Dzieci powinny zostać dziećmi. Dlaczego boję się o obsadę Harry'ego Pottera?
Z jednej strony pojawiają się gratulacje, a z drugiej obawy. Dlaczego zarówno ja, jak i inni internauci trochę współczujemy nowej dziecięcej obsadzie serialu Harry Potter?
27 maja dowiedzieliśmy się, kto zagra słynne Golden Trio w nowej adaptacji serii fantasy J.K. Rowling. Warner Bros. Discovery pokazało zdjęcie uroczych dzieciaków, które okazały się szczęśliwcami, wybranymi z tysięcy innych ubiegających się o role w Harrym Potterze. Dominic McLaughlin został "Chłopcem, który przeżył". Arabella Stanton to nowa Hermiona Granger, a Alastair Stout stał się Ronem Weasleyem. Niecałe dwa tygodnie później poznaliśmy nowego Draco Malfoya (Lox Pratt) i tych, którzy wcielą się w Seamusa, Parvati i Lavender. Nazwiska zostały ujawnione, ludzie zaczęli komentować. Z jednej strony to początek ekscytującej przygody - dla wielu dzieci będzie to pierwsza styczność z kamerą i ogólnie pracą na planie filmowym. Ja jednak mam lekkie obawy.
Nie, to nie będzie tekst o samym Harrym Potterze.
Nie ukrywam, że do przemyśleń zainspirował mnie artykuł brytyjskiego portalu. Autorka tekstu zwróciła uwagę na kontrowersje wokół J.K. Rowling, które zaważyły na reputacji samej franczyzy. Spora część osób chce bojkotować nowo powstający serial, co budzi obawy dotyczące tego, jak młodzi aktorzy zostaną potraktowani przez opinię publiczną. Czy potencjalny hejt na pisarkę i nową wizję Hogwartu może obrócić się przeciwko odtwórcom? Widzieliśmy hejt kierowany m.in. w stronę Nicka Frosta, który ma zagrać rolę Hagrida. Zanim udacie się na sam dół strony, by skomentować: "O czym ona mówi? Dzieci są tylko dziećmi", przypomnijcie sobie sytuację z Kasią Nawrocką. Pomijając wszelkie animozje polityczne, jest to smutny przykład tego, że przy tematach ściśle polaryzujących nawet dziecko może dostać rykoszetem od rozgniewanych internautów.

Dziecięcy aktorzy vs. opinia publiczna
"Witaj w Hollywood - miejscu, gdzie błysk reflektorów Cię oświetli, pieniądze zrobią z Twojej głowy sieczkę, a internauci będą Cię kochać albo nienawidzić, zmieniając zdanie średnio co tydzień!"
Powyższe słowa są oczywiście hiperbolizacją, ale musicie się zgodzić, że jest w tym ziarenko prawdy. Show-biznes to trudna branża, szczególnie dla młodych. Millie Bobby Brown jest dobrym przykładem w tej dyskusji - choć to, co przeżyła w dzieciństwie, nie można już określić jako "dobre". Urodzona w 2004 r. aktorka obecnie pełni rolę starszej koleżanki, która chce chronić początkujących, małoletnich aktorów. Dlatego też w wielu wywiadach dzieli się swoim doświadczeniem.
Już od 11. roku życia Millie była narażona na czujne oko widzów. Niecałe dwa lata później zdarzało się, że plotkarskie media ją seksualizowały. Paparazzi potrafiło wkraść się na plan i robić jej dwuznaczne zdjęcia. To pokrywa się z doświadczeniem Natalie Portman, o którym mówiła na Marszu Kobiet w 2024 roku. Aktorka przyznała, że wcześnie nauczyła się zgrywać twardą i niedostępną na planie filmowym, by w pewnym sensie stworzyć wokół siebie mur, który mógłby ją chronić przed seksualizacją ze strony potencjalnych oprawców. Mara Wilson, ekranowa Matylda, zmagała się z podobnym problemem - tylko że seksualizacja miała miejsce po premierze filmu, a nie na planie zdjęciowym. Nie zapominajmy też o Jodie Foster, która w wieku 12 lat grała dziecięcą prostytutkę w Taxi Driver, co do dziś wzbudza kontrowersje w debacie publicznej.

