Król od kuchni, czyli z wizytą na planie u Szapiro
W zeszłym roku odwiedziliśmy plan nowego serialu Canal+, który powstał na podstawie książki Szczepana Twardocha. Jak wyglądały kulisy tej produkcji? Przeczytajcie naszą relację.
Warszawa. Same centrum miasta. W jedną z bram kamienic mieszczących się na ulicy Hożej wjeżdża stara drewniana dorożka. Powozi nią starszy mężczyzna z długim siwym wąsem. Parkuje przed wejściem do budynku. Cisza. Nic się nie dzieje. Nagle z impetem otwierają się drzwi jednej z klatek. Na podwórko wbiegają dwie postaci. Kobieta i mężczyzna. Ona w czerwonym azjatyckim szlafroku, on w czarnym gustownym garniturze. To Ryfka, właścicielka bardzo popularnego domu uciech, oraz Szapiro, prawa ręka gangstera Kuma Kaplicy. Mężczyzna w ramionach niesie zakrwawioną młodą dziewczynę. Nie za bardzo wiemy, co się wydarzyło i kto jej to zrobił, ale widać, że nie było to nic planowanego. Szapiro daje woźnicy plik banknotów i wydaje jakieś polecenia, po czym ten pośpiesznie odjeżdża z dziewczyną na tylnym siedzeniu.
Tak prezentuje się jedna z dwóch scen, które mieliśmy okazję zobaczyć na planie najnowszego serialu Król w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego, nakręconego na podstawie bestsellerowej książki Szczepana Twardocha. Główną rolę gra w nim Michał Żurawski wcielający się w postać Szapiro. Sam aktor opisuje bohatera następującymi słowami: „były żołnierz Wojska Polskiego, a obecnie zawodowy gangster na usługach Kuma Kaplicy. Socjalista. Człowiek związany raczej z lewą stroną Warszawy”. Nie ma co ukrywać, że nie jest to produkcja statyczna i przegadana. Dużo się w niej będzie działo, co sugerują nam obie sceny. Sami aktorzy dość tajemniczo opisują wydarzenia, których byliśmy świadkami. Michał na przykład twierdzi, że akcja, w której wynosił z lokalu zakrwawioną dziewczynę, to tylko „wysłanie jednej z dziewczyn na rutynowe badania lekarskie”. Choć po uśmiechu można poznać, że ukrywa prawdziwy bieg wydarzeń.Trochę więcej zdradza nam kolejna scena. Przed tym samym domem uciech zaparkowało bowiem stare, luksusowe auto, z którego wysiadł Rusinek, grany przez Borysa Szyca. Niezbyt miły typ, który chyba nie za bardzo przepada za tym miejscem. Przynajmniej w danej scenie. Można więc się spodziewać, że ma coś wspólnego z tym, co działo się tu wcześniej. To oczywiście moje przypuszczenia, bo to wcale nie musi być ze sobą bezpośrednio powiązane.
Gra w serialu kostiumowym to duże wyzwanie dla aktorów, którzy muszą mentalnie przenieść się do minionej epoki. Choć widać, że gra w takiej produkcji sprawia im wielką przyjemność. „Nie ma zbyt wielu osób, które pamiętają tamte czasy, więc nikt nas nie będzie rozliczać, jeśli zrobimy coś inaczej. Możemy więc puścić wodze fantazji” – mówi Żurawski. Wtóruje mu Magdalena Boczarska, grająca w tej produkcji Ryfkę. „Nie ma większej frajdy w zawodzie aktora niż możliwość podróży w czasie. To jest ta magia, która mnie uwiodła. Mogę choć na chwilę odwiedzić epokę, która już dawno minęła” – mówi aktorka. „Wydaliśmy, jak na polskie warunki, niebywale duży budżet na kostiumy i rekwizyty, co będzie widać na ekranie, a jak sam wiesz, to jest bardzo istotny element kina kostiumowego” – tłumaczy mi Szyc.
Obserwując aktorów przy pracy, można dostrzec, jak dużo wysiłku wkładają oni w udoskonalenie tej produkcji. Borys Szyc często sam sugeruje pewne zmiany w stosunku do swojej postaci. Jak powinna się zachować, czy też, w którym momencie powinna wygłosić daną kwestię. Widać, że chce, by sceny wyszły jak najbardziej naturalnie. Reżyser zgadza się na propozycje. Chce zobaczyć, jak to będzie wyglądało w oku kamery. Nie jest zamknięty na sugestie ze strony swoich aktorów.
Borys Szyc będzie jedną z niekwestionowanych gwiazd tej produkcji. Obok Arkadiusza Jakubika stworzył bardzo wyrazistą postać, mówiącą w charakterystyczny sposób i wywołującą ciarki u widza. Gdy pojawił się w kostiumie i zaczął mówić tym miksem polsko-niemieckim, to sam zacząłem się go bać. Janusz Radziwiłek jest demonem, choć sam ma się za prawdziwego Polaka, patriotę. Jest też człowiekiem, którego duma zostaje zraniona. „Nie ma co ukrywać. Janusz od dawna był przekonany, że po latach bycia numerem dwa nareszcie zostanie numerem jeden, a tu na jego drodze stanął Szapiro i to mu się strasznie nie podoba. Będzie chciał to zmienić” – mówi Szyc.
Po wizycie na planie jestem przekonany, że Król będzie jednym z lepszych, a nawet najlepszym polskim serialem w 2020 roku. Dbałość o detale, dobór ekipy – zarówno aktorskiej, jak i filmowej – zapowiada produkcję niezwykłą. Fani książki nie zawiodą się. Canal+ miał przed sobą spore wyzwanie, ale sprostał wymaganiom. Przynajmniej tak mi się wydaje, gdy stoję z boku i widzę, jak zespół kombinuje z różnymi kadrami. Jak poprawiają ujęcia, dostrzegając detale, które mogą psuć widzom odbiór historii. Jestem ciekaw efektu końcowego.