Dalszy ciąg mrocznej opowieści o Johnie Constantinie, magu i okultyście, bezustannie nękanym przez moce piekielne, czyhające na jego duszę. W dzikim zakątku Australii Hellblazer wyrusza w swoją pierwszą podróż do tjukurrtjany, „marzenia sennego”, które łączy wszystkie punkty czasu i przestrzeni we wszechświecie. Rozpoczyna się mistyczna podróż pomiędzy snem a rzeczywistością, z której zarówno John, jak i jego znajomi z pewnością nie wyjdą bez szwanku, ponieważ nikt nie wraca niezmieniony po spotkaniu z aborygeńskim bogiem. HELLBLAZER to najdłużej ukazująca się seria imprintu Vertigo (1988–2013). Na przestrzeni lat scenariusze przygód Johna Constantine’a pisało wielu znanych autorów, m.in. Garth Ennis, Paul Jenkins, Warren Ellis, Brian Azzarello, Neil Gaiman czy Grant Morrison. W niniejszej edycji przedstawiamy postać Hellblazera w interpretacji Briana Azzarello (2 tomy), Gartha Ennisa (3 tomy), Warrena Ellisa (1 tom), Jamiego Delano (3 tomy), Mike`a Careya (3 tomy) oraz Paula Jenkinsa (2 tomy).
Premiera (Świat)
31 lipca 2024Premiera (Polska)
31 lipca 2024Polskie tłumaczenie
Jacek ŻuławnikLiczba stron
512Autor:
Pat McEown, Paul Jenkins (2) więcejGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
W pierwszym rozdziale Constantine odwiedza Australię, gdzie pomaga rdzennym mieszkańcom uporać się z drapieżną ekspansją białych kapitalistów. Później John powraca do Wielkiej Brytanii, której już nie opuszcza, ale wizyta wśród Aborygenów ma kluczowe znaczenie dla dalszych wydarzeń. Po pierwsze, stanowi punkt odniesienia do wszystkiego, co potem przeżywa główny bohater. Widać to doskonale w kolejnej opowieści, w której to pokojowo nastawieni anarchiści z Anglii zostają wywłaszczeni ze swoich miejsc zamieszkania i muszą przeciwstawić się przeważającej sile państwa. Po drugie, właśnie w Australii John rozpoczyna duchową podróż, która trwa praktycznie do ostatnich stron komiksu. Hellblazer Paula Jenkinsa to wyjątkowa pozycja, nawet na tle przygód bohatera opisanych przez autorów, takich jak Warren Ellis, Garth Ennis czy Jamie Delano. Jest to historia człowieka znajdującego się na rozstaju dróg, zarówno w sferze metafizycznej, jak i doczesnej. Chcąc wykonać krok we właściwą stronę, bohater musi pokonać demony przeszłości i przede wszystkim pogodzić się z samym sobą.
Pierwsza część Hellblazera Paula Jenkinsa to opasły tom oferujący czytelnikom kilka świetnych opowieści z pogranicza horroru i fantastyki. Okultyzm, ezoteryka i motywy satanistyczne leżą u podstaw serii i obecne są również u Jenkinsa. Najbardziej sensacyjne i emocjonujące wydarzenia w tych dziedzinach cykl ma jednak już za sobą. Nowy autor zmierza w inną stronę. Odnosi sferę duchową do warstwy społecznej. Wprowadza nas w świat pokojowo nastawionych punków oraz anarchistów. Korzystając zapewne ze swoich młodzieńczych doświadczeń, skupia się na nierównościach ówczesnej Anglii. Komiks zawiera dużą liczbę krótszych historii oraz jedną rozbudowaną, która ma kluczowy wpływ na dalsze losy protagonisty i nadaje kierunek całej fabule. Jenkins w obu formach bryluje, ale trzeba przyznać, że prawdziwy popis daje w lapidarnych opowieściach, które zaczynają się i kończą w ramach jednego rozdziału. Autor niczym Alan Moore w Potworze z bagien łączy kwestie doczesne z metafizyką – tworzy parabolę z przesłaniem na temat człowieczeństwa.
Historie przesiąknięte są magią. Mają w sobie mrok i defetyzm, ale też romantyzm, bo przecież nasz protagonista jest straceńcem o szlachetnym sercu. Przypowieści stanowią też komentarz społeczny i poruszają różnorakie problemy. Wiele z nich skupia się na wspólnocie anarchistów i ich problemach. Autor z sympatią przedstawia to środowisko – czuć, że ma dla niego wiele miłości. Z drugiej strony, dostajemy też historię żołnierza, który po powrocie z II wojny światowej dowiaduje się, że jego ukochana go opuściła. Załamany popełnia samobójstwo, ale po śmierci nie jest w stanie zostawić swojego domu. Właśnie w takich momentach do akcji wkracza Constantine, mający w zanadrzu kilka osobliwych metod radzenia sobie z duchami. Warto też dodać, że w komiksie jest wiele ostrego i niegrzecznego humoru, który stanowi kolejną cechę charakterystyczną serii o brytyjskim magu. John wciąż dysponuje ciętą ripostą, a niektóre wydarzenia są przedstawione w tak zabawny i błyskotliwy sposób, że pozostaje tylko uchylić kapelusza przed wielkim talentem scenopisarskim Paula Jenkinsa.
Hellblazer jest dość jednolity graficznie. Za oprawę wizualną większości rozdziałów odpowiada Sean Phillips, a wspomagają go Pat McEown i Al Davison. Styl Phillipsa doskonale oddaje mroczny i surowy klimat serii. Jego kreska jest wyrazista, z mocnym użyciem cieni i kontrastów, co podkreśla ciężką, duszną atmosferę opowieści. Ilustrator buduje nie tylko postaci i ich otoczenie, ale również klimat komiksu. Dzięki jego pracy każda scena ma odpowiedni nastrój – od mrocznych spotkań z nadprzyrodzonymi bytami po nieco bardziej przyziemne, ale równie ponure epizody z życia Constantine'a.
Paul Jenkins i Sean Phillips wykonali przy Hellblazerze doskonałą robotę. Wydany właśnie w Polsce komiks to opasły tom, który mimo rozmiarów czyta się jednym tchem. John Constantine wciąż jest tym samym zgorzkniałym i sarkastycznym herosem w znoszonym prochowcu, z nieodzownym papierosem w ustach. Idealny protagonista dla historii, w których pod powłoką szarej rzeczywistości kryje się świat magii, a naszymi losami kierują piekielne istoty.