Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie to koniec historii z dziewięciu filmów. Tak zapowiadają twórcy. Pomimo sceptycznych głosów o kulturze remiksu, to jednak będzie koniec historii. Tak musi być, ponieważ Gwiezdne Wojny, aby się rozwijać, dojrzeć, muszą pozostawić pewien etap za sobą. Ten świat jest tak wielki, magicznie hipnotyzujący, że stanowi pole do nieograniczonego potencjału tworzenia oryginalnych opowieści. Analiza zwiastuna nie ma służyć do przewidywania przyszłości i wszystkich rozwiązań fabularnych. Patrząc na ostatnie lata, widzę, że z jednymi spekulacjami trafiałem, z innymi niekoniecznie, ale to nie ma znaczenia. Liczy się przeanalizowanie trailera i zobaczenie, co nam mówi na bazie tego, co już wiemy na temat filmu, uniwersum i całego kanonu. A tradycyjnie smaczków ukrytych w pojedynczych klatkach tutaj nie brakuje. Nigdy nie myślałem, że będę analizować zwiastun podczas pobytu na festiwalu filmowym, gdzie oglądam dla Was filmy i przeprowadzam wywiady. Czas zatem na analizę, a potem powrót do toruńskiego Tofifest 2019.

Trening Rey

W poprzednich wideo widzieliśmy, że Rey trenuje w lesie ze zdalniakiem. Takim samym, jaki miał Luke w części IV. Mamy na samym początku kontynuacje tej sekwencji, gdy odrzuca znajomy hełm, a kulista maszyna wciąż nad nią lata i strzela. Następna sekwencja sugeruje powiązanie z poprzednią, ale jest to wątpliwie, bo widzimy, że Rey jest wewnątrz zniszczonej Gwiazdy Śmierci. Świadczą o tym charakterystyczne filary i ściany, które w niszczycielach gwiezdnych wyglądały inaczej z uwagi na masywną konstrukcję. Wbrew pozorom obie sceny nie znajdują się na tej samej planecie. Na pewno wrak drugiej Gwiazdy Śmierci musi być w okolicach Endoru lub na samym księżycu, ale początkowe sceny w dżungli to najpewniej Ajan Kloss, czyli właśnie jedna z nowych planet, której nazwa wyciekła w październiku. Nie jest to na pewno Endor, bo fauna jest kompletnie inna - tutaj mamy bardziej dżungle zamiast gigantycznych drzew.
fot. Disney/Lucasfilm

Druga Gwiazda Śmierci

Ten zwiastun nie pozostawia żadnej wątpliwości. Nie tylko widzimy sugestywny wrak w tle za walczącymi na miecze świetlne Kylo Renem i Rey, ale mamy scenę, w której oboje są w rozwalonej sali tronowej Imperatora, którą doskonale pamiętamy z Powrotu Jedi. Jednak wszystko wskazuje na to, że choć tutaj dojdzie do istotnych scen, nie będzie mieć miejsca kulminacja. 
fot. Disney/Lucasfilm

Narratorzy

Najpierw słyszymy głos Finna, potem Poe, czyli Oscara Isaaca, później wchodzi Rey (Daisy Ridley), a tuż po niej Kylo Ren (Adam Driver). W końcu mamy pierwsze słowa Palpatine'a znów granego przez Iana McDiarmida, tak jak w każdej części. Potem oczywiście mamy nowy dialog nagrany przez Marka Hamilla, czyli Luke'a Skywalkera. Wszystko kończy perfekcyjnym i wzruszającym miksem - słowa The Force Will Be With oraz Always to połączenie wypowiedzi Lukea'a i Lei. Symboliczne i ważne.  Zwróćcie uwagę jednak też na dialog Palpatine'a, który mówi, że długo czekał, czyli może to sugerować, iż imperator obecne plany wprowadził w życie długo wcześniej. Prawdopodobnie jeszcze za życia. Oczywiście jego słowa o tym, że "wasza jedność będzie waszą zgubą" wcale nie muszą być skierowane do Rey i Kylo Rena (jak może trailer sugerować), ale kogoś zupełnie innego. Pamiętajmy o dwóch sprawach - po pierwsze Abrams w trailerach nie bawi się w dosłowność i umie zbijać z tropu. Po drugie - narracja z trailera wcale nie musi pojawić się w filmie, ale może sugerować coś na jego temat. Jasne, zwiastun sugeruje zjednoczenie Rey z Kylo Renem, ale czy aby na pewno to właśnie o to tu chodzi? Pamiętajmy też o znaczeniu Lei i Luke'a oraz całego Ruchu Oporu. Jednością może być galaktyka stawiająca po raz ostatni opór złu. Interpretacji jest co najmniej kilka.
fot. Disney/Lucasfilm

