Fantastyczna Czwórka. Pierwsza rodzina Marvela
Nie byłoby Marvela bez Fantastycznej Czwórki. Dla wielu może to brzmieć jak przesada, ale takie są fakty. Czy dostalibyśmy Spider-Mana, X-Menów czy Avengers, gdyby nie sukces Fantastic Four #1? Tego już się nie dowiemy, ale jedno jest pewne: niesamowite, że przyszło nam tak długo czekać, aż Pierwsza Rodzina oficjalnie dołączy do MCU.
Filmowe uniwersum rządzi się swoimi prawami, ale jak zawsze przy adaptacjach – warto sięgnąć do materiałów źródłowych. Choć Fantastyczna Czwórka jest z nami już od ponad 60 lat, to na polskim rynku nie ma aż tak ogromnego wyboru tytułów, jak w przypadku innych topowych herosów. Za to te, które się ukazały, są naprawdę warte sprawdzenia.
Początek ery cudów

Fantastyczna Czwórka zadebiutowała w 1961 roku na łamach Fantastic Four #1 autorstwa Stana Lee i Jacka Kirby’ego – i od razu zmieniła reguły gry. Nie byli tylko superbohaterami. Byli rodziną. Pokłóceni, uparci, czasem nawet irytujący – ale prawdziwi. To był początek nowej ery i zerwanie z dotychczasowym etosem komiksowego superbohatera. Dzieło Lee i Kirby’ego zapoczątkowało zupełnie nowe podejście do tworzenia komiksowych postaci.
Sama geneza mocy Czwórki wydaje się dziś dość „standardowa” – jako grupa śmiałków i naukowców wyruszają w kosmos, gdzie w wyniku ekspozycji na promieniowanie kosmiczne zyskują niezwykłe moce. Ale nie stają się wszechpotężnymi półbogami. Ich nowe umiejętności są równie pomocne, co problematyczne – i często odzwierciedlają ich ludzkie cechy. Już samo to było – jak na tamte czasy – sporym novum.
W Polsce najwcześniejsze przygody Czwórki ukazały się głównie w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela i serii Marvel Classic. Dla fanów retro to prawdziwa uczta. Czuć tu jeszcze ducha lat 60., z całą ich pulpową estetyką, oldschoolowym humorem i dydaktycznym tonem. Dla współczesnego czytelnika? Może być nieco topornie i infantylnie, ale nie da się zaprzeczyć: to właśnie tu bije serce marvelowskiej klasyki.
Z tego okresu szczególnie warto sięgnąć po album Nadejście Galaktusa (WKKM tom 73), opowieść, która po raz pierwszy konfrontuje Fantastyczną Czwórkę z kosmicznym pożeraczem światów. To również debiut Srebrnego Surfera – postaci, która z czasem zyskała własny, kultowy status. Klimat opowieści? Monumentalny. Styl? Przesiąknięty patosem, ale w najlepszym możliwym sensie.
Nemezis w stalowej masce

Nie da się mówić o Fantastycznej Czwórce w oderwaniu od ich najbardziej ikonicznego przeciwnika – Doctora Dooma. To nie tylko największy wróg grupy, ale też jedna z najciekawszych i najbardziej złożonych postaci w całym uniwersum Marvela.
Victor Von Doom zadebiutował już w piątym zeszycie Fantastic Four (w Polsce dostępny w 2. tomie kolekcji Marvel Origins) i od tamtej pory jego relacja z Czwórką przeszła wszystkie możliwe etapy: od otwartej wrogości, przez niełatwe sojusze, po zdrady i szokujące twisty fabularne. Jak ten, w którym Doom pomaga przy porodzie Sue Storm i zostaje ojcem chrzestnym jej córki Valerii… co nie przeszkodziło mu później próbować zabić i ją, i jej brata.
Wszystkie te napięcia świetnie oddają dwa komiksy wydane po polsku: Fantastyczna Czwórka: Niepojęte (WKKM #37) oraz Fantastyczna Czwórka: Uzasadniona interwencja (WKKM #41). Oba te albumy wyraźnie odbiegają od klasycznych, przygodowych klimatów serii – są mroczne, duszne i niepokojące. Pokazują nie tylko, jak daleko potrafi posunąć się Doom, ale również to, jak silne są więzi między członkami Czwórki.
W Niepojętym Doom zawiera pakt z siłami ciemności i aby go wypełnić… planuje złożyć w ofierze dzieci Reeda i Sue. Uzasadniona interwencja pokazuje z kolei reperkusje tych wydarzeń – i pozwala nam zobaczyć mroczniejsze, bardziej bezkompromisowe oblicze Reeda Richardsa. To opowieści, które udowadniają, że Fantastyczna Czwórka to nie tylko rodzinna drużyna superbohaterów, ale też bohaterowie, których da się złamać – i którzy mimo wszystko wciąż próbują działać razem.
Współczesna klasyka

Jeśli szukacie nowoczesnego podejścia do Fantastycznej Czwórki, które jednocześnie szanuje dziedzictwo postaci i przenosi je na wyższy poziom, run Jonathana Hickmana to lektura obowiązkowa. W Polsce cała seria została wydana przez Egmont w ramach linii Marvel Classic – w czterech obszernych tomach, które spokojnie mogą stać na półce obok największych komiksowych epopei.
To bez dwóch zdań jeden z najważniejszych współczesnych tytułów o Pierwszej Rodzinie Marvela. Hickman buduje tu historię jak precyzyjnie zaprojektowaną układankę – rozciągniętą w czasie i przestrzeni, pełną naukowych koncepcji, alternatywnych światów i kosmicznych idei. Ale w centrum wciąż pozostają bohaterowie: ich emocje, ich relacje, ich wybory.
To właśnie tutaj, razem z Johnnym Stormem, możemy przeżyć jeden z najbardziej poruszających momentów w historii komiksów Marvela. Scena, która nie tylko zapada w pamięć, ale zostaje z czytelnikiem na długo. Komiks potrafi złamać serce i jednocześnie je poskładać, a przy tym pozostaje wyjątkowo ambitny narracyjnie.
To nie jest tylko opowieść o walce dobra ze złem. To historia o rodzinie, poświęceniu, wizji i nadziei – czyli o tym, czym Fantastyczna Czwórka zawsze była u swoich podstaw. Jeśli chcecie zrozumieć, dlaczego ta drużyna jest tak ważna dla uniwersum Marvela, zacznijcie właśnie od Hickmana. To również znakomity punkt wyjścia do późniejszych wielkich wydarzeń, których echo pobrzmiewa nawet w filmach MCU.
Na pierwszej linii frontu

Siłą Marvela od zawsze były relacje między bohaterami i to, jak ich losy przeplatają się podczas wielkich kryzysów. Fantastyczna Czwórka – jako filar tego uniwersum – pojawiała się w niemal wszystkich najważniejszych eventach, nierzadko odgrywając w nich kluczowe role.
Zaczęło się od klasycznych Tajnych Wojen (WKKM #26 i #40), gdzie Reed Richards był jednym z najważniejszych taktyków, a członkowie Czwórki ścierali się z największymi złoczyńcami Marvela na wykreowanym przez tajemniczego Beyondera Battleworldzie. Potem przyszły wielkie starcia z Thanosem – Rękawica Nieskończoności, Wojny Nieskończoności – gdzie Reed i Sue ponownie stali w pierwszym szeregu walki o losy wszechświata.
Ale prawdziwa próba przyszła w Wojnie Domowej, gdy konflikt między superbohaterami rozdarł również Pierwszą Rodzinę Marvela. Reed opowiedział się po stronie Tony’ego Starka i rejestracji bohaterów, kierując się logiką i wiarą w porządek. Sue posłuchała serca i stanęła po stronie Kapitana Ameryki. To rozdarcie pokazało, że nawet najtrwalsze więzi mogą zostać nadszarpnięte, gdy w grę wchodzą wartości i przekonania.
Jednak żadne wydarzenie nie miało takiego znaczenia dla Fantastycznej Czwórki jak Tajne Wojny Jonathana Hickmana – event wydany w Polsce przez Egmont w ramach linii Marvel Now. Na skutek Inkursji całe multiwersum ulega zagładzie. Z jego zgliszczy Doctor Doom – jako wszechpotężny Bóg Imperator – tworzy nową, wypaczoną rzeczywistość. Ale to właśnie od członków Fantastycznej Czwórki, a przede wszystkim od Reeda i jego rodziny, zależy, czy uda się przywrócić światu równowagę i nadzieję.
W najnowszych historiach dostępnych po polsku Fantastyczna Czwórka odegrała też ważną rolę w evencie Empireum – międzygalaktycznym konflikcie, w którym do odwiecznej wojny pomiędzy Kree a Skrullami dołącza trzecia, zapomniana siła. To tylko potwierdza jedno: gdy Marvel staje na krawędzi, Fantastyczna Czwórka zawsze jest tam, gdzie trzeba.
Rodzina ponad wszystko

Przez ponad sześć dekad Fantastyczna Czwórka przechodziła wzloty i upadki – zarówno na kartach komiksów, jak i w popkulturze. I choć na tle bardziej „cool” bohaterów Marvela (takich jak Spider-Man czy Wolverine) mogą wydawać się nieco staroświeccy, to ich siła tkwi właśnie w czymś innym. Nie w kostiumach, nie w mocach. W rodzinie. W relacjach, które nie zawsze są idealne, ale zawsze prawdziwe.
Na przestrzeni lat powstało wiele wersji tej drużyny, ale rdzeń pozostał ten sam: naukowiec Reed, jego żona Sue, impulsywny Johnny i dobrotliwy Ben – czwórka, która raz po raz ratuje świat, nie zapominając o tym, co naprawdę ważne. Niewątpliwie filmowe uniwersum Marvela czekają zmiany. I niezależnie od tego, czy Fantastyczna 4: Pierwsze kroki trafiła w nasze gusta, czy wręcz przeciwnie – zawsze możemy sięgnąć po komiksy i razem z Pierwszą Rodziną Marvela rzucić się w wir szalonych przygód.


