Ivandoe - kreskówka fantasy, którą obejrzycie z dziećmi. Twórcy zdradzają szczegóły [WYWIAD]
Pora na Przygodę, Niezwykły świat Gumballa, Zwyczajny serial... Jeśli lubicie takie klimaty, pokochacie Bohaterską wyprawę dzielnego księcia Ivandoe!
Miałam przyjemność porozmawiać z twórcami nowego serialu animowanego, zatytułowanego Bohaterska wyprawa dzielnego księcia Ivandoe. Christian Bøving-Andersen i Eva Lee Wallberg opowiedzieli, dlaczego podjęli takie, a nie inne decyzje artystyczne. Potwierdzili, że serial można oglądać całą rodziną! Zdradzili też, jakie kreskówki oglądali w dzieciństwie. Jeśli jesteście fanami Samuraja Jacka, to na pewno byście się z nimi dogadali.
Paulina Guz: Ivandoe przypomina mi trochę takie seriale jak Pora na Przygodę czy Niesamowity Świat Gumballa, które są znane z tego, że są takim pomostem łączącym dzieci i dorosłych. Czy to dobry trop?
Eva Lee Wallberg: Tak. Naszym celem było stworzenie czegoś, co można oglądać całą rodziną.
Christian Bøving-Andersen: Chcieliśmy stworzyć serial dla dzieci w każdym wieku, który bawiłby także dorosłych. To także coś, co sami chętnie oglądalibyśmy z dzieckiem.
Jestem fanką Pory na Przygodę, więc gdy oglądałam Ivandoe, poczułam, że mogę liczyć na podobny klimat!
Ivandoe przez większość czasu ma bardzo „dziecinną” kreskę, ale w serialu są też kunsztownie namalowane mapy i tła, które przypominają baśnie, takie jak Ostatni Jednorożec. Dlaczego zdecydowaliście się połączyć dwa tak odmienne style?
Eva Lee Wallberg: Poświęciliśmy temu naprawdę sporo czasu. Wiedzieliśmy, jak chcemy, by wyglądały postacie. Mieliśmy więc tego głupiutko wyglądającego księcia i pomyśleliśmy, że byłoby zabawnie pokazać go na tle „poważnego” świata. Ten zabieg miał sprawić, by wszystko było jeszcze śmieszniejsze i bardziej komiczne w zestawieniu z pięknie namalowanymi drzewami i innymi realistycznymi elementami.
Christian Bøving-Andersen: W dodatku to dla księcia pierwsza przygoda w „prawdziwym” świecie. To tylko dzieciak, który całe życie spędził w zamku. Więc oglądamy, jak ten maluch wyrusza na przygodę, zwiedza na własną rękę niebezpieczny i ekscytujący świat. Chcieliśmy podkreślić ten kontrast: mały zabawny człowieczek w wielkim, prawdziwym świecie.
Czy możemy oczekiwać, że Ivandoe dojrzeje z czasem? Czy zostanie tym małym, zabawnym człowieczkiem?
Eva Lee Wallberg: Myślę, że na pewno taki zostanie, ale z czasem widz dowie się trochę więcej na jego temat. Zrozumie, dlaczego bohater zachowuje się w ten sposób.
Już w 1. odcinku mogliśmy zobaczyć naprawdę ciekawe i fantastyczne stworzenia, które żyją w świecie Ivandoe, na przykład latającego węża. Co było waszą inspiracją?
Christian Bøving-Andersen: Dużo inspiracji pochodzi z naszego dzieciństwa, ale także z europejskiego folkloru i klasycznych baśni. No i starych klasyków kina, telewizji, gier i komiksów, całej popkultury. Władca Pierścieni, Harry Potter, Gra o tron… to mieszanka wszystkiego.
Eva Lee Wallberg: Wszystko! [śmiech]
Wydaje mi się, że to idealny moment na taki serial. Dungeons & Dragons w kinach, Legenda Vox Machiny na małym ekranie – widzowie kochają klimat fantasy. Zgodzilibyście się z tym stwierdzeniem?
Eva Lee Wallberg: Według mnie zawsze jest dobry moment na produkcje fantasy! Dla mnie, jako dla fanki gatunku, każdy dzień jest dobry na fantasy. [śmiech]
Nie mogłabym się z tym nie zgodzić! A także jestem fanką. [śmiech]
Christian Bøving-Andersen: No i zależało nam, by to było fantasy dla dzieci, zabawne, trochę głupiutkie. Dorośli mają swoją Grę o tron, mroczne i poważniejsze produkcje. Czuliśmy, że nam brakowało czegoś takiego jak Ivandoe, gdy byliśmy mali.
Może i serial ma być trochę „głupiutki”, ale naprawdę spodobał mi się ten humor. Chyba wielu twórców współcześnie boi się, że stworzy coś nieśmiesznego, co widzowie określą jako „cringe”. Ale wam udało się tego uniknąć, co przecież nie jest prostym zadaniem; tworząc kreskówki dla dzieci, bardzo łatwo jest przesadzić. Dlatego ciekawi mnie, czy stresowaliście się podczas pisania żartów? Baliście się o to, czy ludzie przed ekranem także będą się śmiać?
Eva Lee Wallberg i Christian Bøving-Andersen: CAŁY CZAS. [śmiech]
Eva Lee Wallberg: Nawet oglądanie pierwszego odcinka w studiu było stresujące! Jeśli poniesiesz porażkę w komedii, jest to BARDZO oczywiste.
Christian Bøving-Andersen: NIKT się nie śmieje. Na szczęście nie byliśmy sami. Mieliśmy naprawdę dobrą drużynę, która nam pomagała. I sprawdzała naszą pracę.
A kiedy zdecydowaliście, że chcecie opowiadać historie za pomocą animacji?
Eva Lee Wallberg: Zaczynaliśmy jako animatorzy. Kochamy to. To wspaniałe, co można osiągnąć za pomocą animacji.
Christian Bøving-Andersen: Od początku wiedzieliśmy także, że chcemy ten baśniowy, fantastyczny świat, niesamowite stworzenia, magię. Musiało paść na animację.
Zastanawia mnie też, czy myślicie, że skoro Ivandoe jest bardzo podobny go Fantastycznego świata Gumballa, widzowie pomyślą, że będą mogli liczyć na tę samą jakość? W końcu Gumball to hit.
Eva Lee Wallberg: Tak. Pracowaliśmy nad Gumballem i to porównanie jest bardzo schlebiające.
Christian Bøving-Andersen: Ivandoe jest mocno zainspirowany kreskówkami z lat dziewięćdziesiątych, które oglądaliśmy jako dzieci. Więc myślę, że i to porównanie może się pojawić.
Jakie były wasze ulubione kreskówki?
Christian Bøving-Andersen: Na przykład Laboratorium Dextera, Niezwykłe przypadki Flapjacka, Samuraj Jack.
Jakie macie plany na przyszłość?
Christian Bøving-Andersen i Eva Lee Wallberg: Ivandoe! [śmiech]
Christian Bøving-Andersen: Tak, chcielibyśmy dalej tworzyć Ivandoe.
Czyli jest szansa na kolejne sezony?
Christian Bøving-Andersen: Oby!
Dziękuję za wywiad i czekam na kolejne odcinki.
Christian Bøving-Andersen i Eva Lee Wallberg: Dziękujemy!