Rey vs Kylo

Widzimy, że scena walki ma miejsce pośród ruin drugiej Gwiazdy Śmierci, ponieważ w tle pojawiają się różne jej fragmenty. Jednak to tylko pozory, ponieważ według plotek w tym miejscu podczas epickiego pojedynku kręconego sześć dni, poznamy efekt ich więzi zwany Force Flash. To jest taki trochę pretekst powodujący, że Kylo Ren i Rey podczas walki w wyniku działań Mocy mają przemieszczać się po znanych lokacjach ze wszystkich części Gwiezdnych Wojen.  Jednak ostatecznie widzimy, że stoją ramie w ramię i niszczą jakiś "posąg". Wszystko wskazuje na to, że to jest iluzja Mocy lub coś w tym rodzaju, co pokazuje... Dartha Vadera. Zwróćcie uwagę na stopklatkę w galerii - "głowa" to przecież spalony hełm Vadera z czaszką, który był w posiadaniu Kylo Rena. Czyżby duch Anakina miał się pojawić? Albo jest to manipulacja Palpatine'a? Ciało natomiast przypominać raczej imperatora, więc może to jakaś wizja Mocy. Ważne jednak jest, że Rey w tej scenie ma w drugiej ręce tajemniczy sztylet! W plotkach mówiono o nożu Sithów, który będzie kluczowy artefaktem w rozwoju historii, więc prawdopodobnie to jest właśnie ta rzecz. Niektórzy fani dostrzegli w nim podobieństwo do... noża Mortis z kultowych odcinków Wojen Klonów, którzy w kontekście Mocy był kluczowy, bo pozwalał kontrolować użytkownika Mocy i nawet go zabić. Przyznaję, takie czerpanie z kanonu byłoby intrygujące, ale jednak stawiam na pierwszą opcję, o której można było wiele dowiedzieć się w plotkach. Kształt może być zaledwie podobny, a noże Sithów mogły być inspirowane tym z Mortis.
fot. Disney/Lucasfilm

Imperator Palpatine powraca

Poza dialogami Iana McDiarmida widzimy parę kluczowych momentów. Po pierwsze - nowy tron, który jest tak naprawdę "starym" , ponieważ jak ogłosił Phil Szostak z Lucasfilmu, jest to projekt stworzony na potrzeby Powrotu Jedi przez legendarnego Ralpha McQuarrie'ego, który zdecydowano się tutaj wykorzystać.  Ważny jest też fakt, że w ostatniej scenie Rey stoi przed Sheevem Palpatinem siedzącym na tym tronie. Widzimy jego charakterystyczny kaptur, ale nie widzimy nigdzie Kylo Rena. Czyżby miał wcześniej zginąć? 
fot. Disney/Lucasfilm

C-3PO umiera?

Scena rozgrywa się na planecie Kijimi, która według plotek jest istotna w kwestii odnalezienia miejsca pobytu imperatora. W plotkach mówią, że bohaterowie weszli w posiadaniu noża Sithów z tajemnymi napisami w ich antycznym języku, którego nawet Threepio nie zna. Dlatego udali się do specjalisty ds. naprawy droidów imieniem Babu Frik. Twórcy oficjalnie opublikowali zdjęcie tej postaci. Widzimy, jak Babu miesza coś przy Threepio - według dostępnych informacji obchodzi jego oprogramowanie, aby Threepio mógł przeczytać tekst Sithów i go przetłumaczyć. To wówczas z tego powodu jego oczy mają być czerwone. Oczywiście to informacje jeszcze nie potwierdzone, ale nie sądzę, aby miał zginąć. Jeden z plakatów, którego grafiki potwierdziły się potem, pokazał go z kuszą w trybie bojowym, więc raczej możemy być spokojni. Po lewej obok bohaterów stoi postać Zori Bliss granej przez Keri Russell, która według plotek ma wspólną przeszłość z Poe Dameronem. Oczywiście jest też nowy malutki droid D-O. Zauważcie też, że za ramieniem C-3Po jest... głowa droida bojowego z czasów Wojny Klonów z trylogii prequeli.
fot. Disney/Lucasfilm

