Oto kulisy legendarnego filmu kina grozy. Prawdziwa piła, smród i zabójcze upadły
Po ponad 50 latach od swojej premiery Teksańska masakra piłą mechaniczną, jeden z największych klasyków kina grozy, trafia na ekrany polskich kin. W związku z tym zapraszam Was do przyjrzenia się temu, jak powstało kultowe dzieło Tobe’a Hoopera i Kima Henkela.
Lata 70. były dla Stanów Zjednoczonych czasem wyjątkowo burzliwym i ponurym. To właśnie wtedy mit amerykańskiego snu zaczął tracić na wiarygodności, a wiara obywateli w wielkość i wyjątkowość kraju stopniowo wygasała. Przyczyniła się do tego seria kryzysów – zarówno globalnych, jak i wewnętrznych – o charakterze społecznym, politycznym i ekonomicznym. Dopiero co skończyły się buntownicze lata 60., które z czasem zaczęły budzić rozczarowanie, a już w 1972 roku wybuchła afera Watergate, zakończona rezygnacją 37. prezydenta USA. Jednocześnie w Wietnamie trwała wyniszczająca wojna, pochłaniająca tysiące ofiar po obu stronach. Pojawił się też kryzys naftowy, spowodowany decyzjami krajów OAPEC po wojnie Jom Kippur na Bliskim Wschodzie – po raz pierwszy Amerykanie musieli zmierzyć się z tak powszechnym niedoborem paliwa. Do tego dochodził gwałtowny wzrost przestępczości, w tym głośne, budzące grozę sprawy seryjnych morderców, które po raz pierwszy przebiły się do masowej świadomości. Napięcia rasowe wciąż były silne, a przemysł coraz bardziej się chwiał.
W tej atmosferze musiała odnaleźć się również amerykańska kinematografia – od lat 50. jeden z kluczowych towarów eksportowych Stanów Zjednoczonych. Film, jak każda dziedzina sztuki, wyrażał niepokoje i napięcia swoich czasów. Nie bez powodu kino lat 70. uchodzi za wyjątkowo mroczne i pesymistyczne. Całe to tło jest niezbędne, by zrozumieć, w jakich okolicznościach powstała Teksańska masakra piłą mechaniczną Hoopera i Henkela.
Teksańska masakra piłą mechaniczną: inspiracje
Ta dwójka w pierwszej połowie lat 70. była światu filmowemu prawie nieznana. Absolwenci Uniwersytetu Teksańskiego w Austin, którzy marzyli o wielkim kinie, a na swoim koncie mieli jeden pełnometrażowy film Eggshells z 1969 roku. Jest to już jakieś osiągnięcie, tym bardziej że tytuł zdobył pewne uznanie krytyki. Aczkolwiek krytyki dość wąskiej i zainteresowanej obrazami eksperymentalnymi. Hooper i Henkel marzyli jednak o czymś więcej. Podobno pomysł na kolejną produkcję pojawił się podczas wizyty w zatłoczonym centrum handlowym. Tobe Hooper potem wspominał:
Asekuracyjnie dodał od razu: Oczywiście, tego nie zrobiłem. To była tylko fantazja. [...] Wszystko samo do mnie przyszło. Elementy układanki, sposób, w jaki całość nieustannie zawija się do wewnątrz, i to poczucie, że nieważne, dokąd zmierzasz — zawsze trafiasz nie tam, gdzie trzeba.
Ogólną ideą dość szybko podzielił się z Henkelem i tak dwójka przystąpiła do pisania scenariusza. Proces ten zajął im około dwóch tygodni nieustannego poprawiania i przerabiania skryptu. Inspiracją dla całej historii była postać Eda Geina — mordercy i nekrofila, który w latach 50. zszokował Stany Zjednoczone, gdy policja odkryła w jego domu meble wykonane z ludzkich szczątków. Tobe Hooper wspominał też, że w pamięci nosił historię Bendersów — trzypokoleniowej rodziny z Kansas, prowadzącej hostel. Początkowo ograniczali się do rabowania gości, lecz z czasem zaczęli ich zabijać. Zbrodnie wyszły na jaw dopiero po czasie, a nikogo z oprawców nigdy nie schwytano.
Niemniej głównym motorem do stworzenia Teksańskiej masakry piłą mechaniczną nie były makabryczne historie kryminalne, lecz raczej wyobrażenie dzikiej teksańskiej prowincji. Obaj twórcy pochodzili z miasta. Wyludnione, spalone słońcem i niekończące się połacie południowych stanów wydawały się im obcym światem, a mieszkający tam ludzie — surowi i małomówni. Jak wspominał Henkel:
Warto zauważyć, że ofiarami kanibali w filmie stają się właśnie młodzi turyści z miasta. Najpierw konfrontują się z lokalnymi mieszkańcami, którzy wydają im się dzicy, brutalni i nieprzystępni. Następnie zatrzymują się niedaleko jednego z nielicznych domów i zostają niepostrzeżenie wchłonięci przez prowincję. W pewnym momencie okazuje się, że nie ma z niej ucieczki.

Teksańska masakra piłą mechaniczną: trudne początki
Po ukończeniu scenariusza, który ze 160 stron został skrócony do 100, przyszedł czas na wybór odpowiedniego tytułu. Początkowo rozważano takie opcje jak Leatherface, Head Cheese czy Stalking Leatherface, ale żaden z nich nie przykuwał uwagi. W końcu Hooper wpadł na pomysł tytułu, który zawierał niemal wszystkie kluczowe elementy filmu. By przetestować jego skuteczność, zapytał znajomego, czy obejrzałby film o takiej nazwie. Gdy ten odpowiedział, że nigdy i że nie pozwoliłby też obejrzeć go swojej dziewczynie, Hooper zrozumiał, że Teksańska masakra piłą mechaniczną to właśnie to, czego szukali.
Przed rozpoczęciem produkcji należało jeszcze zdobyć fundusze, co nie było łatwe dla początkujących filmowców. Szczególnie w takim mieście jak Austin, gdzie wówczas mało kto myślał o kręceniu filmów. Ostatecznie część środków pochodziła z Teksańskiej Komisji Filmowej, którą ujęło to, że projekt realizuje ktoś stamtąd, a resztę udało się zdobyć od prywatnych firm, do których Hooper osobiście chodził ze scenariuszem. Nawet siostra reżysera dorzuciła do produkcji 1000 dolarów. Do dziś jednak nie jest jasne, ile dokładnie kosztował film — szacunkowe kwoty wahają się od niespełna 100 tys. do aż 200 tys. dolarów.
Chętnych do pracy przy filmie nie brakowało. W tej części USA produkcje filmowe były rzadkością, więc dla wielu młodych ludzi była to wyjątkowa okazja. I tak Daniel Pearl został operatorem, Dorothy Pearl — charakteryzatorką, Robert A. Burns — dyrektorem artystycznym, a Wayne Bell — dźwiękowcem i kompozytorem. To tylko kilka z nazwisk, bo cała ekipa liczyła kilkadziesiąt osób, w większości świeżych absolwentów lub studentów. Hooper i Henkel przykładali się do ich wyboru na tyle, na ile pozwalały możliwości — zorganizowali nawet profesjonalny casting. Największym problemem było obsadzenie postaci Leatherface’a, co można uznać za ironię, biorąc pod uwagę, że bohater ten przez cały film nosi maskę i wydaje z siebie jedynie pomruki i jęki.
Aktor wybrany początkowo do roli Leatherface’a zmagał się z chorobą alkoholową i dzień przed rozpoczęciem zdjęć zamknął się w hotelowym pokoju. Gdy stało się jasne, że nie zagra, rozpoczęto gorączkowe poszukiwania innego, równie potężnie zbudowanego, wysokiego mężczyzny. Przypadek sprawił, że akurat wtedy w Austin studiował Gunnar Hansen. Marzył o zostaniu pisarzem, ale po namowach Roberta Burnsa zdecydował się pójść na casting. Uznał, że to w końcu także forma sztuki. Ku swojemu zaskoczeniu szybko dostał rolę. Jeszcze bardziej zdziwił się, gdy zauważył, że w scenariuszu nie ma żadnych kwestii mówionych dla jego postaci. Przygotowując się do roli, odwiedzał szpital psychiatryczny, w którym pracowała jego matka, i obserwował zachowania pacjentów — co później przełożył na swoją grę.
Najlepsze horrory wszech czasów
Teksańska masakra piłą mechaniczną: trudne kulisy
Zdjęcia rozpoczęły się w lipcu 1973 roku i trwały łącznie 52 dni, które część ekipy wspominała później jako prawdziwą katorgę. I nie chodziło tylko o 40-stopniowe upały (choć to wciąż Teksas w środku lata), ale także o brak ustalonych godzin pracy. Hooper, znany z uporu, potrafił powtarzać ujęcia, dopóki nie osiągnął pełnej satysfakcji. Tak było np. ze słynną „ucztą kanibali” — sceną, w której przywiązana do krzesła bohaterka siedzi przy stole z trójką oprawców. Nakręcenie tej sekwencji zajęło podobno 24 godziny, choć niektórzy twierdzili, że nawet 27. Uciążliwa była nie tylko długość pracy, ale i warunki — w kuchni panowała temperatura przekraczająca 40 stopni. Duchota sprawiała, że jedzenie na talerzach szybko gniło, a fetor był tak silny, że niektórzy członkowie ekipy musieli wychodzić, by zwymiotować.
Do prawdziwie makabrycznego incydentu doszło, gdy charakteryzatorka Dorothy Pearl postanowiła urozmaicić scenerię, ściągając na plan martwe psy. Zwłoki zdobyła dzięki znajomemu pracującemu w lokalnej lecznicy, który zajmował się usypianiem bezdomnych i chorych zwierząt. Po przywiezieniu ciał na plan Pearl zaczęła wstrzykiwać formalinę w ich zwłoki. Prawdopodobnie ze zmęczenia przypadkowo wbiła sobie igłę w udo. Hooper natychmiast kazał jej udać się do szpitala, a wszystkie zwłoki nakazał spalić. Jak się okazało, pozbycie się kilkunastu ciał sprawiło ekipie niemały problem — dym z ogniska był wyjątkowo gęsty i cuchnący. Utylizacja tych „rekwizytów” zajęła im podobno cały dzień.
O amatorskim charakterze produkcji może też świadczyć fakt, że na planie nie pracowali żadni dublerzy, nie korzystano z rekwizytów ani specjalistycznego sprzętu. I np. podczas kręcenia sekwencji, w której główna bohaterka ucieka przed Leatherfacem, pojawiło się kilka problemów. Pierwszym był fakt, że wielki Gunnar Hansen bardzo szybko dobiegał do niskiej aktorki Marilyn Burns. Drugim, że obydwoje nie słyszeli, kiedy Hooper do nich coś krzyczał, ponieważ piła, z jaką biegał Gunnar była… prawdziwa. Hałas, który powodowała, zagłuszał wszystko wokoło. Trzeci problem stanowił fakt, że sekwencja odbywała się w nocy. To utrudniało wyłapanie postaci, a dla Gunnara stanowiło ogromne wyzwanie, ponieważ cały czas musiał być w masce.
Mimo amatorskiego charakteru całego przedsięwzięcia i licznych trudności, produkcję udało się doprowadzić do końca. Efekt końcowy przerósł wszelkie oczekiwania twórców – film zarobił w kinach ponad 30 milionów dolarów, stając się jednym z najbardziej dochodowych tytułów niezależnych tamtej dekady. Teksańska masakra piłą mechaniczną na trwałe zapisała się w historii kina grozy. Być może nigdy by nie powstała, gdyby nie potrzeba wyrażenia głęboko zakorzenionych lęków i napięć społecznych, jakie narastały w Ameryce lat 70. – rozczarowania polityką, wzrostu przemocy, kryzysu tożsamości i niepokoju wobec prowincji, która coraz bardziej jawiła się jako dziki, obcy i nieprzewidywalny świat.

