O destrukcyjnym pożądaniu, czyli Wideodrom Davida Cronenberga
Wideodrom Davida Cronenberga z 1983 roku jest filmem wyjątkowym i niezwykle ważnym dla rozwoju science fiction w latach 80. Jak wypada z dzisiejszej perspektywy, po 40 latach?
W lutym 1983 roku do kin wszedł Wideodrom Davida Cronenberga. To okres trwania drugiej fali feminizmu i podnoszenia głosu na temat kobiet i przemocy w branży pornograficznej. To też czas największej świetności kaset VHS i telewizji. Reżyser wplótł w swój film te tematy, dzięki czemu pozostawił nam szerokie pole do interpretacji. Czy główny bohater zostaje obiektem seksualnym? Jak bardzo technologia wpływa na nasze ciała i umysły? W tym roku Wideodrom obchodził swoje czterdzieste urodziny – przyjrzyjmy się, czy nadal wywołuje emocje podobne do tych, które wzbudzał w widzach lat osiemdziesiątych.
Max Renn (James Woods) to szef niszowej stacji telewizyjnej Civic-TV. Jest postacią, która sprawia wrażenie odpychającej, ale też dziwnie czarującej. W swojej pracy wyszukuje nietuzinkowe filmy, często zawierające sceny, które dla niektórych mogą być perwersyjne, szokujące. Są to tak zwane filmy snuff. Interesuje go to, co niecodzienne i zepsute. Wraz ze swoim współpracownikiem Harlanem (Peter Dvorský) odkrywa tajemniczy, piracki program telewizyjny przedstawiający brutalne sceny tortur i morderstw. Genialne! Absolutnie Genialne! I prawie bez żadnych kosztów produkcji. Skąd oni biorą aktorów, którzy w tym grają? – mówi Max. Bohater wpada w sidła tej produkcji i zaczyna obsesyjnie szukać jej twórców i źródła, z którego pochodzi. Film fascynuje go brakiem fabuły i realistycznymi scenami przemocy. W międzyczasie poznaje piękną i perwersyjną Nicki (Debbie Harry), prowadzącą audycje radiowe. Kobietę pociąga ból. Na ich pierwszej randce oglądają wspomnianą kasetę z nagranym programem Wideodrom, a Nicki jest wyraźnie zachwycona tym, co zobaczyła. Gdy dochodzi do zbliżenia między postaciami, odkrywana jest przed nami prawdziwa natura kobiety, która ma skłonności do czerpania satysfakcji z fizycznego bólu. Przytulony do nagiej bohaterki Max przekłuwa jej uszy przy użyciu korka od wina i szpilki w długiej, intymnej scenie. W ten sposób przenikają się doświadczenia realne z nierzeczywistymi, odsłaniając przed widzem nietypowe skłonności z ewolucyjną zmianą.
Z czasem obsesja głównego bohatera na punkcie programu rośnie, aż ten dowiaduje się, że przemawiający z ekranu Brian Oblivion (Jack Creley) znajduje się w pokoju pełnym kaset wideo. Oblivion to w filmie Cronenberga tajemniczy profesor, prekursor alternatywnych mediów i zaawansowanych technologii. Okazuje się, że wszystkie jego monologi rozpowszechniane w programach telewizyjnych zostały nagrane wcześniej i są wybierane przez jego córkę Biancę (Sonja Smits). Kolejnym odkryciem Maksa jest to, że sceny przedstawione w Wideodromie nie są inscenizowane, a rzeczywiste. Sygnały, które emitują, wpływają zarówno na ciało, jak i psychikę oglądającego to widza. Guz rosnący w głowie Maxa sprowadza na jego umysł halucynacje, które mieszają się z rzeczywistością. Na jego brzuchu wyrasta wagina, kaseta puchnie, telewizor pulsuje erotyczną siłą, a bohater wpada w wir sadomasochistycznych gier seksualnych i orwellowskiego spisku. Wszystko w jego życiu zaczyna pulsować.
Efekty specjalne nie grają tu najważniejszej roli, ale są niebywale interesujące. W 2023 roku nie raziły zanadto tandetnością. Biomechaniczny pistolet, który zrasta się z ciałem bohatera, przypomina ten mięsny z powstałego wiele lat później innego filmu Cronenberga – ExistenZ. Za efekty odpowiadał Rick Baker, wielokrotnie nagradzany twórca makijażu protetycznego. Pracował przy Gwiezdnych Wojnach: Części IV – nowa nadzieja czy Batman Forever. Zmutowana kończyna z przedartą skórą, w której wiją się metalowe pręty, nadal budzi oczekiwane emocje. Baker stworzył na potrzeby filmu szereg transformacji, z których niektóre przedstawiają surrealistyczną ewolucję fizyczną.
Zdjęcia rozpoczęto 19 października 1981 roku. Początkowo skupiono się na nagraniu materiałów, które w filmie miały być odtwarzane z kaset. Mowa o monologach Briana Obliviona, wielu brutalnych scenach tortur będących częścią programu Wideodrom i kilku klipach soft porno (Sny Samuraja oraz Apollo i Dionizos). Nieoficjalnie mówi się, że film jest pierwszą częścią trylogii, na którą składa się ExistenZ (1999) i zeszłoroczne Zbrodnie przyszłości, czyli wielki powrót Cronenberga. Wyróżnia się tam temat transhumanizmu, bo to dzięki nauce i wykorzystaniu technologii ciało ludzkie zyskuje zdolność do przekształcenia się i rozwoju swoich psychofizycznych możliwości. Każdy z tych trzech filmów nawiązuje do technologii jako czegoś, co przejmuje władzę nad człowiekiem łącznie z bezwzględną ingerencją w jego ciało i otoczenie. Jak to bywa u Cronenberga – bohaterowie często porozumiewają się ze sobą za pomocą seksu i brutalności pod różnymi postaciami.
Za zdjęcia odpowiedzialny był Mark Irwin. To była jego trzecia współpraca z Cronenbergiem (po Szybkiej Bandzie i Potomstwie z 1979 roku). Wyzwaniem dla niego było to, żeby coś, co jest kompletnie fałszywe, wyglądało na całkowicie prawdziwe. Mówi też, że napad w biały dzień jest o wiele bardziej szokujący niż napad w nocy na ciemnej ulicy. Irvin wspomina trudną do nakręcenia scenę z ręką, która utknęła w waginopodobnym otworze na ciele Maxa – prawa ręka Wooda była schowana za jego plecami i wciśnięta za pasek, a do jego ramienia została przymocowana proteza ręki. Zauważył też, że lateksowe protezy używane przez Bakera nie odbijają światła w ten sam sposób co ludzka skóra.
Wraz z Wideodromem Cronenberg odnalazł w pełni swój styl. Pragnienia bohaterów i ich wyobrażenia połączone z zaburzeniami psychiki, a podstawę tego stanowią technologia i biologia – to ulubiony temat reżysera. Własną filozofię ciała i umysłu buduje, inspirując się teoriami intelektualistów pokroju Freuda, Junga, Baudrillarda, aż po Judith Butler i Edwarda Saida. Nieobojętna jest dla niego proza. Bardzo ważnym pisarzem w jego życiu jest kontrowersyjny William S. Burroughs (adaptował Nagi Lunch w 1991 roku), a także J.G. Ballard (na podstawie jego powieści powstał film Crash: Niebezpieczne pożądanie). Wideodrom zaś inspirowany jest teoriami Marshalla McLuhana.
Wideodrom to pełny skok w sferę fantasmagorii. Film łamie tabu i do jednego garnka pakuje to, co ludzkie, i to, co zwierzęce. Eksploruje, jak bardzo technologia wpływa na ludzkie zmysły i pragnienia. Istotną kwestią jest tu cielesność, seksualność. Max Renn hoduje w swoim brzuchu otwór będący czymś kojarzonym ze stacją na dyskietki i waginą. To miejsce niezabezpieczone, pokryte żywą tkanką ludzką. Skojarzenie z waginą może być interpretowane na różnoraki sposób. Według niektórych Max jest postacią łagodną, skorą do podporządkowania się, słabą – a to cechy stereotypowo kojarzone z kobiecością. Kobiety w Wideodromie zaś są tymi silnymi, poszukującymi bólu, ekscytacji, kojarzonymi z cechami męskimi (oczywiście wszystko to wiąże się ze stereotypami i nijak ma się do rzeczywistości). To mężczyźni w końcu kulturowo zostali uwarunkowani do poszukiwania emocji i bólu w sportach walki i wojnach. Tutaj to kobiety – Nick i Bianca – są przepełnione konwencjonalnie męskimi cechami. Władają Maxem i roztaczają nad nim swoje macki. Zważywszy na to, że film powstał w czasie pierwszych dyskusji na temat przemocy w branży pornograficznej i feministycznych głosów antypornograficznych – ta interpretacja jest niezwykle ciekawa.
To oczywiście jedna z możliwych interpretacji. Rok temu do kin trafiły Zbrodnie przyszłości Cronenberga. Polscy fani podzielili się na tych, którzy wiedzą, z czym się je body horror, i tych, którzy udali się na seans, nie mając pojęcia, kim w ogóle jest reżyser. Ci drudzy musieli się mocno zdziwić. Dlatego pewnie film nie został pozytywnie odebrany i widzowie wychodzili z sal.
Wideodrom natomiast został uznany za jeden z najbardziej wpływowych filmów science fiction lat osiemdziesiątych. Destrukcyjne pożądanie, wizja telewizji pożerających ludzkie umysły łączy się z przepowiednią Briana Obliviona: "Będziesz musiał nauczyć się żyć w bardzo dziwnym nowym świecie…". My się nauczyliśmy, żyjemy w nim, ale w przeciwieństwie do Maxa musimy uczyć się z miesiąca na miesiąc, bo zmiany zachodzą znacznie szybciej.