Epizody postaci i... statku

Scena grupowa przy statku jest jedną z bardziej intrygujących i gdyby nie za bardzo oddalona kamera, najpewniej odkrylibyśmy więcej ciekawostek. Rzuca jednak w oczy postać przedstawiciela rasy Kalamarian z planety Mon Calamari. Na pierwszy rzut oka wskazuje na to, że oto patrzymy na Aftaba Ackbara, syna legendarnego Ackbara znanego z klasycznego "to pułapka!" z Powrotu Jedi, który zginął w Ostatnim Jedi. Młody Ackbar pojawił się w komiksie Allegiance Marvela rozgrywającym się przed wydarzeniami z filmu - tam bohaterowie udali się na jego planety, by przekonać jego ziomków oraz Quarrenów do dalszej walki po stronie dobra. W jednej ze scen pojawia się Rose Tico grana przez Kelly Marie Tran, ale ta ciekawostka jej nie dotyczy. W tle widzimy bowiem Dominica Monaghana jako bojownika Ruchu Oporu. Za wiele o jego postaci nie wiadomo. Flota statków Ruchu Oporu rusza do epickiej bitwy kosmicznej z siłami zła. Oczywiście na prowadzeniu Sokół Millennium, ale... poznajcie statek po prawej od niego? Z uwagi na charakterystyczne kolory i model wygląda na to, że to Duch, czyli statek bohaterów serialu Star Wars: Rebelianci. Czyżby któryś z nich miał zadebiutować w wersji aktorskiej? Wcześniej Duch już wystąpił w kinowym filmie. Widzieliśmy go w bitwie w Łotrze 1. Greg Grunberg pokazał też, że jego postać Snapa znanego z książek jest w scenie grupowej.
fot. materiały prasowe

Bitwa kosmiczna

Wiemy, że jednym z kluczowych elementów fabuły jest tzw. flota Sithów, którą Palpatine gdzieś ukrył i czeka ona dokończenie misji. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie stąd są te statki i nie są to zwyczajne okręty Najwyższego Porządku. Choćby dlatego, że po kształcie i modelu widzimy, że są to dokładnie niszczyciele imperialne z czasów Oryginalnej Trylogii, czyli okresu, w którym imperatora je ukrył.  Początkowe wideo promocyjne sugerowały, że są one przetrzymywane w jakiejś mgławicy, ale wygląda na to, że te statki są na jakiejś planecie lub asteroidzie. Ściślej mówiąc na lodowej bryle, którą doskonale widzimy w jednej z kluczowych scen. Z uwagi na mechaniczne elementy po lewej raczej to jest sztuczna konstrukcja. Po czym wnioskować, że to lód? Wygląda to tak, jakby statek gwiezdny przebijał się przez coś przypominającego lód. Woda raczej odpada, bo widać sypiące się gruzy. Najwyraźniej dojdzie do kulminacyjnej bitwy i to wyjaśnia, dlaczego bohaterów mogą szarżować na wierzchowcach, czyli tzw. Orbakach z planety Pasaana. To w tym wątku kluczowa będzie nowa postać Jannah grana przez Naomie Ackie, którą widzimy na czele szarży razem z BB-8. Sama aktorka mówiła, że umiejętności jej postaci staną się ważne w kulminacji. Zwróćcie uwagę podczas scen walk w przestworach, że w jednych momentach widać chmury w tle, a w innych coś dziwnie "stałego". Spekulacja: ta bitwa rozgrywa się wewnątrz lodowej konstrukcji, gdy statki jeszcze z niej nie wyleciały. W scenie kadru z wieloma okrętami widzimy, jak jeden po prawej startuje. W przestworzach natomiast można dostrzec tzw. TIE Daggery, które według informacji z kanonu są stricte związane z flotą Sithów, czyli najpewniej to armia Palpatine'a.
fot. Disney/Lucasfilm

Kylo Ren... wybrańcem?

To jest chyba jedna z najciekawszych scen, która na pierwszy rzut oka totalnie może umknąć. Widzimy Kylo Rena groźnie patrzącego w jednym kierunku, ale...spójrzcie na jego twarz.  Jakieś wyraźnie żółte wyładowania przepływają przez nią... Pole do interpretacji otwarte! Reakcja na błyskawice odpada - nie ten kolor. Może opętanie przez ducha Palpatine'a? Albo naładowanie czymś, co da mu jeszcze większą potęgę do osiągnięcia jego celu. Nie sądzę, by miał przejść na stronę dobra i poświęcić się jak dziadek. Smaczek: kultowa flara J.J. Abramsa, czyli efekt świetlny, który często jest wykorzystywany w jego filmach.
fot. materiały prasowe
   
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj