Oscary 2025 – kto został pominięty? Głuche jury i zakopana Diuna
Jak co roku Oscary niosą ze sobą sporą liczbę kontrowersji. Z czego wynikają te oczywiste przeoczenia Akademii Filmowej? I jakie kategorie wzbudzają największe zdziwienie?
Oscary 2025 zbliżają się wielkimi krokami. W nocy z 2 na 3 marca odbędzie się gala rozdania najważniejszych nagród filmowych. Jak zwykle po przedstawieniu nominacji zaczęły rodzić się pytania: jak wiele produkcji rzeczywiście oglądają członkowie jury? Czym kierują się w swoim wyborze? Czy potrafią ocenić dzieło pod kątem poszczególnych kategorii? Odpowiedzią mogą być tegoroczni wielcy przegrani, którzy nie otrzymali nominacji, mimo że jeszcze niedawno mogli wydawać się murowanymi kandydatami do wygrania samej statuetki.
Oscarowe jury głuche na muzykę
Niekwestionowanie największą sensacją tegorocznych Oscarów okazał się brak nominacji dla Trenta Reznora i Atticusa Rossa, twórców muzyki do Challengers. Sam obraz nie jest może aż tak wybitny, nie ma też zbyt ambitnego przesłania, jednak w kategorii muzyka powinna być oceniana tylko... muzyka. A ta brzmi naprawdę fantastycznie. Dodatkowo idealnie komponuje się z obrazem, umiejętnie podbija emocje, które mają towarzyszyć widzowi. To wzór tego, jak powinna działać muzyka w filmie.
Film Challengers wydawał się faworytem, ponieważ piątego stycznia został nagrodzony Złotym Globem. Czwartym w karierze panów Reznora i Rossa. Kolejna nagroda wydawała się może nie formalnością, ale czymś wielce prawdopodobnym. Tymczasem Akademia Filmowa, odpowiedzialna za Oscary, postanowiła po raz kolejny pokazać, że ma bardzo wąskie pole obserwacji – jeśli produkcja nie jest w top 10 najlepiej ocenianych dzieł, to choćby jeden element mocno się wyróżniał, nie zostanie doceniony. Obecnie w każdym roku jury chce mieć swojego Władcę Pierścieni: Powrót Króla – film, który będzie można obsypać nagrodami. W tej edycji wypadło na Emilię Pérez, która otrzymała nominacje hurtowo. Akurat w kwestii muzyki nie ma się do czego przyczepić, ale wiele innych wyborów dotyczących tej produkcji wzbudza pewne zdziwienie.
W kwestii muzyki filmowej należy też zwrócić uwagę na fakt nieobecności w tegorocznym zestawieniu króla Hansa Zimmera. Jednak to wynikało z przepisów. Zbyt mało zmieniono w ścieżce muzycznej drugiej części Diuny względem tej pierwszej, stąd nie mogło być mowy o nominacji.

Najlepszy francuski film roku to nie Emilia Pérez
Wracamy do Emilii Pérez. 13 nominacji, w tym ta za najlepszy film międzynarodowy. Tutaj bolą mnie dwie rzeczy. Pierwsza związana jest poniekąd z rokiem 2020. Wtedy Parasite otrzymał nagrodę za najlepszy film, w związku z czym niejako z automatu musiał zostać także najlepszym filmem międzynarodowym. Bo przecież skoro w danym roku jest najlepszy w ogóle, to żadna inna produkcja nie może otrzymać nagrody w kategorii międzynarodowej. Mam wrażenie, że sytuacja może powtórzyć się także tym razem. Wyobrażacie sobie, że produkcja doceniona w tak wielu kategoriach przegrywa z jakimkolwiek innym dziełem międzynarodowym? Jury już pokazało, jakim uznaniem darzy Emilię Perez, zabijając w ten sposób emocje związane z produkcjami innymi niż amerykańskie.
Drugą kwestią jest to, kogo Emilia Pérez wyeliminowała w wyścigu po Oscary w rodzimej Francji. Otóż znajdował się tam jeden z czarnych koni, który mógłby namieszać, a może nawet sięgnąć po statuetkę. Chodzi mi o najnowszego Hrabiego Monte Christo – trzymającą w napięciu opowieść o zdradzie i zemście. To dzieło dynamiczne, poprowadzone w naprawdę ciekawy sposób i sięgające do klasyki literatury. Sukces można byłoby więc w jakiś sposób wykorzystać w celu promocji francuskiej kultury i jej wkładu w rozwój sztuki pisanej. Tymczasem Francuzi postawili na historię dziejącą się w Meksyku i język hiszpański. Na dodatek nie zatrudniono ani jednego francuskiego aktora. Nawet jeśli Emilia Pérez wygra, to ile osób skojarzy ten film z Francją? Nie jestem fanem takich rozwiązań. Według mnie Hrabia Monte Christo zasłużył na miejsce w tegorocznym konkursie.
Filmy z pierwszej połowy roku nie mają szans na Oscarach
Oczywiście znajdziemy tu pewne wyjątki, ale one tylko potwierdzają regułę. Oprócz drugiej części Diuny w zestawieniu oscarowym nie uświadczymy produkcji wypuszczonych do kin przed końcem okresu wakacyjnego. Zresztą o samej Diunie też trzeba będzie jeszcze wspomnieć. W tym miejscu chciałem jednak wskazać na tytuł zupełnie pominięty, mimo że od strony technicznej miażdży konkurencję. Chodzi o Civil War Alexa Garlanda. Oczywiście rozumiem zarzuty dotyczące fabuły – pewne rozwiązania są absurdalne, a cały film traci przez to dość sporo w oczach recenzentów i samych widzów. Nie można mu jednak odmówić mistrzostwa w pewnych kwestiach. Obłędny dźwięk, granie ciszą, odgłosy wystrzałów, moment przed wybuchem bomby – to raj dla uszu. Absolutne mistrzostwo. I choć akurat ta kategoria powinna być niezwykle mocno obsadzona, to jednak Civil War zasłużyło co najmniej na nominację (zresztą podobnie jak Konklawe, w którym dźwięk jest jednym z najmocniejszych punktów).
Poza dźwiękiem i jego montażem (chyba zrezygnowano z podziału na te dwie kategorię, ale nigdzie nie mogę znaleźć informacji na ten temat) Civil War zachwyca jeszcze jednym aspektem. Zdjęciami! A jednak jury uznało, że to francuska produkcja się tam znajdzie, obok rzeczywistych gigantów tej kategorii, takich jak Nosferatu, Diuna oraz The Brutalist. Znalazło się też miejsce dla Marii Callas. Zabrakło natomiast Civil War. Nie wiem, czy gdyby ten film miał swoją premierę cztery–pięć miesięcy później nie zgarnąłby nominacji w co najmniej dwóch kategoriach.

Oscarowe jury naprawdę nie lubi Villeneuve
A skoro już przy datach premier jesteśmy, to przypomnijcie sobie końcówkę 2023 roku i sytuację z 2. częścią Diuny. Premierę przełożono prawdopodobnie z myślą właśnie o Oscarach. Przy okazji poprzedniej edycji rywalizowanie z Oppenheimerem wydawało się z góry skazane na porażkę. Aby zmaksymalizować swoje szanse, Diuna weszła do kin w lutym 2024. I aż do momentu ogłoszenia nominacji do Oscarów wydawało się, że był to ruch co najmniej bardzo dobry. Jury jednak postanowiło sprowadzić na ziemię Denisa Villeneuve'a, nie uwzględniając go w kategorii najlepszy reżyser ani najlepszy scenariusz adaptowany. A skoro ten tytuł według jury nie wyróżnił się ani pod względem scenariusza, ani reżyserii, to na 99% nie znajdzie uznania w kategorii najlepszy film. Tak więc w kontekście Diuny doszło do podwójnego upokorzenia. Umieszczono produkcję w wąskim gronie filmów dostępujących zaszczytu bycia nominowanym w najważniejszej kategorii i jednocześnie pokazano, że jest to tylko nominacja grzecznościowa.
Denis staje się powoli jedną z największych ofiar Akademii – niemal notorycznie pomijany, mimo iż na koncie ma już co najmniej kilka świetnych produkcji (jedynym po części docenionym filmem, przy którego tworzeniu brał udział, jest Blade Runner 2049). Drugą część Diuny nominowano w pięciu kategoriach, ale nie zdziwię się, jeśli z gali wróci bez statuetki. Epickie widowisko science fiction, które na nowo zdefiniowało gatunek, nie jest w tym momencie produktem pożądanym w Hollywood, a sam Dennis Villeneuve wydaje się tam co najmniej niekochany.
Oscarowa gala mimo wszystko zapowiada się dość ciekawie. Miejmy tylko nadzieję, że nie zostanie ona zdominowana przez Emilię Pérez. Rozumiem, że każdy chce mieć w swoim pokoleniu dzieło przełomowe, o którym będzie się rozmawiało za kilkanaście lat, ale Emilia Pérez takim filmem zwyczajnie nie jest.
Kto z nominowanych do Najlepszego filmu jest najlepszy wg. Rotten Tomatoes?


