Anatomia pęknięcia autorstwa Michała Protasiuka jest jak literacka odsłona brytyjskiego serialu Black Mirror. Zanurzamy się w rzeczywistość zdominowaną przez nowe technologie. Podzielony internet, rządzące nami algorytmy i bańki filtrujące – to tematy, wokół których Protasiuk buduje fabułę trzymającą w napięciu jak znakomity thriller. Ta literatura, osadzona w mrocznych, często skandynawskich klimatach, opowiadająca o zdegradowanym środowisku naturalnym, odbierającej nam wolność sztucznej inteligencji czy zjawisku deep fake, jest dla nas – odgrodzonych od świata ekranem telefonu i komputera – niepokojąco aktualna i znajoma. Diagnozuje nasze lęki o przyszłość. Anatomia pęknięcia ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph 26 marca. Natomiast już teraz możecie przeczytać jej fragment wybrany specjalnie dla czytelników naEKRANIE.pl:

Anatomia pęknięcia – fragment

— A nad czym dokładnie pracuje? — Wiesz, czym zajmuje się „Against 84”? — Patrzyłem w sieci, ale proszę, opowiedz. — Rok 1984. Orwell. Coś ci to mówi? — Wielki Brat? Inwigilacja? Prywatność? Weronika entuzjastycznie pokiwała głową i nagrodziła go promiennym uśmiechem, odsłaniając drobne zęby, a on poczuł się jak w pierwszej klasie szkoły podstawowej i znów stał się prymusem, pupilkiem nauczycielki, znienawidzonym przez kolegów w klasie. — Bingo. Jesteśmy organizacją pozarządową, która walczy o wolny internet. Jeszcze pod koniec lat dziwięćdziesiątych sieć była oazą wolności, spełnieniem marzeń anarchistów o przestrzeni dostępu otwartej dla wszystkich. O świecie równych szans. A dzisiaj internet wygląda zupełnie inaczej. Nie ma już jednego internetu, ale kilka osobnych sieci. Chiny, Rosja, Zachód, wszyscy zamknęli się w szczelnie odseparowanych ekosystemach. To karygodne — mówiła, nieświadomie oddychając coraz szybciej. Głos dziewczyny przepełniała pasja i zapalczywość; w ten sam sposób przemawiały studenckie działaczki na Sorbonie w ’68 roku, na chwilę przed tym, gdy zmęczone dyskusją wychodziły na ulicę, ściskając w dłoniach koktajle Mołotowa. — Chcielibyśmy wrócić do takiej sieci, jaką była ona ćwierć wieku temu. Marzy nam się kraina wolności, a nie państwo totalitarne, w którym każdy ruch, zamiar i myśl są inwigilowane. Dlatego nie możemy o Orwellu zapominać. Jego duch nie tyle jest dziś obecny, ile każdego dnia straszy coraz bardziej. Co się stało po covidzie? Obowiązkowe aplikacje śledzące kontakty społeczne, świadectwa szczepień wdrukowane w paszporty, jedna wielka inwigilacja. Lada moment obudzimy się w świecie, przy którym rok 1984 Orwella to sielanka, raj na ziemi. Stąd nazwa: przeciwko 1984. — I w jaki sposób, eeee… działacie? — W pierwszym odruchu chciał powiedzieć „walczycie”, ale ugryzł się w język. — Przede wszystkim uświadamiamy. Edukujemy. Prowadzimy fanpage, organizujemy eventy, dystrybuujemy ulotki, spotykamy się z posłami, lobbujemy w sejmie. Pracy jest co niemiara i każde ręce są na wagę złota. — A Kasia w czym pomaga? Weronika odwróciła głowę i zaczęła wpatrywać się w wejście do kawiarni, jakby spodziewała się wypatrzyć kogoś znajomego. — Trudno powiedzieć. Jesteśmy małym NGO-sem. U nas każdy robi wszystko, nie mamy wyraźnej specjalizacji. Katarzyna blisko współpracuje z prezesem, doradza w różnych kwestiach – strategii komunikacji, współpracy z uczelniami wyższymi, w działaniach marketingowych. Dlaczego Kasia zaangażowała się w ruch na rzecz wolnego internetu? W przeciwieństwie do Weroniki Piekarskiej, nigdy nie była typem społecznika. Nie interesowały jej problemy innych, zmiany klimatyczne nie spędzały jej snu z powiek, nie troszczyła się o prawa zwierząt, a o przyszłych pokoleniach myślała raczej z pogardą i politowaniem, nie zaś z empatią. Była twardą, wewnątrzsterowną liberałką i technokratką, która wierzy, że sukces zawdzięcza swojej ciężkiej pracy i w związku z tym nie ma żadnych zobowiązań wobec społeczeństwa. Wolny internet, lewackie organizacje pozarządowe, wolontariat – Franciszek widział Kasię sprzed pięciu lat, Kasię, która zbywała podobne tematy pogardliwym prychnięciem i lekceważącym wzruszeniem ramion. Kiedy nastąpiła zmiana? I ważniejsze pytanie: jaka była przyczyna światopoglądowej wolty? — Czy coś się stało? — Weronika przechyliła się ponad stołem i musnęła dłonią jego ramię. Pachniała lasem o poranku, wilgotnym torfem, pękiem ziół. Franciszek przytrzymał powietrze w płucach. I chociaż w jej zapachu nie było niczego erotycznego, żadnej zmysłowej obietnicy, poczuł, że zaczyna mieć erekcję. Od ostatniej nocy z Kasią nie uprawiał seksu. — Dobrze się czujesz? Potrząsnął głową, jakby wyrwany z najgłębszej fazy snu. Ogarnięcie sytuacji zajęło kilka sekund, podczas których Weronika wpatrywała się w niego pełnym troski spojrzeniem.
