Pierwsze Tails of Iron było całkiem sympatyczną wariacją na temat gier typu soulslike. Mechanicznie tytuł ten nie był szczególnie rozbudowany, ale dość wysoki poziom trudności i miła dla oka oprawa graficzna w połączeniu z mroczną atmosferą sprawiały, że czas spędzony przy ekranie trudno było uznać za stracony. Niedawno miałem okazję wziąć udział w prezentacji sequela zatytułowanego Tails of Iron 2: Whiskers of Winter. Jack Bennett, lead designer gry i zarazem współzałożyciel Odd Bug Studio, pokazał mi fragment rozgrywki. Nie będę trzymać Was dłużej w niepewności. Mam dobrą wiadomość dla osób, którym podobała się pierwsza część! Sequel zapowiada się na bardzo podobną produkcję, choć rozwiniętą o kilka ciekawych nowości.
fot. United Label
+2 więcej
W Tails of Iron 2 wcielamy się w Arlo, Namiestnika Pustkowia. Akcja rozgrywa się na dalekiej północy, w miejscu równie imponującym, jak i niebezpiecznym. Na drodze bohatera stanie wielu przeciwników: poczynając od bestii o ostrych szponach, poprzez uzbrojonych bandytów, a na żądnych krwi potworach kończąc. Na szczęście protagonista nie będzie bezbronny, bo do jego dyspozycji oddane zostaną różne typy broni, które będzie można rozwijać i wzmacniać w toku zabawy, wykorzystując w tym celu pozyskane materiały. Rozbudowywać będziemy mogli też miasto, stawiając i ulepszając różnego rodzaju placówki, takie jak siedziba kucharza czy kowala.  Podstawy systemu walki pozostały niezmienione. Główny bohater ma trzy główne opcje reagowania na zadawane przez wrogów ciosy: unik, blok i parowanie. To, jaki ruch należy wykonać, zależy od koloru, którym oznaczony jest atak. Jeśli zaś chodzi o sposoby, w jakie Arlo może "odwdzięczać" się przeciwnikom, to te zależą od wyekwipowanej broni. Każdy jej typ oferuje nieco inne możliwości. Przykład:  włócznia ma większy zasięg, a topór pozwala na wykonanie potężnego ciosu z doskoku. Spory powiew świeżości wprowadzają efekty żywiołów, których nałożenie kończy się zamrożeniem lub podpaleniem. Warto przy tym pamiętać, że skorzystać z nich może nie tylko kontrolowany przez nas bohater, ale też wrogowie, co pokrzyżuje nam szyki.  Choć w dalszym ciągu mamy do czynienia z produkcją nastawioną na walkę, a nie platformówką czy metrodvanią (upewniłem się, że nie doszło do takiej zmiany, bo mapa na to wskazywała, ale to tylko pozory), to deweloperzy zdecydowali się na wprowadzenie dodatkowego ruchu związanego z eksploracją. Główny bohater korzysta z linki z hakiem, która pozwala mu na dosięgnięcie krawędzi znajdujących się poza zasięgiem jego krótkich łapek. Niestety, przydatny gadżet nie posłuży nam do walki, a szkoda, bo możliwość przyciągania się do wrogów czy też wytrącania ich z równowagi mogłaby otworzyć nowe możliwości taktyczne.  Fani "jedynki" z pewnością będą zadowoleni z faktu, że Odd Bug Studio nie zdecydowało się na żadne diametralne zmiany w zakresie oprawy audiowizualnej. To nadal ten sam charakterystyczny styl graficzny, choć odniosłem wrażenie, że jest jeszcze mroczniej niż w poprzedniczce – nie wykluczam jednak, że to po prostu kwestia doboru takiej, a nie innej początkowej lokacji. Bardzo ucieszył mnie też powrót Doug'a Cockle'a (graczom najprawdopodobniej znanego przede wszystkim jako angielski głos Geralta z Rivii w Wiedźminie 3) do roli narratora. Jego komentarze brzmią bardzo klimatycznie – to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu!  Po zobaczeniu około 30 minut z Tails of Iron 2 i zadaniu kilku pytań jednemu z twórców mam jeden wniosek. Lubiliście pierwszą część? W takim razie dwójka powinna przypaść Wam do gustu. Jeśli jednak nie polubiliście się z poprzedniczką, to i sequel Was do siebie nie przekona. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj