Ten film akcji przypomina, jak tworzy się ponadczasowe klasyki. Aktorzy wychodzili z planu z siniakami
Wielu wielbicieli kina akcji zna Kondory Wschodu z lat 80. Jeśli jeszcze o nich nie słyszeliście, musicie wiedzieć, że to absolutny klasyk, który imponuje do dziś!
Dla każdego, kto lubił kino akcji oparte na sztukach walki, lata 80. były – wbrew pozorom – najlepsze. Filmowcy z Hongkongu wspinali się na wyżyny tego, co można było pokazać na ekranie, a Hollywood dopiero zaczęło doceniać pracę kaskaderów. W Azji był to szczyt fizycznych szaleństw, które imponują do dziś. Zwłaszcza gdy zdamy sobie sprawę z faktu, że ci ludzie robili to wszystko dla naszej rozrywki. Często ryzykowali zdrowiem i życiem! Kontuzje Jackiego Chana podczas popisów kaskaderskich obrosły legendą, ale to nie był odosobniony przypadek. Takie filmy jak Kondory Wschodu sprawiły, że ryzyko na planie weszło na kosmiczny poziom.
Kondory Wschodu, czyli niezniszczalni Hongkongu
Największym "towarem eksportowym" Hongkongu, a później całych Chin, był Jackie Chan. Inni siłą rzeczy znajdowali się w jego tle: nawet Jet Li początkowo był mniejszą gwiazdą. Ta sytuacja miała również wpływ na to, jak Sammo Hung i Yuen Biao, czyli dwóch z Trzech Muszkieterów kina Hongkongu, byli kojarzeni poza Azją. Wielu widzów brało ich wyłącznie za fajnych gości z filmów Jackiego Chana. Jednak prawda jest taka, że panowie całkiem nieźle sobie radzili w pojedynkę. Zwłaszcza Hung, który grał i reżyserował kapitalne kino akcji. Kondory Wschodu to jedno z jego największych dokonań – klasyk gatunku, który doceniamy do dziś. To też jedyny film, w którym Hung porzucił komediowy wizerunek. I na potrzeby roli wojownika zrzucił prawie 15 kg. Jego umiejętności akrobatyczne w sztukach walki zawsze imponowały, ale tym razem stwierdził, że musi bardziej pasować do roli pod względem fizycznym.
Ten film to tak naprawdę chińska wersja klasyka kina pod tytułem Parszywa dwunastka. Grupa więźniów wyrusza na straceńczą misję do Wietnamu, z której nie każdy wróci. Poza aktorami, którzy w hongkońskim kinie grali sympatycznych i wesołych bohaterów, zobaczymy tu wyjątkowe osoby – Corey'ego Yuena (seria Transporter ze Stathamem) oraz Yuen Woo Pinga (trylogia Matrix). To jeden z niewielu wyjątków, w których na ekranie obok siebie zagrało dwóch najlepszych choreografów walk w historii gatunku.
Fabuła jest prosta i pozbawiona większych zaskoczeń czy zwrotów akcji, ale najważniejsze jest to, w jaki sposób Sammo Hung podszedł do scen akcji. Niektóre aspekty – sposób opowiadania historii, budowa relacji postaci i ich zachowania – mogły się zestarzeć, ale sceny walk wciąż zapierają dech w piersiach!
W rolach przeciwników też obsadzono legendy gatunku, czyli aktorów znanych z kreowania twardych złoczyńców: Billa Chowa, Dicka Weia oraz Yasuakiego Kuraty. Możecie nie kojarzyć tych nazwisk, ale z pewnością rozpoznacie twarze, jeśli oglądaliście kino akcji z Hongkongu. Cała trójka błyszczy w finale Kondorów Wschodu.
Ponadczasowe sceny walk z pełnym kontaktem
Sammo Hung to nie tylko reżyser i aktor, ale także fantastyczny kaskader i choreograf. Jednak efekt Kondorów Wschodu to zasługa pracy grupowej – Corey Yuen i Yuen Woo Ping zrealizowali swoje pomysły, a aktorzy, na czele z Yuen Wahem i Yuenem Biao, zaprezentowali na ekranie prawdziwe szaleństwo. Wszystkim zależało na realizmie i unikalnym stylu scen akcji. Nie było potrzeby stosowania trików przy ekstremalnych popisach, ponieważ w najbardziej imponujących momentach choreografia zakładała pełny kontakt fizyczny. Gołym okiem widać, kiedy cios faktycznie dochodzi do celu.
Oczywiście nie są to walki w stu procentach realistyczne – nadal mówimy o filmowej iluzji stworzonej dla rozrywki. I choć zachowano wszelkie środki bezpieczeństwa, a siła uderzeń była kontrolowana, aktorzy po wszystkim byli posiniaczeni. Widowiskowe walki zapierają dech w piersiach zarówno pod względem pomysłowości, jak i wykonania.
Kondory Wschodu wyróżniają dwie ciekawostki. Partyzantkę w Wietnamie zagrała Joyce Godenzi, która brylowała w latach 80. – wykonywała efektowne choreografie walk i bezlitośnie rozprawiała się z przeciwnikami. Dzięki świetnie zrealizowanym scenom akcji również tutaj dostała swoje pięć minut i zabłysnęła na tle obsady złożonej głównie z mężczyzn, prawdziwych twardzieli kina akcji. Ciekawostką jest także to, że właśnie na planie Kondorów Wschodu poznała Sammo Hunga – są małżeństwem do dziś!
Równie intrygująca jest rola Yuena Waha jako głównego antagonisty, ponieważ była to jego pierwsza tak charakterystyczna kreacja w karierze. Niepozorny, chudy, a gdy przychodzi do walki... zabójczy. Jego wyjątkowy styl tak bardzo się spodobał twórcom, że później stał się etatowym czarnym charakterem kina akcji.
Nawet po latach dostrzegam wszystkie zalety tego filmu. Gdy na ekranie pojawia się akcja, Kondory Wschodu przypominają, jak tworzy się ponadczasowe klasyki. Scenariusz ma zgrzyty, relacje między postaciami bywają dziwne, a dialogi pozostawiają wiele do życzenia, ale... Szczerze? O tym wszystkim się zapomina, gdy na ekranie dzieją się niewiarygodne rzeczy. Niewiele filmów może się tym poszczycić takim odbiorem po prawie 40 latach od premiery.
50 najlepszych filmów akcji wszechczasów
Oto, jakie filmy wybrało Variety:


