Kiedy zwierzę jest głównym bohaterem – dzisiejsze filmy dokumentalno-przyrodnicze
Od piątku w kinach można zobaczyć wyczekiwany film dokumentalny Simona w reżyserii Natalii Korynckiej-Gruz. Legendarna już Simona Kossak zdecydowanie wyprzedziła swoje czasy, ponieważ samotnie walczyła o dobro przyrody. Jej niesamowicie bliski kontakt z naturą oraz życie w Puszczy Białowieskiej mogłyby śmiało posłużyć za gotowy scenariusz hollywoodzkich produkcji.
Simona Kossak przez swój ekologiczny styl życia przez wielu ludzi była postrzegana w Polsce lat 70. jako czarownica. Jej ogromna sympatia do zwierząt oraz zaszywanie się w Puszczy Białowieskiej, aby móc jeszcze bardziej zbliżyć się do stworzeń, były całkowicie niezrozumiałe. Od czasów Simony wiele się jednak zmieniło. Ekologia stała się jednym z popularniejszych tematów dzisiejszego świata, a empatia wobec zwierząt zdaje się rosnąć z roku na rok. Nic więc dziwnego, że filmy dokumentalne również przybierają inne formy oraz eksperymentują z narracją. Produkcje o zwierzętach, często kojarzone z telewizyjnymi dokumentami przyrodniczymi, coraz częściej trafiają do obiegu festiwalowego oraz szerokiej dystrybucji kinowej. Nikogo już też nie dziwi, że znani twórcy filmowi coraz śmielej sięgają po ten gatunek.
W 2021 roku Oscara za najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny zdobyła produkcja Czego nauczyła mnie ośmiornica w reżyserii Pippy Ehrlich i Jamesa Reeda. Opowieść o niezwykłej relacji między filmowcem Craigiem Fosterem a ośmiornicą urzekła Akademię (produkcja zdobyła całą gamę nagród m.in. BAFTA czy Critics’ Choice Documentary), ale również przekonała do siebie tysiące ludzi na całym świecie. Czego nauczyła mnie ośmiornica, jak przystało na produkcję Netflixa, szybko pojawiła się w katalogu platformy, co tylko przyczyniło się do jej popularności.
Czego nauczyła mnie ośmiornica jest nie tylko pięknym wizualnie dziełem, ale przede wszystkim wnikliwym obrazem przyjaźni międzygatunkowej, która całkowicie odmieniła życie głównego bohatera. Craig Foster, w trakcie przeżywania jednego z największych kryzysów w swoim życiu, postanowił wrócić do czasów dzieciństwa, kiedy beztrosko spędzał czas nad oceanem. W trakcie codziennego nurkowania odkrywa, że jest obserwowany przez małą ośmiornicę. Wzajemna fascynacja między człowiekiem a bezkręgowcem rozwija się na oczach widzów. Ośmiornica staje się najlepszą nauczycielką życia, a Craig poprzez obserwacje oraz kontakt ze zwierzęciem oddaje się coraz większym refleksjom oraz zmienia swoje nastawienie do życia i świata. Przez lata rodzi się między nimi niesamowita więź.
Mało który film potrafi tak wyciszyć, a tym samym zachwycić obrazem, muzyką i prostotą historii. Delikatna przyjaźń między Craigiem Fosterem a bezkręgowcem jest oszałamiająco-czarująca. Chyba każdy, kto oglądał ten film, przyłapał się chociaż raz na tym, że również chciałby zaprzyjaźnić się z ośmiornicą. Tak łagodnej zachęty do próby dostrzeżenia świata, który nas otacza, dawno w kinie nie widziałam. Gloryfikację życia wszystkich stworzeń, nawet tych małych i niepozornych, oraz poszukiwanie analogii międzygatunkowych przedstawia się tu niesamowicie naturalnie i nienachalnie. Doskonale pamiętam, jak przeżywałam wszystko, co się dzieje na ekranie. Niesamowicie mocno utkwiła mi w pamięci scena z rekinem, który polował na ośmiornicę. Ciekawie został również przedstawiony w tym fragmencie Craig Foster, który początkowo chciał ruszyć swojej małej przyjaciółce na ratunek, ale po chwili dotarło do niego, że nie powinien ingerować w procesy, które zachodzą w przyrodzie.
Zostając jeszcze przy temacie podwodnego świata, warto wspomnieć o nieco zapomnianej produkcji z 2013 roku, a mianowicie filmie Czarna ryba w reżyserii Gabrieli Cowperthwaite. Głównym bohaterem jest tutaj orka Tilikum, mieszkanka parku SeaWorld. Produkcja mocno skrytykowała parki rozrywki, w których zwierzęta traktowane są jako atrakcje turystyczne. Tilikum, siłą rozdzielony od swojej rodziny oraz tresowany na zabawkę publiczności, zamordował trzech ludzi. Sprawa przez wiele lat była tuszowana przez SeaWorld. Na szczęście wiele osób występujących w filmie odważyło się opowiedzieć o tym, co się działo za zamkniętymi drzwiami wodnych parków rozrywki.
Czarna ryba jest produkcją przytłaczającą, przez którą bardzo łatwo stracić wiarę w człowieczeństwo. Bestialskie traktowanie orek, ich płacz oraz następstwa złych decyzji sprawiają, że trudno tu pozostać obojętnym. Jednym z najbardziej poruszających momentów są opowieści mężczyzn, którzy polowali na orki i dopiero po czasie dotarło do nich, co tak naprawdę robili. Ich łzy w połączeniu ze wspomnieniami oraz dźwięki cierpiących orek na długo pozostaną w mojej głowie.