Niestety, nowoczesne narzędzia są również wykorzystywane do seksualizacji młodych gwiazd. Jenna Ortega nie zliczy, ile razy jej twarz była wykorzystywana do generowania nieodpowiednich treści, które za sprawą AI były jeszcze bardziej realistyczne i - dla samej aktorki - upokarzające. Do takich sytuacji dochodziło, gdy była niepełnoletnia. Z powodu sprośnych komentarzy, które budziły w niej obrzydzenie i ogromny dyskomfort, usunęła konto na (wtedy jeszcze) Twitterze.
Podobne problemy zresztą od lat ujawniają gwiazdy produkcji Disneya i Nickelodeonu, o czym można by napisać osobny artykuł. Jednak jeśli jesteście zainteresowani tematem, szczególnie polecam książkę Cieszę się, że moja mama umarła autorstwa Jennette McCurdy, byłej gwiazdy serialu iCarly. Warto również obejrzeć nowy dokument Cisza na planie: mroczna strona dziecięcej telewizji, który jest dostępny na Maxie - i nie, nie jest to reklama. W produkcji wzięły udział byłe gwiazdy Nickelodeona, które ujawniły toksyczne standardy pracy. To również pokazuje, że ofiarami seksualizacji w Hollywood są nie tylko dziewczynki, ale także chłopcy. Drake Bell wyznał, że był jedną z ofiar skazanego za pedofilię Briana Pecka.
Czuliście się kiedyś samotnie, będąc w tłumie? Sporo dziecięcych aktorów przeżywa to na co dzień. Częściowo wpływa na to edukacja domowa, która dla wielu z nich jest jedyną możliwością, by brać udział w kolejnych projektach filmowych i serialowych. Millie w wywiadzie dla Vanity Fair stwierdziła, że życie w błysku fleszy odbiło się na jej umiejętnościach społecznych. Hollywood zdecydowanie miało wpływ na jej dzisiejszą postawę oraz najbliższe grono - niektórzy mogliby stwierdzić, że aktorka dorosła zbyt szybko.
Te słowa równie dobrze mogłaby wypowiedzieć Maisie Williams, która w wieku 12 lat zgarnęła rolę Aryi Stark w Grze o tron. W wywiadzie dla The Times of London przyznała, że aktorstwo przysporzyło jej sporo dyskomfortu, obciążającego stresu i poczucia zagubienia.
Dziecko w błysku fleszy - prawo i rodzina nie ochronią?
W trakcie researchu do tego tekstu wielokrotnie natknęłam się na treści użytkowników Reddita, którzy komentowali pracę dzieci w branży filmowej. Jeden z nich trafnie zauważył, że Amerykanie mają zazwyczaj "gorsze" doświadczenia od młodziaków z Wielkiej Brytanii i innych krajów europejskich. Chodzi o lepiej skonstruowane prawo, które odpowiednio chroni dzieci podczas dnia na planie zdjęciowym. Dla lepszego zrozumienia sprawy przywołam przepisy obowiązujące w Polsce - już na sam casting, organizowany przez agencję wymagana jest zgoda inspekcji pracy, lekarza oraz psychologa. Zgodnie z obowiązującym kodeksem pracy, dziecko nie może pracować na planie dłużej niż 6 godzin ani w porze nocnej (tzn. w godzinach 20-6), co jest kontrolowane przez Państwową Inspekcję Pracy. Wszystko po to, by małoletni nadal miał możliwość edukacji, a także nie stracił prawa do wypoczynku. Jeśli na planie jest więcej niż jedno dziecko, wkracza animator, który opiekuje się grupą w trakcie przerwy.
Wielu dziecięcych aktorów narzekało na przepisy prawne, które kładły duży nacisk na obowiązek szkolny. Tom Felton w swojej autobiografii wyznał, że musiał uczyć się na planie zdjęciowym. Z kolei z opowieści Belli Ramsey wynika, że gwiazdę wielokrotnie oddzielano od dorosłej obsady, co uważała za "wnerwiające i protekcjonalne traktowanie".
To jednak nie oznacza, że mali Europejczycy nie zmagają się z presją, będąc na językach widzów. W 2016 roku poprzednik Dominica McLauglina, Daniel Radcliffe, odnosił się do tego następująco:
Nie da się ukryć - stawki dla dzieci są niezłe, szczególnie że to ich pierwsza w życiu praca. W Internecie krążą informacje, że za udział w filmie czy serialu mały aktor może zgarnąć dniówkę w wysokości 300-500 złotych. Zapewne w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych można liczyć na jeszcze większe wynagrodzenie. Oczywiście gaża powinna trafić na konto dziecka, ale w rzeczywistości pieniędzmi często zarządzają rodzice bądź opiekunowie. W teorii powinni dbać o dobro latorośli, w praktyce bywa różnie. Zendaya i Emma Watson mogły zawsze liczyć na swoich bliskich, co widać również po tym, dokąd zaszły. Niestety niektórym dorosłym może bardziej zależeć na promowaniu kariery dziecka, o czym opowiadały McCurdy, Miley Cyrus i wiele innych gwiazd.

Jak chronić dziecięcego aktora?
Przeciętny internauta z Reddita wpadł na następujący pomysł: może by tak tworzyć dzieci w CGI? Z jednej strony to dość ciekawa koncepcja, ale z drugiej od razu przypominają mi się sceny z Renesmee w 2. części Przed świtem, która prezentowała się strasznie. Podejrzewam, że nawet przy tak szybkim rozwoju sztucznej inteligencji trudno będzie odtworzyć dziecko w sposób etyczny, jakościowy i godny pokazania na ekranie.
Tu pojawia się poważny dylemat. Co powinno przeważyć - dobro dziecka czy sztuka, która bez jego udziału traci swój sens? Na to pytanie nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Film od zawsze poruszał trudną problematykę. Jego celem jest zbudzenie autentycznych emocji.
Tylko dziecko nie jest narzędziem artystycznym, lecz człowiekiem w procesie rozwoju, które dopiero poznaje świat i wyznacza swoje granice. Jeśli jednak nie potrafimy tworzyć sztuki bez udziału małoletniego, musimy to robić z pełnym poszanowaniem jego bezpieczeństwa - zarówno fizycznego, jak i psychicznego.
Łatwo jest przedstawić teorię, a trudniej ją wprowadzić w życie - szczególnie przy tylu zagrożeniach, które opisałam powyżej. Dlatego trudno mi stwierdzić, jak dzieciaki z nowego Harry'ego Pottera odnajdą się w branży filmowej. Bardzo możliwe, że będzie to kwestia indywidualna. Mam jedynie nadzieję, że są otoczeni dobrymi ludźmi, którzy upewnią się, że sodówka nie uderzy im do głowy. I że Warner Bros. wie, co robi.
Źródło: businessinsider.com, Vanity Fair, deseret.com, yahoo!movies, metro.co.uk,

