Król rozgrywa się w Warszawie w 1937 roku. Nad Europą wisi widmo faszyzmu. Miastem trzęsie żydowski gang pod wodzą polskiego socjalisty, Kuma Kaplicy. Prym wiedzie w nim bokser, Jakub Szapiro – obiekt uwielbienia warszawskich kobiet oraz źródło zazdrości i powód strachu wielu mężczyzn. Jakub skrycie marzy o tym, żeby kiedyś zastąpić Kuma i zostać królem Warszawy. Pewnego dnia przejmuje opiekę nad młodym chłopakiem, Moszem Bernsztajnem, w którym widzi swojego następcę. Tymczasem spisek na szczytach władzy może zmienić oblicze Warszawy i całego kraju, wpływając na gangsterskie imperium Kuma, a także na przyszłość samego Szapiry. Uwikłany w skomplikowane relacje z trzema kobietami Jakub stanie wkrótce do decydującej walki o władzę na ulicach miasta.
Aktorzy:
Krzysztof Pieczynski, Magdalena Boczarska, (29) więcejReżyserzy:
Jan P. MatuszyńskiProducenci:
Aneta Cebula-Hickinbotham, Leszek BodzakScenarzyści:
Jan P. Matuszyński, Dana Lukasinska, (2) więcejPremiera (Świat):
6 listopada 2020Kraj produkcji:
PolskaGatunek:
Dramat
Trailery i materiały wideo
Król - zwiastun
Najnowsza recenzja redakcji
W Królu Jakub dowiaduje się, że jego brat i jego świeżo upieczona małżonka zginęli na zlecenie Radziwiłka. Szapiro pragnie zemsty i przed wylotem do Palestyny musi załatwić wszelkie niedokończone sprawy. Razem ze swoją bandą odkrywa kryjówkę nowego szefa podziemia. Dochodzi do krwawego starcia między stronami konfliktu. Ponadto Jakub pragnie uporządkować swoje sprawy z Anną. Do akcji wkracza jednak Andrzej Ziembiński. Wylot do Palestyny może okazać się jedynym ratunkiem dla bohatera, ale cała sprawa nie chce przejść do szczęśliwego zakończenia.
Niestety, ale w finałowym odcinku nie za bardzo podobało mi się, jak domknięto wątek głównej postaci, czyli Jakuba. Przede wszystkim sam bohater snuł się w tym epizodzie bez jakiegoś ładu i składu, kompletnie nie dało się odczuć tego emocjonalnego ładunku, który nim kierował, czyli chęci zemsty za śmierć brata oraz zapewnienia dobrej przyszłości dla własnej rodziny. W żadnym momencie odcinka nie dało się zagłębić w te wewnętrzne rozterki postaci. W tym wypadku ta maska małomównego twardziela tylko przeszkadzała i miejscami bardzo irytowała. Po prostu jego działania na ekranie były mi obojętne, nie czułem tej stawki, dla której Szapiro dokonuje coraz to dziwniejszych decyzji jak ta, aby zostawić Annę na pastwę Andrzeja. Szkoda, bo w literackim pierwowzorze dużo mocniej wybrzmiewa ten finał dla Jakuba. Chociaż muszę przyznać, że podobał mi się nieużyty w powieści element z dorosłym synem Szapiry, który zabija ojca za jego błąd w przeszłości i zawrócenie samolotu, aby powrócić do Warszawy.
Szkoda tylko, że ten wątek osadzony w 1984 roku ze starszymi wersjami Ryfki, Szapiry i jego syna Dawida trochę został potraktowany jako taki zaskakujący dodatek do historii, jednak nie pasujący do reszty. To wyglądało, jakby twórcy pomyśleli: dobra musimy dać takie szokujące zakończenie dla Jakuba, jednak trzeba jakoś w miarę bez przeszkód przeprowadzić ten wątek przez kolejne odcinki. I finał to potwierdza, ponieważ aspekt z przyszłości jest jak koszula po świątecznym obżarstwie, chociaż nie wiem, jak byśmy się starali, to jakoś nie możemy jej dopasować. I właśnie tak czułem się przez cały seans. Dobrze, że takie zakończenie, jakiego się nie spodziewałem, wystąpiło, jednak spokojnie serial obszedłby się bez tego elementu, ponieważ cały czas przechodził on jakby z boku całej historii.
Również postacie drugoplanowe, które miały spory, a nawet ogromny potencjał na coś lepszego nie otrzymały satysfakcjonujących zakończeń. Radziwiłek, który do tej pory był bardzo dobrze kreślony na świetny czarny charakter opowieści, w tym wypadku zniknął gdzieś na początku epizodu, szybko ginąc z rąk Szapiry. Dobrze, że całą sytuację ratuje całkiem nieźle zrealizowana scena strzelaniny. O Ryfce nie mogę napisać nic lepszego. Po prostu była, szkoda, że obdarzono ją bardzo bezbarwnym wątkiem, gdzie przewija się w historii głęboko w tle. To samo tyczy się rodzeństwa Ziembińskich. Andrzej był przerysowany w odcinku do granic możliwości, w wielu momentach to przechodziło wręcz w słabą karykaturę złoczyńcy, a na kontraście Anna kompletnie gdzieś zniknęła ze swoją charyzmą. Trochę tak jakby śmierć Kuma wyssała ducha pozostałych postaci.
Finałowy epizod Króla niestety nie daje satysfakcjonującego zakończenia historii z pewnymi wyjątkami. Dużo zaprzepaszczonych pomysłów i słabych rozwiązań dla ciekawych postaci zrobiło swoje.