Jedną z ciekawszych produkcji ostatnich lat jest również Oko w oko z rekinem w reżyserii Sally Aitken z 2021 roku. Historia Valerie Taylor wydaje się żywcem wyciągnięta z filmu. Valerie, początkowo polująca na rekiny, zmieniła się w pierwszą podwodną operatorkę Hollywood. Dość szybko pasja polowania zmieniła się w wyrzuty sumienia, a sama Valerie zaczęła edukować ludzi i przekonywać ich, że rekiny są fantastycznymi stworzeniami. W filmie przedstawiono problem demonizacji rekinów, która osiągnęła punkt kulminacyjny po premierze filmu Stevena Spielberga Szczęki.
Oko w oko z rekinem to gratka dla fanów wodnych stworzeń i miłośników kina. Zależność między legendarnymi Szczękami a rosnącą popularnością polowań na rekiny jest tu bardzo szczegółowo przedstawiona. Te biedne stworzenia stały się ofiarami swoich czasów, wpisując się na wiele lat w popkulturę jako jedne z największych podwodnych zagrożeń.
Wspominałam wcześniej, że po filmy dokumentalne, dotykające tematyki przyrody czy zwierząt, coraz częściej sięgają również twórcy kina fabularnego. Andrea Arnold – zdobywczyni Oscara za film krótkometrażowy Osa w 2005 roku oraz reżyserka takich filmów jak American Honey (2016) czy Fish Tank (2009) – w 2021 roku zaprezentowała na festiwalu filmowym w Cannes dokument Krowa. Z ogromną czułością przedstawiła portret dwóch krów, matki i córki, które zostały bardzo szybko od siebie oddzielone. Kamera jest tu cierpliwym obserwatorem krowy Lumy, a sama Arnold zupełnie nie ingeruje w to, co się dzieje przed kamerą.
Luma bardzo szybko wzbudza sympatię. Jest spokojnym zwierzęciem, które potrafi jednak pokazać swój charakterek. Macierzyństwo Lumy jest ulotną chwilą, ponieważ nowo narodzone cielaki są jej zabierane, a widzowie stają się bezsilnymi świadkami niemego cierpienia. Obok Krowy nie da się przejść obojętnie, a krowie życie chyba nigdy nie było tak namacalne, tak bliskie i co najważniejsze – tak podobne emocjonalnie do ludzkiego.
Mimo że Krowa jest filmem, który pokazuje życie zwierzęcia, jest również bezpardonowym i brutalnym obrazem człowieczeństwa. Andrea Arnold udowodniła, że da się stworzyć film uczuciowy oraz trzymający w napięciu, posiłkując się wyłącznie codziennym życiem zwierzęcia. Bez dynamicznego montażu, chwytliwej muzyki czy fenomenalnych efektów specjalnych. Wystarczy tylko cierpliwie obserwować swoją bohaterkę. Słowa są zbędne. Wystarczy spojrzeć w oczy Lumy!
Jednak największym zaskoczeniem ostatnich kilku lat, jeśli chodzi o dokumenty o zwierzętach, była dla mnie Gunda Wiktora Kossakowskiego z 2020 roku. Pomijam już fakt, jak fantastyczne są zdjęcia w tym filmie oraz to, jak jest hipnotyzujący. Tytułowa bohaterka – świnia Gunda – już na samym początku zostaje matką kilkunastu prosiąt. W filmie zawarta jest uniwersalna historia o macierzyństwie. Gunda jest czystym przykładem slow cinema. Kamera jest cierpliwa – albo nieruchoma, albo leniwie podążająca za swoimi bohaterami – a ujęcia długie. Do tego przez cały film nie pada ani jedno zdanie. Nie ma również muzyki. Słychać tylko chrumkanie.
Viktor Kosakovskiy przedstawia sceny z życia Gundy i jej pociech. Jednym słowem: jest sielankowo, nawet pomimo zmęczenia mamy gromadką pociech. Chyba w żadnym innym filmie nie widziałam tak pełnego miłości filmowania zwierząt. Gunda i prosięta są po prostu piękne. Produkcja przez niemal cały czas otacza – a może nawet lekko przytłacza – widzów swoją sielankowością, która na końcu zostaje brutalnie zburzona. I nie chcę psuć tu nikomu filmu i zdradzać zakończenia, ale z ręką na sercu mogę przyznać, że chyba nigdy w kinie na niczym tak nie płakałam, jak na finale tej nieszczęsnej Gundy.
Filmy dokumentalne związane z przyrodą, a w szczególności te o zwierzętach, coraz odważniej stawiają swoich bohaterów w „ludzkich” rolach. Nieważne, czy bohaterem jest ośmiornica, świnia czy orka. Mają one swoją własną historię, charakter czy uczucia. Jestem naprawdę zachwycona takim rozwojem filmów dokumentalno-przyrodniczych. Można znaleźć naprawdę fantastyczne tytuły z tego gatunku. Popularność i docenienie Oscarem filmu Czego nauczyła mnie ośmiornica, obieg festiwalowy Krowy czy uniwersalność Gundy są tego idealnymi przykładami.