Tilda Swinton kończy 60 lat. Jak stała się muzą dwuznaczności?
5 listopada 2020 roku urodziny obchodzi Tilda Swinton, efemeryczna wampirzyca z Tylko kochankowie przeżyją i 80-letni dyrektor szkoły baletowej z Suspirii. I chociaż - w co trudno uwierzyć - aktorka skończyła właśnie 60 lat, to jej kariera nie zwalnia. Jeśli pandemia to umożliwi, w 2021 roku zobaczymy ją w najnowszej produkcji Wesa Andersona - The French Dispatch. Jednak zanim to nadejdzie, poświęćmy chwilę na przyjrzenie się bliżej tej nietuzinkowej aktorce.
Tilda, a właściwie Katherine Matilda Swinton, urodziła się w 1960 roku w bardzo majętnej, szlacheckiej, szkockiej rodzinie. W jednym z wywiadów przyznała, że od sukienek woli męskie ubrania, a noszenie szpilek i makijażu jest dla niej przebraniem. Nic dziwnego, że nie przepada za kobiecymi atrybutami, skoro mając trzech braci, dorastała w niemal całkowicie zdeterminowanym przez mężczyzn środowisku. Często wspomina, że wychowywano ją na chłopaka, co wywarło znaczący wpływ na jej charakter. Jak wyznała w wywiadzie dla The Guardian, raz chciała nawet zabić swojego najmłodszego brata: "Miałam zamiar go zabić, oczywiście, bo był chłopcem. Miałam już dwóch braci, a to było po prostu zbyt wiele do zniesienia". Dziewczyną poczuła się dopiero po wyjeździe do elitarnej szkoły z internatem, gdzie w ławce siedziała z przyszłą księżną Dianą.
Wbrew pozorom Tilda nigdy nie zdobyła aktorskiego wykształcenia. Na uniwersytecie w Cambridge ukończyła dwa fakultety: socjologię i literaturę angielską. Jednak zdaniem jej rodziny, dyplomy te miały za zadanie jedynie dobrze wyglądać w życiorysie dziewczyny. Przeznaczeniem przyszłej aktorki miał być bowiem ślub z równie dobrze usytuowanym, szkockim arystokratą.
Nie trudno się domyśleć, iż ceniąca wolność i niezależność dziewczyna nie miała zamiaru realizować rodowych planów. Postanowiła zostać dziennikarką. Jednak w 1985 roku jej plany zmieniły się o 180 stopni, kiedy napotkała na swojej drodze Dereka Jarmana, niezwykle awangardowego artystę, dla którego na zawsze stała się muzą. To właśnie on wyreżyserował film, w którym zadebiutowała Tilda - Caravaggio. „To, na co otworzył mnie Derek - poprzez rodzaj pracy, w którą był zaangażowany, a także środowisko, w którym się obracał - to był po prostu dom" - komentuje Tilda. "Derek był kimś innym. Umożliwił mi pracę pomimo tego, iż nie byłam profesjonalną aktorką. Byłam po prostu częścią jego filmów - w ogóle nie grałam".
Aktorka zagrała w kolejnych siedmiu filmach Jarmana, pozostając jego muzą do końca jego dni. Mentor i najlepszy przyjaciel Tildy zmarł bowiem w 1994 roku z powodu powikłań związanych z wirusem HIV. Po tym zdarzeniu aktorka zniknęła ze sceny na ponad dwa lata. W jednym z wywiadów wyznaje, że długo nie mogła pozbierać się po śmierci Dereka: „Zaczęłam pracować ze Scottem McGehee, Spikiem Jonze’em, Lynn Hershman, Mikiem Millsem, Timem Rothem. Oni pomogli mi wyjść na prostą. Na planach ich filmów wszystko wydawało mi się znajome - atmosfera, artystyczna wolność, zainteresowanie dążeniem do prawdziwej sztuki".
Prawdopodobnie, gdyby nie postać Dereka, Tilda nigdy nie poszłaby w stronę aktorstwa. W wywiadzie dla Rolling Stone sama stwierdza: "Nigdy, przenigdy nie zamierzałam być aktorką. Zresztą tak naprawdę nadal nią nie jestem". Bardzo długo nie zamierzała angażować się w kino komercyjne. Nie bała się szokować i tego samego oczekiwała od twórców filmowych. Jej specyficzna uroda oraz rola chłopaka, który przemienia się w kobietę, w ekranizacji powieści Virginii Woolf - Orlando - sprawiły, że coraz częściej przychodziło jej wcielać się w postacie androgeniczne, takie jak elfy czy bohaterowie niezdeterminowani przez swoją płeć. Aktorka bardzo często powtarzała, że fascynuje ją tożsamość człowieka: „Zastanawiam się, w jakim stopniu konstruujemy ją sami, a w jakim wpływ wywiera na nas otoczenie. Dlaczego chcemy wyglądać w oczach innych tak, a nie inaczej?”.
Tilda Swinton nie wpisuje się w bardzo popularny ostatnimi laty scenariusz, kiedy to po latach wielu ekscentrycznych ról, aktor osiada na laurach i wybiera mainstreamowe pozycje, by czerpać z nich już jedynie finansowe korzyści. I choć po urodzeniu bliźniaków aktorka faktycznie wystąpiła w kilku hollywoodzkich produkcjach, takich jak Niebiańska plaża, Vanilla Sky, Doktor Strange czy Opowieści z Narnii (do występu w których namówili ją jej synowie), to sercem pozostała przy kinie niszowym. Często powtarzała, że podczas tworzenia filmu, liczy się nie tylko efekt końcowy, ale przede wszystkim proces. Zamiłowanie do trudnych, skomplikowanych ról, często przekraczających granice wyznaczone przez płeć, do dziś wydają się być głównymi czynnikami, wedle których Tilda Swinton dobiera scenariusze. Chociażby rola w filmie Musimy porozmawiać o Kevinie. Aktorka wciela się nim w matkę chłopca, który zastrzelił uczniów ze swojej szkoły; rola przyniosła jej niesamowitą popularność. Po premierze niezwykle często angażowana była w publiczne debaty na temat poczucia matczynego instynktu, a dokładniej jego braku.
O ile w filmach jest istnym kameleonem, tak prywatnie zawsze pozostaje wierna swojemu wizerunkowi. Nawet przebierając w wysokobudżetowych produkcjach, najważniejsze jest dla niej wychodzenie poza schematy - nie perspektywa sławy czy pieniędzy. Od początku kariery do Hollywood podchodzi z rezerwą, chociaż paradoksalnie - upór i przekora umocniły jej pozycję w tym właśnie środowisku. Tilda Swinton nigdy nie przeprowadziła się do Stanów. Co ciekawe, po wielu latach pogardliwego stosunku do swoich korzeni, wraz z dziećmi i partnerem osiedliła się w zacisznej posiadłości na północy Szkocji. Myślicie, że wybrała się tam na spokojną emeryturę? Nic bardziej mylnego. W swoim niewielkim miasteczku, zorganizowała festiwal filmowy The Ballerina Ballroom Cinema of Dreams, który odbył się w miejscu dawnych koncertów Pink Floyd czy The Who. Bilet wstępu kosztował dwa funty, chyba, że przynieślibyśmy ze sobą ciasteczka - wtedy wchodziliśmy za darmo.
Jest taki typ aktorów, co do których po wyjściu z kina nie zadajemy sobie pytania: czy tę rolę mógł zagrać ktoś inny? Tilda Swinton stoi na ich czele. Mogłoby się wydawać, iż przez jej niezwykle specyficzną urodę, zostanie zaszufladkowana do ról zimnych i nieczułych kobiet. Wręcz odwrotnie - Tilda stała się symbolem dwuznaczności. Kariera, którą na każdym kroku samodzielnie kierowała, jest najlepszym dowodem jej nietuzinkowej różnorodności i elastyczność. A warto chyba przypomnieć, że cechy te są już mocno zagrożone wyginięciem.