Źródło: Powergraph
— Przepraszam, zamyśliłem się — wyjąkał. — To wszystko. Dziękuję za spotkanie. Chyba nic już więcej się nie dowiem. — Zostań. — Dziewczyna sięgnęła po kubek z kawą. — Ja też chciałam zadać ci kilka pytań. Znieruchomiał. — Grzyby — oznajmiła aktywistka „Against 84”. — Zajmujesz się naukowo grzybami, prawda? Guglałam cię przed spotkaniem i znalazłam kilka twoich artykułów. Próbowałam czytać, ale nic nie rozumiałam. — Uśmiechnęła się rozbrajająco. — Biochemia. — Skinął głową. — Pewnie to trochę głupie, wiem. Ale mnie zawsze interesował ten temat. Nie, żeby uśmiechało mi się wstawanie bladym świtem, lunatykowanie po zimnym lesie w poszukiwaniu prawdziwków. Wręcz przeciwnie, chodzi mi o coś zupełnie innego. Grzyby nie są ani roślinami, ani zwierzętami, mam rację? — zawiesiła głos, jakby rzeczywiście nie była pewna odpowiedzi, a nie tylko oczekiwała potwierdzenia swojej wiedzy. — Więc o co w tym chodzi, jeśli nie o zwykłe grzybobranie? Weronika zaczęła opowiadać. Przeczytała kilka popularnonaukowych książek, obejrzała serię wykładów na YouTubie, w tym wystąpienia Kasi na lokalnym TEDx, i jak na laika miała całkiem szeroką wiedzę. Była zafascynowana obcością grzybów. Chociaż przypominały rośliny, genetycznie bliżej im do zwierząt. Jednak w przeciwieństwie do roślin, które łakną światła, grzyby wolą się przyczaić w mroku, spiskując przeciwko ludzkości. No bo przecież najbardziej zabójcze toksyny i trucizny otrzymuje się właśnie z grzybów, prawda? A znane od tysiącleci właściwości halucynogenne? Przekraczanie bram percepcji, wgląd w inną rzeczywistość, szamańskie rytuały, wikingowie zajadający się muchomorami, aby w szale bitewnym nie czuć bólu. Podziękuj za wszystko grzybom. Do tego dołóż ich fenomenalne tempo wzrostu, a dostaniesz niemalże obcy gatunek. Jakby na ziemi wylądowali kosmici, ale my to przegapiliśmy, zajęci smażeniem jajecznicy z kurkami i marynowaniem borowików. Franciszek przypomniał sobie o kawie, ale kawa wydawała się zbyt słodka, by cieszyć się jej smakiem. Nie wiedział, co odpowiedzieć. Gorączkowo szukał w myślach ciekawostek i zabawnych faktów na temat grzybów, ale w podobnych chwilach oczywiście nic błyskotliwego nie przychodziło mu do głowy, nic, co wykraczałoby poza zestaw informacji, jakie Weronika i tak już zebrała. Wybąkał coś na temat mykowirusów, którymi zajmował się naukowo, ich budowy genetycznej i spustoszeń, jakie sieją w zainfekowanych grzybniach, ale dziewczyna wyraźnie oczekiwała czegoś innego. Skrzywiła się, jakby przełknęła niesmaczne lekarstwo. W jej grymasie było coś nieludzko okrutnego – w ten sposób krzywią się małe dzieci, nie znajdując pod choinką wymarzonego prezentu, napompowany do olbrzymich rozmiarów balonik entuzjazmu flaczeje w ułamku sekundy, a spojrzenie tryska złością i rozczarowaniem. Chciała dodać do kolekcji kolejne mykologiczne anegdotki, którymi będzie mogła zabłysnąć podczas nudnej imprezy. Nie potrafił jej tego dać. Sytuacja była nie do uratowania. Weronika zbierała się do wyjścia, a on skłamał, że ma kilka telefonów do wykonania i nie ruszył się z miejsca, wpatrując się w miękkie ruchy dziewczyny. Esprit d’escalier – mawiają Francuzi – „duch schodów”, cięta riposta wymyślona po fakcie, kiedy jest już za późno. Kiedy działaczka „Against 84” wyszła z kawiarni, Franciszek przypomniał sobie, że psychologia zna pojęcie „mykofobii”, czyli lęku przed grzybami. Że ludność świata można podzielić na społeczeństwa mykofobiczne, które grzybami się brzydzą, oraz mykofiliczne, konsumujące grzyby na potęgę. Mógł przecież opowiedzieć o śluzowcach znajdujących najkrótszą drogę wyjścia ze skomplikowanych labiryntów, projektujących efektywniejsze systemy połączeń kolejowych niż inżynierowie wspierani programami komputerowymi. Zapomniał zupełnie o szalonych hipotezach tłumaczących oddzielenie się człowieka od małpy masową konsumpcją obecnej w grzybach psychoaktywnej psylocybiny. Czy wreszcie o śmiałych spekulacjach historyków na temat drożdży, dzięki którym powstaje piwo – to właśnie miłość do owego niskoprocentowego alkoholu sprowokowała jakoby rewolucję neolityczną: porzucenie zbieracko-łowieckiego trybu życia, osiedlanie się na stałe i uprawę roli, dzięki czemu zaczęły być produkowane nadwyżki żywności, co doprowadziło do pierwszych nierówności ekonomicznych, skutkowało powstaniem klas społecznych i narodzinami społeczeństwa, jakie w stosunkowo niezmienionym stanie funkcjonuje do dzisiaj. A wszystko przez grzyby. (...) Anatomia pęknięcia jest już dostępna w przedsprzedaży
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj