Zack Snyder - geniusz i wizjoner czy egocentryk z przerośniętym ego?
Zack Snyder to jeden z najbardziej kontrowersyjnych reżyserów pracujących obecnie w Hollywood. Wiele z jego filmów można uznać za ikoniczne, a o innych chciałoby się zapomnieć. Z czego wynika taki rozstrzał w ocenie krytyków i widzów? Przyjrzyjmy się jego karierze.
Zack Snyder ma tylu zwolenników, ilu przeciwników. Dla jednych jest geniuszem storytellingu, mistrzem obrazu i odważnym twórcą, który prowokuje widownię i zmusza do myślenia. W końcu odpowiada za naprawdę dobre i uznane produkcje, takie jak 300 czy Watchmen. Strażnicy. Dla drugich to nadużywający slow-motion populista z nadętym ego i przeświadczeniem o tym, że jego filmy są głębokie, gdy w rzeczywistości głębsza od nich jest kałuża mijana podczas deszczowego spaceru. Reżyser 1 marca obchodzi swoje 59. urodziny. To dobra okazja, by przyjrzeć się jego twórczości. Czy narosłe wokół niego kontrowersje są zasadne?
A jak jest w rzeczywistości?

Kim jest Zack Snyder?
Zack Edward Snyder urodził się 1 marca 1966 roku w Green Bay w stanie Wisconsin. Jego matka, Marsha Manley, była malarką i nauczycielką fotografii. To ona wspierała swojego syna i dała mu w prezencie pierwszą kamerę. Można wysnuć wniosek, że kobieta wpłynęła na sposób postrzegania świata i sztuki przez Zacka. Widać to w jego produkcjach, którym można wiele zarzucić, ale zwykle są to absolutne perełki wizualne.
Zack uczęszczał do szkoły katolickiej, ale nie był grzecznym chłopcem. Boleśnie przekonali się o tym jego nauczyciele z Heatherley School of Fine Art, gdzie przez rok studiował malarstwo. Pierwsza produkcja spod ręki Snydera była wymierzona właśnie w grono pedagogiczne, co poskutkowało wydaleniem go z uczelni. Już po tym widać, że nigdy nie bał się kontrowersji. Później przeniósł się do Kalifornii, a na uniwersytecie poznał inne znane osobistości z Hollywood: np. Michaela Baya oraz Tarsema Singha.

Od czego wszystko się zaczęło?
Po ukończeniu szkoły wyższej Zack Snyder (podobnie jak wielu innych reżyserów z Hollywood) zaczął kręcić teledyski oraz reklamy. W 2002 roku stworzył reklamę dla sieci Budweiser. Nagrał też teledyski dla ZZ Top i Morrissey. Przełomem okazał się 2004 rok. Do kin trafił Świt żywych trupów ze scenariuszem Jamesa Gunna. Co ciekawe, panowie prywatnie się przyjaźnią (wbrew opinii internautów).
Świt żywych trupów był pierwszym pełnometrażowym filmem Zacka Snydera, a według wielu krytyków (i nie tylko) również najlepszym. Już wtedy dało się zaobserwować wszystko to, co charakteryzowało jego inne projekty: wyrazisty styl wizualny i poruszanie tematów społecznych. Produkcji pomógł też dobrze napisany scenariusz – a ten element najczęściej u niego kuleje (szczególnie gdy on sam za niego odpowiada).

Wizualna rewolucja Hollywood – wejście na szczyt
Premiera 300 zapisała się w pamięci wielu widzów. Produkcja nie tylko została zaakceptowana przez krytyków, ale spodobała się też widowni, która uznaje ją za jedną z najlepszych adaptacji komiksowych. Styl wizualny Snydera idealnie odwzorował to, co Frank Miller przekazał w swoim komiksie. Zwolnione tempo stało się jego znakiem rozpoznawczym, podobnie jak mocny kontrast, mrok i przepiękne zdjęcia. Reżyser nie bał się przepychu i wcale się w nim nie gubił. Akcja została dobrze i widowiskowo nakręcona, a i wszystko wokół prezentowało się równie znakomicie.
Później było tylko lepiej. Watchmen. Strażnicy, kolejna produkcja Snydera, przedstawiła inne spojrzenie na superbohaterów – odważniejsze. Było poważniej, mroczniej, ale nadal stylowo i przepięknie wizualnie. Zack znów świetnie oddał klimat z kart komiksów Franka Millera. Można stwierdzić, że gdyby nie popularność i dobre przyjęcie tego projektu, to Prime Video nie byłoby tak skłonne zaryzykować z The Boys, które w podobnie dorosły i karykaturalny sposób spojrzało na temat superbohaterów.

Współpraca z Warner Bros. Pictures kwitła w najlepsze. To był okres, gdy Snyder mocniej ryzykował ze swoimi projektami. Najpierw poflirtował ze światem animacji, czyli Legendami sowiego królestwa: Strażnikami Ga'Hoole. Chociaż była to produkcja skierowana do młodszych odbiorców, to zawierała wszystkie elementy charakterystyczne Snydera: dużo zwolnionego tempa, piękne obrazy, mrok i spektakularnie nakręconą akcję. Film nie był już tak wielkim sukcesem, ale bardzo mi się podobał. Rzadko w świecie animacji pojawiają się tak wyraziste produkcje (w roku 2010 nie znaliśmy jeszcze rewolucyjnego Spider-Man: Uniwersum). Później nadeszła kolej na oryginalny pomysł reżysera, czyli Sucker Punch. To jeden z najgorzej ocenianych tytułów w jego karierze. Scenariusz pozostawiał wiele do życzenia.
To było pierwsze, ale nie ostatnie poważniejsze potknięcie Snydera. Włodarze Warner Bros. nadal widzieli w nim potencjał, a rosnąca popularność Kinowego Uniwersum Marvela skłoniła ich do stworzenia własnego kinowego świata z superbohaterami w roli głównej. Zacka zaangażowano w reżyserię Człowieka ze stali, nowej wersji Supermana. Film spotkał się z mieszanymi opiniami. Jedni uwielbiali jego przyziemność, fantastycznie nakręcone sceny akcji, mroczniejszy klimat oraz inne spojrzenie na tego ikonicznego herosa. Drudzy woleli klasyczne wydanie superbohatera, a nie kogoś, kto pozwala własnemu ojcu umrzeć, niszczy pół miasta, a na koniec skręca kark swojemu przeciwnikowi.

Człowiek ze stali okazał się jednak sukcesem finansowym, a to wystarczyło do powstania kolejnych planów. Za całokształt DCEU miał odpowiadać właśnie Snyder, choć widoczne były naciski "z góry". MCU kwitło i znajdowało się prawie w szczycie popularności. Nadążyć za nim rozpaczliwie próbowało Warner Bros., co poskutkowało nakręceniem Batman v Superman: Świt sprawiedliwości. Film został pocięty do wersji kinowej, na czym mocno ucierpiał scenariusz. Wiele motywów i scen nie miało żadnego sensu ani satysfakcjonującego rozwiązania. Produkcję przeładowano też easter eggami i gościnnymi występami postaci, które w przyszłości miały stanowić trzon tego uniwersum. A za to wszystko oberwało się Snyderowi, ponieważ ten znów nie poszedł typową drogą, a przedstawił bohaterów w innym świetle niż zwykle. Jego Batman po śmierci Robina wkroczył na mroczną ścieżkę. Nie stroił od przemocy, zabijania, strzelania z działek i karabinów. Był też o krok od zamordowania samego Supermana. Produkcja zarobiła solidne pieniądze, ale znacznie poniżej oczekiwań przedstawicieli studia. Późniejsze wydanie wersji reżyserskiej poprawiło niektóre z problemów wersji kinowej, ale ten "damage control" pojawił się zdecydowanie za późno. A najgorsze dopiero miało nadejść.
Wszystkie filmy Zacka Snydera – ranking wg krytyków
Liga Sprawiedliwości, rodzinna tragedia i kontrowersje – upadek
Po nieudanej premierze Batman v Superman: Świt sprawiedliwości i Legionu samobójców Warner Bros. wpadło w kompletną panikę. Naciski na Snydera stały się jeszcze silniejsze, a praca nad Ligą Sprawiedliwości była prawdziwym utrapieniem dla wszystkich stron. Wizja reżysera była inna od tego, czego oczekiwali akcjonariusze. Miało być bardziej w stylu MCU, ale nie tego chciał Zack. Miał on plan na dalszy kierunek tego uniwersum i chciał realizować własną wizję, co było mu obiecane. To prowadziło do spięć, chociaż obsada stała murem za swoim reżyserem.

Niestety Zacka Snydera dotknęła prawdziwa tragedia – jego córka odebrała sobie życie. To w połączeniu z problemami produkcyjnymi sprawiło, że reżyser usunął się w cień, by móc spędzić czas w żałobie. Ligę Sprawiedliwości dokończył Joss Whedon (człowiek odpowiedzialny za obie części kinowych Avengers), który posłusznie spełnił zachcianki Warner Bros. Było weselej, luźniej i bardziej w stylu MCU, ale produkcja ostatecznie spotkała się z katastrofalnymi recenzjami. Nie pomagały kontrowersje związane z Whedonem – pozostawienie Snydera na lodzie i sabotowanie jego wizji na postaci i uniwersum. To wtedy po raz pierwszy pojawiły się wzmianki o tzw. Snyder Cut, czyli reżyserskiej wersji filmu. Snyder zarzekał się, że był w jej posiadaniu i latami budował hype na enigmatycznych zdjęciach i wpisach. Grupa zwolenników reżysera głośno domagała się urzeczywistnienia pierwotnej wizji. Niektóre działania były toksyczne i obraźliwe. Wiele bezpodstawnego hejtu spłynęło na Jamesa Gunna, gdy ten rozpoczynał przygodę w DCEU z The Suicide Squad: Legion samobójców, pomimo jego bliskich relacji z samym Snyderem. Zwolennicy Snyder Cut potrafili w przestrzeni internetowej krytykować inne produkcje z DCEU, bojkotować je i wystawiać niepochlebne recenzje. To zjawisko, które jest żywe do dziś, ponieważ z podobną bezmyślną nienawiścią spotkał się zwiastun nowego Supermana.
Dodajmy, że sprzedaż gadżetów i ubrań związanych ze Snyder Cut pozwoliła uzbierać aż 750 tysięcy dolarów, które reżyser przekazał na fundacje zapobiegające samobójstwom. Snyder udzielał się prospołecznie – pomagał też w zwalczaniu koronawirusa w Indiach.
Ostatecznie historia Snyder Cut doczekała się szczęśliwego zakończenia. Powstała Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera! Według ocen publiczności to najlepsza produkcja w karierze tego reżysera. Film był znacznie dłuższy i zrealizowany w innym formacie wizualnym. Rozbudował historię, która została tylko liźnięta w kinowej wersji. Nie da się ukryć, że była znacznie lepsza od tego, co zaprezentował Whedon, ale nadal miała problemy, szczególnie z tempem czy efektami specjalnymi, które wymagały dopracowania.

