Steins;Gate to 24-odcinkowy serial z 2011 roku powstały na bazie gry visual novel firmy Nitroplus pod tym samym tytułem. W ramach wyjaśnienia, ewentualnie przypomnienia – visual novel to bardzo specyficzny rodzaj gier, które najprościej sparafrazować jako "powieść interaktywna". Gracz ma bardzo ograniczoną możliwość interakcji z otoczeniem, a jego zadaniem są głównie rozmowy z bohaterami danego tytułu. Taka gra może mieć więc wiele zakończeń, a od gracza zależy, jak poprowadzi swoją rozgrywkę i w którym kierunku zdecyduje się popchnąć fabułę do przodu. Stworzenie anime czy mangi na podstawie gry tego rodzaju to z jednej strony skorzystanie z gotowca, a z drugiej, wielkie zadanie logistyczne. Twórcom Steins;Gate udało się ukończyć zadanie wzorowo. Oprócz samego serialu powstał jeszcze dodatkowy odcinek Steins;Gate: Oukoubakko no Poriomania, którego akcja rozgrywa się kilka miesięcy po wydarzeniach z anime. Następny w kolejności do obejrzenia jest film Steins;Gate the Movie: Loading Area of Déjà vu, także zdecydowanie warty seansu. Z kolei odcinek specjalny Steins;Gate: Kyoukaimenjou no Missing Link - Divide By Zero­ to alternatywne zakończenie głównego anime, będące zarazem furtką do powstania serialu Steins;Gate 0 – niestety od dłuższego czasu w tym temacie jest cisza, a data premiery Steins;Gate 0 wciąż nie jest znana. Są jeszcze zupełnie dodatkowe 4 odcinki Steins;Gate: Soumei Eichi no Cognitive Computing, ale stanowią już tylko smaczek dla miłośników serii. Choć wygląda to bardzo skomplikowanie, z pewnością po obejrzeniu anime od razu nabierzecie chęci na więcej przygód bohaterów Steins;Gate. Trzeba tylko pamiętać o odpowiedniej kolejności oglądania, bo jest ona tu szalenie istotna. W końcu to anime o podróżach w czasie! *Ciekawostka – w tym samym uniwersum rozgrywają się wydarzenia innych seriali, a są to ChäoS;HEAd, Robotics;Notes, Occultic;Nine oraz aktualnie emitowane ChäoS;Child. Zdecydowanie jednak to Steins;Gate jest najbardziej warte uwagi. 18-letni Rintarou Okabe jest przede wszystkim naukowcem. Samozwańczym, zdecydowanie szalonym, głoszącym teorie spiskowe, do tego absolutnie niereformowalnym. To ten rodzaj ciężkiego przypadku pasjonata, który poza swoim hobby nie widzi nic. Okabe zresztą posiada własne… hm… laboratorium. Przebywają w nim głównie, prócz samego głównego bohatera, także haker Itaru Hashida (w skrócie Daru), maniak gier komputerowych z dwuwymiarowymi dziewczętami, marzący o swojej przyszłej hipotetycznej wybrance w trzech wymiarach. Przyjaciółka Okabe z dzieciństwa, Mayuri Shiina, zwana też Mayushii, jest w zasadzie maskotką, która o naukowych sprawach nie ma bladego pojęcia, ale wspiera swoich znajomych, jak może. Uwielbia cosplay, więc często zajmuje się szyciem strojów w laboratorium. Pracuje też w uroczej kawiarence wraz ze znajomą wszystkich, Rumiho Akihą, zwaną Faris. Wszystko wygląda nudno i zwyczajnie, ponieważ wszelakie wynalazki pochodzące z laboratorium Okabe i jego znajomych nie za bardzo działają. Historia rozpoczyna się, kiedy Okabe razem z Mayushii, udaje się na konferencję naukową poświęconą podróżom w czasie. Niespecjalnie podobają mu się zasłyszane tam teorie, ale to tylko wstęp do przerażającego zdarzenia, które rozgrywa się później. Na ósmym piętrze budynku Okabe znajduje martwą dziewczynę. Ofiara morderstwa to Makise Kurisu, młoda pani naukowiec, która opuściła Japonię, aby studiować w USA. Jeszcze chwilę wcześniej Okabe z nią rozmawiał… Zdruzgotany wysyła przyjacielowi e-maila o jej śmierci. W tym momencie dzieje się coś bardzo dziwnego. Nie będę psuła niespodzianki, ponieważ to jedno z tych anime, które zaskakuje na każdym kroku, a wszelkie informacje są na wagę złota. W każdym razie pewnego dnia w końcu jakiś wynalazek ekipy Okabe o dziwo, działa. Zwyczajna mikrofalówka nabiera mocy wysyłania wiadomości w przeszłość. Skuszeni fantastycznymi możliwościami urządzenia bohaterowie postanawiają zmienić wydarzenia pod swoje widzimisię. Wyobraźcie to sobie – wystarczy wysłać wczorajszemu sobie wygrane numery z totolotka – i już! Ewentualnie sprawić (za pomocą e-maila!), aby przyjaciel, który choć jest płci męskiej, urodził się dziewczyną, bo ewidentnie ma kobiecą naturę i w swoim ciele źle się czuje… Jest jednak pewien szkopuł – każda taka wysłana w przeszłość wiadomość odrobinkę zmienia teraźniejszość, prawda? Świat wypada ze swoich torów, stając się alternatywną wersją samego siebie, a gdzieś są ludzie, którzy także pracują nad wehikułem czasu i