim skomplikowaniu to równie szeroka kwestia, zdecydowanie zasługująca na osobny tekst.
To, co zwykle kojarzy nam się z ogólnie rozumianym dzieciństwem, to zdecydowanie beztroska, uśmiech i pozytywne nastawienie do życia. Najmłodsi bywalcy ekranu, przedstawieni właśnie w takiej odsłonie, są zwykle symbolami najprostszego dziecięcego szczęścia, na które zwyczajnie miło się patrzy. Wśród nich z całą pewnością możemy wymienić naszego ulubionego Kevina (Home Alone). Niecodzienne przygody rezolutnego chłopca są przyjemne do obserwowania, zwłaszcza gdy jako widzowie dzielimy seans z gronem rodziny lub przyjaciół. Podobnie rzecz ma się z filmami takimi jak Le Petit Nicolas czy (uwaga na jeden z najdłuższych możliwych tytułów) – Alexander and the Terrible, Horrible, No Good, Very Bad Day. Bohaterowie tych produkcji to poczciwe, uśmiechnięte dzieci, które obracają się w świecie wymyślonych czy wyolbrzymionych problemów, co z kolei w dorosłych widzach wzbudza same ciepłe odczucia – śledząc ich losy, możemy na chwilę oderwać się od codzienności, a czasem nawet przyjąć korzystny dla nas samych tok myślenia: nie ma co zamartwiać się poważnymi sprawami – one są niczym wobec gumy do żucia wklejonej we włosy lub nieustannej niepewności o dalszą miłość rodziców, w momencie, gdy na świat przyjdzie rodzeństwo. Przymrużenie oka na pewne problemy i problemiki w naszym autentycznym życiu może wyjść nam na dobre – a o dystans najłatwiej, gdy skontrastujemy siebie samych z indywiduami, jakimi są dzieci. Gdzieś głęboko pod skórą prawdopodobnie wszyscy skrywamy w sobie chęć powrotu do tamtych sielskich lat – zanurzając się w fabule filmów familijnych, możemy na chwilę przenieść się wstecz i razem z bohaterami przeżywać „tragedie” znane nam z dziecięcej autopsji, lub przeciwnie – towarzyszyć im w rzeczach, które nam samym nigdy się nie przydarzyły. Na dobrą sprawę to dosyć wciągające.
Na gruncie kina familijnego pozostają także filmy typu The Odd Life of Timothy Green bądź Little Miss Sunshine. Obydwa w pewnym sensie pozwalają nam wejść do świata dziecięcego, jednak mimo optymistycznego wydźwięku, niosą za sobą bardziej emocjonalny przekaz niż te przywołane w poprzednim akapicie. Wśród wrażliwszych wywołają nawet wzruszenie. Główni bohaterowie – Timothy oraz Olive – również zmagają się z typowo dziecięcymi problemami, jakimi może być fakt bycia wybranym jako ostatni do drużyny na WF-ie, czy – w przypadku dziewczynki – kompletna niezdarność w porównaniu do przebojowych koleżanek. Przy tym wszystkim jednak oboje pozostają wyjątkowi, a ich historie w efekcie końcowym niosą za sobą właśnie takie przesłanie: to wyjątkowość liczy się najbardziej – nie trzeba być wielkim, doskonałym ani modelowym, by być dla innych ideałem. Pouczający przekaz czy morał płynący z filmów familijnych ma dotrzeć do widza w szerokim przedziale wiekowym – zakładając, że będą go oglądali zarówno mama, tata, synek, jak i córka, twórcy muszą zadbać o to, by każdy z członków rodziny w podobnym stopniu przekonał się do ich dzieła. W ten sposób główny dziecięcy bohater trafia do najmłodszych, którzy mogą się nim zainspirować czy utożsamić z jego losem, zaś między kadrami ukrywa się dyskretniej przekaz, jaki widzą rodzice – w omawianych powyżej przypadkach: konflikty rodzinne, problemy typu niemożność założenia rodziny, alkoholizm czy niespełnione ambicje odbite na młodszym pokoleniu. Mały widz nie jest w stanie poprawnie dekodować tych zjawisk, dlatego pozostaje na najprostszej płaszczyźnie przekazu, podświadomie jednak kształtując swoje postrzeganie świata oraz rozróżniając dobro od zła. Tego typu filmy bezsprzecznie spełniają funkcję edukacyjną. Jak widać, również z, wydawałoby się, niedzielnego i beztroskiego kina da się wynieść szereg różnych wartości.
Abstrahując od sielankowych i przytulnych filmów dla całej rodziny, warto zwrócić się w stronę dramatów – są one bowiem dużo ciekawszym obiektem analizy. Dotykając przeróżnych problemów, kreują mnogość równie rozmaitych postaci dziecięcych, które da się zaklasyfikować w pewne ramy i być może dopatrzeć wśród nich cech wspólnych. Bohater dziecięcy często oddziałuje na nas silniej niż postać dorosła. Obdarzeni empatią, odczuwamy większe współczucie wobec biednego dziecka niż wobec przykładowego mężczyzny w kwiecie wieku, ponieważ to właśnie dzieci wzbudzają w nas instynkt opiekuńczy czy rodzicielski. Utożsamiamy je z bezbronnymi, chcemy się za nimi wstawić, obronić... a tymczasem okazuje się, że wiele z nich w sytuacjach kryzysowych radzi sobie lepiej, niż poradziłby sobie dorosły.
Przegląd dramatów warto rozpocząć od filmów dotykających problem wojny. Umieszczenie w tym środowisku postaci dziecięcej jako głównego bohatera, zwraca naszą uwagę na to, iż mimo że wojna to sprawa dorosłych, silnie odbija się także na dzieciach, o czym często się zapomina. Oczy otwiera nam między innymi Empire of the Sun – poznajemy tu Jima Grahama (genialna dziecięca rola Christian Bale), który prowadzi nas przez wojnę widzianą oczami dwunastoletniego bohatera. Jest to perspektywa o tyle ciekawa, że z punktu widzenia osoby dorosłej zupełnie nieosiągalna. Dziecko, choć wielu rzeczy nie dostrzega, potrafi widzieć inne aż za dobrze. Niezrażone niepowodzeniem, posiada ogromne pokłady odwagi. Mogą one wynikać również z niewiedzy o możliwych konsekwencjach działań, co także odróżnia je od przewidujących wszystko dorosłych, robiących bilanse zysków i strat. Do dzieci skontrastowanych z wojną zaliczyć można również Shmuela i Brunona (The Boy in the Stryped Pyjamas) – w tym wypadku chłopcy zostali osadzeni w realiach holocaustu, a więc prezentują nieco inny punkt widzenia niż młody Graham, który doświadczył japońskiej okupacji w Szanghaju. Czego możemy nauczyć się od bohaterów dziecięcych? Niezłomności oraz pozytywnego podejścia nawet w obliczu czegoś tak strasznego jak wojna – nie będąc w pełni kompetentnymi do odbioru rzeczywistości wojennej w całym jej okrucieństwie, dzieci pozwalają na dostrzeżenie iskierek nadziei w środowisku, wydawałoby się, pozbawionym choćby jej cienia. Ich beztroska potrafi przegnać najczarniejsze chmury i choćby miało się to dokonać wyłącznie na ułamki sekund, te właśnie ułamki mogą zmienić nastawienie innych – tu mówić można o wpływie Shmuela na Brunona i wzajemnie, czy inspirującym oddziaływaniu Jima na całą kompanię walczących. Współuczestniczenie w tak tragicznych wydarzeniach razem z dzieckiem z pewnością zmienia podejście do nich – a pod pojęciem „współuczestniczących” rozumiemy w tym wypadku zarówno towarzyszy bohatera dziecięcego w fabule, jak i samych siebie – widzów przed telewizorem. Kontrast między światem dorosłych a jednostką dziecka jest tak silny, że zaczynamy dostrzegać jeszcze bardziej cały tragizm sytuacji, z jaką przyszło mu się mierzyć – jedna niewinna pierwszoplanowa istota, wciągnięta w wir brutalnych wydarzeń wojennych, pociąga za sobą szereg skojarzeń oscylujących wokół ogólnej makabry i bezsensu wojny, cierpienia cywili czy wreszcie zagubienia dzieci w tej przerażającej rzeczywistości. Choć przedstawia nam się fikcję, mamy poczucie, że tego typu wydarzenia rzeczywiście mogły mieć miejsce i że ofiarami wojny dorosłych, rozumianymi na ogół anonimowo, są również najmłodsi.
Kinematografia nie waha się zajrzeć także w środowisko Bliskiego Wschodu, gdzie dzieci, a zwłaszcza dziewczynki, mają dużo trudniejsze życie niż ich rówieśniczki w Europie. Przykładami filmów, które warto obejrzeć, są między innymi Wadjda, Persepolis czy zeszłoroczny Mustang. Podobnie jak w kinie wojennym, tutaj również głównym zadaniem dzieci jest pokazanie odbiorcy świata widzianego ze swojej perspektywy, tak odmiennej od perspektywy dorosłych z ukształtowanymi już światopoglądami. Jaki jest tego cel? Być może poszerzenie naszych horyzontów, otworzenie oczu na wydarzenia, jakie, o dziwo, wciąż rozgrywają się w XXI wieku, czy – najbanalniej – zapoznanie się z realiami kultury obcej. Bohaterowie dziecięcy, którzy zmagają się z represjami fanatycznie konserwatywnego środowiska oraz zagrożeniami na każdym kroku, rzeczywiście, chwycą nas za serce nieco bardziej. By dobrze zrozumieć problem kobiet na Wschodzie, warto zapoznać się z nim od podszewki – a to umożliwiają między innymi filmy, w których do słowa dochodzą dzieci. Ich funkcja jest podobna poprzednim – ukazują problem z dziecięcej perspektywy, co pozwala na jego wyraźniejsze zarysowanie. Dodatkowo kontrastują swoją naturalną chęć wolności ze środowiskiem opresyjnym, które przedstawiane jest za pomocą postaci dorosłych czy wręcz starszych. Konflikt pokoleniowy daje nam do zrozumienia, że nigdzie nie ma jednolitości, a ruch oporu jest w stanie narodzić się nawet wśród najmłodszych. Być może to właśnie jest pierwszym krokiem do zmian w społeczeństwie – im więcej najmłodszych buntowniczek, tym sytuacja kobiet na Bliskim Wschodzie ma większą szansę na przełom. W tym wypadku dzieci ponownie pozostawiają widza z iskrą nadziei na lepsze oraz wyraźnym podziwem nad odwagą, jaką reprezentują.
Jeśli mówimy o kontrastowaniu punktu widzenia dzieci ze spojrzeniem dorosłych, czas sięgnąć po tytuły filmów, które opierają się głównie na tej relacji. Dziecko w filmie często pojawia się w funkcji mediatora między starszymi – swoim spojrzeniem na świat jest w stanie zmienić subiektywizm nawet najbardziej zatwardziałego egoisty. Co za tym idzie: najmłodsi okazują się zdolni do wywoływania znaczących zmian w środowisku, w jakim się obracają. Potrafią także zainspirować dorosłych i zmienić ich światopogląd, udowadniając swoje racje i często szczytne motywacje. Dziecięca dociekliwość, determinacja i brak oporów przed rozwiązywaniem dręczących problemów (zarówno swoich jak i swoich najbliższych) jest zdecydowanie cechą mogącą inspirować dorosłych. Przykładami bohaterów, którzy jako dzieci mają decydujący głos w świecie dorosłych i którzy rzeczywiście potrafią go zmienić, są między innymi Anna Fitzgerald (My Sister's Keeper), Evan Taylor (August Rush), Trevor McKinney (Pay It Forward), czy Marcus Brewer (About a Boy). Zwyczajnie imponują nam swoją determinacją, asertywnością i poświęceniem ideałom, a za sprawą charakterystycznej dziecięcej mocy, potrafią wzruszyć jak żaden inny bohater. Widzowie mają szansę zastanowić się nad tym, co naprawdę liczy się w życiu – dziecko, nieskażone jeszcze uprzedzeniami i fałszem całego świata – jest w stanie przekonać nas do swoich racji w zaskakująco szybkim tempie – z pewnością dużo szybciej, niż zrobiłby to bohater dorosły.
Kolejną kwestią, z jaką mogą borykać się najmłodsi bohaterowie dramatów, jest problem śmierci. Pogodzenie się z nią przychodzi z trudem nawet dorosłym, stąd też nic dziwnego, że kino decyduje się wystawić na próbę również dziecko. Biorąc pod uwagę siłę oddziaływania medium filmowego, możemy zakładać, że idea, jaka przyświeca tego typu zabiegowi, to próba oswojenia najmłodszych odbiorców z problemem tak trudnym jak utrata najbliższej osoby. Poprzez zobrazowanie go w wydźwięku mimo wszystko optymistycznym stara się udowodnić, że to, co wydawałoby nam się największą tragedią, da się jednak jakoś przeżyć. Refleksje na temat śmierci możemy odnaleźć w filmach takich jak The Secret Life of Bees oraz Extremely Loud & Incredibly Close – tutaj główni bohaterowie (kolejno: Lily Melissa Owens i Oskar Schell) starają się przejść nad traumami, których doświadczyli, do porządku dziennego, co nie jest wcale takie łatwe. Mierząc się z własnym strachem, wspomnieniami i bolesną codziennością, próbują oswoić problem na tyle, na ile jest w stanie dokonać tego dziecko. Śmierć często okazuje się tematem tabu – wywołuje problem w komunikacji na płaszczyźnie dziecko–dorosły, ponieważ dorośli zwyczajnie nie wiedzą, jak z dziećmi na ten temat rozmawiać.
Przemilczenie pewnych kwestii wcale nie jest wyjściem z sytuacji, a utrata najbliższej osoby, choć powinna zostać oswojona indywidualnie, będzie łatwiejsza do przyswojenia, kiedy odczujemy wzajemne wsparcie tych, którzy z nami pozostali. Innymi filmami dotyczącymi śmierci i przedstawiającymi ją w przyswajalny dla dzieci sposób są tytuły takie jak Bridge to Terabithia (w obsadzie szereg dziecięcych aktorów – Josh Hutcherson, AnnaSophia Robb, Bailee Madison), a także utrzymany w zabawnym tonie Jack Frost (w świetle reflektorów znajduje się Charlie, który ma możliwość ponownego spotkania ze zmarłym ojcem... a przynajmniej jego uobecnionym duchem). Nie można zapomnieć także o My Girl – jego główna bohaterka, Vada, żyjąc (dosłownie) w zakładzie pogrzebowym, ma do czynienia ze śmiercią od najmłodszych lat, jednak mimo tego jej żywiołowość i temperament uświadamiają widzom dziecięcym, że tak naprawdę nie powinni się bać. Wszystkie powyższe tytuły mają za zadanie w sposób łagodny obrazować śmierć i echa, jakie pozostawia po sobie w codzienności. Bohaterowie dziecięcy oddziałują zarówno na widzów młodszych, jak i dorosłych – śmierć bowiem jest problemem, z którym każdy radzi sobie na swój sposób i nie ma tu żadnego znaczenia, ile mamy lat. Dziecko w swojej prawdziwości i szczerości prawdopodobnie przemówi do nas z ekranu dużo bardziej niż dorosły – często to właśnie dziecięca prostota rozumienia i umiejętność zażegnania rozgoryczenia i żalu okazuje się kluczem do pogodzenia się z losem, a takiego klucza w obliczu traum potrzebujemy wszyscy. Innym przykładem dziecka mierzącego się ze śmiercią jest Cole Sear (The Sixth Sense), jednak to zdecydowanie nie jest film przeznaczony dla najmłodszych... Stanowi zaś ciekawy punkt wyjścia do rozważań o bohaterach dziecięcych w horrorze.
Jak wszyscy wiemy, horror nie jest gatunkiem, który powinni oglądać mali widzowie. Skąd więc tendencja do czynienia jego bohaterem (najczęściej tym przerażającym) właśnie dziecka? Możemy wyróżnić szereg współczesnych filmów grozy, które opierają się na takim schemacie: The Omen, Insidious, Dzieci, Silent Hill, The Ring i wiele innych... We wszystkich z nich to właśnie dziecko jest uosobieniem koszmaru, z jakim mierzą się później dorośli. Wyjaśnienia należy szukać w samej idei opętania: jesteśmy w stanie przyjąć za logiczne i wytłumaczalne fakt, że najczęściej ofiarami demonów padają dzieci – a to z racji tego, że są „łatwym celem”. Co więcej, nadanie postaci dziecięcej cech złych i demonicznych, wzbudza nasz strach poprzez samo zaprzeczenie ogólnie rozumianej istocie dzieciństwa – jak już wcześniej ustaliliśmy, kojarzy nam się ono z beztroską, pogodą ducha, szczęściem. Dziecko, które zamiast tego przejawia cechy nieoczekiwane, przeraża nas samą swoją nieobliczalnością – skoro nie jest takie, jak wszystkie inne... to czym jest i jak je traktować? Niepewność wzbudza niepokój, zaś niepokój wytwarza strach – stąd ogromny potencjał upiorów i duchów zaklętych w ciele dziecka. Jeśli można rozpatrywać tę kwestię „z punktu widzenia demona”, szybko dostrzeżemy kolejną korzyść, jaką zyskuje on po wybraniu dziecka na swojego żywiciela – będzie mógł dokonywać mordów i spustoszenia za sprawą małego i bezbronnego ciała, na które jako dorośli zwyczajnie nie mamy serca podnieść ręki. Tymczasem przychodzi nam je dosłownie zlikwidować, co dodatkowo napędza strach przed konsekwencją. No cóż... z taką strategią demon-dziecko jest zdecydowanie na wygranej pozycji.
Na zakończenie warto jeszcze rzucić okiem na filmy fantasy. One również (a może nawet przede wszystkim) z umiłowaniem wyręczają się bohaterem dziecięcym. Magiczne światy i niesamowite przygody to zdecydowanie magnes na najmłodszych, ponieważ nikt tak jak oni nie potrafi używać wyobraźni, a tym samym przeżywać filmów w ten wyjątkowy i niepowtarzalny w późniejszych latach życia sposób. Kreowanie bohaterów dziecięcych ma przede wszystkim wzbudzić swego rodzaju więź między ekranem a odbiorcą – obserwując poczynania swoich rówieśników w fabule, dziecko przed telewizorem zacznie się z nimi utożsamiać. Zrównanie poziomu wiekowego między odbiorcą a głównym bohaterem w zasadzie przesądza o poprawnym zrozumieniu filmu – dlatego też fantasy to głównie tytuły adresowane już nie do całej familii, która może mieć w związku z nimi problem interpretacyjny, czy wręcz znudzić się nieustannymi efektami specjalnymi bijącymi z ekranu, a do najmłodszych, którzy najlepiej pojmą wszystkie zawiłości fabularne i umysłowe głównych bohaterów. Najbardziej popularnymi tytułami posługującymi się zbiorowym bohaterem dziecięcym są oczywiście filmy z serii Harry Potter i Opowieści z Narnii, ale do tej grupy śmiało zaliczyć można także rozmaite filmy świąteczne, w których to dzieci w dosłowny sposób przeżywają magię Bożego Narodzenia.
Wniosek, jaki nasuwa się po powyższych rozważaniach, jest w zasadzie jeden: bez znaczenia z jakim gatunkiem filmu mamy do czynienia, dziecko zawsze będzie oddziaływało na odbiorcę dużo bardziej niż bohater dorosły. Tę zależność wykorzystuje się na rozmaite sposoby – od wzruszania i zachwycania, poprzez otwieranie oczu na ważne problemy, na zwiększeniu przerażenia (i tym samym lepszego sprzedania filmu) w przypadku horrorów zakończywszy. Choć postaci dziecięce mogą być zupełnie różne, łączy je ten najprostszy fakt – są wiarygodne, przekonujące i szczere. Dziecko nie musi niczego udowadniać, ani nawet wkładać większego wysiłku w próbę przekupienia widowni – ma nas w garści od samego początku, ponieważ z zasady wierzymy dzieciom na słowo. Mimo to, twórcy filmowi wciąż w ogromnej przewadze decydują się na bohaterów dorosłych, wykorzystując role dziecięce jedynie epizodycznie. Przyjęło się bowiem przekonanie, że poważne sprawy należy zostawić poważnym ludziom, często mylnie przypinając dziecku łatkę infantylności. Przez wszechobecną dominację dorosłych ukazanie ważnych problemów z perspektywy kilkuletniego bądź nastoletniego bohatera, wydaje nam się rzadkością, a dzięki temu to właśnie takim filmom poświęcamy większą uwagę i zainteresowanie. W dzieciach tkwi naprawdę duży potencjał – przy następnym oglądaniu filmu, w którym jedno z nich będzie głównym bohaterem, zwróćmy uwagę na to, jak silnie oddziałuje na nas z ekranu.