Chociaż fani liczyli na poprawę relacji Snydera i Warner Bros., a niektórzy zaczęli snuć dalekosiężne plany na kontynuowanie DCEU (na przykład w animowanej formie), to Snyder znalazł dla siebie inny dom, czyli Netflixa. Pierwszym projektem była Armia umarłych, która nawiązywała korzeniami do pierwszego filmu pełnometrażowego reżysera, ale była ubogacona o znacznie większy rozmach i skalę. Był to kolejny oryginalny pomysł reżysera, który zapowiedział wiele wątków na przyszłość. Twórca mówił też o spin-offach i całym uniwersum. Historia była prosta, ale ciekawa. Wokół filmu powstało wiele teorii na temat jego prawdziwego znaczenia. Jednak tu wkradł się pewien mankament. Wcześniej Zack Snyder był uważany za geniusza od wizualiów, ale w mojej ocenie Armia umarłych znacznie odstawała od jego standardu. Nie była brzydka, ale wiele jej brakowało do najlepszych wizualnie dzieł tego reżysera. Co gorsza, późniejsze obie części Rebel Moon powieliły ten problem, a Snyder stracił swojego największego asa w rękawie. Na kosmiczne uniwersum też miał ogromne plany. Gry, spin-offy i nie tylko. To miał być zaledwie początek, ale wszystko wskazuje na to, że ten świat zostanie pogrzebany, bo na palcach jednej ręki można policzyć osoby, którym się te dwie produkcje podobały. One też otrzymały nieznacznie lepsze wersje rozszerzone, ale reżyser z prawdziwego zdarzenia nie może bazować wyłącznie na nich. Po drodze pojawił się również serial animowany, czyli Zmierzch bogów, który uważam za dobry. Pokazał wszystkie silne i słabe strony reżysera, ale ostatecznie zapewnił mi świetną rozrywkę.
Wszystkie filmy Zacka Snydera – ranking wg widzów
Jaki jest problem z Zackiem Snyderem...
Głównym problemem Zacka Snydera są scenariusze filmów i niepohamowane światotwórstwo. To reżyser, który ma wiele pomysłów, ale potrzebuje kogoś stojącego obok i weryfikującego niektóre z nich. Produkcje są przez to przeładowane treścią, która faktycznie niewiele wnosi.
Problemem jest też warstwa wizualna. Nie wiem tylko, czy winę za to ponosi reżyser. Niewiele jest produkcji Netflixa, które wyglądają naprawdę dobrze. Szczególnie takich z rozbudowanymi i wymagającymi efektami specjalnymi. Możliwe, że zawiniła ekipa, która nie potrafiła korzystać z dostępnej technologii. Niewykluczone, że i sam Snyder przekombinował i stracił to, za co wielu tak bardzo go ceniło.

...i dlaczego mnie on wcale nie obchodzi
Kilku elementów w twórczości Snydera nie cierpię – np. podejścia do budowania postaci, absolutnego zepsucia Mrocznego Rycerza, mroku czy brutalności. Jednak po stokroć wolę jego produkcje od filmów Marvela, w których reżyser ma niewiele do powiedzenia i jedynie realizuje narzuconą przez studio wizję. U Zacka widać jedno: on naprawdę kocha kino. Nie patrzy na krytyków ani na wyniki finansowe. To wizjoner, nawet jeśli jego wizje nie zawsze skutkują powstaniem rewelacyjnego dzieła. Są jednak "jakieś". Mają to "coś", dzięki czemu o Snyderze tak często się dyskutuje. I to moim zdaniem najlepsze podsumowanie tego reżysera. Jest charakterystyczny, specyficzny i budzi emocje. Czy nie o to właśnie chodzi w kinie? Nie wiem, jak Wy, ale ja wolę obejrzeć film, który mi się nie spodoba, ale zostawi po sobie jakikolwiek posmak (nawet jeśli gorzki lub kwaśny), niż coś, o czym zapomnę od razu po zobaczeniu napisów końcowych.
Panie Snyderze, niech się Pan nie zmienia, ale może zatrudni dobrych scenarzystów? To każdemu wyjdzie na lepsze. W dobie nijakości i dominacji streamingu potrzeba reżyserów, którzy zapewniają rozrywkę i emocje. I nie uginają się przed tymi, dla których liczą się tylko pieniądze.