niespecjalnie podoba im się to, co robi Okabe wraz z przyjaciółmi. Owi ludzie to pracownicy SERN (nawiązanie do CERN, czyli Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych), którzy pewnego dnia i to zupełnie znienacka zmienią życie Rintarou Okabe oraz jego przyjaciół. Nie będzie wielką przesadą stwierdzenie, że to, co przeżywa Okabe przez większość serialu, to koszmar. Bardzo ciężko pisać o Steins;Gate, nie zdradzając za wiele. Serial zaczyna się tajemniczo, w miarę spokojna atmosfera usypia uwagę widza. Po czym następuje nagły zwrot akcji i anime, choć z gatunku sci-fi, nagle przekształca się w rasowy thriller. Skutek jest odczuwalny – od Steins;Gate nie da się oderwać. Przede wszystkim każda produkcja opowiadająca o podróżach w czasie czy o manipulowaniu wydarzeniami w ogóle, musi mieć ręce i nogi. Tutaj nie ma miejsca na wszelkie dziury logiczne, niedopowiedzenia, a także wszelkiego rodzaju skróty myślowe czy co gorsza, rozwiązania typu deus ex machina. Widz prędzej czy później znajdzie lukę w fabule, która nie będzie pasować do koncepcji całości. Na szczęście, Steins;Gate jest pod tym względem rewelacyjne. To ten serial, który trzeba obejrzeć dwa razy, aby dojrzeć po drodze małe szczególiki, które później odegrają większą rolę. Wtedy dopiero widzi się, ile rzeczy umyka, czy wręcz ignoruje się w trakcie seansu, a wskazówki były przecież gdzieś po drodze. Co ciekawe, za scenariusz odpowiedzialnych było kilka osób, co tym bardziej skłania do podziwu nad ich pracą. Warto jednak wciąż pamiętać, że pierwowzorem serialu jest gra. W każdym razie idea podróży w czasie nawet w tym anime to coś bardziej z gatunku sci-fi. Bohaterowie potrafią wysyłać wiadomości w przeszłość – dosłowne przesyłanie obiektów w czasie jest już znacznie trudniejsze (słowo-klucz: banany). Rintarou Okabe jest jednym z najbardziej charyzmatycznych bohaterów anime ostatnich lat, a z pewnością obdarzonym najbardziej oryginalną osobowością. Za jego niestandardowym i często wręcz obłąkanym zachowaniem kryje się ktoś inny, a wydarzenia z serialu obdzierają jego twarz z pozorów luzackiego podejścia do życia. Jego stosunek do Mayushii jest jak relacja pomiędzy bratem a siostrą, ale widzów spragnionych romansu uspokajam – takowy zachodzi, ale wybranką Okabe zostaje inna panna. Swoją drogą, wątek romantyczny jest poprowadzony całkiem zgrabnie i nie powoduje, że widz ma ochotę uderzać głową w ścianę z zażenowania. A Mayushii? Cóż, to jedna z tych bohaterek o wielkim sercu i małym rozumku. Co oczywiście nie oznacza, że jest głupia – po prostu zwraca uwagę na inne rzeczy niż jej uczeni przyjaciele. Bohaterów jest znacznie więcej, ale ich odkrywanie pozostawiam już widzom. Warto zaznaczyć, że ci bohaterowie to zresztą głównie bohaterki. Pod względem graficznym Steins;Gate nie powala na kolana, ale nie można zarzucić temu serialowi brzydkiego wykonania. Na pierwszy plan wybijają się bardzo oryginalne projekty postaci, za które jest odpowiedzialny ilustrator o pseudonimie huke. Pod względem muzycznym jest poprawnie, lecz najbardziej w pamięć zapada jednak piosenka z czołówki, która wpada w ucho, choć niekoniecznie każdemu przypadnie do gustu. Jednak to zdecydowanie fabuła, a także rewelacyjni bohaterowie przykuwają do ekranu. Może odrobinę śmieszyć idea wehikułu czasu składająca się z mikrofalówki i telefonu komórkowego, ale w końcu ciężko, żeby amatorzy ledwo wyrabiający z płaceniem czynszu za ich miniaturowe mieszkanko, posiadali sprzęt na najwyższym poziomie. Pewną ciekawostką jest postać Johna Titora, o której wspominają bohaterowie Steins;Gate. John Titor to internauta, który w 2000 roku ogłosił, że przybywa z przyszłości, a mianowicie z roku 2036. Titor opisywał, co wydarzy się w przyszłości, nawet dzielił się zdjęciami i szkicami swojego wehikułu czasu. Oczywiście jego przepowiednie się nie sprawdziły. Tajemniczy człowiek w 2001 roku stwierdził, że wraca do swoich czasów, po czym słuch o nim zaginął. Nigdy nie udało się ustalić, kto konkretnie wcielał się w rzekomego podróżnika w czasie. W każdym razie Titor miał swoje 5 minut także w serialu... Steins;Gate to jedno z tych anime, które zaczyna się niepozornie, a następnie uderza widza z całą siłą i ogłusza wydarzeniami. Trzeba zarezerwować sobie na seans więcej czasu, ponieważ ciężko rozstać się ze Steins;Gate choć na chwilę. Zwłaszcza, że po obejrzeniu całości w głowie pozostaje konkretny morał – pewnych wydarzeń nie można zmienić.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj