Nowa Śnieżka nie jest nam potrzebna? Kontrowersje wokół nadchodzącego remake'u Disneya
Disney wypuszcza kolejne remaki, a te wywołują coraz większe kontrowersje. Czy warto w to wciągać Śnieżkę?
Fakt, że kolejny remake Disneya wywołuje burzliwe dyskusje w Internecie, nie powinien być dla nikogo zaskoczeniem. Szczególnie w Małej Syrence internautom nie spodobały się zmiany fabularne – na przykład kolor skóry głównej bohaterki. Nadchodząca Śnieżka również spotyka się z podobnymi komentarzami. Do tego dochodzą kontrowersje wokół drugoplanowych postaci oraz Rachel Zegler, odtwórczyni głównej roli. Pojawiają się także głosy, że Disney próbuje unowocześnić historię przez unormowanie jej do dzisiejszych poglądów feministycznych, co może zmienić całe przesłanie historii Królewny Śnieżki. Remake zaczął trendować na TikToku w sposób niekorzystny zarówno dla filmu, jak i głównej aktorki. Patrząc na ten dość przykry obraz, nasuwa się pytanie – czy była to gra warta świeczki? Czy naprawdę Disney potrzebuje "unowocześniać" swoje klasyki?
Krasnoludki, które nie są krasnoludkami
Najpierw poszło o krasnoludki oraz aktorów, którzy mieliby je odgrywać. Temat zawrzał po raz pierwszy przez oburzenie Petera Dinklage'a, znanego jako Tyrion z Gry o tron. Aktor poruszył problem towarzyszy Śnieżki w podcaście WTF Marca Marona.
Wypowiedź Dinklage'a wywołała głośną dyskusję na temat wizerunku osób niskorosłych w przemyśle filmowym oraz obaw dotyczących produkcji Disneya. Szybko zareagował przedstawiciel koncernu, tłumacząc:
Ta wypowiedź uciszyła temat, ale tylko do czasu. Tygodnik Daily Mail opublikował artykuł z wyciekami z planu Śnieżki, przedstawiającymi tytułową bohaterkę i siedmiu krasnoludków. A raczej Śnieżkę i siedmiu zupełnie różnych towarzyszy. Na zdjęciach widoczny jest tylko jeden niskorosły. Reszta aktorów ma standardowy wzrost. Wyglądało na to, że Disney znów chciał wprowadzić większą reprezentację różnorodności na wielkim ekranie, co wzbudziło kontrowersje.
Reakcja Disneya na informacje od Daily Mail była dość specyficzna – początkowo zaprzeczano, że zdjęcia pochodzą z planu filmowego. Później jednak przedstawiciel przyznał, że są to wycieki, ale na nich jest dublerka Zegler, a siódemka aktorów... nie będzie krasnoludkami. Obok Śnieżki mają znaleźć się wygenerowane komputerowo "magiczne istoty", których wygląd i imiona wciąż są nieznane.
Wychodzi na to, że wypowiedź Dinklage'a całkowicie odebrała temu remake'owi Gapcia i jego ekipę. Spotkało to się z oburzeniem w mediach społecznościowych oraz komentarzami, że zabieg Disneya nie jest w żaden sposób progresywny. Sprawę skomentowała również Megyn Kelly, była prezenterka Fox News.
Okazuje się jednak, że Królewna Śnieżka sprawia większe problemy niż jej krasnoludki magiczne istoty.
Królowa dram odtwórczynią Śnieżki
Najbardziej krytyczny punkt tkwi w Rachel Zegler. Głównym problemem nie jest jednak jej kolor skóry, choć podobnie jak Halle Bailey (odtwórczyni Arielki w Małej Syrence) spotkała się z rasistowskimi komentarzami. Aktorce nie pomagają jej wypowiedzi podczas wywiadów. Przez TikToka i Twittera (obecnie X) przeszła fala klipów sprzed 2022 roku z coraz bardziej oburzającymi poglądami aktorki na temat Śnieżki. Na ich podstawie internauci stwierdzili, że Zegler wręcz nienawidzi swojej bohaterki.
Aktorka uważa oryginalną wersję bajki za przestarzałą. Powiedziała, że "to już nie jest 1937 rok". Zegler zdradziła też, że remake nie skupi się na wątku romantycznym, a aktor grający księcia mógłby równie dobrze zostać wycięty z filmu.
Nazwanie Księcia Floriana stalkerem mogło być świadomym wyolbrzymieniem, ale internauci nie wzięli tego za żart.
Punktem kulminacyjnym okazała się wypowiedź aktorki podczas protestu SAG-AFTRA. Część ludzi od początku krytykuje słynne osobowości za udział w strajku. Uważają, że gwiazdy walczą wyłącznie o własny portfel. Nic dziwnego, że z podobną reakcją spotkała się Zegler, która ewidentnie nie zastanawiała się nad tym, jak mogą wybrzmieć jej słowa kierowane w stronę kamery Entertainment Weekly.
Ten cytat stał się jednym z najczęściej poruszanych podczas dyskusji internetowej na temat Zegler i nadchodzącej Śnieżki. Aktorka została chodzącą porażką PR-ową Disneya. Wydaje się, że jest zbyt bezpośrednia i mało ostrożna w rozmowach z mediami. Efekt jest zatrważający. Zdecydowana większość krytykuje zachowanie aktorki, zarzucając jej arogancję, a także brak wdzięczności i choćby minimalnego respektu do oryginalnej wersji.
Mimo wszystko są tacy fani Rachel Zegler, którzy starają się jej bronić w mediach społecznościowych. Dzielą się zdjęciami i innymi wypowiedziami, na których aktorka wydaje się być dumna z roli, jaką przyszło jej odegrać. Przypominają także, że wszystkie cytowane wypowiedzi są co najmniej sprzed roku, a ludzie wygrzebują większość z nich bez kontekstu. Jednakże ich argumenty nie mają na tyle dużej siły przebicia, aby większość Internetu stała się choć trochę przychylniejsza.
Co zostanie z oryginalnej Śnieżki?
To pytanie zadają sobie internauci już od tygodni. Z ostatnich wypowiedzi wychodzi na to, że może zabraknąć Księcia i krasnoludków, a charakter głównej bohaterki prawdopodobnie zostanie zastąpiony silniejszą postacią kobiecą, która nie potrzebuje miłości. O podobieństwach i różnicach w disneyowskich remake'ach wypowiedziała się Brittany Eldridge, redaktorka International Journal of Disney Studies:
Faktycznie, najnowsze remaki Disneya są unowocześniane i poddawane ewolucji, ale zostało to przez większość potraktowane za nadmierną poprawność polityczną oraz nieudolną próbę dostosowania się do dzisiejszych ruchów społecznych. Przykładem na to może być wcześniej wspomniany wątek o Śnieżce bez miłości życia u boku. Tiktokerki zauważają, że film może wcale nie wspierać feminizmu, a jedynie udawać, że rozumie potrzeby i marzenia wszystkich kobiet.
Wygląda na to, że nadchodzi kolejny remake Disneya, który zostanie odarty z magii oryginalnej historii. Jedynym pozytywem w tej sytuacji pozostaje fakt, że wzrasta zainteresowanie disneyowskimi klasykami, a starsi widzowie chętnie wracają do bajek z dzieciństwa. Czy ma sens tworzenie ich w aktorskiej wersji, szczególnie przy zmianach kluczowych dla fabuły i bohaterów? Widzieliśmy już wcześniej oburzenie widzów po seansie Malej Syrenki, następnie Piotrusia Pana i Wendy, który także został wyprany z przygodowego ducha Nibylandii. Czy nie lepszym rozwiązaniem, zamiast rażących zmian w obsadzie i fabule, byłoby stworzenie nowej historii, reprezentującej różnorodność i inkluzywność? Kto wie, może jednak Disney traktuje obecną sytuację na swoją korzyść. Nie od dziś wiadomo, że drama internetowa wzbudza większe zainteresowanie, a tym samym wpływa na lepszą oglądalność.