Tajemnica, która nigdy nie została rozwikłana. Gen Z ogląda i ocenia klasyk
Młode dziewczęta, oniryczny klimat i zagadka pośród australijskiej przyrody, która wcale nie domaga się rozwiązania. Jak ogląda się film Petera Weira po latach?
Gdy myślimy o australijskim kinie, przywołanie konkretnych tytułów wcale nie jest takie oczywiste. Jako pierwsze na myśl mogą przyjść: Mad Max, Priscilla: Królowa pustyni czy Krokodyl Dundee. Jednak prawdziwym przełomem dla rozwoju australijskiego kina okazała się inna produkcja, a dokładnie Piknik pod Wiszącą Skałą z 1975 roku. Autorem jest dotychczas najpopularniejszy australijski reżyser Peter Weir, którego możecie znać ze Stowarzyszenia umarłych poetów czy Truman Show.
Dzięki cyfrowej rekonstrukcji, przygotowanej pod nadzorem samego Petera Weira, nad którą współpracowały ze sobą Australia, Stany Zjednoczone i Polska, obraz został odrestaurowany w jakości 4K, a przy korekcji kolorystycznej uwzględniono konkretne wskazówki reżysera. Z tej okazji odbywają się specjalne pokazy filmu w kinach. To więc doskonała okazja, by po latach wrócić do tytułu. Tak właśnie zrobiłam. Na pierwszy rzut oka widać, że słoneczny żółty został zachowany, ale jest bardziej wytonowany. Wyeksponowano więcej różu, zwłaszcza na policzkach aktorek, a zbliżenia na ich twarze są zdecydowanie bardziej wyostrzone. A czy sama historia przetrwała próbę czasu?
Echo Wiszącej Skały – czy tajemnica dalej fascynuje?
Ale jaką historię serwuje nam Peter Weir? Już na samym początku pojawia się plansza z tym, co nastąpi. Przyznam, że przy pierwszym seansie myślałam, że to historia oparta na faktach. W rzeczywistości to adaptacja powieści autorstwa Joan Lindsay. Akcja rozgrywa się w Australii, jest rok 1900. Dzień św. Walentego. Jest to opowieść o młodych uczennicach prywatnej damskiej szkoły Appleyard College, które udają się wraz z nauczycielkami na piknik pod Wiszącą Skałę. Miejsce to emanuje tajemniczą i hipnotyzującą energią. Część dziewczyn oddziela się od grupy i zaczyna wspinać się po skałach. Wkrótce znikają bez śladu.
I uwaga... dalsza część historii nie przynosi rozwiązania zagadki. Nie dowiadujemy się, co stało się z dziewczętami i dlaczego bohaterki podążały za skałami jak w transie. Legenda głosi, że jeden z amerykańskich dystrybutorów rzucił kawą w ekran z oburzenia, że zmarnował dwie godziny życia na zagadkę, która nie została rozwiązana. W tamtym czasie krytycy docenili dzieło Weira, co otworzyło mu drogę do hollywoodzkiej kariery, ale ówczesna widownia nie była przyzwyczajona do tajemnic bez rozwiązania. Obecnie takie zabiegi nie budzą już aż tak powszechnego wzburzenia, dlatego Piknik pod Wiszącą Skałą ogląda się inaczej. Ale jak inaczej?

Na czym polega wyjątkowość Pikniku pod Wiszącą Skałą?
Film Petera Weira to obraz pełen magnetyzmu i oniryzmu. Pomimo mijających lat ta wizualna wiekowość konserwuje magię i zachowuje wyjątkowość produkcji. Dlatego ciekawe, jak odrestaurowanie wpłynęło na jego klimat i percepcję. Dla współczesnego widza - w dobie przesytu i przebodźcowania - taka wyciszająca, ale hipnotyzująca historia może okazać się atrakcyjna. Granica między snem a jawą jest tutaj nie do uchwycenia. Co jest snem? Co się dzieje naprawdę? Dlaczego dziewczęta robią się senne?
Piknik pod wiszącą skałą jest pełen wskazówek, które nie prowadzą do rozwiązań, lecz różnych interpretacji. Rzeczywistość uczennic to sztywne reguły i konwenanse, których muszą przestrzegać. Kapelusze, suknie, rękawiczki, które swoją drogą mogłyby być inspiracją dla współczesnego trendu cottagecore – to wszystko oddziela je od ich podświadomych pragnień. Ściśnięte gorsetem zasad wędrują w stronę skał, przekraczają strumień, niczym granicę pomiędzy światami, porzucając przy tym krępujące ubrania. Ściągają buty, pończochy i boso podążają w stronę magnetycznej, niewytłumaczalnej siły. To wszystko w rytm czarującej muzyki, zwłaszcza fletni pana i dźwięków zewnętrza – śpiewu ptaków, stukotu butów, dudnienia, które podkreślają zagadkowość wydarzeń i wędrówki dziewczyn. Towarzyszy im fascynująca i dzika przyroda, która jest jednym ze składników tajemnicy tego świata. Jest to w końcu niebezpieczna, australijska fauna i flora, jedna z najgroźniejszych na świecie.

Czy Gen Z rozumie magię Petera Weira?
Ciekawym aspektem jest również czas, w jakim to zniknięcie się wydarzyło. Walentynki to oczywiście święto zakochanych. Ten kontekst tworzy dodatkową warstwę zniknięcia młodych dziewczyn. Wisząca Skała kusi dziewczęta, żeby opuściły ten niewygodny i patriarchalny świat. Wręcz je do siebie zwabia tym, czego do końca nie znają, bo zamknięta rzeczywistość ich tego nie nauczyła. Podążają za jasnowłosą Mirandą, nazwaną przez jedną z nauczycielek aniołem, która prowadzi resztę dziewczyn ku nieznanemu. Wędrówka dziewczyn jest drogą do odkrywania własnej seksualności. Film, jak wtedy tak i dziś, ma wydźwięk feministyczny. Młode kobiety szukające wyswobodzenia z ciasnych gorsetów i oczekiwań społecznych dawnej epoki są metaforą, która nie traci terminu ważności.
Piknik pod Wiszącą Skałą do dziś zachwyca swoją tajemniczością, stroną wizualną i metaforycznością. Urok zostaje rzucony nie tylko na wspinające się po skałach dziewczęta, ale również na nas – widzów. Moim zdaniem film z jednej strony mniej bulwersuje współczesnych odbiorców, ponieważ jesteśmy bardziej przyzwyczajeni do otwartych zakończeń i eksperymentalnego kina, a z drugiej strony stanowi większe wyzwanie niż kiedyś, ponieważ jego wolne i wręcz leniwe tempo jest przeciwieństwem tego, do czego przyzwyczaiły nas media społecznościowe. Osobiście jednak jako przedstawicielka Gen Z całkowicie kupuję wizję Petera Weira i czuję się nią urzeczona. Wydaje mi się również, że estetyka produkcji idealnie wpisuje się w obecne trendy, a odrestaurowanie odświeżyło i uwspółcześniło przekaz. Takie rekonstrukcje pozwalają dotrzeć do młodej widowni i tchnąć w film drugie życie.


